Reklama
Dołącz do liderów przyszłości i zdobądź przewagę! Sprawdź najnowszą ofertę subskrypcji
Kompetencje przywódcze

Zmuś ludzi, by wrócili do biura… i strać najlepszych z nich

27 marca 2024 11 min czytania
Brian Elliott
Zmuś ludzi, by wrócili do biura… i strać najlepszych z nich

Pracownicy twojej organizacji osiągający najlepsze wyniki chcą, aby kadra kierownicza skupiała się na wynikach i odpowiedzialności, a nie na przypinaniu identyfikatorów w biurze.

Niedawne nakazy powrotu do biura (RTO – return to office), takie jak te wprowadzone przez UPS i Boeinga, mają proste przesłanie: masz codziennie pracować w biurze. Jako główny powód tych zarządzeń podano poprawę produktywności, nawet w obliczu oporu pracowników. Wielu menedżerów po prostu nie wierzy, że pracownicy będą maksymalnie efektywni, gdy kierownicy nie widzą ich przy biurkach.

Jednak w świecie rozproszonych po całym świecie zespołów poleganie na zarządzaniu poprzez monitorowanie oznacza uciekanie się do najsłabszej formy zarządzania – i to takiej, która zmniejsza zaangażowanie pracowników. Istnieje coraz więcej dowodów na to, że nakazy nie poprawiają wyników finansowych. Zamiast tego szkodzą zaangażowaniu pracowników i zwiększają zmęczenie, w szczególności wśród pracowników osiągających wysokie wyniki, a zwłaszcza tych, którzy poza pracą mają również obowiązki opiekuńcze.

Istnieje lepsza droga, ale wymaga ona pracy nad kulturą na samej górze i w głębi organizacji, a także znacznego udoskonalenia filozofii zarządzania. Zbyt często firmy wykorzystują czas spędzony osobiście w biurze jako miernik produktywności. To nie jest najlepszy punkt odniesienia. Zamiast tego skupienie się na wynikach przy jednoczesnym zapewnieniu o zaufaniu i elastyczności w zakresie tego, gdzie i kiedy można wykonywać pracę, pozwala osobom i organizacjom się rozwijać.

Co kryje się za presją na RTO

Od rozpoczęcia wywołanej pandemią zmiany w kierunku elastycznej pracy minęły cztery lata. Chociaż szczyt pracy zdalnej mamy już za sobą, wykorzystanie biur w USA oscyluje na poziomie 50% normy sprzed pandemii.

Takie firmy jak Amazon, Google, IBM, JPMorgan Chase i wiele innych głośno i wyraźnie oświadczyło o swoim RTO. Niektórzy liderzy mówią o solidarności, jaką pracownicy biurowi powinni okazywać z pracownikami z pierwszej linii, chociaż badania Gallupa pokazują, że zdecydowanej większości pracowników pierwszej linii nie przeszkadza elastyczność pracowników biurowych. Tak naprawdę również pracownicy z pierwszej linii chcieliby elastyczności w kwestii wyboru dni pracy, możliwości wykorzystywania czterech 10‑godzinnych dni pracy i elastycznego czasu pracy. Obawy dyrektora generalnego również wydają się nieco selektywne. Jak ujął to jeden z dyrektorów ds. zasobów ludzkich: „Wygląda na to, że nie zapewniamy naszym pracownikom ciągłego dostępu do korporacyjnego odrzutowca”.

Naciski z Wall Street na prezesów są często ściśle powiązane z oświadczeniami RTO. W latach 2022 i 2023 można było dostrzec korelacje pomiędzy presją inwestorów a kolejnymi ogłoszeniami działań RTO, szczególnie w sektorze technologicznym. Choć inwestorzy‑aktywiści, których celem były takie firmy jak Amazon, Disney, Google i Salesforce, wskazywali na potrzebę uzyskania wyższych zysków, ich presja zbiegła się w czasie z pojawieniem się zaleceń RTO. Istnieje silne pragnienie, aby wszystko wróciło do dawnego stanu.

Nie ma jednak jednoznacznych dowodów na to, że działania te poprawiają wyniki finansowe. Niedawne badanie spółek z indeksu S&P 500 przeprowadzone przez naukowców z Uniwersytetu w Pittsburghu wykazało, że kadra kierownicza „wykorzystuje mandaty RTO, aby umocnić kontrolę nad pracownikami i traktować ich jak kozła ofiarnego odpowiedzialnego za złe wyniki firmy”. Podejście to skutkuje „znacznym spadkiem satysfakcji pracowników z pracy, ale nie powoduje znaczących zmian w wynikach finansowych ani wzrostu wartości firmy” – podsumowali.

Być może najbardziej pouczający jest dowód na to, że większość menedżerów nie uważa, że nałożone przez nich nakazy pomogły. Wśród dyrektorów, którzy zarządzili powrót do biura, tylko 1 na 3 przyznaje, że miało to „nawet niewielki pozytywny wpływ na produktywność”. Nie jest to zaskakujące dla nikogo, kto pracował w organizacji podczas tych przegrupowań. Powodują wewnętrzne odpływy i odwracają uwagę pracowników i ich menedżerów od skupiania się na tym, co najważniejsze: na klientach.

Utrzymująca się niepewność, o której słyszałem w wielu rozmowach z wyższą kadrą kierowniczą, sprowadza się do dwóch prostych pytań: Czy ludzie naprawdę pracują, gdy są w domu? Czy pracowaliby więcej i robili więcej, gdyby byli w biurze? Część tego sceptycyzmu odbija się jak echo i wybrzmiewa na posiedzeniach zarządów. To powoduje, że anegdoty o złych doświadczeniach mogą łatwo zacząć przypominać trendy, a sprzeciw osób zarządzających sympatyzujących z pracą hybrydową sprawia, że są oni postrzegani jako outsiderzy.

Monitorowanie wydajności prowadzi do pętli zagłady

Na pytanie: „Czy oni naprawdę pracują?” można by łatwo odpowiedzieć, gdyby organizacje miały dobre sposoby pomiaru produktywności. W ciągu ostatnich 50 lat jednak wysiłki mające na celu ocenę produktywności pracowników były w dużej mierze daremne. Peter Drucker zauważył już w 1969 roku: „Gdy zautomatyzujemy rutynowe zadania, pozostaje kreatywność, podejmowanie decyzji i złożone rozwiązywanie problemów”. Mierzenie pracy opartej na wiedzy jest trudne i zwykle niesatysfakcjonujące zarówno dla pracownika, jak i organizacji próbującej dokonać oceny.

Ponieważ jednak produktywność pozostaje na pierwszym miejscu na liście obaw kadry kierowniczej, jak wynika z ostatnich badań przeprowadzonych przez Atlassian, The Conference Board i Slack, kadra kierownicza próbuje ją mierzyć poprzez aktywność. Według ankiety przeprowadzonej przez Slack 70% menedżerów wykorzystuje widoczną aktywność (taką jak godzina, o której ludzie się logują i czas, przez który pozostają zalogowani) jako główny miernik produktywności. Warto zauważyć, że to samo badanie wykazało, że pracownicy spędzają średnio 32% swojego czasu „na pracy performatywnej, która sprawia wrażenie produktywnej”.

Zdecydowanie zbyt często to połączenie niepokoju kadry kierowniczej, monitorowania, braku zaufania i konieczności wykonywania przez pracowników pracy w biurze przyczynia się do obniżenia wydajności, co nazywam „pętlą zagłady” (więcej w ramce Skoncentruj się na produktywności, a nie na fizycznej obecności). Pracownicy, którzy wiedzą, że są monitorowani, różnie reagują. Jak wynika z badania przeprowadzonego przez Center for Transformative Work Design, 49% z nich zgłasza wysoki poziom lęku w porównaniu z 7% lęku u osób, które nie są monitorowane. To nie jest przepis na wyciągnięcie z pracowników tego, co najlepsze.

Co więcej, monitoring nie działa. Pracownicy mogą z łatwością obchodzić ten system, planując wysyłanie e‑maili, utrzymując swój status online nawet wtedy, gdy nie pracują, lub kupując symulatory ruchu myszy. Choć może się wydawać, że to jest oszukiwanie, pracownicy po prostu reagują na podstawowy problem, jakim jest brak zaufania.

Na poziomie indywidualnym brak pewności, że pracownicy postąpią właściwie, negatywnie wpływa na ich zaangażowanie. W ankiecie Slack osoby, które stwierdziły, że czuły się obdarzone zaufaniem swojego pracodawcy, zgłaszały dwukrotnie większą produktywność w porównaniu z osobami, które nie czuły się obdarzone zaufaniem, i o 30% częściej twierdziły, że włożyły większy wysiłek w pracę. Firmy, które nie okazują tego zaufania, również zmniejszają pasję swoich pracowników.

Rzeczywisty wpływ nakazów na powrót do biura

Nakazy RTO rzeczywiście mają wpływ na pracowników – w większości negatywny. To samo badanie, które wykazało, że RTO nie wpływają na wyniki finansowe S&P 500, unaoczniło jeden trwały efekt: znaczny spadek satysfakcji z pracy.

Zmuszanie osób, które efektywnie pracowały w domu przez trzy lub cztery dni w tygodniu, do dojeżdżania do biura, to przepis na katastrofę. Z badania Future Forum wynika, że około 75% osób niezadowolonych z poziomu elastyczności swojego pracodawcy stwierdziło, że będzie szukać nowej pracy.

Kto najprawdopodobniej odejdzie? Na początku kobiety, opiekunowie i inne w przeszłości niedostatecznie reprezentowane grupy osób. To samo badanie Future Forum wykazało, że 59% pracujących matek chce pracować w domu przez trzy lub więcej dni w tygodniu – podobnie jak 47% pracujących ojców. „Elastyczna praca jest feministyczna”, jak wymownie ujął to nagłówek artykułu autorstwa Erin Grau w „Fortune”. Od czterech lat widzimy też, że pracownicy biurowi rasy czarnej, latynoskiej i pochodzenia azjatycko‑amerykańskiego bardziej cenią elastyczność niż ich biali koledzy – z możliwością wdzwaniania się i wychodzenia, zapewniającą wytchnienie. Wymuszanie marszu do biura podważa zdolność do budowania włączających, a nie tylko zróżnicowanych organizacji.

Jeśli nic z tego nie przykuwa Twojej uwagi jako lidera, co powiesz na to: badanie Gartnera przeprowadzone wśród ponad 2000 pracowników biurowych wykazało, że grupa, która najprawdopodobniej odejdzie, to osoby osiągające dobre wyniki, ale u których „zamiar pozostania” w obliczu obowiązkowego RTO spadł o 16% – w porównaniu ze spadkiem o 8% u przeciętnego pracownika. W przypadku największych talentów sygnał „Nie ufamy ci” jest głęboko odczuwany. Ci pracownicy już przekraczają swoje granice i dużo poświęcają, ale kapryśna polityka mówi im, że pozory liczą się bardziej niż wyniki.

Skutki są jasne: nakazy i monitorowanie prowadzą nie tylko do zmniejszenia zadowolenia pracowników, problemów z ich utrzymaniem i utraty zaufania, lecz także do obniżenia wydajności, w tym, co najważniejsze dla kadry kierowniczej, przekładającej się na wyniki biznesowe.

I odwrotnie, firmy, które budują zaufanie, osiągają lepsze wyniki finansowe od swoich konkurentów. Badania Institute for Corporate Productivity wykazały, że pracownicy firm charakteryzujących się wysokimi wynikami 11 razy częściej twierdzili, że ich kierownicy i liderzy wyższego szczebla i menedżerów zaufali im, że wykonają swoje zadania.

Konkluzja jest taka, że gdy zaufanie zostanie zrównoważone odpowiedzialnością, ludzie i organizacje będą dobrze prosperować. Czas, który pracownicy oszczędzają dzięki temu, że nie muszą dojeżdżać do pracy, można przeznaczyć na pracę lub życie osobiste. Ocenianie pracowników na podstawie osiąganych przez nich wyników, a nie tego, czy pojawiają się w biurze po wyczerpującej godzinie w korku lub w transporcie publicznym, wzmacnia dwa kluczowe elementy: po pierwsze, firma poważnie podchodzi do odpowiedzialności za wyniki, a po drugie, że ludzie zostaną nagrodzeni za swoje osiągnięcia. Zamiast skupiać się na wewnętrznych debatach na temat przekonań, unikaniu kar i monitorowania, pracownicy mogą skupić się na osiąganiu wyników.

O autorach
Tematy

Może Cię zainteresować

Marki luksusowe pod presją geopolityki

W połowie kwietnia rynki kapitałowe zelektryzowała informacja o tym, że francuski gigant LVMH stracił tytuł najcenniejszej firmy luksusowej na świecie na rzecz mniejszego, ale bardziej ekskluzywnego Hermèsa. Czy detronizacja jednej francuskiej marki przez drugą (producenta torebek Louis Vuitton przez producenta torebek Birkin) to rzeczywiście zdarzenie, którym powinny się ekscytować europejskie rynki? I co ta zmiana oznacza dla polskich producentów marek premium?

 

Dobre relacje w firmie zaczynają się od dobrze dobranych słów

Gdy codzienna komunikacja sprowadza się do skrótów myślowych, domysłów i niejasnych sygnałów, łatwo o spadek zaangażowania, narastające napięcia i chaos informacyjny. Coraz więcej organizacji dostrzega, że to właśnie język – sposób, w jaki mówimy do siebie w pracy – buduje (lub rujnuje) atmosferę oraz relacje w zespołach. O tym, jak świadomie kształtować kulturę organizacyjną poprzez komunikację, opowiada Joanna Tracewicz, Senior Content Strategy Manager w rocketjobs.pl i justjoin.it, a także współautorka poradnika Nie mów do mnie ASAP! O spoko języku w pracy.  Rozmawia Paulina Chmiel-Antoniuk.

AI w medycynie predykcyjnej – jak wearables zmieniają opiekę Jak AI i urządzenia noszone rewolucjonizują medycynę

W ostatnich latach inteligentne urządzenia noszone (wearables) przeszły drogę od prostych krokomierzy do zaawansowanych narzędzi monitorujących stan zdrowia. Dzięki sztucznej inteligencji stają się one nie tylko rejestratorami danych, lecz także systemami predykcyjnymi, które mogą wspierać diagnostykę i profilaktykę chorób. W świecie biznesu i zarządzania zdrowiem pracowników technologia ta może odegrać kluczową rolę.
Według raportu Think Tank SGH wartość globalnego rynku AI w ochronie zdrowia wzrośnie z 32,3 miliarda dolarów w 2024 roku do 208,2 miliarda dolarów w 2030 roku, co oznacza średnioroczny wzrost na poziomie 36,4%. Ta dynamiczna ekspansja wskazuje na rosnące znaczenie technologii AI i wearables jako ważnych elementów nowoczesnej opieki medycznej.

Strategiczna samotność – klucz do autentycznego przywództwa

W dynamicznym współczesnym świecie biznesu, w którym dominują informacje dostarczane w trybie natychmiastowym, umiejętność samodzielnego, logicznego i krytycznego myślenia stała się jedną z najcenniejszych kompetencji liderów. Koncepcja ta, przedstawiona przez Williama Deresiewicza, byłego profesora Uniwersytetu Yale, zakłada, że prawdziwe przywództwo nie rodzi się wśród zgiełku opinii i impulsów zewnętrznych, lecz w przestrzeni samotności i skupienia.

Skup się na fanach marki. Oferta skierowana do wszystkich nie działa!
Multimedia
Skup się na fanach marki. Oferta do wszystkich nie działa!

W spolaryzowanej kulturze pogoń za rynkiem masowym i kierowanie oferty do wszystkich są z góry skazane na porażkę. Najlepszym sposobem na osiągnięcie sukcesu marki jest sprzymierzenie się z subkulturą, która ją pokocha.

Cła, przeceny i okazje: Jak zarobić, gdy inni panikują lub tweetują

Trump tweetuje, Wall Street reaguje nerwowo, a inwestorzy znów sprawdzają, czy gdzieś nie pozostawili Planu B. Gdy rynek wpada w histerię, pojawia się pokusa: a może jednak warto „kupić w tym dołku”? W tym tekście sprawdzamy, czy inwestowanie w kontrze do tłumu to genialna strategia na czasy ceł Trumpa, banów na Chiny i politycznych rollercoasterów — czy raczej przepis na ból głowy i portfela. Nie wystarczy chłodna kalkulacja, przyda się też stalowy żołądek.

• Jak generować wartość z AI dzięki małym transformacjom w biznesie - Webster
Premium
Jak generować wartość z AI dzięki małym transformacjom w biznesie

Liderzy skutecznie wykorzystują duże modele językowe, stopniowo minimalizując ryzyko i tworząc solidne fundamenty pod przyszłe transformacje technologiczne, dzięki czemu generują realną wartość dla swoich organizacji.

Niespełna dwa lata temu generatywna sztuczna inteligencja (GenAI) trafiła na czołówki stron gazet, zachwycając swoimi niezwykłymi możliwościami: mogła prowadzić rozmowy, analizować ogromne ilości tekstu, dźwięku i obrazów, a nawet tworzyć nowe dokumenty i dzieła sztuki. To najszybsze w historii wdrożenie technologii przyciągnęło ponad 100 mln użytkowników w ciągu pierwszych dwóch miesięcy, a firmy z różnych branż rozpoczęły eksperymenty z GenAI. Jednak pomimo dwóch lat intensywnego zainteresowania ze strony kierownictwa i licznych prób wdrożeniowych nie widać wielkoskalowych transformacji biznesowych, które początkowo przewidywano. Co się stało? Czy technologia nie spełniła oczekiwań? Czy eksperci się pomylili, wzywając do gigantycznych zmian? Czy firmy były zbyt ostrożne? Odpowiedź na te pytania brzmi: i tak, i nie. Generatywna sztuczna inteligencja już teraz jest wykorzystywana w wielu firmach, ale nie – jako lokomotywa radykalnej transformacji procesów biznesowych. Liderzy biznesu znajdują sposoby, by czerpać realną wartość z dużych modeli językowych (LLM), nie modyfikując całkowicie istniejących procesów. Dążą do małych zmian (small t) stanowiących fundament pod większe przekształcenia, które dopiero nadejdą. W tym artykule pokażemy, jak robią to dzisiaj i co możesz zrobić, aby tworzyć wartość za pomocą generatywnej sztucznej inteligencji.

Premium
Polski przemysł na rozdrożu

Stoimy przed fundamentalnym wyborem: albo dynamicznie przyspieszymy wdrażanie automatyzacji i robotyzacji, co sprawi, że staniemy się aktywnym uczestnikiem czwartej rewolucji przemysłowej, albo pogodzimy się z perspektywą erozji marż pod wpływem rosnących kosztów operacyjnych i pogłębiającego się strukturalnego niedoboru wykwalifikowanej siły roboczej.

Jak alarmują prognozy Polskiego Instytutu Ekonomicznego, do 2030 r. w samej Europie może zabraknąć nawet 2,1 mln wykwalifikowanych pracowników, co czyni automatyzację nie jedną z możliwości, lecz strategiczną koniecznością. Mimo że globalnie liczba robotów przemysłowych przekroczyła już 4,2 mln jednostek, a w Europie w 2023 r. wdrożono rekordowe 92,4 tys. nowych robotów, Polska wciąż pozostaje w tyle. Nasz wskaźnik gęstości robotyzacji, wynoszący zaledwie 78 robotów na 10 tys. pracowników przemysłowych, znacząco odbiega od europejskiego lidera – Niemiec (397 robotów na 10 tys. pracowników), czy globalnego pioniera – Korei Południowej (tysiąc robotów na 10 tys. pracowników). W Scanway – firmie, która z sukcesem łączy technologie rozwijane dla sektora kosmicznego z potrzebami przemysłu – jesteśmy przekonani, że przyszłość konkurencyjności leży w inteligentnym wykorzystaniu danych, zaawansowanej automatyzacji opartej na AI oraz strategicznej gotowości do wprowadzania zmian technologicznych. Czy jednak zaawansowana wizja maszynowa napędzana przez sztuczną inteligencję może się stać katalizatorem, który pozwoli sprostać wyzwaniom i odblokować uśpiony potencjał innowacyjny polskiej gospodarki?

Premium
Gdy projekt wymyka się spod kontroli

Polskie firmy technologiczne coraz częściej realizują złożone zlecenia dla międzynarodowych gigantów. Jednak nawet najlepiej przygotowany zespół może przy takim projekcie natknąć się na nieoczekiwane przeszkody. Przykład firmy Esysco wdrażającej szyfrowanie poczty e-mail dla jednego z największych niemieckich banków pokazuje, jak szybko może runąć precyzyjnie zaplanowany harmonogram oraz jak radzić sobie z nieprzewidywalnymi wyzwaniami.

Polskie firmy technologiczne coraz częściej zdobywają międzynarodowe kontrakty i realizują projekty, które jeszcze niedawno były zarezerwowane wyłącznie dla międzynarodowych rywali. Dzięki temu zdobywają zagraniczne rynki, osiągając imponujące wyniki eksportu usług IT, który w 2023 r. przekroczył 16 mld dolarów. W ostatniej dekadzie przychody branży wzrosły niemal czterokrotnie, a wartość eksportu – aż 7,5 razy, dzięki czemu polski sektor IT stał się motorem rodzimego eksportu. Kluczowymi kierunkami ekspansji są Stany Zjednoczone, Niemcy i Wielka Brytania, a wśród najsilniejszych obszarów znajdują się fintech, cyberbezpieczeństwo, sztuczna inteligencja, gry oraz rozwój oprogramowania.

Polska wyróżnia się w regionie Europy Środkowo-Wschodniej jako największy eksporter usług IT, przewyższając Czechy czy Węgry, a pod względem jakości specjalistów IT zajmuje trzecie miejsce na świecie. Jednak do pełnego wykorzystania tego potencjału konieczne jest pokonanie barier takich jak ograniczony dostęp do kapitału na ekspansję, rosnące koszty pracy oraz niedostateczne doświadczenie w międzynarodowej sprzedaży i marketingu. To jednak nie wszystko. Przy współpracy z międzynarodowymi gigantami trzeba również pamiętać o nieznanej polskim wdrożeniowcom skali, złożoności i nieprzewidywalności towarzyszącym tak wielkim projektom. Dobrym przykładem może być nasze wdrożenie dla jednego z największych niemieckich banków, z którym podpisaliśmy kontrakt na wprowadzenie systemu zabezpieczeń e-maili dla ponad 300 tys. użytkowników rozsianych po całym świecie. Technologicznie byliśmy gotowi, ale rzeczywistość szybko zweryfikowała nasze plany.

Premium
Praktyczny poradnik kreowania wartości z dużych modeli językowych

Gdy w 2022 r. pojawiły się powszechnie dostępne duże modele językowe (LLM), ich potężna zdolność do generowania tekstu na żądanie zapowiadała rewolucję w produktywności. Jednak mimo że te zaawansowane systemy AI potrafią tworzyć płynny tekst w języku naturalnym i komputerowym, to są one dalekie od doskonałości. Mogą halucynować, wykazywać się logiczną niespójnością oraz produkować treści nieadekwatne lub szkodliwe.

Chociaż technologia ta stała się powszechnie dostępna, wielu menedżerów nadal ma trudności z rozpoznawaniem przypadków użycia LLM-ów, w których poprawa produktywności przewyższa koszty i ryzyka związane z tymi narzędziami. Potrzebne jest bardziej systematyczne podejście do wykorzystywania modeli językowych, tak aby uefektywnić procesy biznesowe, a jednocześnie kontrolować słabe strony LLM-ów. Proponuję trzy kroki ułatwiające osiągnięcie tego celu. Po pierwsze, należy rozłożyć proces na mniejsze zadania. Po drugie, trzeba ocenić, czy każde zadanie spełnia tzw. równanie kosztów GenAI, które szczegółowo wyjaśnię w tym artykule. Jeśli ten warunek zostanie spełniony, należy uruchomić projekt pilotażowy, iteracyjnie oceniać jego wyniki oraz na bieżąco wprowadzać zmiany w celu poprawy rezultatów.

Kluczowe w tym podejściu jest pełne zrozumienie, w jaki sposób mocne i słabe strony modeli językowych odpowiadają specyfice danego zadania; jakie techniki umożliwiają ich skuteczną adaptację w celu zwiększenia wydajności; oraz jak te czynniki wpływają na bilans kosztów i korzyści – a także na ocenę ryzyka i potencjalnych zysków – związanych z wykorzystaniem modeli językowych do podnoszenia efektywności realizowanych działań.

Materiał dostępny tylko dla subskrybentów

Jeszcze nie masz subskrypcji? Dołącz do grona subskrybentów i korzystaj bez ograniczeń!

Subskrybuj

Newsletter

Otrzymuj najważniejsze artykuły biznesowe — zapisz się do newslettera!