Reklama
Dołącz do liderów przyszłości i zdobądź przewagę! Sprawdź najnowszą ofertę subskrypcji
Kultura organizacyjna

Budowanie zaufania na zobowiązaniach i ich realizacji

1 marca 2008 8 min czytania
Jarosław Kosiński

Jeśli menedżerowie chcą, by ich firma była oceniana pod kątem perspektyw długoterminowych, muszą podjąć jednoznaczne zobowiązania co do kamieni milowych w rozwoju firmy i systematycznie je wypełniać.

Menedżerowie zmagają się z krótkoterminową presją na wyniki od lat. Nie lubią jej, ale jej ulegają. Z drżeniem serca co kwartał raportują rynkom kapitałowym, jakie uzyskali wyniki. Tymczasem mogą wydłużyć horyzont oceny swojej firmy, powstrzymać ostre spadki kursu akcji albo przynajmniej stępić ostrze krytyki w sytuacji, gdy wyniki kwartalne odbiegają nieco od dotychczasowego trendu i wyników konkurencji. W tym celu muszą jednak podjąć kilka niewygodnych działań.

Podjęcie publicznych zobowiązań dotyczących przyszłości. Jeśli analitycy i akcjonariusze mają dać im większą swobodę działania i bardziej wyrozumiale patrzyć na bieżące wyniki, menedżerowie muszą zdobyć ich zaufanie. A to mogą zbudować albo dzięki osobistej renomie na rynku, albo – jeśli takiej nie mają – systematycznemu wywiązywaniu się z przyjętych wcześniej zobowiązań. To drugie podejście jest bardziej dostępne. Wymaga określenia dalekosiężnego celu i drogi dojścia do niego, z kolejnymi przystankami, a potem komunikowania faktu dotarcia do następnych. Problem w tym, że nie każdy menedżer będzie chciał dołożyć do swoich zobowiązań bieżących nowe – dotyczące przyszłości firmy. Nie tylko dlatego że już teraz ma dużo spraw na głowie i dodatkowo często zajmuje się również tzw. gaszeniem pożarów. Ale dlatego że musiałby odpowiadać za coś, czego nie może całkowicie przewidzieć i na co często nie ma do końca pełnego wpływu.

Kamienie milowe i jasne cele. Tymczasem z niepewnością dotyczącą przyszłości można sobie poradzić. Zobowiązania można tak sformułować, by ich realizacja zależała głównie od nas. Oprócz konkretnych planów liczbowych należy poruszać w rozmowie z inwestorami również tzw. cele miękkie. Chodzi o działania pośrednie, które tworzą podstawę do osiągania wyników w przyszłej sytuacji konkurencyjnej, takie jak zbudowanie zespołu, wdrożenie systemów zarządczych, podniesienie kompetencji. Czyli o działania w miękkich obszarach zarządzania. Problem w tym, że menedżerowie nie są przyzwyczajeni do komunikowania tych działań. Wolą rozmawiać wyłącznie o twardych i konkretnych liczbach – zyskach, marżach i przychodach ze sprzedaży. Wbrew pozorom miękkie cele, jeśli są realizowane i systematycznie komunikowane, pomagają zbudować równie silnie zaufanie do strategii i jej propagatora co twarde, choć dość trudne do przewidzenia, liczby. Sprawdziliśmy to z sukcesem u kilku naszych klientów, którym doradziliśmy sukcesywne komunikowanie analitykom poszczególnych osiągnięć w ramach realizacji długoterminowych programów strategicznych.

Kilka scenariuszy. Oczywiście zaufania inwestorów i rady nadzorczej do długoterminowych celów nie da się zbudować tylko na systematycznym komunikowaniu miękkich działań. Potrzebne są także liczby. W przypadku planów długookresowych te jednak mogą się zmienić w zależności od koniunktury gospodarczej i sytuacji rynkowej. Aby zmniejszyć wahania prognoz, a tym samym ograniczyć możliwość niewywiązania się z przyjętych zobowiązań wobec inwestorów, menedżerowie powinni opracować i komunikować nie jeden scenariusz rozwoju sytuacji, lecz kilka. Każdy z innym poziomem kamieni milowych, zależnym od czynników zewnętrznych.

Określenie jasnej wizji przyszłości. Firmy nie potrafią przekonać inwestorów do swych strategii, bo zwykle są to dokumenty dość konserwatywne i ogólne. Nie ma w nich wyraźnej wizji przyszłości. Misji zaś, o ile w ogóle jest, brakuje wyrazistości; bywa podobna do misji innych firm z sektora, a nawet z innych sektorów. Jest nijaka, mdła. Tymczasem misje najbardziej zyskownych firm na świecie są zwykle jednoznaczne, obrazowe i porywające. Nike chce „rozbić Adidasa”, GE – „stać się numerem jeden lub dwa na każdym rynku, na którym służymy, i zrewolucjonizować organizację tak, aby łączyć zalety dużej firmy z elastycznością i pokorą małych firm”, stary Google – „stać się najszybszą wyszukiwarką”, a nowy Google – „wiedzieć wszystko”. Wizje te i misje stanowią jednoznaczny kierunkowskaz dla wszystkich przyszłych działań przedsiębiorstw i stanowią podstawowe kryterium ich oceny. Pozwalają skoncentrować cały zespół na realizacji strategii, przekazując również klarowny komunikat właścicielom. Polskie firmy niestety nie przywiązują do nich dużej wagi.

Podejmowanie dialogu z właścicielem. Rada nadzorcza, która reprezentuje właścicieli firmy, powinna nadzorować zarząd i pomagać mu w bieżących sprawach, ale też troszczyć się o zapewnienie stabilnych warunków rozwoju na przyszłość. Niestety, tej drugiej roli w wielu przypadkach nie spełnia. Wbrew temu, co mówi się publicznie, często nie jest to jej wina. To prawda, że polskie rady nadzorcze lubią mieć wpływ na bieżące decyzje. Ale prawdą też jest to, że zarządy chętnie przerzucają na radę odpowiedzialność za podejmowanie trudnych, niekoniecznie strategicznych decyzji. Proszą wręcz radę o wyrażenie opinii w wielu sprawach operacyjnych. W ten sposób menedżerowie sami ograniczają sobie czas na poważną dyskusję o przyszłości firmy. Osobnym problemem jest to, że członkowie rady nie zawsze są do takiej dyskusji przygotowani. Nie zawsze są kompetentni. Szczególnie ci, a tych jest większość, którzy w ramach przygotowań do posiedzeń rady analizują i wysnuwają wnioski tylko na podstawie nadesłanych im lub zamówionych dokumentów z firmy. Nie rozmawiają z pracownikami, dostawcami i klientami firmy, nie znają specyfiki jej działalności. Tu członkowie rad nadzorczych mają wiele do zrobienia.

***

Istnieją firmy, które systematycznie realizowały kontrowersyjne dalekosiężne cele bez szkody dla swojej krótkoterminowej wyceny. Skandynawski koncern Orkla wycofał się niegdyś z dziennika Rzeczpospolita i polskich gazet regionalnych, sprzedając je brytyjskiemu funduszowi inwestycyjnemu. Koncern FMCG Unilever sprzedał markę mrożonek rybnych Kapitan Iglo, jak i inne marki mrożonek. Uznał bowiem, że segment ten – jako bliski typowi commodity – nie pozwala na osiąganie stabilnych wysokich marż z tytułu marki, a na budowaniu marek koncern ten zna się najlepiej. Pewien duży polski producent piwa zrezygnował kiedyś z własnego systemu dystrybucji, bo uznał, że nie zapewnia on żadnej przewagi nad konkurencją i że bardziej otwarty model będzie lepszy i tańszy.

Wszystkie te firmy przekonująco pokazały analitykom i inwestorom, na czym polegają ich silne strony i ile zarobią, gdy się na nich skupią. Wszystkie miały jasną wizję i kamienie milowe rozpisane na scenariusze. Wszystkie podejmowały dialog z właścicielem. Czy spełnienie tych warunków wystarczy, by wydłużyć horyzont oceny każdej spółki? Dotychczasowe doświadczenia z naszymi klientami każą mi myśleć pozytywnie. Z drugiej strony okazji do testowania tej hipotezy jest coraz więcej. Ostatnio pod pręgierzem analityków staje Agora, która pod wodzą nowego prezesa zapowiedziała położenie większego nacisku na rozwój mediów elektronicznych, a mniejszego nacisku na ekspansję w segmencie mediów tradycyjnych. Póki co większość przychodów spółki pochodzi jednak z tradycyjnego medium – Gazety Wyborczej. Agora ma analitycznych menedżerów, chętną do pogłębionej dyskusji i kompetentną radę nadzorczą, dobre relacje z analitykami i inwestorami. Ma więc atrybuty potrzebne, by zbudować zaufanie do swojej długoterminowej wizji. Warto uważnie śledzić ten przypadek, by nauczyć się skutecznych technik i wystrzec błędów.

O autorach
Tematy

Może Cię zainteresować

Skup się na fanach marki. Oferta skierowana do wszystkich nie działa!
Multimedia
Skup się na fanach marki. Oferta do wszystkich nie działa!

W spolaryzowanej kulturze pogoń za rynkiem masowym i kierowanie oferty do wszystkich są z góry skazane na porażkę. Najlepszym sposobem na osiągnięcie sukcesu marki jest sprzymierzenie się z subkulturą, która ją pokocha.

Cła, przeceny i okazje: Jak zarobić, gdy inni panikują lub tweetują

Trump tweetuje, Wall Street reaguje nerwowo, a inwestorzy znów sprawdzają, czy gdzieś nie pozostawili Planu B. Gdy rynek wpada w histerię, pojawia się pokusa: a może jednak warto „kupić w tym dołku”? W tym tekście sprawdzamy, czy inwestowanie w kontrze do tłumu to genialna strategia na czasy ceł Trumpa, banów na Chiny i politycznych rollercoasterów — czy raczej przepis na ból głowy i portfela. Nie wystarczy chłodna kalkulacja, przyda się też stalowy żołądek.

• Jak generować wartość z AI dzięki małym transformacjom w biznesie - Webster
Premium
Jak generować wartość z AI dzięki małym transformacjom w biznesie

Liderzy skutecznie wykorzystują duże modele językowe, stopniowo minimalizując ryzyko i tworząc solidne fundamenty pod przyszłe transformacje technologiczne, dzięki czemu generują realną wartość dla swoich organizacji.

Niespełna dwa lata temu generatywna sztuczna inteligencja (GenAI) trafiła na czołówki stron gazet, zachwycając swoimi niezwykłymi możliwościami: mogła prowadzić rozmowy, analizować ogromne ilości tekstu, dźwięku i obrazów, a nawet tworzyć nowe dokumenty i dzieła sztuki. To najszybsze w historii wdrożenie technologii przyciągnęło ponad 100 mln użytkowników w ciągu pierwszych dwóch miesięcy, a firmy z różnych branż rozpoczęły eksperymenty z GenAI. Jednak pomimo dwóch lat intensywnego zainteresowania ze strony kierownictwa i licznych prób wdrożeniowych nie widać wielkoskalowych transformacji biznesowych, które początkowo przewidywano. Co się stało? Czy technologia nie spełniła oczekiwań? Czy eksperci się pomylili, wzywając do gigantycznych zmian? Czy firmy były zbyt ostrożne? Odpowiedź na te pytania brzmi: i tak, i nie. Generatywna sztuczna inteligencja już teraz jest wykorzystywana w wielu firmach, ale nie – jako lokomotywa radykalnej transformacji procesów biznesowych. Liderzy biznesu znajdują sposoby, by czerpać realną wartość z dużych modeli językowych (LLM), nie modyfikując całkowicie istniejących procesów. Dążą do małych zmian (small t) stanowiących fundament pod większe przekształcenia, które dopiero nadejdą. W tym artykule pokażemy, jak robią to dzisiaj i co możesz zrobić, aby tworzyć wartość za pomocą generatywnej sztucznej inteligencji.

Premium
Polski przemysł na rozdrożu

Stoimy przed fundamentalnym wyborem: albo dynamicznie przyspieszymy wdrażanie automatyzacji i robotyzacji, co sprawi, że staniemy się aktywnym uczestnikiem czwartej rewolucji przemysłowej, albo pogodzimy się z perspektywą erozji marż pod wpływem rosnących kosztów operacyjnych i pogłębiającego się strukturalnego niedoboru wykwalifikowanej siły roboczej.

Jak alarmują prognozy Polskiego Instytutu Ekonomicznego, do 2030 r. w samej Europie może zabraknąć nawet 2,1 mln wykwalifikowanych pracowników, co czyni automatyzację nie jedną z możliwości, lecz strategiczną koniecznością. Mimo że globalnie liczba robotów przemysłowych przekroczyła już 4,2 mln jednostek, a w Europie w 2023 r. wdrożono rekordowe 92,4 tys. nowych robotów, Polska wciąż pozostaje w tyle. Nasz wskaźnik gęstości robotyzacji, wynoszący zaledwie 78 robotów na 10 tys. pracowników przemysłowych, znacząco odbiega od europejskiego lidera – Niemiec (397 robotów na 10 tys. pracowników), czy globalnego pioniera – Korei Południowej (tysiąc robotów na 10 tys. pracowników). W Scanway – firmie, która z sukcesem łączy technologie rozwijane dla sektora kosmicznego z potrzebami przemysłu – jesteśmy przekonani, że przyszłość konkurencyjności leży w inteligentnym wykorzystaniu danych, zaawansowanej automatyzacji opartej na AI oraz strategicznej gotowości do wprowadzania zmian technologicznych. Czy jednak zaawansowana wizja maszynowa napędzana przez sztuczną inteligencję może się stać katalizatorem, który pozwoli sprostać wyzwaniom i odblokować uśpiony potencjał innowacyjny polskiej gospodarki?

Premium
Zamień konflikt we współpracę

Destrukcyjny konflikt w zespole zarządzającym może zahamować rozwój organizacji. Skuteczne zarządzanie takimi napięciami wymaga od liderów świadomego odejścia od rywalizacji o władzę na rzecz współpracy oraz strategicznego, systemowego myślenia.

Konflikt w zespole zarządzającym, szczególnie wtedy gdy przeradza się w trwały, emocjonalny antagonizm, staje się realnym zagrożeniem dla efektywności całej organizacji. Studium przypadku firmy X-Style.

Jak zapewnić stabilność i elastyczność na rynku zielonej energii?

Dynamiczne zmiany na rynku energii oraz rosnące znaczenie OZE i celów ESG stawiają przed firmami nowe wyzwania. W tym kontekście Reo.pl (Grupa Enerconet) kładzie nacisk na elastyczność, dogłębną analizę potrzeb klienta i transparentność danych. O strategiach budowania długoterminowych relacji i zapewniania przewidywalności w sektorze odnawialnym opowiada Grzegorz Tomasik, prezes Reo.pl. 

Reo.pl działa na polskim rynku od 2022 roku. Jakie wyzwania napotkali państwo przy wprowadzaniu elastyczności i dostosowywaniu się do dynamicznych zmian w sektorze OZE?

Chociaż marka Reo.pl powstała na początku 2022 r., nasza grupa – Enerconet – działa na rynku energetycznym już od 2007 r. Ta wieloletnia obecność w sektorze OZE i doświadczenie w obrocie energią dają nam status dojrzałego podmiotu, wspartego silnym zespołem i dogłębną znajomością branży.

Od 2007 r. sektor OZE przeszedł znaczącą transformację, obejmującą regulacje, mechanizmy rynkowe i podejście firm do zakupu zielonej energii. Kluczową zmianą był rozwój bezpośrednich kontraktów (P2P) między wytwórcami OZE a odbiorcami końcowymi. Spółki tworzące dziś Enerconet aktywnie uczestniczyły w tej ewolucji od samego początku, analizując rynek i wypracowując skuteczne rozwiązania, co ostatecznie doprowadziło do uruchomienia platformy Reo.pl.

Premium
Gdy projekt wymyka się spod kontroli

Polskie firmy technologiczne coraz częściej realizują złożone zlecenia dla międzynarodowych gigantów. Jednak nawet najlepiej przygotowany zespół może przy takim projekcie natknąć się na nieoczekiwane przeszkody. Przykład firmy Esysco wdrażającej szyfrowanie poczty e-mail dla jednego z największych niemieckich banków pokazuje, jak szybko może runąć precyzyjnie zaplanowany harmonogram oraz jak radzić sobie z nieprzewidywalnymi wyzwaniami.

Polskie firmy technologiczne coraz częściej zdobywają międzynarodowe kontrakty i realizują projekty, które jeszcze niedawno były zarezerwowane wyłącznie dla międzynarodowych rywali. Dzięki temu zdobywają zagraniczne rynki, osiągając imponujące wyniki eksportu usług IT, który w 2023 r. przekroczył 16 mld dolarów. W ostatniej dekadzie przychody branży wzrosły niemal czterokrotnie, a wartość eksportu – aż 7,5 razy, dzięki czemu polski sektor IT stał się motorem rodzimego eksportu. Kluczowymi kierunkami ekspansji są Stany Zjednoczone, Niemcy i Wielka Brytania, a wśród najsilniejszych obszarów znajdują się fintech, cyberbezpieczeństwo, sztuczna inteligencja, gry oraz rozwój oprogramowania.

Polska wyróżnia się w regionie Europy Środkowo-Wschodniej jako największy eksporter usług IT, przewyższając Czechy czy Węgry, a pod względem jakości specjalistów IT zajmuje trzecie miejsce na świecie. Jednak do pełnego wykorzystania tego potencjału konieczne jest pokonanie barier takich jak ograniczony dostęp do kapitału na ekspansję, rosnące koszty pracy oraz niedostateczne doświadczenie w międzynarodowej sprzedaży i marketingu. To jednak nie wszystko. Przy współpracy z międzynarodowymi gigantami trzeba również pamiętać o nieznanej polskim wdrożeniowcom skali, złożoności i nieprzewidywalności towarzyszącym tak wielkim projektom. Dobrym przykładem może być nasze wdrożenie dla jednego z największych niemieckich banków, z którym podpisaliśmy kontrakt na wprowadzenie systemu zabezpieczeń e-maili dla ponad 300 tys. użytkowników rozsianych po całym świecie. Technologicznie byliśmy gotowi, ale rzeczywistość szybko zweryfikowała nasze plany.

Premium
Praktyczny poradnik kreowania wartości z dużych modeli językowych

Gdy w 2022 r. pojawiły się powszechnie dostępne duże modele językowe (LLM), ich potężna zdolność do generowania tekstu na żądanie zapowiadała rewolucję w produktywności. Jednak mimo że te zaawansowane systemy AI potrafią tworzyć płynny tekst w języku naturalnym i komputerowym, to są one dalekie od doskonałości. Mogą halucynować, wykazywać się logiczną niespójnością oraz produkować treści nieadekwatne lub szkodliwe.

Chociaż technologia ta stała się powszechnie dostępna, wielu menedżerów nadal ma trudności z rozpoznawaniem przypadków użycia LLM-ów, w których poprawa produktywności przewyższa koszty i ryzyka związane z tymi narzędziami. Potrzebne jest bardziej systematyczne podejście do wykorzystywania modeli językowych, tak aby uefektywnić procesy biznesowe, a jednocześnie kontrolować słabe strony LLM-ów. Proponuję trzy kroki ułatwiające osiągnięcie tego celu. Po pierwsze, należy rozłożyć proces na mniejsze zadania. Po drugie, trzeba ocenić, czy każde zadanie spełnia tzw. równanie kosztów GenAI, które szczegółowo wyjaśnię w tym artykule. Jeśli ten warunek zostanie spełniony, należy uruchomić projekt pilotażowy, iteracyjnie oceniać jego wyniki oraz na bieżąco wprowadzać zmiany w celu poprawy rezultatów.

Kluczowe w tym podejściu jest pełne zrozumienie, w jaki sposób mocne i słabe strony modeli językowych odpowiadają specyfice danego zadania; jakie techniki umożliwiają ich skuteczną adaptację w celu zwiększenia wydajności; oraz jak te czynniki wpływają na bilans kosztów i korzyści – a także na ocenę ryzyka i potencjalnych zysków – związanych z wykorzystaniem modeli językowych do podnoszenia efektywności realizowanych działań.

Premium
Dlaczego odważne pomysły giną w szufladach menedżerów i co z tym zrobić?

Najbardziej innowacyjne, nietypowe idee często nie zostają zrealizowane – nie dlatego, że są złe, ale dlatego, że wywołują niepewność. Co może pomóc menedżerom w podejmowaniu ryzykownych, lecz potencjalnie przełomowych decyzji? Kluczowe okazuje się świadome budowanie sieci doradczej.

Menedżerowie, którzy są świadomi znaczenia innowacji w rozwoju organizacji, często zachęcają członków swoich zespołów do dzielenia się świeżymi i kreatywnymi pomysłami. Jednak wielu pracowników skarży się, że ich najlepsze propozycje są przez zwierzchników często pomijane, odrzucane lub niewłaściwie rozumiane.

Paradoksalnie to właśnie menedżerowie mogą stanowić jedną z największych barier dla innowacji. Mocno zakorzenieni we własnych obszarach specjalizacji, często nie dostrzegają wartości nowatorskich idei – szczególnie wtedy, gdy pomysły te wyznaczają nowe ścieżki w ich dziedzinie.

AI dla wszystkich - Mechło
Premium
AI dla wszystkich: jak ją wdrożyć w firmie?

Sztuczna inteligencja nie jest już zarezerwowana wyłącznie dla dużych korporacji i technologicznych gigantów. Dziś każdy może korzystać z narzędzi opartych na AI, a bariera kosztów znacząco się obniżyła. To jednak nie znaczy, że korzystanie z tych technologii jest proste i zrozumiałe dla wszystkich.

Powszechna dostępność sztucznej inteligencji (AI) nie rozwiązuje kluczowego problemu: braku wiedzy o tym, jak skutecznie i odpowiedzialnie z niej korzystać. Dlatego edukacja staje się nie tylko wsparciem, ale wręcz warunkiem realnego wykorzystania potencjału tej technologii. Umiejętność pracy z AI powinna być dziś traktowana jak podstawowa kompetencja, niezbędna zarówno w życiu zawodowym, jak i codziennym. Tym bardziej, że generatywna sztuczna inteligencja (GenAI) coraz śmielej wkracza na polski rynek, oferując firmom wiele korzyści: począwszy od automatyzacji drobnych zadań aż po strategiczne przedsięwzięcia.

Materiał dostępny tylko dla subskrybentów

Jeszcze nie masz subskrypcji? Dołącz do grona subskrybentów i korzystaj bez ograniczeń!

Subskrybuj

Newsletter

Otrzymuj najważniejsze artykuły biznesowe — zapisz się do newslettera!