Reklama
Dołącz do liderów przyszłości i zdobądź przewagę! Sprawdź najnowszą ofertę subskrypcji
Przywództwo

Zbyt wysoka poprzeczka?

1 września 2010 13 min czytania
Robert Nowakowski
Andrzej Maciejewski
Zbyt wysoka poprzeczka?

W ciągu kilku lat pracy w firmach z branży IT Janusz Zawadowski zdobył uznanie wysokiej klasy specjalisty i dobrze zapowiadającego się menedżera. Ostatnio jego kariera nabrała przyspieszenia – objął stanowisko prezesa jednej z największych polskich firm informatycznych. Czy ten awans nie jest dla niego zbyt dużym wyzwaniem?

Prezes Janusz Zawadowski ponownie przebiegł wzrokiem artykuł, jaki ukazał się na biznesowych stronach poczytnej gazety. Od kilkunastu minut nie mógł ukryć wzburzenia i rozgoryczenia. „Ten Kamiński znów nie daje mi spokoju”, pomyślał. W ciągu ostatniego miesiąca znany dziennikarz ekonomiczny Maciej Kamiński już po raz drugi opublikował niepochlebny artykuł na temat Insteru i jego nowego prezesa. Obok informacji o wynikach finansowych spółki tekst zawierał wiele negatywnych opinii o Zawadowskim jako prezesie.

„Pół roku po tym, jak Karol Jurski, założyciel i szef Insteru, zginął w wypadku samochodowym, firma nadal nie może otrząsnąć się po jego stracie. Kompetencje jego następcy pozostawiają wiele do życzenia” – ten fragment artykułu brzmiał jednoznacznie. I dalej było w podobnym tonie: „Według nieoficjalnych informacji, trzydziestoośmioletni Janusz Zawadowski, który stanął na czele Insteru, nie ma koncepcji, w jaki sposób powinien realizować wizję poprzedniego szefa i założyciela spółki. Brakuje mu doświadczenia, aby kierować tak dużą organizacją”. Dalej autor artykułu przedstawiał niepokojące szczegóły dotyczące sytuacji finansowej firmy, która była trudniejsza, niż prognozowano na początku roku. Zawadowski był przekonany, że takie poufne dane finansowe musiał ujawnić dziennikarzowi ktoś z firmy. „Ciekawe, czyja to robota?” – pomyślał. Ktoś chciał pogrążyć nie tylko jego, ale także zniszczyć firmę. W dodatku brakowało mu odwagi, by stanąć z Zawadowskim twarzą w twarz.

Ale najgorsze było to, że Zawadowski nie mógł zaprzeczyć, iż w tych doniesieniach kryło się ziarnko prawdy. Wraz ze stanowiskiem prezesa spadło na niego o wiele więcej obowiązków, niż się spodziewał. W tej chwili nie był nawet do końca przekonany, czy będzie w stanie podołać nadziejom, jakie w nim pokładano, powierzając mu funkcję prezesa.

Zawadowskiego okrzyknięto wschodzącą gwiazdą. Z każdym nowym stanowiskiem otrzymywał większe wyzwania i odpowiedzialność.

Błyskotliwa kariera

Zawadowski ukończył warszawską SGH, a potem uzyskał tytuł MBA. Już w trakcie studiów rozpoczął praktykę w jednej z największych międzynarodowych firm doradczych. Jako analityk zaczął specjalizować się w nowych technologiach i branży IT. Na jednym z kongresów informatycznych poznał Karola Jurskiego, właściciela dynamicznie rozwijającej się firmy, która opracowywała oprogramowanie sieciowe dla biznesu. Podczas krótkiej rozmowy opowiedział mu o kilku swoich pomysłach, które można byłoby zrealizować w takiej firmie jak Inster. Jurski od razu zaproponował mu spotkanie. A po niespełna dwóch miesiącach także pracę w swojej firmie. Zawadowskiego okrzyknięto wówczas wschodzącą gwiazdą. Po niespełna roku został wytypowany do programu edukacyjnego dla menedżerów, w ramach którego zdobywał doświadczenie w różnych obszarach, od marketingu i sprzedaży po funkcje operacyjne. Z każdym nowym stanowiskiem otrzymywał większe wyzwania i odpowiedzialność.

Jurski kilkakrotnie powtarzał, że ma nosa do wyszukiwania talentów. Zawadowski okazał się skutecznym i kreatywnym menedżerem, chwalonym za świeże spojrzenie na internetowy biznes. Udało mu się przewidzieć ciekawe trendy w branży IT. Od początku był zdania, że przygotowywanie zunifikowanej i ujednoliconej oferty dla klientów pewnego dnia przestanie być skutecznym rozwiązaniem. Konieczna jest bliższa współpraca z firmami i pełna wiedza o ich potrzebach. Dopiero wówczas można opracować dla nich specjalne oferty szyte na miarę. Po trzech latach pracy w Insterze Janusz Zawadowski, który był wówczas dyrektorem ds. rozwoju, dowiedział się, że prezes Jurski planuje wycofać się z bezpośredniego zarządzania operacyjnego i zamierza przejść do rady nadzorczej. Ale najważniejsze było to, że chce, aby jego miejsce zajął właśnie Zawadowski.

Zgodnie z przygotowanym przez zarząd i zespół HR planem sukcesji Karol Jurski miał przez trzy lat pełnić rolę mentora, który pomógłby Januszowi gładko wejść w nową funkcję. To zaś oznaczało, że Zawadowski miałby dużo czasu na dogłębne poznanie całej organizacji i zdobycie zaufania podlegających mu dyrektorów. Przyjmując tę propozycję, Zawadowski zdawał sobie sprawę z pojawiających się wątpliwości dotyczących jego wieku i był świadomy zawiści tych, których nadzieje na ten awans zostały rozwiane. Ale wierzył, że w końcu zdoła ich do siebie przekonać. Jednak teraz, gdy zabrakło Jurskiego, zabrakło również cennego czasu na dyskusje.

Trudne relacje ze „starą gwardią”

– Zanim się rozejdziemy, muszę wspomnieć jeszcze o jednej sprawie – oznajmił Zawadowski członkom zarządu. Właśnie kończyli cotygodniowe spotkanie, tym razem poświęcone prognozom budżetowym. – Zapewne wszyscy widzieliście już artykuł o Insterze, a właściwie o mnie, w dzisiejszej gazecie?

Janusz rozejrzał się po obecnych, zastanawiając się, czy jest wśród nich informator, który przekazał mediom poufne dane. Adam Krawczyk, dyrektor działu komunikacji i PR, miał nieszczególną minę, ale to zrozumiałe, skoro był odpowiedzialny za zewnętrzny wizerunek firmy. Dorota Bugajska, szefowa pionu zasobów ludzkich, uśmiechnęła się ze współczuciem. Zaś członek zarządu, dyrektor finansowy Grzegorz Wąsowski wyglądał na mocno poirytowanego. Jednak Zawadowski nie potrafił ocenić, czy sprawił to on sam, czy też treść artykułu. Ich relacje od początku były trudne i dalekie od normalności. Dobrze pamiętał moment, kiedy po nominacji na stanowisko prezesa zaczął wnikliwie studiować sprawozdania finansowe, aby lepiej poznać sytuację firmy. Nie był pewien, czy dyrektor finansowy nie potraktował jego „praktycznego” podejścia do gromadzenia informacji jako osobistego afrontu. A może po prostu Wąsowski był wściekły, że ominął go awans. W końcu wielokrotnie publicznie podkreślał, że czuwa nad finansami firmy od początku jej istnienia, czyli od ponad 14 lat – o wiele dłużej, niż trwała cała kariera nowego prezesa na menedżerskich stanowiskach.

Zawadowski nie szukał jednak zwady, ale też nie zamierzał dać się zdominować. Wiedział, że przez inwestycje w opcje walutowe straty firmy zwiększyły się o ponad 30 milionów złotych. Oczywiście, każde przedsiębiorstwo ucierpiało na skutek kryzysu gospodarczego, ale Inster odczuł go szczególnie dotkliwie. Wielu ich klientów, tnąc koszty w poszukiwaniu oszczędności, zrezygnowało z zakupu nowych rozwiązań i oprogramowania. Zawadowski nie wiedział, co myśleć o sytuacji finansowej firmy. Strategia wdrożona przez Jurskiego w połączeniu z kilkoma dobrymi inwestycjami w technologię i projekty badawczo‑rozwojowe powinna zaowocować znacznie lepszymi wynikami.

– W tym artykule przytaczane są poufne informacje na temat naszych finansów – kontynuował Zawadowski. – Ktokolwiek je ujawnił, musiał mieć dostęp do naszych najświeższych danych.

– Chyba nas nie oskarżasz? – ostro skontrował Bogdan Zaczek, członek zarządu i dyrektor operacyjny.

Ostatnią rzeczą, jakiej teraz potrzebował, było sianie niezgody w zespole lub przyjmowanie pozycji obronnej.

Prezes zauważył, że zawsze na zebraniach siadał koło Wąsowskiego. Za bardzo go to nie dziwiło, w jego oczach byli przecież „starą gwardią” i chociaż nie zachowywali się specjalnie agresywnie, obaj dawali do zrozumienia, że Zawadowski nie jest gotowy do nowej roli. Przypomniała mu się różnica zdań na temat kontraktu z nowym podwykonawcą, który miał świadczyć usługi serwisowe na zlecenie Insteru na południu Polski. Do jego podpisania doprowadzili w zeszłym roku właśnie Zaczek i Wąsowski. I choć dzięki temu firma zaoferowała klientom krótszy czas na serwisowanie sprzętu i naprawę, to w ocenie Zawadowskiego istniało duże niebezpieczeństwo, że tym samym stracą kontrolę nad wysoką jakością swoich dotychczasowych usług. Co na dłuższą metę mogło prowadzić do utraty cennych klientów. A to – według nowego prezesa – było nie do przyjęcia. Gdy wspomniał o swoich zastrzeżeniach, obaj dyrektorzy zbyli go, twierdząc, że teraz najważniejsze dla firmy jest odrabianie strat spowodowanych kryzysem. Wąsowski stwierdził nawet, że Janusz jest zbytnim idealistą. A Zaczek dodał:

– Biorąc na siebie rolę prezesa, odpowiadasz za całą firmę, a nie tylko za sprzedaż usług.

Zawadowski otrząsnął się ze wspomnień.

– Nikogo nie oskarżam – rzekł. – Ale na pewno nikogo z nas nie cieszy ten negatywny wizerunek. W dodatku jestem pewny, że nie była to robota jakiegoś rozgoryczonego szeregowego pracownika czy handlowca, ale kogoś z wyższego szczebla. Musimy więc uważnie przyjrzeć się naszym ludziom.

– Rozumiem, że grunt pali ci się pod nogami – wypalił Zaczek. – Ale czy naprawdę uważasz, że polowanie na czarownice jest teraz najlepszym pomysłem na rozwiązanie problemu?

Wyczuwając rosnące napięcie, Adam Krawczyk włączył się do dyskusji.

– Rzeczywiście nie jest to informacja prasowa, która byłaby dobra dla naszej firmy – powiedział. – Ale nie jest to jeszcze koniec świata. Mogę napisać dla prasy oświadczenie albo umówię cię na wywiad z dziennikarzem z Tętna Firmy lub z Zysku. Skoro już zostałeś wywołany do tablicy, to spróbujmy obrócić to na naszą korzyść.

Dorota Bugajska przytaknęła.

– Nie dajmy się zbić z tropu. Udziałowcy wiedzą, że nowi liderzy potrzebują okresu przejściowego. Jeżeli skoncentrujemy się na tym, co najważniejsze, czyli na naszej podstawowej działalności, wyniki będą mówiły same za siebie.

Pod ogromną presją

Kiedy Zawadowski wrócił do swojego gabinetu, nie mógł skupić się na pracy. Zdawał sobie sprawę, że zebranie zarządu wypadło nie najlepiej. Ostatnią rzeczą, jakiej teraz potrzebował, było sianie niezgody w zespole lub przyjmowanie pozycji obronnej. Już i tak ma za dużo na głowie: osiągnięcie planowanych wyników kwartalnych, wyznaczenie celów strategicznych na najbliższe pięć lat, poprawienie nastrojów wśród pracowników po śmierci prezesa, a teraz jeszcze negatywne komentarze w prasie. Odetchnął głęboko i postanowił zadzwonić do Jakuba Sarneckiego, członka rady nadzorczej Insteru, który najmocniej wspierał go po śmierci Jurskiego. Miał nadzieję, że także inni członkowie rady nie żałują swojej decyzji o przekazaniu mu sterów firmy wcześniej, niż planowano.

Po krótkiej wymianie uprzejmości Sarnecki przeszedł do sedna:

– Słuchaj, widziałem ten artykuł i wiem, że nie jest ci lekko. Ale chcę, żebyś pamiętał, że w radzie nadzorczej są ludzie, którzy cię cenią. Rób to, do czego zostałeś wybrany. Łebski z ciebie gość, poradzisz sobie.

Odkładając słuchawkę, Zawadowski poczuł się nieco pewniej. Wygląda na to, że nie musi obawiać się burzy w radzie nadzorczej, a przynajmniej jeszcze nie teraz. Ale nadal czekało go bardzo trudne zadanie. Pierwszą rzeczą na liście było uzyskanie wsparcia od reszty członków zarządu. Bez ich zaangażowania nie ma szans na realizację swojej misji.

Może zamiast szukać porozumienia, powinien pokazać, kto tu rządzi, i przyjąć zasadniczą postawę w decydującym momencie.

W drodze na kolejne spotkanie Zawadowski ważył w myślach wszystkie opcje. Wiele przemawiało za brakiem pośpiechu i stopniowym wzmacnianiem relacji ze współpracownikami. Przecież niedawno przeżyli spory szok i mają za sobą ciężkie chwile. To naturalne, że ludzie potrzebują czasu na odnalezienie się w nowej rzeczywistości i na opłakiwanie zmarłych. Jednak z drugiej strony Dorota Bugajska, szefowa HR, ostrzegała go, że na niższych szczeblach organizacji panuje duże napięcie. Po wyborze nowego prezesa pracownicy obawiają się, że obietnice Karola Jurskiego o braku zwolnień mogą pójść w zapomnienie. Być może trzeba skupić uwagę całej organizacji na czymś pozytywnym. W przyszłym roku szykuje się 15‑lecie firmy. Może należałoby poprosić szefową marketingu o przeprowadzenie nowej kampanii podkreślającej historię firmy. Januszowi zawsze dobrze się z nią pracowało i był pełen podziwu dla jej kreatywności. A Krawczyk mógłby zająć się planowaniem uroczystości wewnątrz organizacji. Nie chodzi o jakieś ekstrawagancje, ale ukłon w stronę pracowników i ich oddania, szczególnie w trudnych czasach, co mogłoby podnieść ich morale.

Jednak to nie naprawi relacji z Zaczkiem i Wąsowskim. „Może to ja powinienem wyciągnąć rękę” – zastanawiał się Zawadowski. „Gdybym przyznał, że sytuacja mnie przerasta i poprosił o pomoc, czy udzieliliby mi wsparcia?” Z drugiej strony okazywanie słabości to duże ryzyko. Może więc powinien pokazać, kto tu rządzi, i przyjąć zasadniczą postawę w tym decydującym momencie. Wybrano go na prezesa, ponieważ rada nadzorcza wierzy, że Zawadowski potrafi wznieść firmę na wyżyny. Jeżeli nie zacznie prowadzić jej w nowym kierunku, jak długo może liczyć na poparcie rady? Janusz wiedział, że musi szybko dokonać wyboru. Im dłużej będzie niezdecydowany, tym trudniej będzie jemu i całej organizacji odbić się od dna.

W jaki sposób Janusz Zawadowski powinien zachować się w zaistniałej sytuacji?

O autorach
Tematy

Może Cię zainteresować

• Jak generować wartość z AI dzięki małym transformacjom w biznesie - Webster
Premium
Jak generować wartość z AI dzięki małym transformacjom w biznesie

Liderzy skutecznie wykorzystują duże modele językowe, stopniowo minimalizując ryzyko i tworząc solidne fundamenty pod przyszłe transformacje technologiczne, dzięki czemu generują realną wartość dla swoich organizacji.

Niespełna dwa lata temu generatywna sztuczna inteligencja (GenAI) trafiła na czołówki stron gazet, zachwycając swoimi niezwykłymi możliwościami: mogła prowadzić rozmowy, analizować ogromne ilości tekstu, dźwięku i obrazów, a nawet tworzyć nowe dokumenty i dzieła sztuki. To najszybsze w historii wdrożenie technologii przyciągnęło ponad 100 mln użytkowników w ciągu pierwszych dwóch miesięcy, a firmy z różnych branż rozpoczęły eksperymenty z GenAI. Jednak pomimo dwóch lat intensywnego zainteresowania ze strony kierownictwa i licznych prób wdrożeniowych nie widać wielkoskalowych transformacji biznesowych, które początkowo przewidywano. Co się stało? Czy technologia nie spełniła oczekiwań? Czy eksperci się pomylili, wzywając do gigantycznych zmian? Czy firmy były zbyt ostrożne? Odpowiedź na te pytania brzmi: i tak, i nie. Generatywna sztuczna inteligencja już teraz jest wykorzystywana w wielu firmach, ale nie – jako lokomotywa radykalnej transformacji procesów biznesowych. Liderzy biznesu znajdują sposoby, by czerpać realną wartość z dużych modeli językowych (LLM), nie modyfikując całkowicie istniejących procesów. Dążą do małych zmian (small t) stanowiących fundament pod większe przekształcenia, które dopiero nadejdą. W tym artykule pokażemy, jak robią to dzisiaj i co możesz zrobić, aby tworzyć wartość za pomocą generatywnej sztucznej inteligencji.

Premium
Polski przemysł na rozdrożu

Stoimy przed fundamentalnym wyborem: albo dynamicznie przyspieszymy wdrażanie automatyzacji i robotyzacji, co sprawi, że staniemy się aktywnym uczestnikiem czwartej rewolucji przemysłowej, albo pogodzimy się z perspektywą erozji marż pod wpływem rosnących kosztów operacyjnych i pogłębiającego się strukturalnego niedoboru wykwalifikowanej siły roboczej.

Jak alarmują prognozy Polskiego Instytutu Ekonomicznego, do 2030 r. w samej Europie może zabraknąć nawet 2,1 mln wykwalifikowanych pracowników, co czyni automatyzację nie jedną z możliwości, lecz strategiczną koniecznością. Mimo że globalnie liczba robotów przemysłowych przekroczyła już 4,2 mln jednostek, a w Europie w 2023 r. wdrożono rekordowe 92,4 tys. nowych robotów, Polska wciąż pozostaje w tyle. Nasz wskaźnik gęstości robotyzacji, wynoszący zaledwie 78 robotów na 10 tys. pracowników przemysłowych, znacząco odbiega od europejskiego lidera – Niemiec (397 robotów na 10 tys. pracowników), czy globalnego pioniera – Korei Południowej (tysiąc robotów na 10 tys. pracowników). W Scanway – firmie, która z sukcesem łączy technologie rozwijane dla sektora kosmicznego z potrzebami przemysłu – jesteśmy przekonani, że przyszłość konkurencyjności leży w inteligentnym wykorzystaniu danych, zaawansowanej automatyzacji opartej na AI oraz strategicznej gotowości do wprowadzania zmian technologicznych. Czy jednak zaawansowana wizja maszynowa napędzana przez sztuczną inteligencję może się stać katalizatorem, który pozwoli sprostać wyzwaniom i odblokować uśpiony potencjał innowacyjny polskiej gospodarki?

Premium
Zamień konflikt we współpracę

Destrukcyjny konflikt w zespole zarządzającym może zahamować rozwój organizacji. Skuteczne zarządzanie takimi napięciami wymaga od liderów świadomego odejścia od rywalizacji o władzę na rzecz współpracy oraz strategicznego, systemowego myślenia.

Konflikt w zespole zarządzającym, szczególnie wtedy gdy przeradza się w trwały, emocjonalny antagonizm, staje się realnym zagrożeniem dla efektywności całej organizacji. Studium przypadku firmy X-Style.

Jak zapewnić stabilność i elastyczność na rynku zielonej energii?

Dynamiczne zmiany na rynku energii oraz rosnące znaczenie OZE i celów ESG stawiają przed firmami nowe wyzwania. W tym kontekście Reo.pl (Grupa Enerconet) kładzie nacisk na elastyczność, dogłębną analizę potrzeb klienta i transparentność danych. O strategiach budowania długoterminowych relacji i zapewniania przewidywalności w sektorze odnawialnym opowiada Grzegorz Tomasik, prezes Reo.pl. 

Reo.pl działa na polskim rynku od 2022 roku. Jakie wyzwania napotkali państwo przy wprowadzaniu elastyczności i dostosowywaniu się do dynamicznych zmian w sektorze OZE?

Chociaż marka Reo.pl powstała na początku 2022 r., nasza grupa – Enerconet – działa na rynku energetycznym już od 2007 r. Ta wieloletnia obecność w sektorze OZE i doświadczenie w obrocie energią dają nam status dojrzałego podmiotu, wspartego silnym zespołem i dogłębną znajomością branży.

Od 2007 r. sektor OZE przeszedł znaczącą transformację, obejmującą regulacje, mechanizmy rynkowe i podejście firm do zakupu zielonej energii. Kluczową zmianą był rozwój bezpośrednich kontraktów (P2P) między wytwórcami OZE a odbiorcami końcowymi. Spółki tworzące dziś Enerconet aktywnie uczestniczyły w tej ewolucji od samego początku, analizując rynek i wypracowując skuteczne rozwiązania, co ostatecznie doprowadziło do uruchomienia platformy Reo.pl.

Premium
Gdy projekt wymyka się spod kontroli

Polskie firmy technologiczne coraz częściej realizują złożone zlecenia dla międzynarodowych gigantów. Jednak nawet najlepiej przygotowany zespół może przy takim projekcie natknąć się na nieoczekiwane przeszkody. Przykład firmy Esysco wdrażającej szyfrowanie poczty e-mail dla jednego z największych niemieckich banków pokazuje, jak szybko może runąć precyzyjnie zaplanowany harmonogram oraz jak radzić sobie z nieprzewidywalnymi wyzwaniami.

Polskie firmy technologiczne coraz częściej zdobywają międzynarodowe kontrakty i realizują projekty, które jeszcze niedawno były zarezerwowane wyłącznie dla międzynarodowych rywali. Dzięki temu zdobywają zagraniczne rynki, osiągając imponujące wyniki eksportu usług IT, który w 2023 r. przekroczył 16 mld dolarów. W ostatniej dekadzie przychody branży wzrosły niemal czterokrotnie, a wartość eksportu – aż 7,5 razy, dzięki czemu polski sektor IT stał się motorem rodzimego eksportu. Kluczowymi kierunkami ekspansji są Stany Zjednoczone, Niemcy i Wielka Brytania, a wśród najsilniejszych obszarów znajdują się fintech, cyberbezpieczeństwo, sztuczna inteligencja, gry oraz rozwój oprogramowania.

Polska wyróżnia się w regionie Europy Środkowo-Wschodniej jako największy eksporter usług IT, przewyższając Czechy czy Węgry, a pod względem jakości specjalistów IT zajmuje trzecie miejsce na świecie. Jednak do pełnego wykorzystania tego potencjału konieczne jest pokonanie barier takich jak ograniczony dostęp do kapitału na ekspansję, rosnące koszty pracy oraz niedostateczne doświadczenie w międzynarodowej sprzedaży i marketingu. To jednak nie wszystko. Przy współpracy z międzynarodowymi gigantami trzeba również pamiętać o nieznanej polskim wdrożeniowcom skali, złożoności i nieprzewidywalności towarzyszącym tak wielkim projektom. Dobrym przykładem może być nasze wdrożenie dla jednego z największych niemieckich banków, z którym podpisaliśmy kontrakt na wprowadzenie systemu zabezpieczeń e-maili dla ponad 300 tys. użytkowników rozsianych po całym świecie. Technologicznie byliśmy gotowi, ale rzeczywistość szybko zweryfikowała nasze plany.

Premium
Praktyczny poradnik kreowania wartości z dużych modeli językowych

Gdy w 2022 r. pojawiły się powszechnie dostępne duże modele językowe (LLM), ich potężna zdolność do generowania tekstu na żądanie zapowiadała rewolucję w produktywności. Jednak mimo że te zaawansowane systemy AI potrafią tworzyć płynny tekst w języku naturalnym i komputerowym, to są one dalekie od doskonałości. Mogą halucynować, wykazywać się logiczną niespójnością oraz produkować treści nieadekwatne lub szkodliwe.

Chociaż technologia ta stała się powszechnie dostępna, wielu menedżerów nadal ma trudności z rozpoznawaniem przypadków użycia LLM-ów, w których poprawa produktywności przewyższa koszty i ryzyka związane z tymi narzędziami. Potrzebne jest bardziej systematyczne podejście do wykorzystywania modeli językowych, tak aby uefektywnić procesy biznesowe, a jednocześnie kontrolować słabe strony LLM-ów. Proponuję trzy kroki ułatwiające osiągnięcie tego celu. Po pierwsze, należy rozłożyć proces na mniejsze zadania. Po drugie, trzeba ocenić, czy każde zadanie spełnia tzw. równanie kosztów GenAI, które szczegółowo wyjaśnię w tym artykule. Jeśli ten warunek zostanie spełniony, należy uruchomić projekt pilotażowy, iteracyjnie oceniać jego wyniki oraz na bieżąco wprowadzać zmiany w celu poprawy rezultatów.

Kluczowe w tym podejściu jest pełne zrozumienie, w jaki sposób mocne i słabe strony modeli językowych odpowiadają specyfice danego zadania; jakie techniki umożliwiają ich skuteczną adaptację w celu zwiększenia wydajności; oraz jak te czynniki wpływają na bilans kosztów i korzyści – a także na ocenę ryzyka i potencjalnych zysków – związanych z wykorzystaniem modeli językowych do podnoszenia efektywności realizowanych działań.

Premium
Dlaczego odważne pomysły giną w szufladach menedżerów i co z tym zrobić?

Najbardziej innowacyjne, nietypowe idee często nie zostają zrealizowane – nie dlatego, że są złe, ale dlatego, że wywołują niepewność. Co może pomóc menedżerom w podejmowaniu ryzykownych, lecz potencjalnie przełomowych decyzji? Kluczowe okazuje się świadome budowanie sieci doradczej.

Menedżerowie, którzy są świadomi znaczenia innowacji w rozwoju organizacji, często zachęcają członków swoich zespołów do dzielenia się świeżymi i kreatywnymi pomysłami. Jednak wielu pracowników skarży się, że ich najlepsze propozycje są przez zwierzchników często pomijane, odrzucane lub niewłaściwie rozumiane.

Paradoksalnie to właśnie menedżerowie mogą stanowić jedną z największych barier dla innowacji. Mocno zakorzenieni we własnych obszarach specjalizacji, często nie dostrzegają wartości nowatorskich idei – szczególnie wtedy, gdy pomysły te wyznaczają nowe ścieżki w ich dziedzinie.

Technologia to zaledwie 5% sukcesu – pozostałe 95% to ludzie

W świecie, w którym digitalizacja stała się koniecznością, sukces zależy nie od samej technologii, lecz od umiejętności jej wykorzystania. O tym, jak multidyscyplinarne podejście, kobiece przywództwo i kultura oparta na bezpieczeństwie psychologicznym pozwoliły Archicom zbudować efektywny cyfrowy ekosystem, opowiada Agata Skowrońska-Domańska, wiceprezeska zarządu firmy.

AI dla wszystkich - Mechło
Premium
AI dla wszystkich: jak ją wdrożyć w firmie?

Sztuczna inteligencja nie jest już zarezerwowana wyłącznie dla dużych korporacji i technologicznych gigantów. Dziś każdy może korzystać z narzędzi opartych na AI, a bariera kosztów znacząco się obniżyła. To jednak nie znaczy, że korzystanie z tych technologii jest proste i zrozumiałe dla wszystkich.

Powszechna dostępność sztucznej inteligencji (AI) nie rozwiązuje kluczowego problemu: braku wiedzy o tym, jak skutecznie i odpowiedzialnie z niej korzystać. Dlatego edukacja staje się nie tylko wsparciem, ale wręcz warunkiem realnego wykorzystania potencjału tej technologii. Umiejętność pracy z AI powinna być dziś traktowana jak podstawowa kompetencja, niezbędna zarówno w życiu zawodowym, jak i codziennym. Tym bardziej, że generatywna sztuczna inteligencja (GenAI) coraz śmielej wkracza na polski rynek, oferując firmom wiele korzyści: począwszy od automatyzacji drobnych zadań aż po strategiczne przedsięwzięcia.

Premium
Jak zarządzać długiem technologicznym w erze AI

Sztuczna inteligencja rewolucjonizuje świat biznesu, ale jednocześnie przyczynia się do narastania długu technologicznego w firmach. Oto cztery kluczowe wskazówki dla liderów, które pomogą świadomie zarządzać kompromisami i stworzyć przestrzeń na innowacje.

Dług technologiczny działa jak kotwica, która spowalnia wysiłki liderów biznesu zmierzające do sprawnego zarządzania organizacją. Dodatkowa praca i nagromadzone koszty wynikające z doraźnych rozwiązań, nieaktualnych aplikacji i starzejącej się infrastruktury ograniczają zdolność firm do innowacji, konkurowania i długoterminowego rozwoju.

Pewien poziom długu technologicznego jest nieunikniony. Aby zachować elastyczność, przedsiębiorstwa często wdrażają nowe technologie w ekspresowym tempie, świadome, że w przyszłości będą musiały ponieść koszty modernizacji tych systemów. Ten kompromis staje się jednak coraz trudniejszy w miarę postępującej implementacji sztucznej inteligencji. Przy rocznych kosztach przekraczających 2,41 bln dolarów w samych tylko w Stanach Zjednoczonych, dług technologiczny nie jest już wyłącznie problemem IT – to realne obciążenie biznesowe, które wymaga uwagi na najwyższym szczeblu zarządzania.

Materiał dostępny tylko dla subskrybentów

Jeszcze nie masz subskrypcji? Dołącz do grona subskrybentów i korzystaj bez ograniczeń!

Subskrybuj

Newsletter

Otrzymuj najważniejsze artykuły biznesowe — zapisz się do newslettera!