Zmiany personalne w międzynarodowych korporacjach nie powinny nikogo dziwić. To nieodłączny element ich rozwoju i podboju nowych rynków. Jednak w Cooldrinku działania te wywołują wiele niepotrzebnych emocji. To oznacza, że komunikacja wewnętrzna w korporacji właściwie nie istnieje. Ludzie są zdezorientowani i niepewni jutra. Podobnie czuje się Jacek Woźniak. Jest on przykładem menedżera wyznającego takie szlachetne wartości, jak wiara w karierotwórczą rolę własnych osiągnięć zawodowych i wyników w pracy, uczciwość i lojalność, zarazem jednak nie docenia roli czynników pozamerytorycznych: nawiązywania osobistych relacji, umiejętności prowadzenia rozgrywek dyplomatycznych w rozbudowanych strukturach korporacyjnych czy konsekwencji w konstruowaniu własnej drogi zawodowej.
Jacek zbyt późno uświadomił sobie, że właśnie znalazł się na rozdrożu zawodowym, nie zdaje też sobie sprawy, jak elementarne błędy dotychczas popełniał.
Po pierwsze, przykładał zbyt małą wagę do zarządzania swoimi relacjami wewnątrz tak złożonego organizmu, jakim jest międzynarodowa korporacja.
Po drugie, przyjął zbyt idealistyczną strategię budowania dalszej kariery. Wierzył, że szefowie zauważą i docenią wyniki jego pracy i że tylko dzięki nim zostanie wkrótce szefem polskiego oddziału Cooldrinku, a w następnym etapie trafi do holenderskiej centrali firmy.
Po trzecie, zlekceważył kwestię swojego bezpieczeństwa na rynku pracy. Nie miał i nadal nie ma aktualnego kontaktu z tym rynkiem, nie posiada więc alternatywnych propozycji zatrudnienia poza Cooldrinkiem. To sprawia, że tkwi w wąskim otoczeniu swojego stanowiska, podczas gdy obok niego dokonują się zmiany mające bezpośredni wpływ na jego karierę. Jacek „przespał” ten bardzo ważny moment i teraz pasywnie czeka na dalszy bieg wydarzeń, podczas gdy jego rywalka Bożena Grądzka jest o krok od zepchnięcia go na boczny tor i wyprzedzenia w wyścigu o stanowisko numer jeden.
Tymczasem na współczesnym rynku pracy menedżer jest i pozostanie pracownikiem najemnym, który musi mieć oczy i uszy szeroko otwarte, jeżeli nie chce, aby zaskakiwały go podobne sytuacje, jak ta w Cooldrinku.
Współczesne korporacje przypominają w znacznej mierze struktury „bizantyjskie”. Na wysokim, a często również na średnim poziomie struktury zarządzania o obsadzie stanowisk – wiążących się przecież z bardzo ciekawymi wyzwaniami zawodowymi i atrakcyjnymi pakietami wynagrodzeń – decydują nie tylko czynniki merytoryczne, lecz również umiejętność prowadzenia osobistego PR oraz budowania, rozwijania i wykorzystywania kontaktów osobistych i zawodowych. Niektórzy z menedżerów nie mają co do tego wątpliwości i dlatego w czujne pilnowanie swoich interesów angażują wiele czasu oraz energii (nierzadko więcej niż w wywiązywanie się z codziennych obowiązków). W dużych firmach takie umiejętności – smutne to, ale prawdziwe – nierzadko w większym stopniu decydują o promocjach niż konkretne i mierzalne osiągnięcia zawodowe. Decydenci czasami mają z tym problem i dlatego wymyślają rozwiązania alternatywne – typu stanowisko w Rumunii czy w Kazachstanie – aby oczyścić przedpole i podjąć decyzje na korzyść osób, które różnymi metodami umiejętnie wywarły na nich wpływ. Świadomość takich uwarunkowań i umiejętność reagowania z wyprzedzeniem na przewidywane zachowania rywali do interesujących stanowisk stała się, niestety, jedną z ważnych kwalifikacji menedżerskich, istotną zarówno w sytuacjach defensywnych, jak i ofensywnych.
Menedżerowie w dzisiejszych korporacjach często stają przed dylematami:
zaangażowanie merytoryczne czy „dyplomacja” korporacyjna
koncentracja na wynikach pracy czy koncentracja na własnej karierze
wierność wartościom własnym czy wzorce zachowań skuteczne w karierze korporacyjnej
przywiązanie do korporacji czy poszukiwanie alternatyw na rynku pracy.
W najlepszej sytuacji są ci, którym udaje się zachować względną równowagę pomiędzy obydwiema możliwościami. A w najbardziej bezwzględnych warunkach zglobalizowanych korporacji trzeba mieć dobrze przemyślaną strategię swojej kariery oraz kilka opcji zabezpieczających przed różnego rodzaju niepowodzeniami. Wtedy można zapanować nad swoją przyszłością.
W amerykańskiej kulturze zarządzania nie budzi zdziwienia fakt, że menedżer tuż po powołaniu na nowe stanowisko w nowej firmie wykonuje telefony do headhunterów, aby poinformować ich o swoim awansie i zarekomendować siebie jako kandydata w przypadku odpowiednich projektów rekrutacyjnych. Menedżer musi mieć świadomość, że funkcjonuje na normalnym rynku pracy i informacja o jego dostępności musi na tym rynku być aktywna. Jest to jeden z fundamentów jego komfortu psychicznego i zawodowego, a telefony od „łowców głów” z pewnością tego stanu nie pogarszają. Nie ma to nic wspólnego z lojalnością wobec aktualnego pracodawcy lub jej brakiem, o ile wywiązujemy się wobec niego ze wszystkich obowiązków.
W Polsce zwykliśmy zakładać, że na rynek pracy wchodzą ludzie już sfrustrowani, którzy utracili więzi emocjonalne i zawodowe ze swoim obecnym pracodawcą. A przecież świadomość rynkowych alternatyw zawodowych powinna być na każdym etapie kariery normalnym elementem warsztatu zawodowego dzisiejszego menedżera
Jacek Woźniak, menedżer międzynarodowej firmy Cooldrink, nie potrafił konsekwentnie zaplanować swojej kariery zawodowej. Teraz znalazł się na rozdrożu. Ma do wyboru wyjazd do oddziału w Rumunii lub pozostanie na dotychczasowym stanowisku w Polsce. Jeśli nie wie, jakie ma być jego miejsce w korporacji i co chce w niej dalej robić, powinien poszukać sobie nowej pracy w kraju.
Jacek Woźniak najwyraźniej tego nie rozumie. Wierzy w inne wartości, zgodne z jego stylem bycia i zachowań zawodowych. I nie byłoby w tym nic negatywnego, gdyby przez to nie zaczął powoli schodzić na boczny tor korporacji.
Jacek najprawdopodobniej nie ma świadomości innych opcji. Wierzy w wartość swojej pracy i jej wyników. Tyle że staje właśnie w obliczu alternatywy podsuniętej mu przez jego własną firmę – albo stanowisko w Rumunii, albo praca w Polsce z koniecznością podporządkowania się niedawnej koleżance i rywalce. Zakładając, że Jacek jest ambitny, znajdzie się w sytuacji, której na dłuższą metę nie będzie akceptował. Gdyby znał swoją wartość rynkową i miał inne propozycje pracy, mógłby być głównym rozgrywającym w tej sytuacji i zaszachować szefa Cooldrinku, Thomasa Kauffmana. Znalazł się natomiast w głębokiej defensywie.
Ma do wyboru dwie opcje: wyjazd do Rumunii lub pozostanie w kraju. Każda ma swoje plusy i minusy, które mogą przeważyć podczas podejmowania decyzji.
Jeśli wyjedzie do Rumunii, to:
ucieknie od sytuacji, jaka jest w krakowskim oddziale firmy, i zrezygnuje z walki o stanowisko jej szefa; będzie jednak miał poczucie, że się poddał i zaakceptował swoją porażkę;
znajdzie się z dala od głównej linii kontaktu z centralą Cooldrinku, chyba że inwestycja w Rumunii zostanie przez korporację uznana za priorytetową;
skomplikuje się jego życie rodzinne (konieczność przerwania pracy przez żonę, która nie chce wyjeżdżać z kraju, zmiana szkoły dla dzieci i przeprowadzka w nowe, nieznane miejsce);
zdobędzie unikalne doświadczenie na rozwijającym się rynku, które może być atutem w przypadku kontynuowania kariery w Cooldrinku, a także – poza nim.
Pozostanie w polskim oddziale Cooldrinku oznacza:
konieczność pracy z podniesionym czołem na obecnym stanowisku (a jeśli Bożena Grądzka zostanie szefem firmy, może to być dla Jacka sytuacja na dłuższą metę nie do zaakceptowania i będzie musiał odejść z Cooldrinku);
uniknięcie rewolucji w życiu rodzinnym;
skoncentrowanie się na poszukiwaniu innych propozycji zatrudnienia, nawiązywanie kontaktów z headhunterami, które powinny zaprocentować w przyszłości;
możliwość opracowania i lepszego wyprofilowania strategii dalszej kariery i większej kontroli nad nią;
oddanie inicjatywy w ręce szefów Cooldrinku; to do nich powinno należeć opracowanie indywidualnych planów kariery dla menedżerów firmy, w tym także dla Jacka, i poinformowanie ich o tych planach, aby obie strony znały reguły gry.
Co w takiej sytuacji powinien zrobić Jacek Woźniak?
W pierwszej kolejności musi poprosić o spotkanie z Thomasem Kauffmanem. Zdobyć się na asertywność i postawić jasno pytanie o swoje szanse na stanowisko szefa firmy w Polsce. W przypadku informacji odmownej nie obrażać się, nie „trzaskać drzwiami”, tylko poprosić o uzasadnienie. Z pewnością nie zostanie to źle odebrane przez Kauffmana.
Jeśli wyjazd do Rumunii wywołuje u Jacka tak dużo wątpliwości, nie powinien tam jechać. Czułby przecież, że jest to ucieczka od sytuacji w Polsce i – wcześniej czy później – miałby o to do siebie pretensje. Jednocześnie naruszyłby poważnie równowagę swojego życia rodzinnego. Nie byłby to właściwy ruch w tej sytuacji. Nikt nie ma obowiązku robienia kariery w strukturach międzynarodowych koncernów kosztem innych, istotnych dla siebie spraw! Zostając w firmie w Polsce, Jacek powinien stworzyć sobie mocniejszą pozycję do przyszłego ewentualnego negocjowania swojego miejsca w Cooldrinku. Powinien dalej „robić swoje” i umacniać swój wizerunek człowieka sukcesu działającego lojalnie w firmie, ale jednocześnie musi uruchomić osobisty PR (występować na profesjonalnych konferencjach branżowych, publikować artykuły w profesjonalnych mediach) oraz nawiązać kontakty z czołowymi headhunterami na rynku. Na pewno mu to nie zaszkodzi, raczej podbuduje go psychicznie, a po jakimś czasie stworzy szanse zatrudnienia w innych przedsiębiorstwach.