W nowej firmie Tomasz Krajewski stanął przed wyzwaniami, z którymi nie do końca umie się zmierzyć. Jego błędna ocena sytuacji i spóźniona komunikacja z pewnością przyczynią się do negatywnej percepcji jego debiutu.
Sytuacja Tomka w agencji ComGraf jest nie do pozazdroszczenia. Po skromnych doświadczeniach zawodowych w małej agencji został nie tylko wepchnięty na głęboką wodę, ale dodatkowo trafił na trudną współpracowniczkę. Dla niej – parafrazując Clausewitza – praca jest wojną toczoną za pomocą innych środków. Tymczasem w oczach Aleksandra Umskiego, szefa agencji, Maja Górska jest wyjątkowo wartościowym pracownikiem. Od kilku lat dostarcza firmie wymiernych korzyści. Tomek zaś jest jedynie dobrze obiecującym, nowym nabytkiem. W takiej sytuacji żalenie się Tomka na problemy komunikacyjne z Mają, szczególnie po tym, jak brawurowo poprowadziła spotkanie, nie pomoże mu w budowaniu wiarygodności wśród członków zarządu i współpracowników.
Błędy Tomka i Aleksandra
Tomasz musi przede wszystkim uświadomić sobie, że nie pracuje już na domowym komputerze, układając slogan na naklejkę do butelki lokalnego producenta oranżady. ComGraf jest profesjonalną agencją z dużymi klientami i budżetami, których nie zdobywa się li tylko szałową kreacją marketingową. Dla dalszej zawodowej kariery Tomka dobrze byłoby, gdyby odłożył na półkę swoje trofeum – nagrodę EFFIE – wraz ze swoim ego i przyjrzał się lepiej organizacji, dla której pracuje.
W ComGrafie rzucanie osób na głęboką wodę wydaje się normą. Taki sposób sprawdzania i weryfikacji pracowników, choć dość brutalny, nie jest rzadkością w dużych korporacjach. Być może jednak Aleksander Umski, który zwerbował Tomka, mógł być mniej lakoniczny w opisie jego roli w zespole i relacji z Mają w pracy nad projektem. Gdyby na początku poświęcił mu więcej czasu, informując go o zasadach pracy w agencji oraz oczekiwaniach wobec pracowników i obowiązującej kulturze organizacyjnej, Tomek wiedziałby, na czym stoi.
Tak się jednak nie stało. Tomasz za fasadą pewności siebie ukrył ignorancję. Popełnił karygodny grzech profesjonalnej hybris (w tragedii greckiej: pycha). Chcąc zaimponować swojemu przełożonemu, przyjął z entuzjazmem rolę i odpowiedzialność, których do końca nie rozumiał i którym nie potrafił sprostać. Jednak w tym przypadku wina leży także po stronie szefa agencji. Dobry lider powinien umieć dostrzec ewentualne braki swojego podwładnego związane z komunikacją czy radzeniem sobie z trudnymi wyzwaniami. Umski tak naprawdę nie był zainteresowany problemami Tomka.
Strategia działania
Cóż w takiej sytuacji może zrobić Tomek, żeby odnaleźć się w nowej dla siebie roli i zbudować swoją pozycję w ComGrafie?
Krok pierwszy. Powinien poprosić Umskiego o dłuższą rozmowę na temat swojego miejsca w zespole i roli w organizacji. Musi poznać jasno sformułowane oczekiwania szefów agencji w stosunku do jego pracy. Na pewno docenią takie profesjonalne podejście i odpowiedzialny stosunek do powierzonych mu zadań. Jednak za wszelką cenę Tomek musi unikać pozerskiej, wojennej retoryki i toczenia „własnych bitew”. Nie buduje to ani szacunku dla jego osoby, ani zaufania do jego działań. Przy następnej wpadce i starciu z Mają – a to jest nieuniknione w przypadku kogoś, kto nie rozumie swej roli w organizacji – Umski bez skrupułów pozbędzie się Tomka z agencji.
Krok drugi. Jeżeli Tomek ma nadal współpracować z Mają, ich relacje muszą się zmienić. Przede wszystkim powinien na chłodno prześledzić każdy szczegół dotychczasowych spotkań i kontaktów, aby zrozumieć, czy wybuch Mai nie był czasem emocjonalną reakcją na sposób, w jaki się z nią komunikował. Czyż nie poznał jej jako „osoby praktycznej i skoncentrowanej na swojej pracy”? Nie miał też żadnych zastrzeżeń co do jej profesjonalnej wiedzy i współpracy z innymi osobami. Była nieustępliwa, to prawda, ale dążenie do sukcesu trudno uznać za wadę w jakimkolwiek środowisku.
Nowe spojrzenie na sprawę
Wydaje się, że Tomasz musi wykazać więcej zrozumienia dla roli Mai w ComGrafie. Powinien pozbyć się wrażenia, że to on wykonuje całą pracę i poczucia zmęczenia swoim pierwszym, poważnym projektem w agencji. Dla niego współpraca z firmą KOMA jest jedynym zadaniem. Maja zdaje się żonglować większą liczbą obowiązków. Być może to jego roszczeniowy stosunek spowodował obecny kryzys i komunikacyjny pat? Maja ma prawo czuć się osobą o ugruntowanym w firmie statusie, co Tomasz powinien uszanować. A przede wszystkim musi unikać nieprofesjonalnych pretensji wobec Mai, takich jak ta, która dotyczyła kontaktu z Zawadzkim, dyrektorem marketingu KOMY. Zarzucanie Mai, że nie powinna kontaktować się z Zawadzkim, ponieważ to jego przyjaciel, było desperacką próbą odbudowania własnej pozycji poprzez powołanie się na pozaprofesjonalne układy. W dodatku – abstrahując od tego, jakie były intencje Umskiego, który zlecił Krajewskiemu kontakt z Zawadzkim – Tomek przyjął rolę chłopca na posyłki i zaakceptował zadanie, będąc przeświadczonym, że jest ono nie do końca etyczne. Nie tak należy budować swoją pozycję w firmie.
Tomasz musi też zadać sobie pytanie, czy tak naprawdę Maja „uciekła” z jego prezentacją i jego sukcesem. W jego przekonaniu prezentacja była dobrze przygotowana i napawała go dumą. Skąd ta pewność, skoro z nikim jej nie konsultował? Być może Maja uratowała go od porażki? To jej uzupełnienia stały się przedmiotem żywiołowej dyskusji na sali. Zmieniła godzinę prezentacji bez jego wiedzy? Być może powinien pozostać razem z nią w pokoju i pracować nad prezentacją, zamiast pić „kolejną tego dnia kawę”?
Jeżeli Tomasz prześledzi świadomie swoje nieprofesjonalne początki w ComGrafie, powinien jak najszybciej doprowadzić do szczerej rozmowy z Mają. Najprawdopodobniej cała sytuacja była nieporozumieniem wywołanym przez brak doświadczenia, niezrozumienie funkcjonowania ComGrafu i niedookreślenie Tomka roli w organizacji, a także brak właściwej komunikacji.
Z drugiej strony – jeżeli reakcja Mai nie była emocjonalną reakcją na jego nieprofesjonalny komentarz, a swoistym profesjonalnym credo; o ile jej „sabotaż” prezentacji był normą, a nie przypadkiem; jeśli rola, jaką mu przypisał Umski, nakazując kontakt z Zawadzkim, jest typowa dla modus operandi ComGrafu – to Tomasz może spakować swój ulubiony kubek do kawy i szukać szczęścia w innej firmie. Nie ma co marnować talentu w dysfunkcjonalnej organizacji z kulturą korporacyjną „stada żarłaczy”.