Reklama
Dołącz do liderów przyszłości i zdobądź przewagę! Sprawdź najnowszą ofertę subskrypcji
INNOWACJE

Allan Starski: Pracuję z zawodowcami

1 września 2017 9 min czytania
Joanna Socha
Allan Starski
Allan Starski: Pracuję z zawodowcami

Jest autorem scenografii filmowych i teatralnych, przy jego udziale powstały m.in.: Człowiek z marmuru w reżyserii Andrzeja Wajdy, Hannibal. Po drugiej stronie maski Petera Webbera. Otrzymał Oscara za scenografię do Listy Schindlera Stevena Spielberga i Cezara za Pianistę Romana Polańskiego.

Światowej sławy scenograf opowiada o tworzeniu zgranego zespołu i podejmowaniu decyzji. Rozmawia Joanna Socha.

Czytaj, inspiruj się, twórz. Daj sobie szansę na rozwój dzięki solidnej dawce harvardzkiej wiedzy. Prenumerując, masz pewność, że na bieżąco będziesz poznawać tajniki najlepszych ekspertów biznesowych. Kup teraz!

Kiedy po raz pierwszy pomyślał pan o tym, aby zostać scenografem i dlaczego postawił pan właśnie na tę dziedzinę, a nie na popularną reżyserię albo scenopisarstwo?

Należę do drugiego pokolenia filmowców, mój ojciec był znanym polskim scenarzystą. W rodzinnym domu spotykałem wielu reżyserów, ukradkiem czytałem też scenariusze taty oraz takie, które oceniał. Wciągnął mnie ten świat. Kiedy po raz pierwszy, jako młody chłopak, pojawiłem się na planie filmowym w Łodzi i na żywo zobaczyłem dekoracje filmowe, byłem pod ogromnym wrażeniem. Tak mnie to zachwyciło, że pomyślałem, że sam mógłbym spróbować swoich sił w tworzeniu dekoracji filmowych. Już w szkole średniej byłem zafascynowany filmami Andrzeja Wajdy. Jego wczesne obrazy – Pokolenie oraz Popiół i diament – częściowo ukształtowały moją estetykę filmową. I chociaż po ukończeniu studiów z dekoracji wnętrz na Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie przez pierwszy rok w ogóle nie pracowałem w branży filmowej, szukając swojego powołania w grafice reklamowej i projektowaniu przestrzennym, z czasem zrozumiałem, że powinienem pójść właśnie w kierunku scenografii filmowej. Jest ona związana zarówno z rysowaniem i projektowaniem, które zawsze uwielbiałem, jak i z filmem. Po roku pracy na różnych polach plastycznych, dzięki poparciu ojca, zostałem asystentem scenografa na planie filmowym trudnego filmu wojennego. Zdobyłem wówczas renomę dobrego asystenta. W miarę upływu czasu zacząłem dostawać poważniejsze propozycje, w 1973 roku debiutowałam filmem Chłopcy Ryszarda Bera. Dzięki temu filmowi wzbudziłem zainteresowanie Andrzeja Wajdy, który w 1976 roku zaprosił mnie do współpracy przy tworzeniu filmu Smuga cienia.

Poznaj sposób myślenia najlepszych liderów »

Ma pan blisko 50 lat doświadczenia pracy w branży filmowej. Jak z tej perspektywy patrzy pan na swoje pierwsze kroki w zawodzie scenografa?

Kiedy zaczynałem pracę w tej profesji, charakteryzowała mnie pewna naiwność. Po ukończeniu studiów na Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie wydawało mi się, że praca scenografa filmowego jest w dużym stopniu eklektyczna i ogranicza się do powielania otaczającej nas rzeczywistości. Na szczęście szybko odkryłem, jak bardzo się mylę. W tej chwili mam świadomość wielu wyzwań artystycznych i realizacyjnych, które wówczas wydawały mi się banalne. Szybko jednak pochłaniałem wiedzę filmową. Przede wszystkim dowiedziałem się, jak się robi filmy historyczne, a jednocześnie poznałem reżysera światowej klasy – Andrzeja Wajdę. Współpracując z innymi światowymi reżyserami, odnajdywałem w nich cechy, które posiadał Andrzej Wajda – pewnego rodzaju swobodę artystyczną, umiejętność podejmowania się zadań z pozoru niemożliwych i realizowania ich dzięki uporowi, energii i wizji.

Jednym z pierwszych wyzwań w mojej karierze była praca nad historycznym filmem Smuga cienia w reżyserii Andrzeja Wajdy. Akcja filmu toczy się w XIX‑wiecznym Bangkoku, a my zdecydowaliśmy się oddać scenerię tego miasta w Bułgarii. Wynajęliśmy też żaglowiec, na pokładzie którego kręciliśmy zdjęcia. Część z nich producenci chcieli robić pod pokładem, gdzie było nowoczesne wyposażenie, którego nie mogliśmy ukryć. Zdecydowałem się więc na zbudowanie dekoracji wnętrza żaglowca w wytwórni w Warszawie. Gdy aktorzy angielscy weszli do wykonanej przez mój zespół dekoracji, byli zachwyceni, bo mogli się poczuć jak w prawdziwym XIX‑wiecznym żaglowcu.

Proces przygotowania scenografii jest niezwykle pracochłonny i wymaga od pana umiejętności współpracy z wieloma twórcami odpowiedzialnymi za poszczególne obszary w produkcji filmowej. Czy mógłby pan przybliżyć nam, jak ta współpraca wygląda?

Swoją pracę zawsze zaczynam od przeczytania scenariusza oraz rozmowy z reżyserem, wysłuchania jego koncepcji. Muszę poznać jego emocje, oczekiwania dotyczące nastroju i kolorystyki filmu. Następnie przygotowuję wstępne szkice i rozmawiam z operatorem. Kiedy stworzę rysunki techniczne, muszę jeszcze przeprowadzić rozmowy budżetowe z produkcją, zgromadzić odpowiednie ekipy: projektową i realizacyjną, a w końcu pilnować, aby wszystkie dekoracje zostały właściwie przygotowane i ustawione i co kluczowe, dobrze spatynowane. Dekoracje muszą być także praktyczne – umożliwiać operatorowi dostęp do różnych zakątków, pozwalać na wykonanie ciekawych kadrów.

Taki skomplikowany proces wymaga od pana stworzenia zgranego zespołu. Jak dobiera pan współpracowników i jakimi cechami powinni się wyróżniać ludzie należący do tej wymarzonej ekipy?

Moi najbliżsi współpracownicy to w zdecydowanej większości osoby, z którymi już nieraz pracowałem i których kompetencje doskonale znam. Powinni być zawodowcami. Chcę, by – niezależnie od tego, czy są projektantami, dekoratorami wnętrz, rekwizytorami czy malarzami lub stolarzami – znali swój zawód i czuli się współtwórcami dzieła filmowego, byli w nie zaangażowani emocjonalnie. Dzięki temu mogą mnie inspirować do nowych pomysłów scenograficznych. Tego nauczył mnie właśnie Andrzej Wajda, który zawsze był otwarty na pomysły swojej ekipy.

Wyobrażam sobie, że gdy w jednym miejscu jest wiele kreatywnych osób, to może dochodzić do konfliktów. Jak pan sobie z nimi radzi?

Rola, którą pełnię, pozwala mi w niektórych sytuacjach na arbitralne rozwiązywanie sporów. W mojej pracy hierarchia w zespole musi być zachowana. Uznaję, że jako osoba odpowiedzialna za całość muszę mieć nad wszystkim kontrolę. Być może nie jest to modne podejście w zarządzaniu, ale w moim przypadku się sprawdza. Chcę wiedzieć, czy szefowie odpowiedzialni za poszczególne obszary w ramach całego przedsięwzięcia scenograficznego dają sobie radę i robią dokładnie to, czego oczekuję. Wtrącam się we wszystko. Dostrzegam w takim podejściu więcej plusów niż minusów, w innym przypadku nie stosowałbym tej metody. Ostatecznie zależy mi na dobrym filmie. Chcę, by reżyser był pozytywnie zaskoczony dekoracjami, które tworzę.

Przejmij kontrolę nad swoim mózgiem i wyzwól swój potencjał »

Co dziś charakteryzuje film na światowym poziomie: czy jest to wysoki budżet, obsada gwiazdorska, czy tak jak w przypadku Idy Pawła Pawlikowskiego – ciekawa historia?

Rzeczywiście Ida jest przykładem pięknego filmu, który – tak się złożyło – jest bardzo skromny scenograficznie. Z perspektywy scenografa zawsze jednak będę dążył do pracy nad produkcjami wysokobudżetowymi. W tej profesji występuje bardzo duża korelacja pomiędzy budżetem a jakością i rozmachem scenografii.

Jak współczesna technologia wpływa na pracę scenografa?

Dopóki w filmie będą występować żywi aktorzy, nie dostrzegam zagrożenia dla pracy scenografa. Uważam, że ewentualnym zagrożeniem dla filmów są gry komputerowe, które cieszą się wśród młodszych pokoleń dużą popularnością i często są produkowane przez firmy z olbrzymimi budżetami. Mimo wszystko jednak, nawet jeśli w filmie jest dużo obrazów generowanych komputerowo, to aktorzy często muszą poruszać się wśród jakichś elementów dekoracji, a nie tylko na tle green screenu (jednolitego tła, na które komputerowo można nanieść dowolny obraz). Poza tym jestem przekonany, że aktor czuje się lepiej wśród rekwizytów niż na pustej scenie.

Za swoją pracę otrzymał pan prestiżowe wyróżnienia na całym świecie. Dziś z pewnością dostaje pan wiele propozycji współpracy i nie na wszystkie może się zgodzić. Jak podejmuje pan decyzję, w który projekt warto się zaangażować?

Wiele zależy od tego, kto jest reżyserem – czy chciałbym z nim pracować i czy lubię jego twórczość. Zdarza się jednak czasami, że odrzucam niezwykle interesujące projekty świetnych reżyserów. Dzieje się tak, gdy projekt ma być realizowany w warunkach, które nie przystają do scenariusza – na przykład z powodu niskiego budżetu. Ostatnio odrzuciłem propozycję współpracy przy świetnie zapowiadającym się filmie historycznym, który wymagałby trudnych, skomplikowanych dekoracji, ale w związku z niskim budżetem musiałbym pójść na wiele kompromisów.

Nie lubi pan kompromisów…

Raczej nie chcę znaleźć się w sytuacji, w której nie będę mógł zrealizować rozbudzonych wyobrażeń reżysera zapisanych w scenariuszu. Jestem perfekcjonistą. Jeżeli podejmuję się jakiegoś zadania, staram się wykonać je najlepiej jak potrafię – aby usatysfakcjonować nie tylko reżysera, ale też przyciągnąć ludzi do kin. Jeśli pracuję nad filmami historycznymi, chcę zbudować świat, w który ludzie wierzą, bez taniego oszustwa.

Co pan czuł w momencie, w którym Tom Hanks przeczytał pana nazwisko na ceremonii wręczenia Oscarów w 1993 roku?

Szok. Było to z pewnością jedno z najwspanialszych przeżyć w moim zawodowym życiu. Ogromnym wyróżnieniem była dla mnie sama nominacja i fakt, że film, nad którym pracowałem, znalazł się wśród pięciu niezwykłych produkcji, takich jak: Orlando Sally Potter, Wiek niewinności Martina Scorsese, Okruchy dnia Jamesa Ivory’ego czy Rodzina Addamsów 2 Barry’ego Sonnefelda. Sama obecność na tej prestiżowej gali i spotkanie wielu wspaniałych twórców było niezwykłym doświadczeniem, którego nigdy nie zapomnę.

Pana wystąpienie było krótkie i treściwe…

Bo co właściwie miałem powiedzieć?

Jakie lekcje chciałby pan przekazać młodym twórcom, którzy chcą osiągnąć sukces?

Postaw na praktykę, ćwicz, nie zniechęcaj się i naucz się współpracy z innymi. Warto dbać na przykład o relacje z operatorem. Wówczas można ustalić takie ważne elementy, jak światło, czy kompozycję obrazu, co również ma ogromny wpływ na to, jak ostatecznie prezentuje się scenografia.

PRZECZYTAJ TAKŻE: Wywiad z Michałem Urbaniakiem »

Michał Urbaniak: sztuka dobrych wibracji 

Filip Szumowski PL, Michał Urbaniak PL

Zadaniem lidera jest rozpoznać indywidualne zdolności w członkach zespołu, przekonuje jeden z najsłynniejszych polskich jazzmanów.

Pobierz artykuł pdf niezabezpieczony

Pobierz artykuł pdf zabezpieczony

O autorach
Tematy

Może Cię zainteresować

Cyberbezpieczeństwo w epoce AI: Polska na cyfrowej krawędzi

Tylko 3% firm w Polsce osiągnęło pełną gotowość na cyberzagrożenia – alarmuje najnowszy raport Cisco. Sztuczna inteligencja staje się nie tylko narzędziem wzrostu, ale też źródłem coraz bardziej wyrafinowanych zagrożeń, polski sektor biznesu balansuje na granicy cyfrowej odporności. Czy liderzy są gotowi spojrzeć prawdzie w oczy?

Zielone wskaźniki mogą być powodem do niepokoju. Dlaczego liderzy powinni się martwić, gdy widzą tylko pozytywne wyniki?

Czy rosnące wskaźniki na prezentacji wyników firmy rzeczywiście zawsze są powodem do radości? Niekoniecznie. Jeśli pojawiają się zbyt często, mogą świadczyć nie o wyjątkowo korzystnej passie, ale o presji dostarczania pozytywnych wiadomości przełożonym. Zamiecione pod dywan problemy jednak prędzej czy później wyjdą na jaw.

Pozytywne wyniki napawają optymizmem. Jeśli jednak pojawiają się zbyt często, powinny stanowić sygnał alarmowy. Czy koniunktura może być bowiem nieprzerwanie korzystna? Jeśli zbyt długo wszystkie wewnętrzne wskaźniki rosną, warto się nad nimi pochylić. Z doświadczeń renomowanej firmy consultingowej Bain & Company wynika, że aż 70% programów transformacji organizacyjnej kończy się fiaskiem. Bardzo często zdarza się tak, że wszystkie założone cele pozornie są realizowane, a dopiero pod koniec projektu wychodzą na jaw mankamenty. Aby uniknąć takich sytuacji, trzeba dokładnie zbadać źródło błędów.

Multimedia
Zarządzasz firmą. Ale czy zarządzasz swoim zdrowiem?

Codzienność Szpitalnego Oddziału Ratunkowego potrafi być brutalnym lustrem stylu życia liderów. Klaudia Knapik rozmawia z dr Anną Słowikowską – kardiolożką, która zderza mity o zdrowiu z faktami i opowiada o pacjentach, którzy nie zdążyli… wysłać ostatniego maila. To rozmowa o sercu – dosłownie i w przenośni. Dla każdego, kto żyje intensywnie i chce żyć długo.

płaska struktura organizacyjna Ludzie podążają za strukturą: jak mniejsza hierarchia zmienia miejsce pracy

Przejście na samoorganizujące się zespoły i danie większej autonomii pracownikom skutkuje większym zaangażowaniem i lepszymi wynikami. Jednak nie każdemu pracownikowi odpowiada taka zmiana. Menedżerowie coraz częściej dostrzegają, że sposób organizacji firmy wpływa na jej wyniki, dlatego regularnie modyfikują strukturę, licząc na poprawę efektów. Znacznie mniej uwagi poświęca się jednak temu, jak takie zmiany oddziałują na samych pracowników.

Abstrakcyjna ilustracja symbolizująca przywództwo w erze AI: po lewej – chłodne, geometryczne wzory przypominające dane i algorytmy; po prawej – ciepłe, organiczne formy nawiązujące do ludzkiej intuicji. Centralny punkt styku sugeruje integrację logiki i emocji w kontekście sztucznej inteligencji. Lider w erze AI: jak zachować ludzką przewagę w świecie algorytmów

Między AI a ludzką kreatywnością

Kreatywność, wyobraźnia, humor – dotąd uznawane za wyłącznie ludzkie – dziś są imitowane przez sztuczną inteligencję, stawiając fundamentalne pytania o przywództwo w erze AI. Sztuczna inteligencja generuje teksty, obrazy, muzykę, a nawet żarty. Czy oznacza to, że maszyny dorównały człowiekowi także w jego najbardziej subtelnych umiejętnościach?

Bob Mankoff, rysownik magazynu „The New Yorker”, uważa, że nie. Jego zdaniem humor nie rodzi się z danych, lecz z emocji, świadomości własnej niedoskonałości i wrażliwości na kontekst. AI może symulować humor, lecz nie rozumie jego źródła.

To właśnie napięcie – pomiędzy potęgą obliczeniową a nieuchwytną ludzką intuicją – stawia liderów przed istotnymi pytaniami: gdzie kończy się autentyczna twórczość człowieka, a zaczyna jej algorytmiczna symulacja? Jak zarządzać w rzeczywistości, w której inteligencja staje się sztuczna, ale autentyczne przywództwo nadal wymaga człowieka?

Ludzka przewaga: humor, empatia, kreatywność

<!– wp:paragraph –>

W czasach postępującej automatyzacji, paradoksalnie to właśnie cechy głęboko ludzkie – humor, empatia i kreatywność – stają się zasobami o kluczowym znaczeniu dla liderów.

Zdolności metapoznawcze w budowaniu przewagi konkurencyjnej Od tych kompetencji zależy wygrana w dobie AI

Temat rozwoju generatywnej sztucznej inteligencji nie traci na popularności. Rewolucja AI wciąż postępuje. Choć GenAI zyskało zarówno zwolenników, jak i sceptyków, korzystanie z niej nie jest już kwestią wyboru. Stało się koniecznością. Jak uzyskać przewagę w tym obszarze? Kluczem do sukcesu okazuje się nie sam dostęp do technologii, lecz umiejętność właściwego jej wykorzystywania. Na jakie kompetencje zatem postawić?

Wiele organizacji popełnia ten sam błąd. Wdraża narzędzia oparte na AI z przekonaniem, że sam fakt ich wprowadzenia nie wystarczy, by zwiększyć efektywność pracy. Tymczasem problem nie leży w samej technologii, lecz w tym, jak ludzie potrafią ją wykorzystywać. Jest to podobna sytuacja do tej z początku epoki cyfrowej. Obsługa komputera, która była wtedy kluczową kompetencją, wkrótce stała się podstawą. Podobnie dziś samo sprawne posługiwanie się narzędziem AI to dopiero początek. Rzeczywista przewaga wynika ze zdolności łączenia technologii z głębokim rozumieniem potrzeb biznesowych i otoczenia. Zdaniem czołowych ekspertów, przewagę konkurencyjną osiągną organizacje, które zainwestują nie tylko w technologię, lecz także w umiejętności metapoznawcze. Chodzi o zdolność do analizy, interpretacji, krytycznego osądu i dynamicznej współpracy z AI.

Trzeba zmienić sposób myślenia o AI, stawiając w centrum umiejętności metapoznawcze

Osiągnięcie sukcesu w dobie generatywnej AI wymaga zmiany sposobu myślenia o tej technologii. Nie wystarczy wiedzieć, jak używać nowego narzędzia. Trzeba też rozumieć, po co to robić, kiedy i czy w ogóle warto. Ta transformacja musi się zacząć od liderów, którzy wytyczą drogę dla reszty organizacji. Prezesi i członkowie zarządów muszą zdać sobie sprawę, że w większości zadań AI nie zastępuje ludzkiej pracy, lecz ją uzupełnia. Przykładowo, przy sprzedaży skomplikowanych usług, takich jak ubezpieczenia bądź rozwiązania finansowe, ważne są relacje międzyludzkie i wzajemne zaufanie. AI nie powinna wypierać tych kompetencji, lecz wzmacniać je, by ułatwić komunikację.

Trzy kluczowe wnioski na temat postaw pracowników wobec elastyczności w pracy

Potrzeby pracowników są zróżnicowane, podobnie jak ich preferencje dotyczące miejsca i czasu wykonywania obowiązków zawodowych. Pięć lat po masowym przejściu na pracę zdalną – i w obliczu rosnącej liczby nakazów powrotu do biur – jakie są obecne nastroje pracowników wobec elastycznych form zatrudnienia? Wyniki naszych badań rzucają światło na to, jak bardzo pracownicy w różnym wieku cenią sobie elastyczność.

nowe spojrzenie na wzrost gospodarczy Nowe spojrzenie na wzrost gospodarczy

Kwestionowanie przekonania, że przedsiębiorstwa muszą nieustannie się rozwijać, odsłania nowe ścieżki prowadzące do odporności i zrównoważonego rozwoju.

Karl-Johan Perrson, prezes zarządu i były dyrektor generalny H&M, zadał kiedyś pytanie: „Co by się stało, gdybyśmy wszyscy konsumowali o 20% mniej? Uważam, że oznaczałoby to katastrofę. 20% mniej miejsc pracy, 20% mniej wpływów podatkowych, 20% mniej pieniędzy przeznaczanych na szkoły, opiekę zdrowotną czy drogi. Światowa gospodarka uległaby załamaniu. Jestem głęboko przekonany, że to właśnie wzrost gospodarczy sprawił, iż świat jest dzisiaj lepszym miejscem niż dwie dekady temu. A za kolejne 20 lat będzie jeszcze lepszym”.

Czy rzeczywiście tak jest? Jeśli tak, to stoimy przed problemem, który J.B. MacKinnon określa mianem „dylematu konsumenta”. W swojej książce The Day the World Stops Shopping [Dzień, w którym świat przestanie kupować] stwierdza: „Stan planety jasno pokazuje, że konsumujemy zbyt wiele. W samej Ameryce Północnej zużywamy zasoby Ziemi pięciokrotnie szybciej, niż są one w stanie się odnowić. Pomimo naszych wysiłków podejmowanych w celu »zazielenienia« konsumpcji – poprzez recykling, poprawę efektywności energetycznej czy wykorzystanie energii słonecznej – globalna emisja dwutlenku węgla wciąż nie maleje. Ekonomia nakazuje nam jednak nieustannie zwiększać konsumpcję. Wiek XXI uwypuklił ten kluczowy wniosek: musimy przestać kupować”.

Problem polega na założeniu, lansowanym w edukacji biznesowej, że gospodarka może i musi stale rosnąć – założeniu, które przenika strategie korporacyjne, nakazując firmom nieustanny rozwój pod groźbą utraty znaczenia na rynku. Jednak ciągły wzrost gospodarczy jest niemożliwy, a rozpowszechniony dogmat, że wzrost jest warunkiem koniecznym dla ludzkiego dobrobytu, tworzy pułapkę, z której wielu nie dostrzega drogi wyjścia. Jak pisze Paul Farrell w „The Wall Street Journal”: „Jesteśmy uzależnieni od mitu nieustającego wzrostu gospodarczego – mitu, który zabija Amerykę”. Dlatego edukacja biznesowa powinna zacząć uwzględniać ograniczenia wzrostu oraz pokazywać różne jego modele.

Hiperrealistyczna ilustracja przedstawia przestronne, nowoczesne atrium o minimalistycznym wystroju. W centralnym punkcie podłogi znajduje się świetlista rozeta kompasu, symbolizująca moralne centrum organizacji. Nad nią unoszą się transparentne, kolorowe panele w chłodnych i ciepłych tonacjach, zawieszone w przestrzeni na różnych wysokościach. Naturalne światło wpada przez świetliki dachowe, tworząc spokojną, refleksyjną atmosferę. Całość emanuje równowagą między strukturą a wartościami, technologią a etyką. Lekcje strategii etycznej AI od Grupy H&M

Podejście globalnego detalisty do etyki sztucznej inteligencji zakłada, że formalne procedury mają ograniczony zasięg. Menedżerowie koncentrują się na wzmacnianiu moralnego kompasu wszystkich pracowników – tak, by potrafili podejmować trafne decyzje, krok po kroku, rozmowa po rozmowie.

Sztuczna inteligencja zmienia sposób funkcjonowania organizacji – i właśnie dlatego stanowi wyzwanie etyczne. Kto powinien ponosić odpowiedzialność za zautomatyzowane decyzje i działania? Jak szeroka powinna być decyzyjność algorytmów? Jak projektować interakcje między ludzkim umysłem a maszyną? Jak technologia wpływa na pracowników? Gdzie w systemie kryją się uprzedzenia?

Firmy, regulatorzy i decydenci starają się znaleźć trwałe zasady etyczne, które pomogą im poruszać się w tym moralnym labiryncie. Zazwyczaj stosują pozornie logiczne podejście: najpierw identyfikują uniwersalne wartości (takie jak przejrzystość, sprawiedliwość, autonomia człowieka czy możliwość wyjaśnienia decyzji), następnie określają praktyczne zastosowania tych wartości (np. w procesach decyzyjnych czy rekrutacji wspieranej przez AI), a na końcu formalizują je w kodeksach postępowania. Założenie jest takie, że kodeksy etyczne powinny mieć pierwszeństwo przed „kodeksem obliczeniowym” AI.

EKF 2025 - debata prezesów banków Debata prezesów banków w ramach EKF 2025 zapewniła wiele wniosków dla polskiego biznesu

Europejski Kongres Finansowy co roku ściąga światowej klasy ekspertów i oferuje szeroką gamę paneli dyskusyjnych w tematyce finansów i gospodarki. Niemniej, prawdziwym gwoździem programu jest tradycyjnie finał w formie debaty prezesów największych banków. 4 czerwca 2025 roku ponownie w Sopocie doszło do spotkania najważniejszych decydentów polskiego sektora finansowego.

Tegoroczną edycję debaty poprowadzili Brunon Bartkiewicz, członek rady programowej EKF oraz Iwona Kozera, partnerka zarządzająca EY Consulting w Polsce. Wzięło w niej udział aż 10 prezesów zarządów największych polskich banków: Michał Bolesławski (ING Bank Śląski),  Elżbieta Czetwertyńska (Citi Handlowy), Przemysław Gdański (BNP Paribas Bank Polska), João Bras Jorge (Millennium S.A.), Cezary Kocik (mBank), Michał Gajewski (Santander Bank Polska), Cezary Stypułkowski, (Banku Pekao), Szymon Midera (PKO Bank Polski), Adam Marciniak, (VeloBank S.A.) oraz Piotr Żabski (Alior Bank). Co roku, jest to jedyna taka okazja w której uczestniczy tak wiele osób tak ważnych dla polskiej gospodarki.

Formuła debaty

Przed rozpoczęciem właściwej części debaty, uczestnicy mieli okazję posłuchać wystąpienia przewodniczącego KNF, Jacka Jastrzębskiego. Zaapelował on o rozwój rynku kapitałowego, aby odciążyć banki od ryzykownych inwestycji. Zaznaczył także konieczność bliskiej współpracy sektora bankowego z firmami technologicznymi oraz potrzebę ustanowienia odpowiednich regulacji w zakresie ochrony danych. Następnie, firma EY przedstawiła wyniki ankiety przeprowadzonej z zarządami banków uczestniczących w wydarzeniu. Za podwaliny do dyskusji posłużyły także wnioski z trzech eksperckich okrągłych stołów:

  • makroekonomicznego
  • technologicznego
  • ryzyka.

Materiał dostępny tylko dla subskrybentów

Jeszcze nie masz subskrypcji? Dołącz do grona subskrybentów i korzystaj bez ograniczeń!

Subskrybuj

Newsletter

Otrzymuj najważniejsze artykuły biznesowe — zapisz się do newslettera!