Reklama
Dołącz do liderów przyszłości i zdobądź przewagę! Sprawdź najnowszą ofertę subskrypcji

Chcesz zmarnować pieniądze? Zacznij sponsorować polską piłkę nożną.

25 lipca 2013 7 min czytania
Krzysztof Ratnicyn

Druga połowa meczu. Kontratak. Dośrodkowanie, strzał i… 10 metrów ponad bramką. Jęk zawodu na trybunach oraz trzask pękających serc kibiców. Było tak blisko – wzdycha komentator… Ale czy na pewno było? Pomimo kolejnych porażek (sportowych i wizerunkowych) oraz pozostawiających wiele do życzenia standardów – nie brakuje biznesmenów gotowych inwestować pieniądze w sponsoring rodzimej piłki nożnej. Jest jednak inna dyscyplina w Polsce, którą można stawiać za wzór na całym świecie.

Warszawscy dziennikarze sportowi, którzy rok temu odwiedzili Leszno, doznali szoku. Wszyscy w Polsce bowiem żyli Euro 2012, tymczasem w centrum tego miasta stołeczni żurnaliści nie natrafili na ani jeden ogródek piwny. W drodze z dworca pod ratusz nie spotkali też żadnego kibica. Wreszcie obsługa jednego z pubów (świecącego pustkami) wyjaśniła im ten fenomen: za godzinę czy dwie zaczyna się mecz ligi żużlowej miejscowej Unii… Wtedy piłka nożna nikogo w Lesznie nie obchodzi, na co dzień zresztą jest podobnie. Całe miasto – dosłownie – żyje żużlem. Ale dlaczego o tym wspominam?

Czarny sport

Żużel w Polsce to znakomity przykład tego jak sport może się profesjonalizować na naszych oczach i jak wyglądają mechanizmy angażowania się biznesu w jego sponsoring.

Leszno jest sporej wielkości miastem w Wielkopolsce (blisko 100 tys. mieszkańców) leżącym między Poznaniem a Wrocławiem. Trudno ocenić czy rozwój to jego przyszłość, czy wspomnienie lat 70. i 80., kiedy było stolicą województwa (liczne wiadukty i potężny stadion z torem żużlowym miasto zawdzięcza ogólnopolskim dożynkom czasów gierkowskiej prosperity).

Żeby zrozumieć fenomen żużla, który w Polsce ma najsilniejszą ligę świata ściągającą największe gwiazdy tej dyscypliny (i płacącą im milionowe gaże), trzeba cofnąć się do początku lat 90. Wtedy to w szeregach lubelskiego Motoru pojawił się Hans Nielsen, Duńczyk będący do dziś jedną z największych gwiazd w historii tego sportu. To był prawdziwy szok dla kibiców i nie lada wyzwanie dla władz klubu (trzeba było zabezpieczyć środki finansowe na wynagrodzenie Nielsena, przekraczające łączną sumę zarobków całej reszty drużyny). Wkrótce potem zaroiło się od obcokrajowców w polskiej lidze. Ten, kto miał większy budżet, ściągał potężniejsze nazwiska. Panowała przy tym wolna Amerykanka, bowiem nie obowiązywały restrykcje co do wysokości płac czy liczby obcokrajowców.

Żużel przyciągał przedsiębiorców, którzy jednocześnie byli kibicami tej dyscypliny sportu. Jeden z nich (produkujący urządzenia specjalistyczne na zamówienie kopalń) wybudował w Machowej, małej wsi pod Tarnowem, prywatny tor i stadion oraz zgłosił własną drużynę. Tor powstał w szczerym polu, a brytyjskie gwiazdy żużla transportowano specjalnie wynajmowanym na mecz śmigłowcem. Inny przedsiębiorca zainwestował olbrzymie środki w Zielonej Górze. Do tego stopnia, że każdy z obcokrajowców chciał startować właśnie w barwach lubuskiego klubu.

Szaleństwo i fantazję obrazuje fakt, że kiedy na torze poznańskiej Olimpii (dziś już nieczynnym) w 1991 roku odbyły się mistrzostwa świata par, zielonogórski biznesmen dzień później zorganizował rewanż z udziałem tychże mistrzów za wielokrotnie wyższe stawki. Nikt nie odmówił. Podobnie było we Wrocławiu, gdzie wielkim wysiłkiem finansowym miejscowa Sparta po wielu latach niebytu awansowała do ekstraklasy (zresztą kosztem utytułowanej Unii Leszno).

Koniec sielanki?

Sielanka trwała jednak krótko. Gigantyczne środki topniały w szybkim tempie, a kluby nie zarabiały na siebie. Tor w Machowej dawno już zarósł, a Wrocław i Zielona Góra montują drużyny na miarę zrównoważonych budżetów, które uda się skonstruować. Jakie dziś można wyciągnąć wnioski z tamtego gorącego okresu?

  • Po pierwsze, nikt nie kalkulował wydatków (inwestowanie w sport nie było przedsięwzięciem o biznesowym charakterze, a raczej fanaberią czy hobby zamożnych Polaków).

  • Po drugie – nie istniały w praktyce żadne narzędzia ani strategie marketingowe (był to czas, przypomnijmy, rodzącego się rynku agencji reklamowych). Oznacza to, że biznes nie potrafił poprzez sport komunikować swoich usług bądź produktów (przywiązać do marki kibiców o potężnym przecież potencjale zakupowym).

Dziś

Jak wygląda sytuacja dziś? Żużel w Polsce ma najsilniejszą ligę świata. Odebrał, chyba na dobre, prymat rozgrywkom na Wyspach Brytyjskich (przez dziesięciolecia najsilniejszych, o których polscy zawodnicy mogli pomarzyć; startować w angielskich klubach w latach 70. i 80. udało się zaledwie kilku najlepszym). Ligą w Polsce zarządza spółka niezależna od związku sportowego, obowiązują regulacje, które ograniczają wydatki (wielkość budżetów), liczbę obcokrajowców i siłę drużyny. Poza tym, że większość klubów posiada strategicznych, tytularnych sponsorów, liga transmitowana jest – na wzór piłkarskiej Ekstraklasy – na żywo przez platformę nc+. Po raz pierwszy więc wpływy z transmisji stanowią ważną część budżetów klubowych. Zagraniczne gwiazdy (wszyscy bez wyjątku ze światowej elity) startują tak chętnie w Polsce z dwóch powodów: znakomitych zarobków (dużo wyższych niż w Anglii, Danii czy Szwecji) oraz siły ligi i jej popularności (kilkanaście tysięcy widzów na stadionie w Częstochowie, Tarnowie, Zielonej Górze czy Toruniu jest normą).

Ekstraklasa

Dlaczego o tym wszystkim dziś piszę? Ponieważ w tych dniach właśnie rusza (zreformowana nieco) Ekstraklasa, a więc rodzima liga piłkarska. Tymczasem jej poziom (przyjrzyjmy się marnym wyczynom naszych klubów w rozgrywkach Ligi Mistrzów i Ligi Europejskiej) pozostawia wiele do życzenia. Przy czym na myśli mam tak poziom organizacyjny, jak i sportowy. Pewne standardy narzucił nadawca telewizyjny, kupując prawa do transmisji, ale to wciąż niewiele. Wedle najnowszej edycji raportu Deloitte Ranking klubów piłkarskich 2013 w minionym sezonie kluby zarobiły 3% mniej niż rok wcześniej. Głównym powodem były druzgocące porażki w rozgrywkach europejskich.

Jeśli marzymy o futbolu klubowym na najwyższym poziomie, może warto wziąć przykład z żużla? Przecież poziom naszej piłki to bolączka i powód do narzekań nie tylko dla fanów. Również dla przedsiębiorców, którzy coraz częściej po roku, dwóch czy trzech – sfrustrowani wycofują się finansowo z futbolu, co świadczy wyłącznie o tym, że ich zmysły wracają do pełnej kondycji. W końcu, jak się przekonaliśmy, serce kibica dysponuje prawie bezgranicznymi pokładami miłości – zniesie blamaż, porażkę, zimny prysznic. Na szczęście każdy kibic posiada również portfel, a ten, jak wiadomo, bezdenny już nie jest.

O autorach

Może Cię zainteresować

Skup się na fanach marki. Oferta skierowana do wszystkich nie działa!
Multimedia
Skup się na fanach marki. Oferta do wszystkich nie działa!

W spolaryzowanej kulturze pogoń za rynkiem masowym i kierowanie oferty do wszystkich są z góry skazane na porażkę. Najlepszym sposobem na osiągnięcie sukcesu marki jest sprzymierzenie się z subkulturą, która ją pokocha.

Cła, przeceny i okazje: Jak zarobić, gdy inni panikują lub tweetują

Trump tweetuje, Wall Street reaguje nerwowo, a inwestorzy znów sprawdzają, czy gdzieś nie pozostawili Planu B. Gdy rynek wpada w histerię, pojawia się pokusa: a może jednak warto „kupić w tym dołku”? W tym tekście sprawdzamy, czy inwestowanie w kontrze do tłumu to genialna strategia na czasy ceł Trumpa, banów na Chiny i politycznych rollercoasterów — czy raczej przepis na ból głowy i portfela. Nie wystarczy chłodna kalkulacja, przyda się też stalowy żołądek.

• Jak generować wartość z AI dzięki małym transformacjom w biznesie - Webster
Premium
Jak generować wartość z AI dzięki małym transformacjom w biznesie

Liderzy skutecznie wykorzystują duże modele językowe, stopniowo minimalizując ryzyko i tworząc solidne fundamenty pod przyszłe transformacje technologiczne, dzięki czemu generują realną wartość dla swoich organizacji.

Niespełna dwa lata temu generatywna sztuczna inteligencja (GenAI) trafiła na czołówki stron gazet, zachwycając swoimi niezwykłymi możliwościami: mogła prowadzić rozmowy, analizować ogromne ilości tekstu, dźwięku i obrazów, a nawet tworzyć nowe dokumenty i dzieła sztuki. To najszybsze w historii wdrożenie technologii przyciągnęło ponad 100 mln użytkowników w ciągu pierwszych dwóch miesięcy, a firmy z różnych branż rozpoczęły eksperymenty z GenAI. Jednak pomimo dwóch lat intensywnego zainteresowania ze strony kierownictwa i licznych prób wdrożeniowych nie widać wielkoskalowych transformacji biznesowych, które początkowo przewidywano. Co się stało? Czy technologia nie spełniła oczekiwań? Czy eksperci się pomylili, wzywając do gigantycznych zmian? Czy firmy były zbyt ostrożne? Odpowiedź na te pytania brzmi: i tak, i nie. Generatywna sztuczna inteligencja już teraz jest wykorzystywana w wielu firmach, ale nie – jako lokomotywa radykalnej transformacji procesów biznesowych. Liderzy biznesu znajdują sposoby, by czerpać realną wartość z dużych modeli językowych (LLM), nie modyfikując całkowicie istniejących procesów. Dążą do małych zmian (small t) stanowiących fundament pod większe przekształcenia, które dopiero nadejdą. W tym artykule pokażemy, jak robią to dzisiaj i co możesz zrobić, aby tworzyć wartość za pomocą generatywnej sztucznej inteligencji.

Premium
Polski przemysł na rozdrożu

Stoimy przed fundamentalnym wyborem: albo dynamicznie przyspieszymy wdrażanie automatyzacji i robotyzacji, co sprawi, że staniemy się aktywnym uczestnikiem czwartej rewolucji przemysłowej, albo pogodzimy się z perspektywą erozji marż pod wpływem rosnących kosztów operacyjnych i pogłębiającego się strukturalnego niedoboru wykwalifikowanej siły roboczej.

Jak alarmują prognozy Polskiego Instytutu Ekonomicznego, do 2030 r. w samej Europie może zabraknąć nawet 2,1 mln wykwalifikowanych pracowników, co czyni automatyzację nie jedną z możliwości, lecz strategiczną koniecznością. Mimo że globalnie liczba robotów przemysłowych przekroczyła już 4,2 mln jednostek, a w Europie w 2023 r. wdrożono rekordowe 92,4 tys. nowych robotów, Polska wciąż pozostaje w tyle. Nasz wskaźnik gęstości robotyzacji, wynoszący zaledwie 78 robotów na 10 tys. pracowników przemysłowych, znacząco odbiega od europejskiego lidera – Niemiec (397 robotów na 10 tys. pracowników), czy globalnego pioniera – Korei Południowej (tysiąc robotów na 10 tys. pracowników). W Scanway – firmie, która z sukcesem łączy technologie rozwijane dla sektora kosmicznego z potrzebami przemysłu – jesteśmy przekonani, że przyszłość konkurencyjności leży w inteligentnym wykorzystaniu danych, zaawansowanej automatyzacji opartej na AI oraz strategicznej gotowości do wprowadzania zmian technologicznych. Czy jednak zaawansowana wizja maszynowa napędzana przez sztuczną inteligencję może się stać katalizatorem, który pozwoli sprostać wyzwaniom i odblokować uśpiony potencjał innowacyjny polskiej gospodarki?

Premium
Zamień konflikt we współpracę

Destrukcyjny konflikt w zespole zarządzającym może zahamować rozwój organizacji. Skuteczne zarządzanie takimi napięciami wymaga od liderów świadomego odejścia od rywalizacji o władzę na rzecz współpracy oraz strategicznego, systemowego myślenia.

Konflikt w zespole zarządzającym, szczególnie wtedy gdy przeradza się w trwały, emocjonalny antagonizm, staje się realnym zagrożeniem dla efektywności całej organizacji. Studium przypadku firmy X-Style.

Jak zapewnić stabilność i elastyczność na rynku zielonej energii?

Dynamiczne zmiany na rynku energii oraz rosnące znaczenie OZE i celów ESG stawiają przed firmami nowe wyzwania. W tym kontekście Reo.pl (Grupa Enerconet) kładzie nacisk na elastyczność, dogłębną analizę potrzeb klienta i transparentność danych. O strategiach budowania długoterminowych relacji i zapewniania przewidywalności w sektorze odnawialnym opowiada Grzegorz Tomasik, prezes Reo.pl. 

Reo.pl działa na polskim rynku od 2022 roku. Jakie wyzwania napotkali państwo przy wprowadzaniu elastyczności i dostosowywaniu się do dynamicznych zmian w sektorze OZE?

Chociaż marka Reo.pl powstała na początku 2022 r., nasza grupa – Enerconet – działa na rynku energetycznym już od 2007 r. Ta wieloletnia obecność w sektorze OZE i doświadczenie w obrocie energią dają nam status dojrzałego podmiotu, wspartego silnym zespołem i dogłębną znajomością branży.

Od 2007 r. sektor OZE przeszedł znaczącą transformację, obejmującą regulacje, mechanizmy rynkowe i podejście firm do zakupu zielonej energii. Kluczową zmianą był rozwój bezpośrednich kontraktów (P2P) między wytwórcami OZE a odbiorcami końcowymi. Spółki tworzące dziś Enerconet aktywnie uczestniczyły w tej ewolucji od samego początku, analizując rynek i wypracowując skuteczne rozwiązania, co ostatecznie doprowadziło do uruchomienia platformy Reo.pl.

Premium
Gdy projekt wymyka się spod kontroli

Polskie firmy technologiczne coraz częściej realizują złożone zlecenia dla międzynarodowych gigantów. Jednak nawet najlepiej przygotowany zespół może przy takim projekcie natknąć się na nieoczekiwane przeszkody. Przykład firmy Esysco wdrażającej szyfrowanie poczty e-mail dla jednego z największych niemieckich banków pokazuje, jak szybko może runąć precyzyjnie zaplanowany harmonogram oraz jak radzić sobie z nieprzewidywalnymi wyzwaniami.

Polskie firmy technologiczne coraz częściej zdobywają międzynarodowe kontrakty i realizują projekty, które jeszcze niedawno były zarezerwowane wyłącznie dla międzynarodowych rywali. Dzięki temu zdobywają zagraniczne rynki, osiągając imponujące wyniki eksportu usług IT, który w 2023 r. przekroczył 16 mld dolarów. W ostatniej dekadzie przychody branży wzrosły niemal czterokrotnie, a wartość eksportu – aż 7,5 razy, dzięki czemu polski sektor IT stał się motorem rodzimego eksportu. Kluczowymi kierunkami ekspansji są Stany Zjednoczone, Niemcy i Wielka Brytania, a wśród najsilniejszych obszarów znajdują się fintech, cyberbezpieczeństwo, sztuczna inteligencja, gry oraz rozwój oprogramowania.

Polska wyróżnia się w regionie Europy Środkowo-Wschodniej jako największy eksporter usług IT, przewyższając Czechy czy Węgry, a pod względem jakości specjalistów IT zajmuje trzecie miejsce na świecie. Jednak do pełnego wykorzystania tego potencjału konieczne jest pokonanie barier takich jak ograniczony dostęp do kapitału na ekspansję, rosnące koszty pracy oraz niedostateczne doświadczenie w międzynarodowej sprzedaży i marketingu. To jednak nie wszystko. Przy współpracy z międzynarodowymi gigantami trzeba również pamiętać o nieznanej polskim wdrożeniowcom skali, złożoności i nieprzewidywalności towarzyszącym tak wielkim projektom. Dobrym przykładem może być nasze wdrożenie dla jednego z największych niemieckich banków, z którym podpisaliśmy kontrakt na wprowadzenie systemu zabezpieczeń e-maili dla ponad 300 tys. użytkowników rozsianych po całym świecie. Technologicznie byliśmy gotowi, ale rzeczywistość szybko zweryfikowała nasze plany.

Premium
Praktyczny poradnik kreowania wartości z dużych modeli językowych

Gdy w 2022 r. pojawiły się powszechnie dostępne duże modele językowe (LLM), ich potężna zdolność do generowania tekstu na żądanie zapowiadała rewolucję w produktywności. Jednak mimo że te zaawansowane systemy AI potrafią tworzyć płynny tekst w języku naturalnym i komputerowym, to są one dalekie od doskonałości. Mogą halucynować, wykazywać się logiczną niespójnością oraz produkować treści nieadekwatne lub szkodliwe.

Chociaż technologia ta stała się powszechnie dostępna, wielu menedżerów nadal ma trudności z rozpoznawaniem przypadków użycia LLM-ów, w których poprawa produktywności przewyższa koszty i ryzyka związane z tymi narzędziami. Potrzebne jest bardziej systematyczne podejście do wykorzystywania modeli językowych, tak aby uefektywnić procesy biznesowe, a jednocześnie kontrolować słabe strony LLM-ów. Proponuję trzy kroki ułatwiające osiągnięcie tego celu. Po pierwsze, należy rozłożyć proces na mniejsze zadania. Po drugie, trzeba ocenić, czy każde zadanie spełnia tzw. równanie kosztów GenAI, które szczegółowo wyjaśnię w tym artykule. Jeśli ten warunek zostanie spełniony, należy uruchomić projekt pilotażowy, iteracyjnie oceniać jego wyniki oraz na bieżąco wprowadzać zmiany w celu poprawy rezultatów.

Kluczowe w tym podejściu jest pełne zrozumienie, w jaki sposób mocne i słabe strony modeli językowych odpowiadają specyfice danego zadania; jakie techniki umożliwiają ich skuteczną adaptację w celu zwiększenia wydajności; oraz jak te czynniki wpływają na bilans kosztów i korzyści – a także na ocenę ryzyka i potencjalnych zysków – związanych z wykorzystaniem modeli językowych do podnoszenia efektywności realizowanych działań.

Premium
Dlaczego odważne pomysły giną w szufladach menedżerów i co z tym zrobić?

Najbardziej innowacyjne, nietypowe idee często nie zostają zrealizowane – nie dlatego, że są złe, ale dlatego, że wywołują niepewność. Co może pomóc menedżerom w podejmowaniu ryzykownych, lecz potencjalnie przełomowych decyzji? Kluczowe okazuje się świadome budowanie sieci doradczej.

Menedżerowie, którzy są świadomi znaczenia innowacji w rozwoju organizacji, często zachęcają członków swoich zespołów do dzielenia się świeżymi i kreatywnymi pomysłami. Jednak wielu pracowników skarży się, że ich najlepsze propozycje są przez zwierzchników często pomijane, odrzucane lub niewłaściwie rozumiane.

Paradoksalnie to właśnie menedżerowie mogą stanowić jedną z największych barier dla innowacji. Mocno zakorzenieni we własnych obszarach specjalizacji, często nie dostrzegają wartości nowatorskich idei – szczególnie wtedy, gdy pomysły te wyznaczają nowe ścieżki w ich dziedzinie.

AI dla wszystkich - Mechło
Premium
AI dla wszystkich: jak ją wdrożyć w firmie?

Sztuczna inteligencja nie jest już zarezerwowana wyłącznie dla dużych korporacji i technologicznych gigantów. Dziś każdy może korzystać z narzędzi opartych na AI, a bariera kosztów znacząco się obniżyła. To jednak nie znaczy, że korzystanie z tych technologii jest proste i zrozumiałe dla wszystkich.

Powszechna dostępność sztucznej inteligencji (AI) nie rozwiązuje kluczowego problemu: braku wiedzy o tym, jak skutecznie i odpowiedzialnie z niej korzystać. Dlatego edukacja staje się nie tylko wsparciem, ale wręcz warunkiem realnego wykorzystania potencjału tej technologii. Umiejętność pracy z AI powinna być dziś traktowana jak podstawowa kompetencja, niezbędna zarówno w życiu zawodowym, jak i codziennym. Tym bardziej, że generatywna sztuczna inteligencja (GenAI) coraz śmielej wkracza na polski rynek, oferując firmom wiele korzyści: począwszy od automatyzacji drobnych zadań aż po strategiczne przedsięwzięcia.

Materiał dostępny tylko dla subskrybentów

Jeszcze nie masz subskrypcji? Dołącz do grona subskrybentów i korzystaj bez ograniczeń!

Subskrybuj

Newsletter

Otrzymuj najważniejsze artykuły biznesowe — zapisz się do newslettera!