Reklama
Dołącz do liderów przyszłości i zdobądź przewagę! Sprawdź najnowszą ofertę subskrypcji
Kultura organizacyjna

Przywództwo na odległość

30 marca 2020 12 min czytania
Zdjęcie Whitney Johnson - Ekspertka, która pomaga organizacjom wysokiego wzrostu rozwijać dynamicznie rozwijających się pracowników. Jest autorką Build an A-Team (Zbuduj drużynę A) oraz Disrupt Yourself (Przełamuj dotychczasowe ograniczenia), prowadzi także cotygodniowy podcast Disrupt Yourself.
Whitney Johnson
Przywództwo na odległość

Tuż po roku 2000 opuściłam Wall Street, żeby pracować z domu. Mój mąż właśnie obronił doktorat i najlepsza oferta pracy, jaką dostał, pochodziła z Botonu – nie Nowego Jorku. Ponieważ nie chciałam rezygnować z pracy w Merrill Lynch, postanowiłam wykorzystać moje atuty – byłam już doświadczonym analitykiem inwestycyjnym, wymienianym w rankingu Institutional Investor – i namówić mojego przełożonego, by pozwolił mi pracować z naszego nowego domu w Bostonie, co ostatecznie mi się udało.

Dziś takie rozwiązania mogą nie wyglądać tak egzotycznie, ale wtedy z pewnością sprawiały takie wrażenie. W tamtym czasie stosunkowo niewielu ludzi pracowało zdalnie; jeszcze mniej pracowało w ten sposób dla dużych, szybko zmieniających się firm, które opierały się na współpracy zespołów. Oczywiście dysponowano już technologią, która to umożliwiała, ale w porównaniu z dzisiejszymi narzędziami była ona dość prymitywna. W moim wypadku musiał mnie odwiedzić pracownik techniczny z Merrill Lynch, który spędził u mnie cały dzień, żeby wszystko odpowiednio zainstalować i podłączyć.

Obecnie więcej problemów sprawiają wyzwania organizacyjne aniżeli techniczne. Dziś, kiedy prowadzę własną firmę, zatrudniającą pracowników w ponad pięciu stanach, z perspektywą ekspansji do innych krajów, zastanawiam się nad tymi problemami nie tylko z perspektywy pojedynczego pracownika, ale także menedżera.

W mojej firmie, która mieści się w Lexington w stanie Virginia, zaledwie 15% pracowników znajduje się w jednej lokalizacji, pozostali pracują zdalnie. Z pewnością nie jesteśmy jedyną taką firmą. Według badania przeprowadzonego w 2018 roku, 70% profesjonalistów na całym świecie pracuje zdalnie przynajmniej raz w tygodniu; 53% pracuje zdalnie przynajmniej przez pół tygodniaIndeks górny 1. IWG, dostawca usług biurowych, który sponsorował te badania, mówi, że liczby te odnoszą się do pracowników pełnoetatowych – nie wolnych strzelców czy osób na samozatrudnieniu. Dodając do tej liczby innych pracowników, zatrudnianych tymczasowo, w niepełnym wymiarze godzin czy na kontrakt jako istotnych uczestników projektów, liczba osób pracujących zdalnie zaczyna pęcznieć.

Nie powinniśmy oczekiwać, że ten trend spowolni, a już na pewno nie, że się odwróci. Liderzy muszą rozwijać strategie polegające na zarządzaniu zarówno pracownikami, jak i technologią w coraz bardziej rozproszonych geograficznie zespołach.

Wyzwania

Zarządzanie na odległość wiąże się z potrzebą rozwiązywania problemów w kilku kluczowych obszarach:

Komunikacja

Kiedy firma ma pracowników rozsianych po całym kraju czy świecie, wiadomo, że jednym z problemów, który należy uwzględnić, planując codzienną komunikację, są różnice stref czasowych. Istnieje jednak więcej bardziej subtelnych, a często i ważniejszych, komplikacji, które należy wziąć pod uwagę, zarządzając pracownikami zdalnie.

Po pierwsze, kiedy praca odbywa się w różnych strefach czasowych, można przekazać mniejszą ilość informacji w danym okresie, co oznacza, że my jako menedżerowie musimy być świadomi, jak może to wpłynąć na tempo realizacji projektów. Po drugie, w komunikacji opartej na przekazywaniu tekstu, np. w e‑mailach czy za pomocą komunikatorów, nie jesteśmy w stanie przekazać tak wielu znaczeń, jakie sygnalizujemy tonem głosu, sposobem kończenia zdań, wyrazem twarzy czy gestami – czyli narzędziami, które wydają nam się czymś najbardziej naturalnym w komunikacji twarzą w twarz. Nawet nasze zaawansowane metody komunikacji wirtualnej, takie jak czaty audio‑wideo, nie pozwalają w pełni doświadczyć komunikacji, która odbywa się za pomocą języka ciała.

W związku z tymi fundamentalnymi różnicami, pracując zdalnie, niemal na pewno częściej będzie dochodziło do błędów w interpretacji komunikatów, niż ma to miejsce w tradycyjnych zakładach pracy. Nasze słowa wypowiedziane w kontekście pozbawionym innych bodźców rzadko komunikują dokładnie to, co nam się zdaje, że przekazujemy. Musimy nieustannie walczyć o to, by nasza komunikacja była możliwie jak najbardziej jednoznaczna i spójna.

Musimy jednak także wykazywać się większą cierpliwością do naszych pracowników, kiedy dochodzi do nieporozumień. Niedawno zatrudniłam nową asystentkę, by pomogła mi w prowadzeniu badań. Jest zdolną osobą i o wielkim potencjale, ale co tydzień jestem odpowiedzialna za powstawanie nieporozumień, gdyż założyłam na przykład, że kiedy wysyłam określone komunikaty mailem albo kiedy nie daję jej dostatecznej informacji na temat tego, jak wysłać paczkę, ona będzie rozumieć, o co mi chodzi. Muszę pamiętać, że odległość może sprawić, że pierwsze dni w nowej pracy wykonywanej zdalnie mogą być trudniejsze niż zwykle. Ponieważ obie przechodzimy ten proces, staram się o tym pamiętać i komunikować jasne instrukcje przed rozpoczęciem każdego projektu, od razu mówić, jak oceniam wykonanie poszczególnych zadań, i chwalić ją za wszystko, co robi dobrze. Mimo problemów pojawiających się na etapie wdrożenia powiedziała mi, że fakt, iż dostała duży zakres samodzielności w tym okresie bardzo jej pomógł w rozwoju umiejętności. Ponieważ nie może poprosić o pomoc kolegów pracujących obok niej, jest zmuszona samodzielnie poszukiwać rozwiązań.

Wreszcie jeżeli chodzi o posługiwanie się technologią oraz nasze preferowane modele i style komunikowania się, każdy z nas ma indywidualne strefy komfortu, których granice nie muszą się wcale pokrywać. Zrozumienie indywidualnych preferencji pracowników i pogodzenie ich z naszymi jest zajęciem czasochłonnym i dotyczy to nie tylko osób nowo zatrudnionych. Niektórzy pracownicy mogą preferować komunikację mailową, inni SMS‑ową, a jeszcze inni wolą dzwonić lub umawiać się na wideokonferencję. Jeżeli nie zrobimy wysiłku, żeby wyjść im naprzeciw i rozmawiać z nimi ich językiem, wtedy tracimy szanse nawiązania bliższej relacji z pracownikami.

Zarządzanie projektami

Każda firma musi posiadać dobre systemy i ludzi do zarządzania projektami – cechy te są jeszcze ważniejsze w przypadku grup pracujących zdalnie, zwłaszcza biorąc pod uwagę wymienione wcześniej wyzwania komunikacyjne. W mojej firmie odkryłam dla siebie Slacka (narzędzie, które rozdziela komunikaty tematycznie, więc pracownicy otrzymują tylko te informacje, które dotyczą ich samych) oraz Asana (narzędzie, które pozwala szybko i skutecznie udostępniać aktualizację statusu dla każdego z naszych projektów). Uważam, że są niezbędne.

O ile narzędzia cyfrowe ułatwiają zdalne zarządzanie projektami i współpracę, mogą także utrudniać ocenę tego, jaki jest wkład poszczególnych uczestników projektu. W przypadku osób pracujących w jednym budynku menedżer może odwiedzić ich i zobaczyć, czym się zajmują. Ale w wypadku pracowników zdalnych musimy zachowywać się proaktywnie, żeby dotrzeć do tych informacji oraz uczyć pracowników, co mają robić, żeby sami mogli przekazywać takie informacje. Poleganie na aktualizacjach statusu dokonywanych drogą cyfrową może w najlepszym razie doprowadzić do niedocenienia lub przecenienia wkładu pracownika, a w najgorszym – do błędnego przypisania zasług i poczucia krzywdy wynikającej z niesprawiedliwej oceny. Pozostawanie w bliskim kontakcie z ludźmi może pomóc zapobiec niektórym z tych problemów i dać liderom pełniejszy obraz wkładu poszczególnych pracowników.

Rozwijanie talentów i zarządzanie nimi

Myśląc o skutecznym zarządzaniu i rozwijaniu ludzi – które nazywam „krzywą uczenia się w kształcie litery SIndeks górny 2 – nauczyłam się doceniać to, że trzeba mieć ludzi, którzy znajdują się na początku tej krzywej. Oni nie tylko są źródłem świeżych pomysłów, ale także pomagają firmom w nieustannym odkrywaniu nowych możliwości, co ułatwia im prowadzenie działalności innowacyjnej w ich obszarach biznesowych. Mimo tego, że sama w to wierzę i znajduje to potwierdzenie w badaniach, wiem, że czasami może być trudno oprzeć się chęci zatrudnienia zespołu wytrawnych specjalistów, którzy znajdują się na końcu tej krzywej – posiadają pełen zakres umiejętności i mogą się pochwalić znakomitymi wynikami. Pokusa ta jest tym silniejsza w rekrutowaniu pracowników do pracy zdalnej, gdyż niemalże nie trzeba ich szkolić i nie wymagają nadzoru. Zawsze staram się przemóc w sobie tę naturalną pokusę i dbam o to, by mieć u siebie właściwy system szkoleniowy, by móc przygotować nowych pracowników i wspierać ich, tak by mogli rozwijać swoje umiejętności i zdobyć potrzebną im wiedzę.

Mam jednak również pracowników, którzy znajdują się na końcowym odcinku krzywej S. W ich przypadku muszę nieustannie trzymać rękę na pulsie i zarządzać ich zaangażowaniem w nowatorskie projekty. Pomaga to utrzymać wysoki poziom produktywności i zapobiega nudzie, której pojawienie się mogłoby stanowić jeszcze większe wyzwanie dla pracowników zdalnych, biorąc pod uwagę, że pracują w środowisku pozbawionym towarzystwa kolegów i koleżanek z pracy.

Wsparcie IT oraz usługi

Odkąd przeprowadziłam się na prowincję w stanie Virginia, na własnej skórze doświadczyłam, jak dalece traktujemy łatwy dostęp do szerokopasmowego internetu jak coś oczywistego. Wielokrotnie musiałam przekładać wywiady, które miały być potem dostępne jako podcast, czy jechać 20 minut do biura mojego męża, żeby przeprowadzić webinarium, gdyż nagle okazywało się, że siła sygnału w domu jest zbyt niska. Trzeźwiące zderzenie się z okrutną rzeczywistością – braku dostępu do stabilnego łącza internetowego – zmusiło mnie do zmiany dotychczasowych przekonań (które chyba jeszcze czasami wyznaję), dotyczących dostępności i niezawodności technologii w obszarze mojej działalności.

Jako menedżerowie nie możemy zakładać, że wszyscy nasi zdalni pracownicy będę mieli równy dostęp do niezawodnej technologii, internetu czy (jeżeli są to podwykonawcy) wsparcia technicznego. I nawet jeżeli dysponują tym wszystkim, systemy czasami zawodzą. To bardzo ważne, żeby dobrze znać sytuację poszczególnych pracowników i mieć w zanadrzu jakiś plan B na wypadek problemów technicznych, do których dochodzi najczęściej wtedy, kiedy nam najmniej to odpowiada.

Po co się w to w ogóle angażować?

Biorąc pod uwagę, jak długa jest lista wyzwań, może się nasuwać pytanie, czy podejmowanie współpracy ze zdalnymi pracownikami jest w ogóle warte zachodu. Z mojego doświadczenia wynika, że warto. Obawy są jak najbardziej aktualne, ale na przestrzeni lat odniosłam bardzo duże korzyści wynikające z faktu posiadania zespołu, z którym współpracuję zdalnie.

Kiedy pozwalamy ludziom pracować zdalnie, nie jesteśmy ograniczeni do skończonego zasobu talentów dostępnych na naszym terenie.

Jeżeli przedstawią nam wykwalifikowanego, rozsądnego inżyniera, który akurat mieszka na drugim końcu kraju, lub mamy znajomego, który przy drobnym przeszkoleniu mógłby stać się świetnym dyrektorem ds. operacyjnych, z tym że mieszka w Singapurze, to ludzie ci mogą stać się znakomitymi pracownikami lub partnerami biznesowymi, zastępując osoby, z którymi nie da się pracować lub są nieosiągalne.

Również spotkania na żywo stają się wtedy pełniejsze, gdyż kiedy współpracownicy nie pracują w jednym miejscu, są lepiej zaplanowane. Spotkania te nie mogą się odbywać przypadkowo – musimy skrupulatnie ustalić czas i rozumieć stojący za każdym z tych spotkań cel. Biorąc pod uwagę planowanie i przygotowanie, zauważyłam, że moi pracownicy są o wiele bardziej zaangażowani w spotkanie – proponują sugestie i cenne uwagi, a także szczerze wsłuchują się w moje słowa. Zamiast być zapomnianym, jak każda pogawędka, słowa wypowiedziane w trakcie tych spotkań mają prawdziwą moc.

Przewodzenie zespołom złożonym z osób pracujących zdalnie ma także pewne nieoczekiwane zalety. Kiedy współpracownicy nie dzielą na co dzień tej samej przestrzeni, zdecydowanie zmniejsza się poziom „firmowych dramatów”. Zauważyłam to po spadku liczby niepotrzebnych konfliktów, który doprowadził do zwiększenia produktywności oraz obniżenia poziomu wyczerpania emocjonalnego pracowników. Nie chcę przez to powiedzieć, że tradycyjne zakłady pracy nie mogą być miejscami, z których można czerpać energię – w wielu z nich tak jest. Ale kiedy nie ma miejsca, w którym mogłyby się krzewić plotki, antagonizmy międzygrupowe i tym podobne zachowania, problemy te zdarzają się o wiele rzadziej.

Narzędzia cyfrowe sprawiają że praca z domu staje się możliwa i w wielkim stopniu przyczynia się do zwiększonej elastyczności zarówno organizacji, jak i poszczególnych pracowników. Praca zdalna jest jednak jak dżin z lampy rewolucji cyfrowej. Jak się go raz wypuści, nie da się go już wcisnąć z powrotem do środka. Musimy nauczyć się zarządzać coraz większymi zastępami pracowników zdalnych. A mimo to, jeżeli uda nam się skutecznie wykorzystać zalety tych pracowników, jednocześnie podejmując kroki minimalizujące wady, staniemy się menedżerami zarządzającymi wysoce zmotywowanym zespołem, który jest gotowy na zaangażowanie czasu i wysiłku, żeby ta współpraca była jak najefektywniejsza.

  1. R. Browne, 70% of People Globally Work Remotely at Least Once a Week, Study Says, CNBC Make It, May 30, 2018, www.cnbc.com.

  2. W. Johnson, Build an A‑Team: Play to Their Strengths and Lead Them Up the Learning Curve (Boston: Harvard Business Review Press, 2018).

O autorach
Tematy

Może Cię zainteresować

Cyberbezpieczeństwo w epoce AI: Polska na cyfrowej krawędzi

Tylko 3% firm w Polsce osiągnęło pełną gotowość na cyberzagrożenia – alarmuje najnowszy raport Cisco. Sztuczna inteligencja staje się nie tylko narzędziem wzrostu, ale też źródłem coraz bardziej wyrafinowanych zagrożeń, polski sektor biznesu balansuje na granicy cyfrowej odporności. Czy liderzy są gotowi spojrzeć prawdzie w oczy?

Zielone wskaźniki mogą być powodem do niepokoju. Dlaczego liderzy powinni się martwić, gdy widzą tylko pozytywne wyniki?

Czy rosnące wskaźniki na prezentacji wyników firmy rzeczywiście zawsze są powodem do radości? Niekoniecznie. Jeśli pojawiają się zbyt często, mogą świadczyć nie o wyjątkowo korzystnej passie, ale o presji dostarczania pozytywnych wiadomości przełożonym. Zamiecione pod dywan problemy jednak prędzej czy później wyjdą na jaw.

Pozytywne wyniki napawają optymizmem. Jeśli jednak pojawiają się zbyt często, powinny stanowić sygnał alarmowy. Czy koniunktura może być bowiem nieprzerwanie korzystna? Jeśli zbyt długo wszystkie wewnętrzne wskaźniki rosną, warto się nad nimi pochylić. Z doświadczeń renomowanej firmy consultingowej Bain & Company wynika, że aż 70% programów transformacji organizacyjnej kończy się fiaskiem. Bardzo często zdarza się tak, że wszystkie założone cele pozornie są realizowane, a dopiero pod koniec projektu wychodzą na jaw mankamenty. Aby uniknąć takich sytuacji, trzeba dokładnie zbadać źródło błędów.

Multimedia
Zarządzasz firmą. Ale czy zarządzasz swoim zdrowiem?

Codzienność Szpitalnego Oddziału Ratunkowego potrafi być brutalnym lustrem stylu życia liderów. Klaudia Knapik rozmawia z dr Anną Słowikowską – kardiolożką, która zderza mity o zdrowiu z faktami i opowiada o pacjentach, którzy nie zdążyli… wysłać ostatniego maila. To rozmowa o sercu – dosłownie i w przenośni. Dla każdego, kto żyje intensywnie i chce żyć długo.

płaska struktura organizacyjna Ludzie podążają za strukturą: jak mniejsza hierarchia zmienia miejsce pracy

Przejście na samoorganizujące się zespoły i danie większej autonomii pracownikom skutkuje większym zaangażowaniem i lepszymi wynikami. Jednak nie każdemu pracownikowi odpowiada taka zmiana. Menedżerowie coraz częściej dostrzegają, że sposób organizacji firmy wpływa na jej wyniki, dlatego regularnie modyfikują strukturę, licząc na poprawę efektów. Znacznie mniej uwagi poświęca się jednak temu, jak takie zmiany oddziałują na samych pracowników.

Abstrakcyjna ilustracja symbolizująca przywództwo w erze AI: po lewej – chłodne, geometryczne wzory przypominające dane i algorytmy; po prawej – ciepłe, organiczne formy nawiązujące do ludzkiej intuicji. Centralny punkt styku sugeruje integrację logiki i emocji w kontekście sztucznej inteligencji. Lider w erze AI: jak zachować ludzką przewagę w świecie algorytmów

Między AI a ludzką kreatywnością

Kreatywność, wyobraźnia, humor – dotąd uznawane za wyłącznie ludzkie – dziś są imitowane przez sztuczną inteligencję, stawiając fundamentalne pytania o przywództwo w erze AI. Sztuczna inteligencja generuje teksty, obrazy, muzykę, a nawet żarty. Czy oznacza to, że maszyny dorównały człowiekowi także w jego najbardziej subtelnych umiejętnościach?

Bob Mankoff, rysownik magazynu „The New Yorker”, uważa, że nie. Jego zdaniem humor nie rodzi się z danych, lecz z emocji, świadomości własnej niedoskonałości i wrażliwości na kontekst. AI może symulować humor, lecz nie rozumie jego źródła.

To właśnie napięcie – pomiędzy potęgą obliczeniową a nieuchwytną ludzką intuicją – stawia liderów przed istotnymi pytaniami: gdzie kończy się autentyczna twórczość człowieka, a zaczyna jej algorytmiczna symulacja? Jak zarządzać w rzeczywistości, w której inteligencja staje się sztuczna, ale autentyczne przywództwo nadal wymaga człowieka?

Ludzka przewaga: humor, empatia, kreatywność

<!– wp:paragraph –>

W czasach postępującej automatyzacji, paradoksalnie to właśnie cechy głęboko ludzkie – humor, empatia i kreatywność – stają się zasobami o kluczowym znaczeniu dla liderów.

Zdolności metapoznawcze w budowaniu przewagi konkurencyjnej Od tych kompetencji zależy wygrana w dobie AI

Temat rozwoju generatywnej sztucznej inteligencji nie traci na popularności. Rewolucja AI wciąż postępuje. Choć GenAI zyskało zarówno zwolenników, jak i sceptyków, korzystanie z niej nie jest już kwestią wyboru. Stało się koniecznością. Jak uzyskać przewagę w tym obszarze? Kluczem do sukcesu okazuje się nie sam dostęp do technologii, lecz umiejętność właściwego jej wykorzystywania. Na jakie kompetencje zatem postawić?

Wiele organizacji popełnia ten sam błąd. Wdraża narzędzia oparte na AI z przekonaniem, że sam fakt ich wprowadzenia nie wystarczy, by zwiększyć efektywność pracy. Tymczasem problem nie leży w samej technologii, lecz w tym, jak ludzie potrafią ją wykorzystywać. Jest to podobna sytuacja do tej z początku epoki cyfrowej. Obsługa komputera, która była wtedy kluczową kompetencją, wkrótce stała się podstawą. Podobnie dziś samo sprawne posługiwanie się narzędziem AI to dopiero początek. Rzeczywista przewaga wynika ze zdolności łączenia technologii z głębokim rozumieniem potrzeb biznesowych i otoczenia. Zdaniem czołowych ekspertów, przewagę konkurencyjną osiągną organizacje, które zainwestują nie tylko w technologię, lecz także w umiejętności metapoznawcze. Chodzi o zdolność do analizy, interpretacji, krytycznego osądu i dynamicznej współpracy z AI.

Trzeba zmienić sposób myślenia o AI, stawiając w centrum umiejętności metapoznawcze

Osiągnięcie sukcesu w dobie generatywnej AI wymaga zmiany sposobu myślenia o tej technologii. Nie wystarczy wiedzieć, jak używać nowego narzędzia. Trzeba też rozumieć, po co to robić, kiedy i czy w ogóle warto. Ta transformacja musi się zacząć od liderów, którzy wytyczą drogę dla reszty organizacji. Prezesi i członkowie zarządów muszą zdać sobie sprawę, że w większości zadań AI nie zastępuje ludzkiej pracy, lecz ją uzupełnia. Przykładowo, przy sprzedaży skomplikowanych usług, takich jak ubezpieczenia bądź rozwiązania finansowe, ważne są relacje międzyludzkie i wzajemne zaufanie. AI nie powinna wypierać tych kompetencji, lecz wzmacniać je, by ułatwić komunikację.

Trzy kluczowe wnioski na temat postaw pracowników wobec elastyczności w pracy

Potrzeby pracowników są zróżnicowane, podobnie jak ich preferencje dotyczące miejsca i czasu wykonywania obowiązków zawodowych. Pięć lat po masowym przejściu na pracę zdalną – i w obliczu rosnącej liczby nakazów powrotu do biur – jakie są obecne nastroje pracowników wobec elastycznych form zatrudnienia? Wyniki naszych badań rzucają światło na to, jak bardzo pracownicy w różnym wieku cenią sobie elastyczność.

nowe spojrzenie na wzrost gospodarczy Nowe spojrzenie na wzrost gospodarczy

Kwestionowanie przekonania, że przedsiębiorstwa muszą nieustannie się rozwijać, odsłania nowe ścieżki prowadzące do odporności i zrównoważonego rozwoju.

Karl-Johan Perrson, prezes zarządu i były dyrektor generalny H&M, zadał kiedyś pytanie: „Co by się stało, gdybyśmy wszyscy konsumowali o 20% mniej? Uważam, że oznaczałoby to katastrofę. 20% mniej miejsc pracy, 20% mniej wpływów podatkowych, 20% mniej pieniędzy przeznaczanych na szkoły, opiekę zdrowotną czy drogi. Światowa gospodarka uległaby załamaniu. Jestem głęboko przekonany, że to właśnie wzrost gospodarczy sprawił, iż świat jest dzisiaj lepszym miejscem niż dwie dekady temu. A za kolejne 20 lat będzie jeszcze lepszym”.

Czy rzeczywiście tak jest? Jeśli tak, to stoimy przed problemem, który J.B. MacKinnon określa mianem „dylematu konsumenta”. W swojej książce The Day the World Stops Shopping [Dzień, w którym świat przestanie kupować] stwierdza: „Stan planety jasno pokazuje, że konsumujemy zbyt wiele. W samej Ameryce Północnej zużywamy zasoby Ziemi pięciokrotnie szybciej, niż są one w stanie się odnowić. Pomimo naszych wysiłków podejmowanych w celu »zazielenienia« konsumpcji – poprzez recykling, poprawę efektywności energetycznej czy wykorzystanie energii słonecznej – globalna emisja dwutlenku węgla wciąż nie maleje. Ekonomia nakazuje nam jednak nieustannie zwiększać konsumpcję. Wiek XXI uwypuklił ten kluczowy wniosek: musimy przestać kupować”.

Problem polega na założeniu, lansowanym w edukacji biznesowej, że gospodarka może i musi stale rosnąć – założeniu, które przenika strategie korporacyjne, nakazując firmom nieustanny rozwój pod groźbą utraty znaczenia na rynku. Jednak ciągły wzrost gospodarczy jest niemożliwy, a rozpowszechniony dogmat, że wzrost jest warunkiem koniecznym dla ludzkiego dobrobytu, tworzy pułapkę, z której wielu nie dostrzega drogi wyjścia. Jak pisze Paul Farrell w „The Wall Street Journal”: „Jesteśmy uzależnieni od mitu nieustającego wzrostu gospodarczego – mitu, który zabija Amerykę”. Dlatego edukacja biznesowa powinna zacząć uwzględniać ograniczenia wzrostu oraz pokazywać różne jego modele.

Hiperrealistyczna ilustracja przedstawia przestronne, nowoczesne atrium o minimalistycznym wystroju. W centralnym punkcie podłogi znajduje się świetlista rozeta kompasu, symbolizująca moralne centrum organizacji. Nad nią unoszą się transparentne, kolorowe panele w chłodnych i ciepłych tonacjach, zawieszone w przestrzeni na różnych wysokościach. Naturalne światło wpada przez świetliki dachowe, tworząc spokojną, refleksyjną atmosferę. Całość emanuje równowagą między strukturą a wartościami, technologią a etyką. Lekcje strategii etycznej AI od Grupy H&M

Podejście globalnego detalisty do etyki sztucznej inteligencji zakłada, że formalne procedury mają ograniczony zasięg. Menedżerowie koncentrują się na wzmacnianiu moralnego kompasu wszystkich pracowników – tak, by potrafili podejmować trafne decyzje, krok po kroku, rozmowa po rozmowie.

Sztuczna inteligencja zmienia sposób funkcjonowania organizacji – i właśnie dlatego stanowi wyzwanie etyczne. Kto powinien ponosić odpowiedzialność za zautomatyzowane decyzje i działania? Jak szeroka powinna być decyzyjność algorytmów? Jak projektować interakcje między ludzkim umysłem a maszyną? Jak technologia wpływa na pracowników? Gdzie w systemie kryją się uprzedzenia?

Firmy, regulatorzy i decydenci starają się znaleźć trwałe zasady etyczne, które pomogą im poruszać się w tym moralnym labiryncie. Zazwyczaj stosują pozornie logiczne podejście: najpierw identyfikują uniwersalne wartości (takie jak przejrzystość, sprawiedliwość, autonomia człowieka czy możliwość wyjaśnienia decyzji), następnie określają praktyczne zastosowania tych wartości (np. w procesach decyzyjnych czy rekrutacji wspieranej przez AI), a na końcu formalizują je w kodeksach postępowania. Założenie jest takie, że kodeksy etyczne powinny mieć pierwszeństwo przed „kodeksem obliczeniowym” AI.

EKF 2025 - debata prezesów banków Debata prezesów banków w ramach EKF 2025 zapewniła wiele wniosków dla polskiego biznesu

Europejski Kongres Finansowy co roku ściąga światowej klasy ekspertów i oferuje szeroką gamę paneli dyskusyjnych w tematyce finansów i gospodarki. Niemniej, prawdziwym gwoździem programu jest tradycyjnie finał w formie debaty prezesów największych banków. 4 czerwca 2025 roku ponownie w Sopocie doszło do spotkania najważniejszych decydentów polskiego sektora finansowego.

Tegoroczną edycję debaty poprowadzili Brunon Bartkiewicz, członek rady programowej EKF oraz Iwona Kozera, partnerka zarządzająca EY Consulting w Polsce. Wzięło w niej udział aż 10 prezesów zarządów największych polskich banków: Michał Bolesławski (ING Bank Śląski),  Elżbieta Czetwertyńska (Citi Handlowy), Przemysław Gdański (BNP Paribas Bank Polska), João Bras Jorge (Millennium S.A.), Cezary Kocik (mBank), Michał Gajewski (Santander Bank Polska), Cezary Stypułkowski, (Banku Pekao), Szymon Midera (PKO Bank Polski), Adam Marciniak, (VeloBank S.A.) oraz Piotr Żabski (Alior Bank). Co roku, jest to jedyna taka okazja w której uczestniczy tak wiele osób tak ważnych dla polskiej gospodarki.

Formuła debaty

Przed rozpoczęciem właściwej części debaty, uczestnicy mieli okazję posłuchać wystąpienia przewodniczącego KNF, Jacka Jastrzębskiego. Zaapelował on o rozwój rynku kapitałowego, aby odciążyć banki od ryzykownych inwestycji. Zaznaczył także konieczność bliskiej współpracy sektora bankowego z firmami technologicznymi oraz potrzebę ustanowienia odpowiednich regulacji w zakresie ochrony danych. Następnie, firma EY przedstawiła wyniki ankiety przeprowadzonej z zarządami banków uczestniczących w wydarzeniu. Za podwaliny do dyskusji posłużyły także wnioski z trzech eksperckich okrągłych stołów:

  • makroekonomicznego
  • technologicznego
  • ryzyka.

Materiał dostępny tylko dla subskrybentów

Jeszcze nie masz subskrypcji? Dołącz do grona subskrybentów i korzystaj bez ograniczeń!

Subskrybuj

Newsletter

Otrzymuj najważniejsze artykuły biznesowe — zapisz się do newslettera!