Reklama
Dołącz do liderów przyszłości i zdobądź przewagę! Sprawdź najnowszą ofertę subskrypcji
KULTURA ORGANIZACYJNA

Kiedy kultura zjada strategię na śniadanie

17 czerwca 2024 14 min czytania
Zdjęcie Klaudia Fryc - Mallick - psycholożka kulturowa i certyfikowana trenerka międzykulturowa. Specjalizuje się w rozwoju kompetencji kulturowej i budowaniu efektywnej współpracy międzykulturowej. Autorka książki Masala@work, przewodnika po współpracy z Indusami. 
Klaudia Fryc - Mallick
Zdjęcie Paulina Chmiel-Antoniuk - redaktorka "MIT Sloan Management Review Polska"
Paulina Chmiel-Antoniuk
Kiedy kultura zjada strategię na śniadanie

W dynamicznym świecie globalnego biznesu, gdzie międzynarodowa ekspansja stawia przed firmami zarówno szanse, jak i wyzwania, kultura odgrywa kluczową rolę. W jaki sposób  marki takie jak Starbucks i McDonald’s przekształcają swoje strategie, by podbić serca konsumentów na całym świecie? Klaudia Fryc- Mallick, trenerka międzykulturowa i psycholożka kulturowa, w rozmowie z Pauliną Chmiel‑Antoniuk wyjaśnia, dlaczego zrozumienie i integracja z lokalną kulturą są fundamentami sukcesu w międzynarodowym biznesie.

Indra Nooyi, była CEO PepsiCo, często podkreślała, że zrozumienie kultury jest kluczowe dla globalnego sukcesu. Dlaczego adaptacja kulturowa jest tak ważna i dlaczego często stanowi niedoszacowaną przeszkodę dla firm w zdobywaniu nowych rynków?

W kontekście biznesowym często skupiamy na liczbach, wynikach finansowych, zapominając o fundamentalnej prawdzie, że biznes tworzą ludzie. To oni generują te liczby, realizują procesy, a tam, gdzie są ludzie, pojawia się kultura. Nie możemy pomijać faktu, że w każdej współpracy międzyludzkiej mamy do czynienia z różnorodnością osobowości, wartości i unikalnych cech kulturowych, które każdy z nas wnosi do biznesu. To samo dotyczy ekspansji na rynki zagraniczne, gdzie spotykamy ludzi o odmiennych doświadczeniach i perspektywach, które mogą wzbogacić naszą działalność, ale również stanowić wyzwanie.

Przykład góry lodowej doskonale ilustruje, że kultura to nie tylko widoczne na zewnątrz elementy, takie jak normy czy zwyczaje, ale przede wszystkim to, co jest niewidoczne na pierwszy rzut oka – wartości i przekonania obecne w naszych umysłach. Niedocenianie faktu, że biznes jest realizowany przez ludzi o różnych zapleczach kulturowych, często prowadzi do trudności, a czasami nawet do poważnych niepowodzeń i wycofania się firm z rynków, nierzadko z niemałymi stratami. Dlatego uważam, że świadomość i zrozumienie różnic kulturowych są kluczowe dla sukcesu w biznesie, szczególnie w kontekście międzynarodowym.

Jakie błędy mogą wydawać się trywialne, ale mają znaczący wpływ na niepowodzenie ekspansji? Odwołuję się tutaj do przykładu znanej porażki sieci sklepów Walmart w Niemczech, kiedy to niezrozumienie lokalnych norm kulturowych dotyczących obsługi klienta i zarządzania personelem przyczyniło się do wycofania się firmy z rynku. Takich sytuacji pewnie było więcej.

Przykład Walmartu w Niemczech doskonale ilustruje, jak ważne jest zrozumienie lokalnych norm i nawyków konsumenckich. Wprowadzenie codziennych porannych spotkań pracowników rozpoczynających się radosnym powitaniem, które jest standardem w USA, nie zostało dobrze przyjęte przez niemieckich pracowników, co przyczyniło się do niepowodzenia tej strategii. Druga kwestia dotyczy tego, że Niemcy mają inne podejście do zakupów, preferują mniejsze i częstsze zakupy zamiast dużych raz na dwa tygodnie. Walmart, opierając się na amerykańskim modelu zakupów hurtowych, nie dostosował się do tych lokalnych preferencji. Podobnie sytuacja miała miejsce z firmą Target w Kanadzie, gdzie amerykańskie strategie sprzedaży, oparte na promocjach i kuponach, nie wpisały się w styl kupowania, który polega na większym planowaniu i opiera się na listach zakupów. Kanadyjczycy mają inne nawyki zakupowe, mniej impulsywne niż Amerykanie, co również przyczyniło się do niepowodzenia Targetu na tym rynku. Te przykłady pokazują, że nawet najlepsze strategie biznesowe mogą okazać się nieskuteczne, jeśli nie uwzględni się  różnic kulturowych.

„Kultura zjada strategię na śniadanie”– powiedział Peter Drucker, słynny ekspert zarządzania. Jakie kroki powinny zostać podjęte na etapie planowania i wdrażania strategii ekspansji, aby nie dopuścić do takich sytuacji?

Najważniejszym krokiem jest dogłębna analiza rynku, która obejmuje zarówno twarde, jak i miękkie aspekty biznesu, w tym infrastrukturę oraz wartości kulturowe. Przykładem porażki sprzed kilku dekad spowodowanej pominięcia tego kroku jest amerykańska firma produkująca gotowe mieszanki do ciast, która nie uwzględniła faktu, że jedynie 3% japońskich gospodarstw domowych posiadała wtedy piekarnik. To doskonale ilustruje, jak kluczowe jest zrozumienie lokalnych warunków infrastrukturalnych. Nawet najlepszy produkt może nie odnieść sukcesu, jeśli nie ma odpowiednich warunków do jego użycia. Równie istotne są jednak miękkie aspekty, takie jak preferencje konsumenckie i wartości kulturowe. Firmy muszą zrozumieć, co jest ważne dla lokalnych konsumentów. Przykładowo, w krajach azjatyckich, takich jak Indie czy Chiny, samodzielne remontowanie domu, czyli tak zwane DIY (ang. do it yourself, „zrób to sam” – przy. red.), może być postrzegane jako oznaka niskiego statusu społecznego. W tych kulturach status społeczny ma ogromne znaczenie, co wpływa na decyzje konsumenckie i odbiór produktów czy usług. W kontekście globalnej ekspansji istotne jest również zrozumienie lokalnych stylów komunikacji, podejścia do pracy, terminów oraz zasad zawierania kontraktów. Często zakładamy, że inne kraje funkcjonują podobnie jak nasz, co prowadzi do licznych nieporozumień i błędów. Dlatego tak istotne jest przeprowadzenie dogłębnych badań rynkowych oraz korzystanie z doświadczeń firm, które już przeszły przez proces wejścia na dany rynek. Dobrą praktyką jest włączenie do procesu ekspansji lokalnych liderów czy doradców. Mogą oni dostarczyć cennych informacji, które nie byłyby oczywiste z perspektywy firmy zagranicznej. Takie podejście pozwala lepiej dostosować strategie biznesowe do specyfiki lokalnego rynku i uniknąć wielu potencjalnych problemów.

Od historii spektakularnych porażek przejdźmy może do historii globalnych sukcesów. Od razu przychodzi na myśl McDonald oferujący w swoich restauracjach w Tokio lokalne specjały czy Starbrucks we Włoszech. Na pierwszy rzut oka serwowanie kawy przez amerykańską sieciówkę we Włoszech, słynących z najlepszej kawy, mogłoby się wydać absurdalne, a jednak firmie udało się zaadaptować do lokalnego rynku. Czy są jeszcze jakieś mniej zasady, które zwiększą szansę na powodzenie naszych planów dotarcia na nowe rynki?

Kluczowym elementem sukcesu na międzynarodowych rynkach jest umiejętność znalezienia równowagi między zachowaniem standardów korporacyjnych a elastycznym podejściem do lokalnych norm i oczekiwań konsumentów. Elastyczność jest nieodzowna, szczególnie w branży gastronomicznej. McDonald’s, dostosowując swoje menu do lokalnych warunków, na przykład w taki sposób jak rezygnacja z wołowiny w Indiach ze względów religijnych, pokazuje, jak ważne jest zrozumienie i respektowanie lokalnych wartości. Takie podejście może wydawać się dużym kompromisem dla globalnych marek, które pragną utrzymać jednolite standardy, ale jest konieczne, aby zyskać akceptację na lokalnych rynkach. Podobnie Starbucks, który przyjął się we Włoszech, ale już na rynku australijskim nie odniósł sukcesu, gdyż musiał zmierzyć się z lokalnymi preferencjami dotyczącymi kawy, a także różnicami cenowymi i menu. To pokazuje, że nawet kulturowo bliskie rynki mogą mieć unikalne wymagania, które należy uwzględnić w strategii biznesowej. Firmy muszą zadawać sobie pytania, gdzie mogą i powinny być elastyczne, a gdzie warto zachować swoje korporacyjne wartości i standardy. Nie da się stworzyć jednej sztywnej ramy, która zadziała wszędzie, dlatego zrozumienie lokalnych różnic stylu życia jest niezbędne.

Przypomniała mi się historia Jeronimo Martins, który zmuszony był zamknąć swoje sklepy na rynku kolumbijskim. Niestety ekspansja skończyła się fiaskiem z prostej przyczyny: pewne europejski standardy pracy i sama jej dynamika mogły nie odpowiadać tamtejszej kulturze i sposobowi prowadzenia biznesu, co utrudniało efektywne zarządzanie i integrację na rynku kolumbijskim. Wprowadzenie koncepcji work–life balance w kulturze japońskiej może być równie trudne, ponieważ dominuje tam kult ciężkiej pracy. Japończycy są znani ze swoich ambicji i oddania obowiązkom zawodowym, co sprawia, że równowaga między pracą a życiem prywatnym często schodzi na dalszy plan.

Zagadnienie dotyczące prawa pracy i kultury pracy w różnych krajach jest bardzo złożone i wymaga dogłębnego zrozumienia lokalnych norm oraz przepisów. Przykładem mogą być Indie. Często prowadzę szkolenia dotyczące współpracy z tym krajem. Tamtejsi pracownicy wydają się dostępni przez całą dobę, co wynika zarówno z miejscowego prawa pracy, jak i z kultury pracy. Prawo pracy w Indiach nie reguluje ściśle godzin pracy, co daje większą elastyczność, ale również stwarza oczekiwania, że pracownicy będą dostępni w razie potrzeby, nawet poza standardowymi godzinami pracy czy w weekendy. W indyjskiej kulturze pracy ważne jest, aby pracownik był dostępny dla lidera, przełożonego i organizacji w razie potrzeby, co nie oznacza jednak, że pracuje on ciągiem przez trzynaście godzin. Podobnie w Japonii, dostępność i zaangażowanie w pracę są postrzegane jako oznaka dobrego życia i wysokiego statusu społecznego. Nawet jeśli prawo pracy dawałoby możliwość większego work–life balance, kultura pracy i normy społeczne mogą wspierać inną rzeczywistość. W Japonii wysoka dostępność i gotowość do pracy są głęboko zakorzenione w kulturze, co oznacza, że nawet przy istniejących regulacjach pracownicy mogą czuć presję społeczną, by być zawsze dostępni. Z tego względu, firmy operujące w różnych krajach muszą zrozumieć lokalne przepisy prawne, ale także głęboko zakorzenione normy kulturowe, które wpływają na zachowania pracowników. To, co w jednej kulturze może być postrzegane jako przepracowanie, w innej może być uważane za standardową praktykę pracy.

Jeden z raportów McKinsey’a wykazał, że firmy o zróżnicowanej kulturze są o 33% bardziej skłonne do osiągnięcia lepszej rentowności. Jakie narzędzia są najbardziej skuteczne w identyfikacji i adaptacji różnic kulturowych?

Zagadnienie różnorodności kulturowej w zespołach jest bardzo złożone i fascynujące. Ostatnie badania pokazują, że zespoły o większej różnorodności kulturowej mogą osiągać lepsze wyniki niż te mniej zróżnicowane. Jednocześnie takie zespoły mogą również napotykać na więcej problemów, takich jak konflikty i nieporozumienia. Kluczowe pytanie brzmi: co odróżnia zespoły, które osiągają sukces, od tych, które nie radzą sobie tak dobrze? Wydaje się, że są dwa kluczowe czynniki: świadomość różnic i otwarta komunikacja na ich temat. Świadomość różnic kulturowych jest fundamentalna. Zespoły, które rozumieją i doceniają różnorodność, są w stanie lepiej nawigować przez potencjalne trudności. Jednak świadomość to nie wszystko. Potrzebna jest również otwarta i szczera komunikacja. Nazywanie rzeczy po imieniu, rozmawianie o różnicach i wyjaśnianie nieporozumień jest kluczowe. Niestety, w wielu organizacjach temat różnic i odmienności nadal pozostaje tabu. Nawet w firmach z długą historią pracy międzynarodowej pracownicy często boją się poruszać ten temat bezpośrednio. Bez otwartej komunikacji trudno jest tworzyć kulturę organizacyjną, która rzeczywiście integruje różnorodność. Gdy różnice są ignorowane, pojawiają się konflikty, nieporozumienia i stereotypy, które mogą prowadzić do dalszych problemów. Ważne jest, aby organizacje tworzyły przestrzeń do dialogu o tych różnicach. Rozmowy te powinny odbywać się z szacunkiem, uważnością i ciekawością. Otwarte dyskusje pomagają w zrozumieniu perspektyw innych osób i w znalezieniu wspólnych rozwiązań.

Jakie teorie i modele zarządzania różnicami kulturowymi uważa Pani za najbardziej wartościowe w praktyce biznesowej?

Istnieje wiele teorii i modeli kulturowych, które próbują uporządkować różnice kulturowe. Klasyczne teorie Geerta Hofstede’a, Fonsa Trompenaarsa czy Erin Meyer oferują różne podejścia i perspektywy. Każda z tych teorii ma swoje zalety i ograniczenia – niektóre są bardziej zakorzenione w badaniach, inne mają bardziej praktyczne zastosowanie. Istotne, aby podejść do tych modeli z odpowiednią dozą zdrowego rozsądku. Modele mogą pomóc w uporządkowaniu złożonej rzeczywistości, oferując ramy, których nasz umysł potrzebuje do zrozumienia różnic kulturowych. Trzeba jednak pamiętać, że teorie nie dostarczają gotowych instrukcji obsługi różnych kultur, tylko jedynie wskazują obszary, w których te różnice występują. Najważniejsze, aby traktować te modele jako narzędzia do refleksji i dyskusji.

W swojej pracy często korzystam z różnych modeli, w tym z modelu Erin Meyer, który jest skoncentrowany na różnicach w kontekście biznesowym. Meyer przekłada wymiary kulturowe na konkretne aspekty działalności biznesowej, takie jak budowanie zaufania czy zarządzanie zespołami. Firmy, które planują ekspansję na nowe rynki, muszą zrozumieć nie tylko kulturę krajów, do których się kierują, lecz także swoją własną kulturę organizacyjną. Często spotykam się z postawą, że to inni mają kulturę, a my jesteśmy „normalni”. Jednak każda firma ma swoją unikalną kulturę, wartości i normy, które wpływają na sposób, w jaki działają jej pracownicy. Zrozumienie własnej kultury jest równie ważne, co zrozumienie kultur innych. Wchodząc na nowe rynki, firmy muszą znaleźć balans między adaptacją do lokalnych norm a zachowaniem swojej tożsamości.

Zatem zdolność adaptacji staje się jednym z najważniejszych czynników sukcesu. Jakie trzy kluczowe rekomendacje przekazałaby pani przedsiębiorcom planującym ekspansję na rynki międzynarodowe, które pomogą wypracować tę zdolność?

Kluczowym elementem jest otwartośćelastyczność poznawcza, czyli zdolność do adaptacji i zmiany perspektywy. Trzeba być gotowym na to, że różne sytuacje mogą wymagać różnego podejścia. Świadomość, że „ja mam swoje podejście, a ty możesz mieć inne” jest bardzo ważna dla skutecznej współpracy międzynarodowej. Zarówno liderzy, jak i przedsiębiorcy planujący ekspansję muszą być empatyczni i wrażliwi na inność. Wiąże się to ściśle z inteligencją emocjonalną i zdolnością do konstruktywnego zarządzania swoimi, nie zawsze przyjemnymi i łatwymi, emocjami, które rodzą się w kontekście napotykanych różnic. Zrozumienie, dlaczego pewne rzeczy nas frustrują lub zachwycają, jest istotne, ponieważ te emocje mówią wiele o nas samych. Empatia i samoświadomość są fundamentem skutecznego przywództwa oraz udanej ekspansji zagranicznej, a także umiejętności konstruktywnego komunikowania się. I nie chodzi tu tylko o umiejętności elastycznego dostosowywania swojego ogólnego stylu komunikacji (np. bezpośredniości informacji zwrotnej) do osoby i sytuacji, ale też o odwagę i w ogóle umiejętność rozmawiania o różnicach istniejących między nami.

O autorach
Tematy

Może Cię zainteresować

Marki luksusowe pod presją geopolityki

W połowie kwietnia rynki kapitałowe zelektryzowała informacja o tym, że francuski gigant LVMH stracił tytuł najcenniejszej firmy luksusowej na świecie na rzecz mniejszego, ale bardziej ekskluzywnego Hermèsa. Czy detronizacja jednej francuskiej marki przez drugą (producenta torebek Louis Vuitton przez producenta torebek Birkin) to rzeczywiście zdarzenie, którym powinny się ekscytować europejskie rynki? I co ta zmiana oznacza dla polskich producentów marek premium?

 

Dobre relacje w firmie zaczynają się od dobrze dobranych słów

Gdy codzienna komunikacja sprowadza się do skrótów myślowych, domysłów i niejasnych sygnałów, łatwo o spadek zaangażowania, narastające napięcia i chaos informacyjny. Coraz więcej organizacji dostrzega, że to właśnie język – sposób, w jaki mówimy do siebie w pracy – buduje (lub rujnuje) atmosferę oraz relacje w zespołach. O tym, jak świadomie kształtować kulturę organizacyjną poprzez komunikację, opowiada Joanna Tracewicz, Senior Content Strategy Manager w rocketjobs.pl i justjoin.it, a także współautorka poradnika Nie mów do mnie ASAP! O spoko języku w pracy.  Rozmawia Paulina Chmiel-Antoniuk.

AI w medycynie predykcyjnej – jak wearables zmieniają opiekę Jak AI i urządzenia noszone rewolucjonizują medycynę

W ostatnich latach inteligentne urządzenia noszone (wearables) przeszły drogę od prostych krokomierzy do zaawansowanych narzędzi monitorujących stan zdrowia. Dzięki sztucznej inteligencji stają się one nie tylko rejestratorami danych, lecz także systemami predykcyjnymi, które mogą wspierać diagnostykę i profilaktykę chorób. W świecie biznesu i zarządzania zdrowiem pracowników technologia ta może odegrać kluczową rolę.
Według raportu Think Tank SGH wartość globalnego rynku AI w ochronie zdrowia wzrośnie z 32,3 miliarda dolarów w 2024 roku do 208,2 miliarda dolarów w 2030 roku, co oznacza średnioroczny wzrost na poziomie 36,4%. Ta dynamiczna ekspansja wskazuje na rosnące znaczenie technologii AI i wearables jako ważnych elementów nowoczesnej opieki medycznej.

Strategiczna samotność – klucz do autentycznego przywództwa

W dynamicznym współczesnym świecie biznesu, w którym dominują informacje dostarczane w trybie natychmiastowym, umiejętność samodzielnego, logicznego i krytycznego myślenia stała się jedną z najcenniejszych kompetencji liderów. Koncepcja ta, przedstawiona przez Williama Deresiewicza, byłego profesora Uniwersytetu Yale, zakłada, że prawdziwe przywództwo nie rodzi się wśród zgiełku opinii i impulsów zewnętrznych, lecz w przestrzeni samotności i skupienia.

Skup się na fanach marki. Oferta skierowana do wszystkich nie działa!
Multimedia
Skup się na fanach marki. Oferta do wszystkich nie działa!

W spolaryzowanej kulturze pogoń za rynkiem masowym i kierowanie oferty do wszystkich są z góry skazane na porażkę. Najlepszym sposobem na osiągnięcie sukcesu marki jest sprzymierzenie się z subkulturą, która ją pokocha.

Cła, przeceny i okazje: Jak zarobić, gdy inni panikują lub tweetują

Trump tweetuje, Wall Street reaguje nerwowo, a inwestorzy znów sprawdzają, czy gdzieś nie pozostawili Planu B. Gdy rynek wpada w histerię, pojawia się pokusa: a może jednak warto „kupić w tym dołku”? W tym tekście sprawdzamy, czy inwestowanie w kontrze do tłumu to genialna strategia na czasy ceł Trumpa, banów na Chiny i politycznych rollercoasterów — czy raczej przepis na ból głowy i portfela. Nie wystarczy chłodna kalkulacja, przyda się też stalowy żołądek.

• Jak generować wartość z AI dzięki małym transformacjom w biznesie - Webster
Premium
Jak generować wartość z AI dzięki małym transformacjom w biznesie

Liderzy skutecznie wykorzystują duże modele językowe, stopniowo minimalizując ryzyko i tworząc solidne fundamenty pod przyszłe transformacje technologiczne, dzięki czemu generują realną wartość dla swoich organizacji.

Niespełna dwa lata temu generatywna sztuczna inteligencja (GenAI) trafiła na czołówki stron gazet, zachwycając swoimi niezwykłymi możliwościami: mogła prowadzić rozmowy, analizować ogromne ilości tekstu, dźwięku i obrazów, a nawet tworzyć nowe dokumenty i dzieła sztuki. To najszybsze w historii wdrożenie technologii przyciągnęło ponad 100 mln użytkowników w ciągu pierwszych dwóch miesięcy, a firmy z różnych branż rozpoczęły eksperymenty z GenAI. Jednak pomimo dwóch lat intensywnego zainteresowania ze strony kierownictwa i licznych prób wdrożeniowych nie widać wielkoskalowych transformacji biznesowych, które początkowo przewidywano. Co się stało? Czy technologia nie spełniła oczekiwań? Czy eksperci się pomylili, wzywając do gigantycznych zmian? Czy firmy były zbyt ostrożne? Odpowiedź na te pytania brzmi: i tak, i nie. Generatywna sztuczna inteligencja już teraz jest wykorzystywana w wielu firmach, ale nie – jako lokomotywa radykalnej transformacji procesów biznesowych. Liderzy biznesu znajdują sposoby, by czerpać realną wartość z dużych modeli językowych (LLM), nie modyfikując całkowicie istniejących procesów. Dążą do małych zmian (small t) stanowiących fundament pod większe przekształcenia, które dopiero nadejdą. W tym artykule pokażemy, jak robią to dzisiaj i co możesz zrobić, aby tworzyć wartość za pomocą generatywnej sztucznej inteligencji.

Premium
Polski przemysł na rozdrożu

Stoimy przed fundamentalnym wyborem: albo dynamicznie przyspieszymy wdrażanie automatyzacji i robotyzacji, co sprawi, że staniemy się aktywnym uczestnikiem czwartej rewolucji przemysłowej, albo pogodzimy się z perspektywą erozji marż pod wpływem rosnących kosztów operacyjnych i pogłębiającego się strukturalnego niedoboru wykwalifikowanej siły roboczej.

Jak alarmują prognozy Polskiego Instytutu Ekonomicznego, do 2030 r. w samej Europie może zabraknąć nawet 2,1 mln wykwalifikowanych pracowników, co czyni automatyzację nie jedną z możliwości, lecz strategiczną koniecznością. Mimo że globalnie liczba robotów przemysłowych przekroczyła już 4,2 mln jednostek, a w Europie w 2023 r. wdrożono rekordowe 92,4 tys. nowych robotów, Polska wciąż pozostaje w tyle. Nasz wskaźnik gęstości robotyzacji, wynoszący zaledwie 78 robotów na 10 tys. pracowników przemysłowych, znacząco odbiega od europejskiego lidera – Niemiec (397 robotów na 10 tys. pracowników), czy globalnego pioniera – Korei Południowej (tysiąc robotów na 10 tys. pracowników). W Scanway – firmie, która z sukcesem łączy technologie rozwijane dla sektora kosmicznego z potrzebami przemysłu – jesteśmy przekonani, że przyszłość konkurencyjności leży w inteligentnym wykorzystaniu danych, zaawansowanej automatyzacji opartej na AI oraz strategicznej gotowości do wprowadzania zmian technologicznych. Czy jednak zaawansowana wizja maszynowa napędzana przez sztuczną inteligencję może się stać katalizatorem, który pozwoli sprostać wyzwaniom i odblokować uśpiony potencjał innowacyjny polskiej gospodarki?

Premium
Gdy projekt wymyka się spod kontroli

Polskie firmy technologiczne coraz częściej realizują złożone zlecenia dla międzynarodowych gigantów. Jednak nawet najlepiej przygotowany zespół może przy takim projekcie natknąć się na nieoczekiwane przeszkody. Przykład firmy Esysco wdrażającej szyfrowanie poczty e-mail dla jednego z największych niemieckich banków pokazuje, jak szybko może runąć precyzyjnie zaplanowany harmonogram oraz jak radzić sobie z nieprzewidywalnymi wyzwaniami.

Polskie firmy technologiczne coraz częściej zdobywają międzynarodowe kontrakty i realizują projekty, które jeszcze niedawno były zarezerwowane wyłącznie dla międzynarodowych rywali. Dzięki temu zdobywają zagraniczne rynki, osiągając imponujące wyniki eksportu usług IT, który w 2023 r. przekroczył 16 mld dolarów. W ostatniej dekadzie przychody branży wzrosły niemal czterokrotnie, a wartość eksportu – aż 7,5 razy, dzięki czemu polski sektor IT stał się motorem rodzimego eksportu. Kluczowymi kierunkami ekspansji są Stany Zjednoczone, Niemcy i Wielka Brytania, a wśród najsilniejszych obszarów znajdują się fintech, cyberbezpieczeństwo, sztuczna inteligencja, gry oraz rozwój oprogramowania.

Polska wyróżnia się w regionie Europy Środkowo-Wschodniej jako największy eksporter usług IT, przewyższając Czechy czy Węgry, a pod względem jakości specjalistów IT zajmuje trzecie miejsce na świecie. Jednak do pełnego wykorzystania tego potencjału konieczne jest pokonanie barier takich jak ograniczony dostęp do kapitału na ekspansję, rosnące koszty pracy oraz niedostateczne doświadczenie w międzynarodowej sprzedaży i marketingu. To jednak nie wszystko. Przy współpracy z międzynarodowymi gigantami trzeba również pamiętać o nieznanej polskim wdrożeniowcom skali, złożoności i nieprzewidywalności towarzyszącym tak wielkim projektom. Dobrym przykładem może być nasze wdrożenie dla jednego z największych niemieckich banków, z którym podpisaliśmy kontrakt na wprowadzenie systemu zabezpieczeń e-maili dla ponad 300 tys. użytkowników rozsianych po całym świecie. Technologicznie byliśmy gotowi, ale rzeczywistość szybko zweryfikowała nasze plany.

Premium
Praktyczny poradnik kreowania wartości z dużych modeli językowych

Gdy w 2022 r. pojawiły się powszechnie dostępne duże modele językowe (LLM), ich potężna zdolność do generowania tekstu na żądanie zapowiadała rewolucję w produktywności. Jednak mimo że te zaawansowane systemy AI potrafią tworzyć płynny tekst w języku naturalnym i komputerowym, to są one dalekie od doskonałości. Mogą halucynować, wykazywać się logiczną niespójnością oraz produkować treści nieadekwatne lub szkodliwe.

Chociaż technologia ta stała się powszechnie dostępna, wielu menedżerów nadal ma trudności z rozpoznawaniem przypadków użycia LLM-ów, w których poprawa produktywności przewyższa koszty i ryzyka związane z tymi narzędziami. Potrzebne jest bardziej systematyczne podejście do wykorzystywania modeli językowych, tak aby uefektywnić procesy biznesowe, a jednocześnie kontrolować słabe strony LLM-ów. Proponuję trzy kroki ułatwiające osiągnięcie tego celu. Po pierwsze, należy rozłożyć proces na mniejsze zadania. Po drugie, trzeba ocenić, czy każde zadanie spełnia tzw. równanie kosztów GenAI, które szczegółowo wyjaśnię w tym artykule. Jeśli ten warunek zostanie spełniony, należy uruchomić projekt pilotażowy, iteracyjnie oceniać jego wyniki oraz na bieżąco wprowadzać zmiany w celu poprawy rezultatów.

Kluczowe w tym podejściu jest pełne zrozumienie, w jaki sposób mocne i słabe strony modeli językowych odpowiadają specyfice danego zadania; jakie techniki umożliwiają ich skuteczną adaptację w celu zwiększenia wydajności; oraz jak te czynniki wpływają na bilans kosztów i korzyści – a także na ocenę ryzyka i potencjalnych zysków – związanych z wykorzystaniem modeli językowych do podnoszenia efektywności realizowanych działań.

Materiał dostępny tylko dla subskrybentów

Jeszcze nie masz subskrypcji? Dołącz do grona subskrybentów i korzystaj bez ograniczeń!

Subskrybuj

Newsletter

Otrzymuj najważniejsze artykuły biznesowe — zapisz się do newslettera!