Streszczenie: Bieg na pustynię, organizowany przez Racing The Planet, stanowi wyzwanie nie tylko fizyczne, ale i biznesowe. Uczestnicy, w tym menedżerowie wyższego szczebla i prezesi firm, wybierają się na ekstremalne biegi przez cztery najbardziej wymagające pustynie świata, w tym Wadi Ramm w Jordanii, Gobi, Atakamę oraz Antarktydę. Takie wyzwanie jest dla nich sposobem na oderwanie się od codziennych obowiązków zawodowych, aby powrócić z nową perspektywą do przewodzenia organizacjami. Ponad 170 osób z różnych krajów bierze udział w rywalizacji, której celem jest ukończenie dystansu 1000 km w ekstremalnych warunkach. Celem jest także, jak w przypadku biegaczy, pokonanie własnych ograniczeń.
Pustynny bieg jako wyzwanie biznesowe? Dlaczego nie!
To swego rodzaju turniej, na pewno zaś – zaplanowana jako ekstremalna – rywalizacja obejmująca cztery pustynie świata. Podobnie jak w przypadku najbardziej prestiżowych turniejów tenisowych nazywana jest „Wielkim Szlemem”. Wielu uczestników biegu na co dzień zajmuje się poważnym biznesem. „Około 30‑40% startujących w tego typu eventach to prezesi spółek i menedżerowie wyższego szczebla, którzy rezygnują z codziennego komfortu, z wyzwań zawodowych, żeby później wrócić i lepiej przewodzić organizacją” – mówi jeden z uczestników biegu.
Andrzej Gondek, Daniel Lewczuk, Marek Wikiera i Marcin Żuk walczą, aby jako pierwsi Polacy ukończyć 4Deserts. Projekt zakłada cztery wyczerpujące, kilkudniowe biegi, które obejmują jordańską pustynię Wadi Ramm, Gobi, Atakamę oraz Antarktydę. Łącznie tysiąc kilometrów w warunkach tak ekstremalnych, że wielu doświadczonych biegaczy wyczynowców nie potrafi im sprostać. Organizatorem corocznego wyzwania jest Racing The Planet. Pierwszy bieg odbył się w lutym na pustyni Wadi Ramm (przeniesiony tam z Sahary ze względów bezpieczeństwa). Między 16 a 22 lutego dystans 250 km przebiegło ponad 170 osób z 30 krajów.
Rozmawiamy z jednym z uczestników pustynnego biegu, Danielem Lewczukiem, prezesem Network Executive.

