Reklama
Dołącz do liderów przyszłości i zdobądź przewagę! Sprawdź najnowszą ofertę subskrypcji
INNOWACJE

Projektowanie to wielka odpowiedzialność

21 grudnia 2017 11 min czytania
Zdjęcie Paweł Kubisiak - Redaktor naczelny "MIT Sloan Management Review Polska"
Paweł Kubisiak
Andrzej Skrzat
Projektowanie to wielka odpowiedzialność

Jest samoukiem, który od dziecka zadawał sobie pytania „dlaczego?”. Od 40 lat projektuje jachty, niemal rokrocznie z jego pracowni wychodzi co najmniej jeden model łodzi.

Z legendą żeglarstwa, Andrzejem Skrzatem, twórcą serii jachtów Sportina, Tango, Cobra i Delphia, rozmawia Paweł Kubisiak.

Stworzył pan ponad 100 projektów jachtów, sprzedał przeszło cztery tysiące licencji, a według pana projektów zbudowano około 30 tysięcy jednostek. Trudno znaleźć polskiego żeglarza, który nie pływałby na łódkach pańskiego pomysłu. Jak osiągnął pan taki sukces?

Uważam, że jest to efekt mojego podejścia do projektowania. Zleceniodawcy ze stoczni jachtowych zawsze mówią: „Stwórz taką łódkę, która będzie tania, dobra, którą szybko się sprzeda i przyniesie nam zysk”. A ja wówczas odpowiadam: „Z mojej pracowni wychodzą łodzie, w których można się zakochać, którymi ludzie chcą się chwalić i które pozwalają na realizację życiowych pasji czy nawet stają się obiektem rywalizacji”. Jeżeli żeglarze są w stanie pokochać swoje łodzie, jeżeli pływanie na nich dostarcza im przyjemności i satysfakcji, to jest najlepsza droga i do budowania renomy producenta i projektanta, a w konsekwencji przynosząca również zysk.

W czasach, gdy zainteresował się pan projektowaniem łodzi, żeglarstwo nie było tak popularne jak dziś. Jak się zaczęła pana przygoda z tworzeniem jachtów?

Wychowałem się w Puławach nad piękną i czystą niegdyś Wisłą. W czasach mojego dzieciństwa żeglarstwo nie było popularne, bardzo modne za to były spływy kajakowe. Wraz z innymi dzieciakami mnóstwo czasu spędzałem nad wodą, obserwując, jak inni pływają. Patrzyłem na to z ciekawością dziecka i zacząłem zadawać sobie pytania: „Dlaczego on tak pływa? Dlaczego akurat w tę stronę, z wiatrem, pod wiatr, pod prąd, dlaczego tak szybko, dlaczego się przewraca?”. Moim celem stało się poszukiwanie odpowiedzi na pytanie „dlaczego?”. I z czasem, jako młody chłopak, zacząłem sam tworzyć pierwsze modele z patyków i kory, aż w końcu zbudowałem pierwszą łódkę z masztem wykonanym z kija od szczotki. To był początek mojej fascynacji żeglarstwem. Zapragnąłem sam robić coraz lepsze i większe żeglujące obiekty.

Projektowanie to wielka odpowiedzialność

Projektowanie to wielka odpowiedzialność

Czy pytania „dlaczego?” zadawał pan też innym?

Początkowo nie, gdyż do wszystkiego próbowałem dojść sam metodą eksperymentów i podpatrywania innych. Uważam zresztą, że punkt, w którym dziś jestem, to zasługa tego, że wiele wymagałem od samego siebie. Ponadto nikt nigdy mnie nie zniechęcił, odpowiadając: „odczep się”, „daj spokój”. Rodzice zbyt często popełniają błąd, strofując córkę czy syna, którzy zadają wiele pytań. Gdy dziecko nie otrzymuje odpowiedzi, zniechęca się i traci zapał do rozwijania wyobraźni i ciekawości. Tymczasem człowiek powinien zadawać sobie pytania przez całe życie, gdyż właśnie dzięki temu się rozwija! Z wiekiem pojawia się coraz więcej pytań i taka osoba nieustannie poszukuje odpowiedzi, dążąc do czegoś, tworząc i wyznaczając trendy. Do tego jednak potrzebna jest pasja i przekonanie, że nie ma żadnych ograniczeń.

Jednak sama pasja to za mało. Musi być podparta solidną wiedzą.

Oczywiście, trzeba nieustannie się uczyć. Zafascynowałem się łodziami jako 12‑latek i konsekwentnie cały czas chciałem się uczyć, dążyłem do zdobycia jak największej wiedzy w tej dziedzinie. W Polsce nie było szkoły projektowania jachtów, dlatego zacząłem od Technikum Inżynierii Wodnej, gdzie zdobyłem podstawową wiedzę o konstrukcji i wytrzymałości materiałów. Wiedzę tę poszerzyłem m.in. o hydrodynamikę, studiując na Wydziale Inżynierii Wodnej Politechniki Warszawskiej, gdzie uczyłem się m.in. na temat regulacji rzek. Nie miało to nic wspólnego z projektowaniem jachtów, ale poznałem zasady budowania konstrukcji wodnych. Chciałem być specjalistą, ekspertem, nauczyć się jak najwięcej, więc odpowiedzi szukałem w literaturze, specjalistycznych książkach i czasopismach. Wiedza, którą chłonąłem ze wszelkich dostępnych źródeł, procentowała później, gdy zająłem się profesjonalnym projektowaniem.

Projektując łódź, tworzę maszynę, która ma świetnie pływać. Jeśli jednak człowiek nad nią nie zapanuje, może zrobić sobie krzywdę. Muszę więc przewidywać ewentualne zachowania żeglarzy w ekstremalnych sytuacjach.

Dziś mamy Internet oraz szybie komputery, więc projektowanie i dostęp do informacji są zdecydowanie łatwiejsze.

To prawda, zmiany technologiczne i rynkowe bardzo wpływają na pracę projektantów. Projekty moich łodzi to były wielkie dechy kreślarskie. Na nich, z pomocą żony, kreśliłem linie kadłuba. Dziś dysponuję programami, dzięki którym kadłub mogę naszkicować w ciągu trzech godzin. Choć nie wymagają one już tak rozległej wiedzy i wykonują dużą część pracy i obliczeń za projektantów, niechętnie z nich korzystam. Taką już mam naturę, że wszystko na spokojnie sam muszę wyliczyć. To z jednej strony poszerza wyobraźnię, a z drugiej pozwala uniknąć błędów konstrukcyjnych w stylu „zrobiłem to źle, bo tak podpowiedział mi program”. Nieraz byłem świadkiem wypadków wynikających z błędów popełnionych podczas projektowania.

Wiele pana projektów przeszło z sukcesem najtrudniejsze testy, jak choćby Delphia 40.3 s/y „Polska Miedź”, na którym kapitan Tomasz Cichocki samotnie opłynął glob. Na niewątpliwy sukces kapitana złożyło się wiele czynników, przede wszystkim jakość i klasa jachtu, na którym odbywał rejs.

Kapitan Tomasz Cichocki opłynął samotnie świat bez zawijania do portów na łodzi mojego projektu, co sprawiło mi wiele radości i dało równie dużo satysfakcji. To było 312 dni żeglugi, prawie rok na morzu bez przerwy. Oczywiście, wraz z kolegami z Delphia Yachts pilnie śledziliśmy postępy kapitana. Później opowiadał nam, że przy przylądku Horn, gdzie na dnie leży kilka tysięcy jachtów, w pewnym momencie łódź znalazła się 14 metrów pod wodą, po czym wynurzyła się z nienaruszonym masztem i popłynęła dalej. To znakomity sprawdzian i dla mnie, i dla stoczni. Podczas tego rejsu przez kilka miesięcy nie było kontaktu z kapitanem. Wszyscy w Delphia Yachts się denerwowali, że słuch po nim zaginął, a ja mówiłem: „Jeśli na brzegu nie znaleźli ani jego, ani połamanych części jachtu, to znaczy, że jest dobrze”. Byłem spokojny, gdyż wierzyłem zarówno w jego umiejętności, jak i w swoją łódź.

Wynika z tego, że udany projekt to gwarancja nie tylko dobrej zabawy, ale i bezpieczeństwa. Ile czasu trwa projektowanie łodzi – od pomysłu do gotowego projektu?

Projekt jachtu to efekt trzech, czterech miesięcy ciężkiej pracy. Każda jednostka musi być przystosowana do warunków panujących na akwenach, na które jest tworzona: do żeglugi śródlądowej bądź – jak Delphia 40.3 – do żeglugi oceanicznej, a przy tym powinna mieć jak najlepsze właściwości nautyczne. Projektując łódź, tworzę wielką maszynę, która ma świetnie pływać. Jeśli jednak człowiek nad nią nie zapanuje, może zrobić sobie krzywdę. Tworząc, muszę więc przewidywać ewentualne zachowania żeglarzy w ekstremalnych sytuacjach.

Kiedy człowiek popłynie w świat i zastanie warunki żeglugowe tak trudne, że nie jest w stanie sobie poradzić, powinien się schować i czekać. Metr sześcienny wody waży tonę. Na otwartym oceanie takich sześcianów może wyrosnąć nad głową żeglarza kilkanaście, a on jest na maleńkim, dwunastometrowym jachciku. W takim układzie najsłabszym ogniwem jest człowiek. Sparaliżowany strachem może nie być w stanie nic zrobić. Wówczas łódź ma pracować za sternika. Moja filozofia projektowania jachtu brzmi: „Jak już sam nie wiesz, co zrobić, to powinna to za ciebie wiedzieć łódka. Uciekaj do środka, załóż kamizelkę ratunkową, kask na głowę i schowaj się w kajucie”. Celowo projektuję łódki w taki sposób, żeby powyżej 15 stopni przechyłu samodzielnie ostrzyły pod wiatr. Przy 15 stopniach łódź zachowuje pełną wydajność i zwrotność, przy 30 traci już sterowność, o czym zapewne nie wie wielu amatorów przechyłów, których obserwuję na naszych jeziorach.

Na szczęście większość jachtów i sterników nie musi zmagać się z tak ekstremalnymi warunkami. W latach osiemdziesiątych, gdy dzisiejsi 40‑latkowie robili pierwsze „sztagi” i „rufy”, na mazurskich jeziorach dominowały kanciaste i powolne Venuski oraz Oriony. I nagle pojawiła się ona – pękata i szybka Sportina 595. Piękna i dzielna wyróżniała się i osiągami, i wyglądem, przyciągając spojrzenia i wywołując westchnienia wśród żeglarzy. Jak stworzyć tak przełomowy projekt?

Rzeczywiście ten projekt miał wszystkie cechy, o których marzą marketingowcy. Pierwsza Sportina miała nie tylko nowoczesny kształt, była też pomalowana w zebrę. Ta łódź zmieniała wszelkie wyobrażenia o jachcie śródlądowym. Była nie tylko ładna i wygodna, ale też szybka i zwinna. To pierwsza polska nowoczesna stylizacja.

Ten projekt stanowił efekt moich doświadczeń, które pracowicie przez lata zbierałem, wiedzy oraz pasji. Wykorzystałem swoje doświadczenie regatowe, wymieniałem informacje z innymi żeglarzami. Dodatkowo zacząłem się inspirować tym, co dzieje się w przemyśle samochodowym, oraz dbać o detale. Te wszystkie elementy znalazły odzwierciedlenie w projekcie Sportiny i w kolejnych jachtach. Miałem wielką frajdę z tego, że udało mi się stworzyć łódź, w której zakochiwali się żeglarze. Sprawić człowiekowi radość to największa przyjemność, jakiej może doświadczyć projektant.

Po Sportinie łódki pływające na Mazurach zmieniły się nieodwracalnie. Ale pańskie projekty pływają nie tylko po polskich jeziorach. Można je spotkać w Europie, a być może i na całym świecie. Sam widziałem poza granicami wiele pana jachtów, choćby Delphie, popularne w wypożyczalniach jachtów na jeziorze Garda. Polska branża jachtowa, podobnie jak branża meblarska, jest jedną z tych nielicznych, w których polscy konstruktorzy wyznaczają trendy. Co przesądza o tym, że polski przemysł jachtowy święci triumfy na świecie?

Decydują o tym sami klienci. Polskie jachty mają powodzenie, gdyż w tej branży liczy się bardzo dobra marka. Nasze stocznie jachtowe cieszą się doskonałymi opiniami na całym świecie. Łódki wyprodukowane w Delphia Yachts są droższe od wielu modeli zagranicznych podobnej klasy. Słyszałem też, że w wielu portach modne jest pokazywanie się na Delphi. Myślę, że to efekt dwudziestoparoletniej pracy, zarówno mojej jako projektanta, jak i menedżerów kierujących stocznią oraz pracowników budujących łodzie i dbających o jakość każdego detalu.

Miałem wielką frajdę z tego, że udało mi się stworzyć Sportinę, łódź, w której zakochiwali się żeglarze. Sprawić człowiekowi radość to największa przyjemność, jakiej może doświadczyć projektant.

Czy jest jakiś pomysł, którego pan nie zrealizował?

Dalekosiężnie nie. Ale w tej chwili uczestniczę w walce rynkowej o jakość, stylizację. Naprawdę wolę, żeby mnie kopiowali, niż gdybym ja miał naśladować innych. Staram się kreować trendy, a nie naśladować innych.

Jestem też odpowiednio zmotywowany, co zawdzięczam innym polskim projektantom, którzy mnie gonią, naśladują, a niektórzy wyprzedzają. Bardzo się cieszę z tego powodu, bo co to za regaty, gdy nie ma przeciwnika. W innych projektach widzę wiele inspiracji moimi modelami. To jest normalne, tak jest w modzie i motoryzacji.

Przy jakiej łódce pracowało się panu najlepiej? Czy jest model, z którego jest pan najbardziej zadowolony albo ma pan do niego wyjątkowy sentyment?

Moja ulubiona łódka to Tango 730. Projektowałem ją z pełną swobodą, gdyż była przeznaczona dla mnie. Choć ten model ma już swoje lata i od tej pory powstało wiele lepszych i bardziej nowoczesnych łodzi, zawsze będę darzył go szczególnym uczuciem.

Z pewnością spotkał się pan nie tylko z wieloma wyrazami uznania, ale także z krytyką. Jak pan sobie radzi z opiniami innych?

Należy słuchać innych, bo wówczas można znaleźć odpowiedź na pytanie „dlaczego?”. Przyjmuję każdą krytykę, lecz nie z pokorą, a z wyrachowaniem. Nie mam problemu z wysłuchiwaniem najróżniejszych niepochlebnych opinii, nawet tych niesprawiedliwych. Odnoszę się jednak tylko do tych konstruktywnych.

O autorach
Tematy

Może Cię zainteresować

Jak wybitne firmy napędzają produktywność całych gospodarek

Współczesne gospodarki stoją przed szeregiem fundamentalnych wyzwań: malejąca liczba osób w wieku produkcyjnym, rosnące koszty transformacji energetycznej oraz zadłużenie publiczne sięgające historycznych poziomów. Wszystko to prowadzi do jednego pytania: co może zapewnić trwały wzrost gospodarczy w nadchodzących dekadach? Odpowiedź ekspertów z McKinsey Global Institute (MGI) jest jednoznaczna – kluczowym źródłem wzrostu musi być produktywność. Jednak nowością w ich podejściu jest wskazanie, że data-start=”906″ data-end=”1038″>to nie cała gospodarka rośnie równomiernie, lecz wybrane firmy – „Standouts” – które działają jak motory ciągnące resztę za sobą.

Od Big Data do Smart Data – jak firmy podejmują lepsze decyzje dzięki danym predykcyjnym

Obecnie przedsiębiorstwa dysponują ogromnymi zbiorami danych (Big Data), dlatego coraz ważniejsze staje się umiejętne ich przetwarzanie i wykorzystywanie do podejmowania decyzji.
Dane predykcyjne, które są wynikiem zaawansowanej analityki i działania sztucznej inteligencji (AI), stają się kluczowym elementem w zarządzaniu firmami. Przejście od Big Data do Smart Data pozwala organizacjom na lepszą segmentację, prognozowanie i podejmowanie bardziej trafnych decyzji, co stanowi fundament w dynamicznie zmieniającym się otoczeniu rynkowym.

Przywództwo w erze AI: nowy wymiar bezpieczeństwa psychologicznego

Wprowadzenie

Sztuczna inteligencja rewolucjonizuje sposób, w jaki pracujemy, stawiając przed liderami wyzwanie łączenia innowacyjnych rozwiązań technologicznych z autentyczną troską o ludzi. W erze cyfrowej bezpieczeństwo psychologiczne staje się fundamentem skutecznego działania organizacji – umożliwia ono pracownikom uczenie się, eksperymentowanie i podejmowanie inicjatywy bez obaw o negatywne konsekwencje. W niniejszym artykule analizujemy wpływ AI na kulturę organizacyjną i styl przywództwa. Obalamy mity dotyczące bezpieczeństwa psychologicznego oraz wskazujemy konkretne działania, jakie liderzy mogą podjąć, by budować zaufanie w dynamicznie zmieniającym się środowisku pracy. Konkluzja jest jednoznaczna: przywództwo oparte na zaufaniu pozwala organizacjom w pełni wykorzystać potencjał AI i wzmacniać zaangażowanie zespołów.

Jak przewidywać ryzyko, zanim się zmaterializuje?
Światowe kryzysy z ostatnich dwóch dekad nauczyły nas, że ryzyko rzadko pozostaje ograniczone do jednego sektora czy rynku. W rzeczywistości rozprzestrzenia się ono jak fala – przez łańcuchy dostaw, modele biznesowe i decyzje konsumenckie. Dla menedżerów oznacza to jedno: aby trafnie przewidywać ryzyko, muszą patrzeć dalej i szerzej niż tylko na bezpośrednie zagrożenia. Zarządzanie ryzykiem […]
Strategia w świecie niepewności: jak stałość może być kotwicą wyborów

W czasach dynamicznych zmian, zakłóceń geopolitycznych i rewolucji technologicznych liderzy organizacji stoją przed trudnym zadaniem: jak projektować strategie, które nie tylko odpowiadają na bieżące wyzwania, ale także zachowują aktualność w obliczu nieprzewidywalnej przyszłości. Zamiast opierać się wyłącznie na prognozach i analizie trendów, warto zadać fundamentalne pytanie: co się nie zmienia?

Multimedia
Czego firmę może nauczyć dobrze zgrana orkiestra

Obejrzyj koncert, który pokazuje, że doskonałym przykładem do naśladowania dla firmy i jej menedżerów może być zgrana orkiestra, w której muzycy potrafią tak harmonijnie współpracować, jakby tworzyli jeden organizm. Dzięki temu w sposób powtarzalny osiągają stawiane przed nimi cele, jakimi są perfekcyjne wykonania, nagradzane aplauzem ze strony publiczności. Postępując w podobny sposób, działające na niestabilnych rynkach firmy mogą osiągnąć poziom sprawności organizacyjnej, która pozwoli zarówno na nadążanie za zmieniającymi się oczekiwaniami klientów, jak i na efektywne gospodarowanie zasobami.

Jak skutecznie współpracować z osobą, która za tobą nie przepada

Czy zdarzyło ci się kiedyś z niechęcią myśleć o spotkaniu z kolegą z pracy, którego zachowanie sprawia, że każda rozmowa przypomina stąpanie po cienkim lodzie? Gdy ktoś w miejscu pracy wydaje się żywić wobec ciebie niechęć, napięcie może być wyczuwalne i wpływać nie tylko na twoją produktywność, ale także na morale całego zespołu.

Zamiast pozwalać, by uraza kształtowała wasze relacje, istnieją sposoby, by przekształcić tę trudną sytuację w okazję do rozwoju zawodowego. Skuteczne radzenie sobie z takim wyzwaniem wymaga wglądu, taktu i gotowości do analizy nie tylko własnego zachowania, lecz także przyczyn leżących u podstaw konfliktu.

Załamanie ruchu kontenerowego pomiędzy USA a Chinami ma wpływ również na Polskę. Ruch kontenerowy pomiędzy Chinami i USA się załamuje. Co to oznacza dla polskich przedsiębiorców?

Logistyka bywa traktowana przez przedsiębiorstwa po macoszemu. Tymczasem jest to sektor o wysokiej wrażliwości na niepewność gospodarczą. W obliczu potencjalnego kryzysu gospodarczego wiele się mówi o zapaści handlu pomiędzy dwoma największymi gospodarkami świata: USA i Chinami. Te konflikty są niczym klin wbity w globalny łańcuch dostaw. W tym dotąd spójnym ekosystemie osłabienie dowolnego ogniwa może nieść ze sobą poważne konsekwencje dla każdego podmiotu gospodarczego. Pierwszym wskaźnikiem, który je ukazuje jeszcze przed pojawieniem się oficjalnych statystyk handlowych, jest ruch kontenerowy pomiędzy Chinami a USA we frachcie morskim. Według obecnych odczytów zmalał on aż o jedną trzecią w porównaniu z zeszłym rokiem.

Wprowadzenie przez Donalda Trumpa dodatkowych ceł na wiele krajów na początku kwietnia 2025 r. spowodowało brutalne turbulencje w większości światowych gospodarek. Chociaż ostatecznie sytuacja nieco się załagodziła, jej echa nie ucichły. Tąpniecie na światowych giełdach zaprezentowało, jak silne zależności panują między krajami. Często nawet jeśli dany produkt jest wytwarzany w danym kraju, jego elementy składowe lub surowce wymagają importu. Prym w tej dziedzinie wiodą Chiny, które są największym eksporterem świata oraz drugim największym eksporterem do USA. W 2024 r. chińskie produkty o łącznej wartości 439 mld dolarów stanowiły aż 14% ogółu amerykańskiego importu. Zaognienie sporu handlowego USA z Chinami, podczas którego wzajemne cła wzrosły do poziomu aż 145% wartości produktów, odmieniły te realia na bardzo długi czas, biorąc pod uwagę wysoką bezwładność, której podlega branża logistyczna.

Kiedy technologia zawodzi – frustracja lidera wobec porażki cyfrowej transformacji Kiedy technologia nie zwiększa sprzedaży – 5 powodów porażek transformacji cyfrowej

Cyfrowe narzędzia mają ogromny potencjał, ale ich skuteczność zależy od kontekstu, w jakim są wdrażane. Zamiast realnego wzrostu, który te narzędzia miały zapewnić, firmy często mierzą się z chaosem operacyjnym, rosnącymi kosztami i brakiem spójności działań. Problem nie leży w samej technologii, lecz w braku strategii, nieczytelnych celach oraz zbyt słabym powiązaniu innowacji z potrzebami klienta i organizacji.
Choć inwestycje w technologię rosną z roku na rok, wiele organizacji nie odnotowuje oczekiwanych efektów. Zamiast usprawnienia procesów i poprawy wyników sprzedaży pojawia się frustracja, nadmiar narzędzi i spadek efektywności zespołów. Transformacja cyfrowa bywa wdrażana fragmentarycznie, bez jasno określonych celów i spójnej architektury danych. Zamiast służyć rozwojowi, staje się źródłem wewnętrznego chaosu.

Pędzący pociąg rewolucji sztucznej inteligencji. Adopcja AI w Polsce

Adopcja AI w Polsce nabiera rekordowego tempa, co potwierdza raport „Unlocking Poland’s AI Potential 2025” wykonany na zlecenie AWS. Analizujemy przyspieszony rozwój sztucznej inteligencji w kraju, identyfikując kluczowy potencjał wzrostu, ale także wyzwania (kompetencje, regulacje) i niezbędne strategie na przyszłość.

Polska stoi u progu nowej ery gospodarczej, w której sztuczna inteligencja (AI) przestaje być technologiczną ciekawostką, a staje się kluczowym motorem wzrostu i konkurencyjności. Premierowe dane z raportu „Unlocking Poland’s AI Potential 2025″ malują obraz kraju, który choć startuje z nieco niższego pułapu adopcji AI (34% firm vs. 42% średniej europejskiej), nadrabia dystans w tempie niespotykanym na kontynencie. Ten dynamiczny rozwój stwarza wyjątkową szansę, ale jednocześnie rodzi pytania o strategiczne podejście do zarządzania tą transformacją.

Materiał dostępny tylko dla subskrybentów

Jeszcze nie masz subskrypcji? Dołącz do grona subskrybentów i korzystaj bez ograniczeń!

Subskrybuj

Newsletter

Otrzymuj najważniejsze artykuły biznesowe — zapisz się do newslettera!