Mateusz Dudek powinien jasno określić – sam dla siebie – co jest dla niego priorytetem na obecnym etapie życia: rodzina, kariera zawodowa czy realizacja marzeń. Ułatwi mu to dokonanie wyboru odpowiedniej oferty pracy.
Sytuacja, w jakiej znalazł się Dudek, nie jest niczym wyjątkowym. Wielu menedżerów w jego wieku staje przed podobnymi wyzwaniami. Szukają odpowiedzi na pytania, czy to, co robią w życiu, ma sens, czy ich praca daje im satysfakcję, czy też może powinni poszukać dla siebie innego zajęcia. W polskich realiach trzydziestokilkuletni menedżerowie mają za sobą co najmniej dziesięcioletnie, bogate doświadczenie zawodowe. W latach dziewięćdziesiątych wielu młodych ludzi dostało szansę udziału w procesie gospodarczej transformacji, w tym pracy w międzynarodowych koncernach. Najlepsi szybko awansowali na wysokie stanowiska. Część z nich na stałe wiązała się z korporacjami, licząc na awans w zagranicznych strukturach. Niektórzy na pewnym etapie dochodzili do wniosku, że nadszedł czas, aby zacząć w swoim zawodowym życiu robić coś nowego. W wielu przypadkach chęć takiej zmiany wynikała z utraty pewnej równowagi między życiem zawodowym a prywatnym.
Dudek jest właśnie przykładem osoby, u której ta równowaga została zachwiana. Przez ostatnie 10 lat intensywnie pracował dla koncernu farmaceutycznego i choć obecnie dostał od szefa propozycję objęcia nowej, bardziej odpowiedzialnej funkcji, to nie jest pewny, czy ją przyjmie. W dodatku równolegle otrzymał konkurencyjne propozycje, a do tego uległa zmianie jego sytuacja rodzinna. To naturalny moment, aby na nowo podjąć próbę zdefiniowania życiowych i zawodowych priorytetów, które zmieniają się z czasem. Co innego nabiera znaczenia na różnych etapach życia.
Tuż po studiach Dudek skoncentrował się na sferze materialnej – wyższych zarobkach i lepszym komforcie życia. Choć – zgodnie z rodzinną tradycją – tak jak ojciec skończył medycynę, nie zdecydował się na pracę w służbie zdrowia, ani państwowej, ani prywatnej. Wybrał lepiej płatną pracę w międzynarodowym koncernie. Na pewno zdobył ciekawe doświadczenie, ale nie w tym obszarze, którym w głębi serca chciał się zajmować. Niewykluczone, że gdyby pozycja i zarobki lekarzy w polskich warunkach były porównywalne do tych, jakie mają oni za granicą, Dudek nie miałby takiego dylematu i mógłby spełnić się jako świetny lekarz.
Przyjęcie propozycji szefa Pharmacos wiązałoby się z pozostaniem w tej samej organizacji, dawałoby mu poczucie większego bezpieczeństwa i stabilizacji. Ale trudno jednoznacznie ocenić, czy Dudek jest zadowolony z pracy w korporacji. Oczywiście – osiąga świetne wyniki, stąd propozycja awansu, ale chyba nie do końca czuje się spełniony. To dobry moment, aby spróbował sprawdzić się w innej firmie i w nowej dla siebie roli.
Wielu menedżerów staje przed podobnymi wyzwaniami. Szukają odpowiedzi na pytania, czy to, co robią w życiu, ma sens, czy ich praca daje im satysfakcję, czy też może powinni poszukać dla siebie innego zajęcia.
Nie bez znaczenia jest dla Dudka kwestia finansowa – wynika to z rozmowy z przyjacielem, Karolem Murawskim. Jeśli wzrost wynagrodzenia okaże się wystarczająco silnym magnesem, to zapewne Mateusz przyjmie ofertę z funduszu inwestycyjnego. Musi sobie jednak zdawać sprawę z konsekwecji wyboru tej drogi. Poza tym doświadczenie zdobyte w pracy z funduszami może otworzyć mu w przyszłości więcej zawodowych możliwości.
Dudka kusi również oferta z Trójmiasta – miałby szansę stworzyć firmę od podstaw. To zupełnie nowy rodzaj wyzwania. Pytanie tylko, czy wie, jakie doświadczenia chce zdobywać i dokąd w życiu zawodowym mają go one doprowadzić. Czy zwiększenie zaangażowania w działalność społeczną będzie remedium na dręczące go one pytania? Mało prawdopodobne. Bez względu na to, jakiego dokona wyboru, nie będzie miał zbyt wiele czasu na udział w akcjach charytatywnych i pracę w fundacji.
Dudek, tak jak wielu znanych mi menedżerów, nie bierze pod uwagę jednego ważnego aspektu. To czas, którego nie sposób cofnąć ani rozszerzyć. Stąd tak ważne jest, w jaki sposób się go wykorzystuje.
Po 14 latach pracy w korporacji i ostatnim roku ciągłego podróżowania między Europą Zachodnia a Stanami Zjednoczonymi postanowiłem dokonać zmian także w swoim życiu. Moją bazą był Londyn. Ze względu na sytuację rodzinną moja żona wraz z nowo narodzonym synem nie mogła do mnie dołączyć na stałe. Nie chciałem żyć w ciągłej podróży. Postanowiłem zmienić pracę, choć zawodowo moja ostatnia pozycja w koncernie była jednym z najciekawszych doświadczeń, jakie miałem w ciągu lat spędzonych w grupie TeliaSonera. Z perspektywy rodziny był to jednak bardzo trudny okres.
Oczywiście nie przeniósłbym się do Polski, gdybym nie otrzymał tu równie ciekawej zawodowo propozycji. Kiedy pracowałem w Londynie, moje życie naturalnie skoncentrowane było przede wszystkim na pracy, zaś okrojone o ciągłe podróże i zmiany stref czasowych weekendy były chwilami dla rodziny i przyjaciół. Dzisiaj, choć nowa praca pochłania nadal dużo mojego czasu, staram się codziennie wieczorem być w domu i kłaść syna spać, a te momenty spędzone razem są bezcenne – przynajmniej dla mnie.