Reklama
Dołącz do liderów przyszłości i zdobądź przewagę! Sprawdź najnowszą ofertę subskrypcji
Kultura organizacyjna

Dobre firmy pamiętają o misji swoich założycieli

21 lutego 2020 7 min czytania
Jacek Poświata
Dobre firmy pamiętają o misji swoich założycieli

Firmy zarządzane przez właścicieli mają w sobie coś magicznego. I osiągają lepsze wyniki, co widać na przykładzie spółek giełdowych. Firmy, w których misja założyciela jest wciąż żywa, przynoszą akcjonariuszom średnio trzy razy wyższe zyski.

Firmy, które chcą się trwale rozwijać, powinny więc pamiętać o misji i charakterze swojego założyciela. A mentalność założycieli, czyli tzw. founder’s mentality, składa się z trzech głównych elementów.

  • Po pierwsze pracownicy muszą działać, jak biznesowi rewolucjoniści, którzy nieustannie walczą o interesy klientów, a nie o swoje własne.

  • Po drugie muszą w sposób praktycznie obsesyjny chronić linię frontu, czyli miejsce, gdzie biznes styka się z klientem, przed konkurencją.

  • Po trzecie szalenie istotne jest, aby pracownicy byli skoncentrowani na osiąganiu trwałych wyników w długim terminie. I muszą ponosić za swoje działania odpowiedzialność.

Aby lepiej zrozumieć koncepcję founder’s mentality, przeprowadzono wywiady z założycielami i liderami firm zrzeszonych w Founder’s Mentality 100, spośród których wyróżniono trzech prezesów. Na ich przykładzie łatwo dostrzec tę „magię założyciela” i cechy, które się na nią składają.

Robbie Brozin: wystarczy czasem zadbać o jeden ważny szczegół

Był rok 1987. Przyjaciel Brozina zabrał go do niewielkiej restauracji w Johannesburgu na kurczaka. Kurczak okazał się tak pyszny, że Brozin postanowił kupić knajpkę, nazywając ją Nando’s na cześć owego przyjaciela.

Z czasem Brozin rozwinął swoją firmę w sieć 1200 restauracji w 23 krajach. I osiągnął sukces, mimo że, jak wiemy, na świecie raczej nie brakuje knajp serwujących kurczaki.

Brozinowi udało się, ponieważ, jak sam twierdzi, on i jego pracownicy wciąż funkcjonują jak buntownicy, walcząc o interes klientów. Codziennie dbają o to, żeby ich produkt był najwyższej jakości, zdając sobie jednocześnie sprawę, że nie mogą być najlepsi we wszystkim. Brozin zdecydował po prostu, że wystarczy, iż jego restauracje będą najlepsze w kilku szczegółach.

I to jest, zdaniem Brozina, klucz do sukcesu.

Wielu menedżerów rozmienia się na drobne. Zajmując się wszystkim, nie są w stanie o wszystko należycie zadbać. Chcąc wszystkich zadowolić, w rzeczywistości nie są w stanie zadowolić w pełni nikogo. Zaczynają też obsesyjnie przeglądać tabelki z kosztami. W tym samym czasie ich produkty i usługi stają się coraz bardziej przeciętne.

Brozin pamięta, jak jego konkurenci mawiali, że jeśli nie jesteś w stanie przygotować kurczaka w 3 minuty, to biznes musi upaść. Sam Brozin uważał jednak, że klienci wolą poczekać na jedzenie trochę dłużej, ale żeby było one supersmaczne i najwyższej jakości. Był na tym skoncentrowany i nie przejmował się, że klientów ceniących szybkość nie będzie mógł zadowolić, choć liczył naturalnie na to, że jak już zjedzą pysznego kurczaka, to zapomną o dłuższym czasie oczekiwania i będą wracać po jakość i smak. Jego filozofia okazała się strzałem w dziesiątkę.

Mohan Singh Oberoi i obsesyjna dbałość o klienta

Założyciele odnoszący sukces to ludzie, którzy obsesyjnie budują więzi z klientami. W początkowej fazie rozwoju często znają każdego klienta z imienia i nazwiska. Z czasem staje się to niemożliwe, ale od tego mają w końcu pracowników, którzy powinni przejąć ich rolę na tej linii frontu, czyli na linii bezpośrednich relacji firma–klient.

Oberoi, założyciel Oberoi Group, sieci luksusowych hoteli w Indiach, jeszcze w wieku 80 lat pojawiał się w swoich hotelach i osobiście sprawdzał, czy pracownicy doglądają każdego szczegółu. Tworzył tym samym atmosferę, w której pracownicy musieli postępować tak samo.

W hotelach Oberoi pracownicy mają dostęp do dodatkowych funduszy, które mogą być wykorzystane, aby w wyjątkowy i indywidualny sposób sprawić klientom przyjemność. Jeden z menedżerów hotelowych powiedział, że pracownicy uwielbiają wymyślać klientom niespodzianki. A to tworzy atmosferę, w której mogą się poczuć związani z firmą, prawie jak jej założyciel.

Niestandardowe podejście do klienta praktycznie zawsze procentuje. Obecny prezes firmy, Vikram Oberoi, wnuk założyciela, opowiada o rodzinie, która zatrzymała się w jednym z jego hoteli. Pokojówki zauważyły, że rodzina ta wykorzystuje wszystkie hotelowe przybory toaletowe i prosi jeszcze o duże ilości dodatkowych. W pewnym momencie wydało się to pracownikom lekkim nadużyciem. Na początku instynkt podpowiadał im, że należałoby zwrócić klientom delikatnie uwagę. Po krótkim przemyśleniu zdecydowali się na inne „rewolucyjne” rozwiązanie.

Przygotowali dla tych klientów specjalny kosz z kosmetykami hotelowymi, wykorzystywanymi również w hotelowym spa, i przekazali go goszczącej rodzinie z notatką, której treść brzmiała: „Zauważyliśmy, że przypadły Państwu do gustu nasze hotelowe kosmetyki – i postanowiliśmy sprezentować Państwu cały ich zestaw do wypróbowania”.

Okazało się, że kosz z kosmetykami był świetną inwestycją. Klienci byli szczęśliwi i zapewniali, że nie tylko sami będą do hotelu wracać, ale też zareklamują go wśród swoich znajomych.

Galip Yorgancioglu, prezes z mentalnością założyciela

Yorgancioglu to przypadek człowieka o mentalności założyciela, który przez lata tak zarządzał firmą Mey, wiodącym producentem alkoholi w Turcji (w tym słynnej raki), jakby była jego własną firmą.

Tacy ludzie nie tylko postrzegają każdy wydatek firmy, jakby wydawali własne pieniądze, ale też nie tolerują biurokracji, która spowalnia prowadzenie biznesu. Są nastawieni na aktywne i bezpośrednie zarządzanie.

Firma Mey, kiedyś państwowy monopol, została sprywatyzowana w 2004 roku. Kupiła ją wtedy grupa przedsiębiorców budowlanych za 292 mln dolarów. Dwa lata później firma przeszła w ręce TPG za 810 mln. W 2011 roku kupił ją koncern Diageo za ok. 2,1 mld dolarów. A firmą od momentu prywatyzacji zarządzał właśnie Yorgancioglu. Zresztą tak jest do dnia dzisiejszego.

Czym wyróżnia się więc prezes firmy Mey? Przede wszystkim myśleniem jak właściciel. Zilustruje to dobrze jego obsesja z poniedziałkowymi spotkaniami.

Większość menedżerów zwołuje spotkania, które mają na celu zidentyfikowanie problemu i przeanalizowanie dotychczasowych działań. Ale nie Yorgancioglu. On w każdy poniedziałek zwołuje spotkanie, które ma wywołać konflikt. I jeszcze tego samego dnia dostarczyć rozwiązanie. Uważa bowiem, że głównie konflikt, czyli zderzenie poglądów i pomysłów, jest w stanie pokazać, w czym tkwi jakaś bariera rozwoju i jak ją można usunąć. Dodatkowo uważa, że szybkość reagowania jest kluczowa.

Yorgancioglu lubi, gdy jego marketingowcy kłócą się na temat tego, jaki firma powinna stworzyć nowy produkt albo jaką kampanię powinna przeprowadzić. Jednocześnie oczekuje, że każde spotkanie posłuży liderom w firmie do wypracowania szybkich rozwiązań. Stawia na szybkie reagowanie.

Yorgancioglu jest przekonany, że większość firm, gdy pojawiają się problemy, tworzy dodatkowe struktury, dodatkową biurokrację i zamiast problemy rozwiązywać – tworzy w rzeczywistości coraz bardziej skomplikowaną strukturę, która spowalnia ich rozwój.

Może więc warto przyjrzeć się swojej firmie i pracownikom bliżej? Znaleźć wśród nich tych o mentalności założycieli i zaoferować im trochę wolności. Kto wie, może zdynamizują oni firmę i zdominują konkurencję? Gra może być warta świeczki.

O autorach
Tematy

Może Cię zainteresować

Cyberbezpieczeństwo w epoce AI: Polska na cyfrowej krawędzi

Tylko 3% firm w Polsce osiągnęło pełną gotowość na cyberzagrożenia – alarmuje najnowszy raport Cisco. Sztuczna inteligencja staje się nie tylko narzędziem wzrostu, ale też źródłem coraz bardziej wyrafinowanych zagrożeń, polski sektor biznesu balansuje na granicy cyfrowej odporności. Czy liderzy są gotowi spojrzeć prawdzie w oczy?

Zielone wskaźniki mogą być powodem do niepokoju. Dlaczego liderzy powinni się martwić, gdy widzą tylko pozytywne wyniki?

Czy rosnące wskaźniki na prezentacji wyników firmy rzeczywiście zawsze są powodem do radości? Niekoniecznie. Jeśli pojawiają się zbyt często, mogą świadczyć nie o wyjątkowo korzystnej passie, ale o presji dostarczania pozytywnych wiadomości przełożonym. Zamiecione pod dywan problemy jednak prędzej czy później wyjdą na jaw.

Pozytywne wyniki napawają optymizmem. Jeśli jednak pojawiają się zbyt często, powinny stanowić sygnał alarmowy. Czy koniunktura może być bowiem nieprzerwanie korzystna? Jeśli zbyt długo wszystkie wewnętrzne wskaźniki rosną, warto się nad nimi pochylić. Z doświadczeń renomowanej firmy consultingowej Bain & Company wynika, że aż 70% programów transformacji organizacyjnej kończy się fiaskiem. Bardzo często zdarza się tak, że wszystkie założone cele pozornie są realizowane, a dopiero pod koniec projektu wychodzą na jaw mankamenty. Aby uniknąć takich sytuacji, trzeba dokładnie zbadać źródło błędów.

Multimedia
Zarządzasz firmą. Ale czy zarządzasz swoim zdrowiem?

Codzienność Szpitalnego Oddziału Ratunkowego potrafi być brutalnym lustrem stylu życia liderów. Klaudia Knapik rozmawia z dr Anną Słowikowską – kardiolożką, która zderza mity o zdrowiu z faktami i opowiada o pacjentach, którzy nie zdążyli… wysłać ostatniego maila. To rozmowa o sercu – dosłownie i w przenośni. Dla każdego, kto żyje intensywnie i chce żyć długo.

płaska struktura organizacyjna Ludzie podążają za strukturą: jak mniejsza hierarchia zmienia miejsce pracy

Przejście na samoorganizujące się zespoły i danie większej autonomii pracownikom skutkuje większym zaangażowaniem i lepszymi wynikami. Jednak nie każdemu pracownikowi odpowiada taka zmiana. Menedżerowie coraz częściej dostrzegają, że sposób organizacji firmy wpływa na jej wyniki, dlatego regularnie modyfikują strukturę, licząc na poprawę efektów. Znacznie mniej uwagi poświęca się jednak temu, jak takie zmiany oddziałują na samych pracowników.

Abstrakcyjna ilustracja symbolizująca przywództwo w erze AI: po lewej – chłodne, geometryczne wzory przypominające dane i algorytmy; po prawej – ciepłe, organiczne formy nawiązujące do ludzkiej intuicji. Centralny punkt styku sugeruje integrację logiki i emocji w kontekście sztucznej inteligencji. Lider w erze AI: jak zachować ludzką przewagę w świecie algorytmów

Między AI a ludzką kreatywnością

Kreatywność, wyobraźnia, humor – dotąd uznawane za wyłącznie ludzkie – dziś są imitowane przez sztuczną inteligencję, stawiając fundamentalne pytania o przywództwo w erze AI. Sztuczna inteligencja generuje teksty, obrazy, muzykę, a nawet żarty. Czy oznacza to, że maszyny dorównały człowiekowi także w jego najbardziej subtelnych umiejętnościach?

Bob Mankoff, rysownik magazynu „The New Yorker”, uważa, że nie. Jego zdaniem humor nie rodzi się z danych, lecz z emocji, świadomości własnej niedoskonałości i wrażliwości na kontekst. AI może symulować humor, lecz nie rozumie jego źródła.

To właśnie napięcie – pomiędzy potęgą obliczeniową a nieuchwytną ludzką intuicją – stawia liderów przed istotnymi pytaniami: gdzie kończy się autentyczna twórczość człowieka, a zaczyna jej algorytmiczna symulacja? Jak zarządzać w rzeczywistości, w której inteligencja staje się sztuczna, ale autentyczne przywództwo nadal wymaga człowieka?

Ludzka przewaga: humor, empatia, kreatywność

<!– wp:paragraph –>

W czasach postępującej automatyzacji, paradoksalnie to właśnie cechy głęboko ludzkie – humor, empatia i kreatywność – stają się zasobami o kluczowym znaczeniu dla liderów.

Zdolności metapoznawcze w budowaniu przewagi konkurencyjnej Od tych kompetencji zależy wygrana w dobie AI

Temat rozwoju generatywnej sztucznej inteligencji nie traci na popularności. Rewolucja AI wciąż postępuje. Choć GenAI zyskało zarówno zwolenników, jak i sceptyków, korzystanie z niej nie jest już kwestią wyboru. Stało się koniecznością. Jak uzyskać przewagę w tym obszarze? Kluczem do sukcesu okazuje się nie sam dostęp do technologii, lecz umiejętność właściwego jej wykorzystywania. Na jakie kompetencje zatem postawić?

Wiele organizacji popełnia ten sam błąd. Wdraża narzędzia oparte na AI z przekonaniem, że sam fakt ich wprowadzenia nie wystarczy, by zwiększyć efektywność pracy. Tymczasem problem nie leży w samej technologii, lecz w tym, jak ludzie potrafią ją wykorzystywać. Jest to podobna sytuacja do tej z początku epoki cyfrowej. Obsługa komputera, która była wtedy kluczową kompetencją, wkrótce stała się podstawą. Podobnie dziś samo sprawne posługiwanie się narzędziem AI to dopiero początek. Rzeczywista przewaga wynika ze zdolności łączenia technologii z głębokim rozumieniem potrzeb biznesowych i otoczenia. Zdaniem czołowych ekspertów, przewagę konkurencyjną osiągną organizacje, które zainwestują nie tylko w technologię, lecz także w umiejętności metapoznawcze. Chodzi o zdolność do analizy, interpretacji, krytycznego osądu i dynamicznej współpracy z AI.

Trzeba zmienić sposób myślenia o AI, stawiając w centrum umiejętności metapoznawcze

Osiągnięcie sukcesu w dobie generatywnej AI wymaga zmiany sposobu myślenia o tej technologii. Nie wystarczy wiedzieć, jak używać nowego narzędzia. Trzeba też rozumieć, po co to robić, kiedy i czy w ogóle warto. Ta transformacja musi się zacząć od liderów, którzy wytyczą drogę dla reszty organizacji. Prezesi i członkowie zarządów muszą zdać sobie sprawę, że w większości zadań AI nie zastępuje ludzkiej pracy, lecz ją uzupełnia. Przykładowo, przy sprzedaży skomplikowanych usług, takich jak ubezpieczenia bądź rozwiązania finansowe, ważne są relacje międzyludzkie i wzajemne zaufanie. AI nie powinna wypierać tych kompetencji, lecz wzmacniać je, by ułatwić komunikację.

Trzy kluczowe wnioski na temat postaw pracowników wobec elastyczności w pracy

Potrzeby pracowników są zróżnicowane, podobnie jak ich preferencje dotyczące miejsca i czasu wykonywania obowiązków zawodowych. Pięć lat po masowym przejściu na pracę zdalną – i w obliczu rosnącej liczby nakazów powrotu do biur – jakie są obecne nastroje pracowników wobec elastycznych form zatrudnienia? Wyniki naszych badań rzucają światło na to, jak bardzo pracownicy w różnym wieku cenią sobie elastyczność.

nowe spojrzenie na wzrost gospodarczy Nowe spojrzenie na wzrost gospodarczy

Kwestionowanie przekonania, że przedsiębiorstwa muszą nieustannie się rozwijać, odsłania nowe ścieżki prowadzące do odporności i zrównoważonego rozwoju.

Karl-Johan Perrson, prezes zarządu i były dyrektor generalny H&M, zadał kiedyś pytanie: „Co by się stało, gdybyśmy wszyscy konsumowali o 20% mniej? Uważam, że oznaczałoby to katastrofę. 20% mniej miejsc pracy, 20% mniej wpływów podatkowych, 20% mniej pieniędzy przeznaczanych na szkoły, opiekę zdrowotną czy drogi. Światowa gospodarka uległaby załamaniu. Jestem głęboko przekonany, że to właśnie wzrost gospodarczy sprawił, iż świat jest dzisiaj lepszym miejscem niż dwie dekady temu. A za kolejne 20 lat będzie jeszcze lepszym”.

Czy rzeczywiście tak jest? Jeśli tak, to stoimy przed problemem, który J.B. MacKinnon określa mianem „dylematu konsumenta”. W swojej książce The Day the World Stops Shopping [Dzień, w którym świat przestanie kupować] stwierdza: „Stan planety jasno pokazuje, że konsumujemy zbyt wiele. W samej Ameryce Północnej zużywamy zasoby Ziemi pięciokrotnie szybciej, niż są one w stanie się odnowić. Pomimo naszych wysiłków podejmowanych w celu »zazielenienia« konsumpcji – poprzez recykling, poprawę efektywności energetycznej czy wykorzystanie energii słonecznej – globalna emisja dwutlenku węgla wciąż nie maleje. Ekonomia nakazuje nam jednak nieustannie zwiększać konsumpcję. Wiek XXI uwypuklił ten kluczowy wniosek: musimy przestać kupować”.

Problem polega na założeniu, lansowanym w edukacji biznesowej, że gospodarka może i musi stale rosnąć – założeniu, które przenika strategie korporacyjne, nakazując firmom nieustanny rozwój pod groźbą utraty znaczenia na rynku. Jednak ciągły wzrost gospodarczy jest niemożliwy, a rozpowszechniony dogmat, że wzrost jest warunkiem koniecznym dla ludzkiego dobrobytu, tworzy pułapkę, z której wielu nie dostrzega drogi wyjścia. Jak pisze Paul Farrell w „The Wall Street Journal”: „Jesteśmy uzależnieni od mitu nieustającego wzrostu gospodarczego – mitu, który zabija Amerykę”. Dlatego edukacja biznesowa powinna zacząć uwzględniać ograniczenia wzrostu oraz pokazywać różne jego modele.

Hiperrealistyczna ilustracja przedstawia przestronne, nowoczesne atrium o minimalistycznym wystroju. W centralnym punkcie podłogi znajduje się świetlista rozeta kompasu, symbolizująca moralne centrum organizacji. Nad nią unoszą się transparentne, kolorowe panele w chłodnych i ciepłych tonacjach, zawieszone w przestrzeni na różnych wysokościach. Naturalne światło wpada przez świetliki dachowe, tworząc spokojną, refleksyjną atmosferę. Całość emanuje równowagą między strukturą a wartościami, technologią a etyką. Lekcje strategii etycznej AI od Grupy H&M

Podejście globalnego detalisty do etyki sztucznej inteligencji zakłada, że formalne procedury mają ograniczony zasięg. Menedżerowie koncentrują się na wzmacnianiu moralnego kompasu wszystkich pracowników – tak, by potrafili podejmować trafne decyzje, krok po kroku, rozmowa po rozmowie.

Sztuczna inteligencja zmienia sposób funkcjonowania organizacji – i właśnie dlatego stanowi wyzwanie etyczne. Kto powinien ponosić odpowiedzialność za zautomatyzowane decyzje i działania? Jak szeroka powinna być decyzyjność algorytmów? Jak projektować interakcje między ludzkim umysłem a maszyną? Jak technologia wpływa na pracowników? Gdzie w systemie kryją się uprzedzenia?

Firmy, regulatorzy i decydenci starają się znaleźć trwałe zasady etyczne, które pomogą im poruszać się w tym moralnym labiryncie. Zazwyczaj stosują pozornie logiczne podejście: najpierw identyfikują uniwersalne wartości (takie jak przejrzystość, sprawiedliwość, autonomia człowieka czy możliwość wyjaśnienia decyzji), następnie określają praktyczne zastosowania tych wartości (np. w procesach decyzyjnych czy rekrutacji wspieranej przez AI), a na końcu formalizują je w kodeksach postępowania. Założenie jest takie, że kodeksy etyczne powinny mieć pierwszeństwo przed „kodeksem obliczeniowym” AI.

EKF 2025 - debata prezesów banków Debata prezesów banków w ramach EKF 2025 zapewniła wiele wniosków dla polskiego biznesu

Europejski Kongres Finansowy co roku ściąga światowej klasy ekspertów i oferuje szeroką gamę paneli dyskusyjnych w tematyce finansów i gospodarki. Niemniej, prawdziwym gwoździem programu jest tradycyjnie finał w formie debaty prezesów największych banków. 4 czerwca 2025 roku ponownie w Sopocie doszło do spotkania najważniejszych decydentów polskiego sektora finansowego.

Tegoroczną edycję debaty poprowadzili Brunon Bartkiewicz, członek rady programowej EKF oraz Iwona Kozera, partnerka zarządzająca EY Consulting w Polsce. Wzięło w niej udział aż 10 prezesów zarządów największych polskich banków: Michał Bolesławski (ING Bank Śląski),  Elżbieta Czetwertyńska (Citi Handlowy), Przemysław Gdański (BNP Paribas Bank Polska), João Bras Jorge (Millennium S.A.), Cezary Kocik (mBank), Michał Gajewski (Santander Bank Polska), Cezary Stypułkowski, (Banku Pekao), Szymon Midera (PKO Bank Polski), Adam Marciniak, (VeloBank S.A.) oraz Piotr Żabski (Alior Bank). Co roku, jest to jedyna taka okazja w której uczestniczy tak wiele osób tak ważnych dla polskiej gospodarki.

Formuła debaty

Przed rozpoczęciem właściwej części debaty, uczestnicy mieli okazję posłuchać wystąpienia przewodniczącego KNF, Jacka Jastrzębskiego. Zaapelował on o rozwój rynku kapitałowego, aby odciążyć banki od ryzykownych inwestycji. Zaznaczył także konieczność bliskiej współpracy sektora bankowego z firmami technologicznymi oraz potrzebę ustanowienia odpowiednich regulacji w zakresie ochrony danych. Następnie, firma EY przedstawiła wyniki ankiety przeprowadzonej z zarządami banków uczestniczących w wydarzeniu. Za podwaliny do dyskusji posłużyły także wnioski z trzech eksperckich okrągłych stołów:

  • makroekonomicznego
  • technologicznego
  • ryzyka.

Materiał dostępny tylko dla subskrybentów

Jeszcze nie masz subskrypcji? Dołącz do grona subskrybentów i korzystaj bez ograniczeń!

Subskrybuj

Newsletter

Otrzymuj najważniejsze artykuły biznesowe — zapisz się do newslettera!