Reklama
Dołącz do liderów przyszłości i zdobądź przewagę! Sprawdź najnowszą ofertę subskrypcji
INNOWACJE

Gołda Tencer: strażniczka, która nie lubi stać w miejscu

21 lutego 2020 6 min czytania
Marta Lenkiewicz
Gołda Tencer
Gołda Tencer: strażniczka, która nie lubi stać w miejscu

Gołda Tencer to aktorka, reżyserka, pieśniarka, od niemal pięciu dekad związana z Teatrem Żydowskim w Warszawie, na czele którego stanęła kilka lat temu. Niezależnie od ról, jakie przyszło jej w życiu pełnić, zawsze miała jeden cel: podtrzymywać pamięć o historii i kulturze żydowskiej. To ona była pomysłodawczynią festiwalu Warszawa Singera, którego kolejna, trzynasta już, edycja właśnie się rozpoczyna. O swojej miłości do teatru i planach na przyszłość opowiada w rozmowie z Martą Lenkiewicz.

Kiedy zrozumiała Pani, że chce zostać aktorką, aktorką śpiewającą?

Teatr kocham od najmłodszych lat. Już jako dziecko chciałam zostać aktorką, byłam przekonana, że to moje przeznaczenie. Jeszcze w Łodzi, gdzie wówczas mieszkałam z rodzicami, chodziłam na wszystkie spektakle, występowałam też w przedstawieniach. Na scenie czułam się doskonale!

Nie było więc zaskoczeniem, gdy po zdanej maturze przyjechałam do Warszawy i związałam się z Teatrem Żydowskim. Skończyłam tu studio aktorskie, a następnie studia. Już wtedy wiedziałam, że Warszawa jest moim miejscem na ziemi, a Teatr Żydowski moim domem.

Dlaczego akurat ten teatr?

Rodzice przekazali mi tradycję żydowską, a ja staram się ją pielęgnować. Zawsze wiedziałam, że tam jest moje miejsce, moje życie. Zawsze chciałam być tą, która będzie łączyć tradycje polskie z żydowskimi, pozwalając się im wzajemnie przenikać. Moim zadaniem jest podtrzymywać pamięć o historii, sprawić, aby ten płomień nigdy nie zgasł. Mam nadzieję, że mi się to udało. W tym roku nasz teatr obchodził 65‑lecie, od Ministra Kultury otrzymaliśmy Złotą Glorię, która jest dla nas dużym wyróżnieniem.

Gołda Tencer: zawsze wiedziałam, gdzie jest moje miejsce #WarszawaSingera

Na przestrzeni lat grała Pani różne role. Jest Pani aktorką, reżyserką, scenarzystką, prowadzi Pani fundację, od kilku lat zarządza teatrem. Która z tych ról była dla Pani największym wyzwaniem?

Zawsze ta, którą w danym momencie pełniłam. Nie lubię stać w miejscu.

27 lat temu założyłam Fundację Shalom. Z mojej inicjatywy powstało też Centrum Kultury Jidysz, Uniwersytet Otwarty oraz Uniwersytet Trzeciego Wieku – jedyny na świecie, który naucza języka jidysz, hebrajskiego oraz angielskiego. Zapoczątkowałam też i jestem dyrektorem festiwalu Warszawa Singera.

Kiedy obejmowałam stanowisko dyrektora Teatru Żydowskiego, postawiłam sobie bardzo ważne zadanie, które konsekwentnie staram się realizować. Zarządzanie taką instytucją to wielka odpowiedzialność – za miejsce, zespół. Wiary i energii do działania dodają mi ludzie, którymi się otaczam. Niezależnie jednak od tego, co robię, wszystko wiąże się z teatrem i kulturą żydowską. To moje życie.

Gołda Tencer: strażniczka, która nie lubi stać w miejscu

Gołda Tencer: strażniczka, która nie lubi stać w miejscu

Mówią o Pani „strażniczka kultury żydowskiej”, co tylko potwierdza, że udało się Pani spełnić swoje marzenie. Rola doniosła, tym bardziej w czasach, kiedy tak łatwo i szybko się zapomina.

Ja to robię, bo mam taką potrzebę. Chcę opowiadać historię ludzi, którzy nie mogli jej opowiedzieć, chcę opowiadać historię mojego narodu. Czuję, że jestem właśnie tą osobą, która może ten płonący kaganek przenosić w różne miejsca. Całą swoją pracą pokazuję, że kultura polska i żydowska wzajemnie się przenikają, jedna emanuje na drugą. Nie powinniśmy o tym zapominać, ani tego negować. Stąd te wszystkie inicjatywy.

Którą z nich uznaje Pani za swój największy sukces?

Trudno powiedzieć. Warszawa Singera każdego roku budzi coraz większe zainteresowanie – na wydarzenia przychodzą nie tylko mieszkańcy stolicy, ale przyjeżdżają ludzie z całego świata. Zorganizowana przez Fundację Shalom wystawa „I ciągle widzę ich twarze” składająca się z 9 tysięcy fotografii żydów polskich odwiedziła 57 miast na całym świecie. Teatr Żydowski uczestniczy w wielu festiwalach, intensywnie pracujemy nad atrakcyjnym repertuarem, za nami znakomity sezon. Cieszę się i z tych małych, i dużych osiągnięć. Największym sukcesem dla mnie jest to, że mam zespół wspaniałych aktorów, ludzi zaangażowanych, na których mogę liczyć.

A gdzie czas na śpiewanie?

To prawda, że mam go mniej niż przed laty. Nadal jednak lubię śpiewać te moje małe dramaty w trzech aktach. Z tymi piosenkami przejechałam pół świata. Wszystko zaczęło się 25 lat temu od nagrania „Miasteczka Bełz” i trwa do dziś, choć już nie w takim wymiarze. Mam to szczęście, że udało mi się zrealizować swoje marzenia. Jestem osobą, która marzy, ale nie bujam w obłokach.

Gdzie szuka Pani inspiracji do kolejnych sztuk?

Przede wszystkim w rozmowach, które prowadzę z ludźmi, w książkach, które stale czytam, w bieżących wydarzeniach. Poza tym trzeba mieć intuicję. Niekiedy pomysły chodzą mi po głowie latami jak było w przypadku „Matek” – sztuki o dzieciach Holocaustu. I w końcu udało mi się to zrealizować. Cisza panująca na widowni podczas spektaklu robi piorunujące wrażenie. Choć niektórzy pytają mnie po co znów o tym opowiadam. Odpowiadam im, że tak trzeba, że nie można zapomnieć. I tak nie starczy nam czasu, aby przekazać wszystkie te historie.

Gołda Tencer: nie można zapominać o swoich korzeniach #WarszawaSingera

Nasz teatr to taka arka przymierza między tradycją sceny żydowskiej a współczesnością. Kiedy zaprosiłam do współpracy Maję Kleczewską przy „Dybuku” poprosiłam ją, żeby nieco przewietrzyła teatr. Ale bez przeciągu. Nasz repertuar to potwierdza. „Sklepy przy ulicy głównej” z Danutą Szaflarską, w kolejnym sezonie ponownie Maja Kleczewska wyreżyseruje „Golema”, będzie też „Szosza” Singera według Karoliny Kirsz. Mam naprawdę poważne plany, które mogę realizować dzięki swojemu zespołowi. Wierzę, że we wrześniu wrócimy na scenę i znów będziemy grać.

Właśnie rusza tegoroczna edycja Warszawy Singera. Czym tym razem zaskoczycie publiczność?

W ciągu 9 dni (27 sierpnia – 4 września 2016 r. – przyp. red.) w Warszawie odbędzie się wiele wydarzeń, trudno je wymienić. Występować będą nasi starzy znajomi, m.in. Frank London ze swoją grupą Klezmatics, w warszawskiej synagodze wystąpią kantorzy (po raz pierwszy z orkiestrą symfoniczną), odbywać się będą koncerty, wystawy, spotkania. Tym razem jednak spektakle nie będą grane na deskach Teatru Żydowskiego tylko w Teatrze Kwadrat. To zasługa dyrektora Andrzeja Nejmana, który w naszej obecnej sytuacji użyczył nam swojego teatru. Ogromnie mu za to dziękuję! Wszystko jest już dopięte na ostatni guzik, czekamy tylko na naszych przyjaciół.

Jakie jeszcze ma Pani plany?

Ja zawsze planuję – nie na jeden dzień czy jedną okazję, tylko na lata. Dotychczas ta strategia się sprawdzała. Marzy mi się międzynarodowe studio teatralne. Myślę też o stworzeniu teatru tylko dla dzieci. Komu, jak nie im, mamy przekazywać historię?

O autorach
Tematy

Może Cię zainteresować

Multimedia
Jak zaplanować swoją karierę. Rozmowa z Sergiuszem Trzeciakiem

Każda kariera jest drogą indywidualną i nikt nie zna uniwersalnego przepisu na sukces. Nie można skopiować czyjejś kariery i nałożyć na własne życie. Ale jedno jest pewne: większe szanse na sukces mają te osoby, które przemyślą i dobrze zaplanują swoją drogę zawodową.

Multimedia
LIMITY AI: Czy AI naprawdę odbiera pracę programistom?

W szóstym odcinku „Limitów AI” Iwo Zmyślony rozmawia z Wiktorem Żołnowskim (Co-CEO i Co-Founder Pragmatic Coders) o transformacji rynku IT i roli, jaką odgrywa w niej sztuczna inteligencja. Dlaczego polskie firmy zwalniają programistów? Czy ten trend się utrzyma? Czy mamy już do czynienia z krachem, czy jedynie z korektą? Z czego to się bierze i na czym właściwie polega? Do jakiego stopnia to zasługa AI, a do jakiego tańszej siły roboczej z Wietnamu, Meksyku, Egiptu, Argentyny czy Indii? Jak te zmiany wpływają na pracę programisty? Ile jest warta ta praca? Jakiej pracy biznes przestaje potrzebować, a jakiej poszukuje i nie może znaleźć? Odpowiedzi na te pytania znajdziesz w załączonym podcaście.

Cyberbezpieczeństwo w epoce AI: Polska na cyfrowej krawędzi

Tylko 3% firm w Polsce osiągnęło pełną gotowość na cyberzagrożenia – alarmuje najnowszy raport Cisco. Sztuczna inteligencja staje się nie tylko narzędziem wzrostu, ale też źródłem coraz bardziej wyrafinowanych zagrożeń, polski sektor biznesu balansuje na granicy cyfrowej odporności. Czy liderzy są gotowi spojrzeć prawdzie w oczy?

Zielone wskaźniki mogą być powodem do niepokoju. Dlaczego liderzy powinni się martwić, gdy widzą tylko pozytywne wyniki?

Czy rosnące wskaźniki na prezentacji wyników firmy rzeczywiście zawsze są powodem do radości? Niekoniecznie. Jeśli pojawiają się zbyt często, mogą świadczyć nie o wyjątkowo korzystnej passie, ale o presji dostarczania pozytywnych wiadomości przełożonym. Zamiecione pod dywan problemy jednak prędzej czy później wyjdą na jaw.

Pozytywne wyniki napawają optymizmem. Jeśli jednak pojawiają się zbyt często, powinny stanowić sygnał alarmowy. Czy koniunktura może być bowiem nieprzerwanie korzystna? Jeśli zbyt długo wszystkie wewnętrzne wskaźniki rosną, warto się nad nimi pochylić. Z doświadczeń renomowanej firmy consultingowej Bain & Company wynika, że aż 70% programów transformacji organizacyjnej kończy się fiaskiem. Bardzo często zdarza się tak, że wszystkie założone cele pozornie są realizowane, a dopiero pod koniec projektu wychodzą na jaw mankamenty. Aby uniknąć takich sytuacji, trzeba dokładnie zbadać źródło błędów.

Multimedia
ZDROWIE LIDERA: Zarządzasz firmą. Ale czy zarządzasz swoim zdrowiem?

Codzienność Szpitalnego Oddziału Ratunkowego potrafi być brutalnym lustrem stylu życia liderów. Klaudia Knapik rozmawia z dr Anną Słowikowską – kardiolożką, która zderza mity o zdrowiu z faktami i opowiada o pacjentach, którzy nie zdążyli… wysłać ostatniego maila. To rozmowa o sercu – dosłownie i w przenośni. Dla każdego, kto żyje intensywnie i chce żyć długo.

płaska struktura organizacyjna Ludzie podążają za strukturą: jak mniejsza hierarchia zmienia miejsce pracy

Przejście na samoorganizujące się zespoły i danie większej autonomii pracownikom skutkuje większym zaangażowaniem i lepszymi wynikami. Jednak nie każdemu pracownikowi odpowiada taka zmiana. Menedżerowie coraz częściej dostrzegają, że sposób organizacji firmy wpływa na jej wyniki, dlatego regularnie modyfikują strukturę, licząc na poprawę efektów. Znacznie mniej uwagi poświęca się jednak temu, jak takie zmiany oddziałują na samych pracowników.

Abstrakcyjna ilustracja symbolizująca przywództwo w erze AI: po lewej – chłodne, geometryczne wzory przypominające dane i algorytmy; po prawej – ciepłe, organiczne formy nawiązujące do ludzkiej intuicji. Centralny punkt styku sugeruje integrację logiki i emocji w kontekście sztucznej inteligencji. Lider w erze AI: jak zachować ludzką przewagę w świecie algorytmów

Między AI a ludzką kreatywnością

Kreatywność, wyobraźnia, humor – dotąd uznawane za wyłącznie ludzkie – dziś są imitowane przez sztuczną inteligencję, stawiając fundamentalne pytania o przywództwo w erze AI. Sztuczna inteligencja generuje teksty, obrazy, muzykę, a nawet żarty. Czy oznacza to, że maszyny dorównały człowiekowi także w jego najbardziej subtelnych umiejętnościach?

Bob Mankoff, rysownik magazynu „The New Yorker”, uważa, że nie. Jego zdaniem humor nie rodzi się z danych, lecz z emocji, świadomości własnej niedoskonałości i wrażliwości na kontekst. AI może symulować humor, lecz nie rozumie jego źródła.

To właśnie napięcie – pomiędzy potęgą obliczeniową a nieuchwytną ludzką intuicją – stawia liderów przed istotnymi pytaniami: gdzie kończy się autentyczna twórczość człowieka, a zaczyna jej algorytmiczna symulacja? Jak zarządzać w rzeczywistości, w której inteligencja staje się sztuczna, ale autentyczne przywództwo nadal wymaga człowieka?

Ludzka przewaga: humor, empatia, kreatywność

<!– wp:paragraph –>

W czasach postępującej automatyzacji, paradoksalnie to właśnie cechy głęboko ludzkie – humor, empatia i kreatywność – stają się zasobami o kluczowym znaczeniu dla liderów.

Zdolności metapoznawcze w budowaniu przewagi konkurencyjnej Od tych kompetencji zależy wygrana w dobie AI

Temat rozwoju generatywnej sztucznej inteligencji nie traci na popularności. Rewolucja AI wciąż postępuje. Choć GenAI zyskało zarówno zwolenników, jak i sceptyków, korzystanie z niej nie jest już kwestią wyboru. Stało się koniecznością. Jak uzyskać przewagę w tym obszarze? Kluczem do sukcesu okazuje się nie sam dostęp do technologii, lecz umiejętność właściwego jej wykorzystywania. Na jakie kompetencje zatem postawić?

Wiele organizacji popełnia ten sam błąd. Wdraża narzędzia oparte na AI z przekonaniem, że sam fakt ich wprowadzenia nie wystarczy, by zwiększyć efektywność pracy. Tymczasem problem nie leży w samej technologii, lecz w tym, jak ludzie potrafią ją wykorzystywać. Jest to podobna sytuacja do tej z początku epoki cyfrowej. Obsługa komputera, która była wtedy kluczową kompetencją, wkrótce stała się podstawą. Podobnie dziś samo sprawne posługiwanie się narzędziem AI to dopiero początek. Rzeczywista przewaga wynika ze zdolności łączenia technologii z głębokim rozumieniem potrzeb biznesowych i otoczenia. Zdaniem czołowych ekspertów, przewagę konkurencyjną osiągną organizacje, które zainwestują nie tylko w technologię, lecz także w umiejętności metapoznawcze. Chodzi o zdolność do analizy, interpretacji, krytycznego osądu i dynamicznej współpracy z AI.

Trzeba zmienić sposób myślenia o AI, stawiając w centrum umiejętności metapoznawcze

Osiągnięcie sukcesu w dobie generatywnej AI wymaga zmiany sposobu myślenia o tej technologii. Nie wystarczy wiedzieć, jak używać nowego narzędzia. Trzeba też rozumieć, po co to robić, kiedy i czy w ogóle warto. Ta transformacja musi się zacząć od liderów, którzy wytyczą drogę dla reszty organizacji. Prezesi i członkowie zarządów muszą zdać sobie sprawę, że w większości zadań AI nie zastępuje ludzkiej pracy, lecz ją uzupełnia. Przykładowo, przy sprzedaży skomplikowanych usług, takich jak ubezpieczenia bądź rozwiązania finansowe, ważne są relacje międzyludzkie i wzajemne zaufanie. AI nie powinna wypierać tych kompetencji, lecz wzmacniać je, by ułatwić komunikację.

Trzy kluczowe wnioski na temat postaw pracowników wobec elastyczności w pracy

Potrzeby pracowników są zróżnicowane, podobnie jak ich preferencje dotyczące miejsca i czasu wykonywania obowiązków zawodowych. Pięć lat po masowym przejściu na pracę zdalną – i w obliczu rosnącej liczby nakazów powrotu do biur – jakie są obecne nastroje pracowników wobec elastycznych form zatrudnienia? Wyniki naszych badań rzucają światło na to, jak bardzo pracownicy w różnym wieku cenią sobie elastyczność.

nowe spojrzenie na wzrost gospodarczy Nowe spojrzenie na wzrost gospodarczy

Kwestionowanie przekonania, że przedsiębiorstwa muszą nieustannie się rozwijać, odsłania nowe ścieżki prowadzące do odporności i zrównoważonego rozwoju.

Karl-Johan Perrson, prezes zarządu i były dyrektor generalny H&M, zadał kiedyś pytanie: „Co by się stało, gdybyśmy wszyscy konsumowali o 20% mniej? Uważam, że oznaczałoby to katastrofę. 20% mniej miejsc pracy, 20% mniej wpływów podatkowych, 20% mniej pieniędzy przeznaczanych na szkoły, opiekę zdrowotną czy drogi. Światowa gospodarka uległaby załamaniu. Jestem głęboko przekonany, że to właśnie wzrost gospodarczy sprawił, iż świat jest dzisiaj lepszym miejscem niż dwie dekady temu. A za kolejne 20 lat będzie jeszcze lepszym”.

Czy rzeczywiście tak jest? Jeśli tak, to stoimy przed problemem, który J.B. MacKinnon określa mianem „dylematu konsumenta”. W swojej książce The Day the World Stops Shopping [Dzień, w którym świat przestanie kupować] stwierdza: „Stan planety jasno pokazuje, że konsumujemy zbyt wiele. W samej Ameryce Północnej zużywamy zasoby Ziemi pięciokrotnie szybciej, niż są one w stanie się odnowić. Pomimo naszych wysiłków podejmowanych w celu »zazielenienia« konsumpcji – poprzez recykling, poprawę efektywności energetycznej czy wykorzystanie energii słonecznej – globalna emisja dwutlenku węgla wciąż nie maleje. Ekonomia nakazuje nam jednak nieustannie zwiększać konsumpcję. Wiek XXI uwypuklił ten kluczowy wniosek: musimy przestać kupować”.

Problem polega na założeniu, lansowanym w edukacji biznesowej, że gospodarka może i musi stale rosnąć – założeniu, które przenika strategie korporacyjne, nakazując firmom nieustanny rozwój pod groźbą utraty znaczenia na rynku. Jednak ciągły wzrost gospodarczy jest niemożliwy, a rozpowszechniony dogmat, że wzrost jest warunkiem koniecznym dla ludzkiego dobrobytu, tworzy pułapkę, z której wielu nie dostrzega drogi wyjścia. Jak pisze Paul Farrell w „The Wall Street Journal”: „Jesteśmy uzależnieni od mitu nieustającego wzrostu gospodarczego – mitu, który zabija Amerykę”. Dlatego edukacja biznesowa powinna zacząć uwzględniać ograniczenia wzrostu oraz pokazywać różne jego modele.

Materiał dostępny tylko dla subskrybentów

Jeszcze nie masz subskrypcji? Dołącz do grona subskrybentów i korzystaj bez ograniczeń!

Subskrybuj

Newsletter

Otrzymuj najważniejsze artykuły biznesowe — zapisz się do newslettera!