Reklama
LETNIA PROMOCJA! Odbierz 50% rabatu na NAJWYŻSZY pakiet subskrypcji! Wersję Platinum - oferta do 15.08.2025

Chcesz zmarnować pieniądze? Zacznij sponsorować polską piłkę nożną.

25 lipca 2013 6 min czytania
Krzysztof Ratnicyn

Druga połowa meczu. Kontratak. Dośrodkowanie, strzał i… 10 metrów ponad bramką. Jęk zawodu na trybunach oraz trzask pękających serc kibiców. Było tak blisko – wzdycha komentator… Ale czy na pewno było? Pomimo kolejnych porażek (sportowych i wizerunkowych) oraz pozostawiających wiele do życzenia standardów – nie brakuje biznesmenów gotowych inwestować pieniądze w sponsoring rodzimej piłki nożnej. Jest jednak inna dyscyplina w Polsce, którą można stawiać za wzór na całym świecie.

Warszawscy dziennikarze sportowi, którzy rok temu odwiedzili Leszno, doznali szoku. Wszyscy w Polsce bowiem żyli Euro 2012, tymczasem w centrum tego miasta stołeczni żurnaliści nie natrafili na ani jeden ogródek piwny. W drodze z dworca pod ratusz nie spotkali też żadnego kibica. Wreszcie obsługa jednego z pubów (świecącego pustkami) wyjaśniła im ten fenomen: za godzinę czy dwie zaczyna się mecz ligi żużlowej miejscowej Unii… Wtedy piłka nożna nikogo w Lesznie nie obchodzi, na co dzień zresztą jest podobnie. Całe miasto – dosłownie – żyje żużlem. Ale dlaczego o tym wspominam?

Czarny sport

Żużel w Polsce to znakomity przykład tego jak sport może się profesjonalizować na naszych oczach i jak wyglądają mechanizmy angażowania się biznesu w jego sponsoring.

Leszno jest sporej wielkości miastem w Wielkopolsce (blisko 100 tys. mieszkańców) leżącym między Poznaniem a Wrocławiem. Trudno ocenić czy rozwój to jego przyszłość, czy wspomnienie lat 70. i 80., kiedy było stolicą województwa (liczne wiadukty i potężny stadion z torem żużlowym miasto zawdzięcza ogólnopolskim dożynkom czasów gierkowskiej prosperity).

Żeby zrozumieć fenomen żużla, który w Polsce ma najsilniejszą ligę świata ściągającą największe gwiazdy tej dyscypliny (i płacącą im milionowe gaże), trzeba cofnąć się do początku lat 90. Wtedy to w szeregach lubelskiego Motoru pojawił się Hans Nielsen, Duńczyk będący do dziś jedną z największych gwiazd w historii tego sportu. To był prawdziwy szok dla kibiców i nie lada wyzwanie dla władz klubu (trzeba było zabezpieczyć środki finansowe na wynagrodzenie Nielsena, przekraczające łączną sumę zarobków całej reszty drużyny). Wkrótce potem zaroiło się od obcokrajowców w polskiej lidze. Ten, kto miał większy budżet, ściągał potężniejsze nazwiska. Panowała przy tym wolna Amerykanka, bowiem nie obowiązywały restrykcje co do wysokości płac czy liczby obcokrajowców.

Żużel przyciągał przedsiębiorców, którzy jednocześnie byli kibicami tej dyscypliny sportu. Jeden z nich (produkujący urządzenia specjalistyczne na zamówienie kopalń) wybudował w Machowej, małej wsi pod Tarnowem, prywatny tor i stadion oraz zgłosił własną drużynę. Tor powstał w szczerym polu, a brytyjskie gwiazdy żużla transportowano specjalnie wynajmowanym na mecz śmigłowcem. Inny przedsiębiorca zainwestował olbrzymie środki w Zielonej Górze. Do tego stopnia, że każdy z obcokrajowców chciał startować właśnie w barwach lubuskiego klubu.

Szaleństwo i fantazję obrazuje fakt, że kiedy na torze poznańskiej Olimpii (dziś już nieczynnym) w 1991 roku odbyły się mistrzostwa świata par, zielonogórski biznesmen dzień później zorganizował rewanż z udziałem tychże mistrzów za wielokrotnie wyższe stawki. Nikt nie odmówił. Podobnie było we Wrocławiu, gdzie wielkim wysiłkiem finansowym miejscowa Sparta po wielu latach niebytu awansowała do ekstraklasy (zresztą kosztem utytułowanej Unii Leszno).

Koniec sielanki?

Sielanka trwała jednak krótko. Gigantyczne środki topniały w szybkim tempie, a kluby nie zarabiały na siebie. Tor w Machowej dawno już zarósł, a Wrocław i Zielona Góra montują drużyny na miarę zrównoważonych budżetów, które uda się skonstruować. Jakie dziś można wyciągnąć wnioski z tamtego gorącego okresu?

  • Po pierwsze, nikt nie kalkulował wydatków (inwestowanie w sport nie było przedsięwzięciem o biznesowym charakterze, a raczej fanaberią czy hobby zamożnych Polaków).

  • Po drugie – nie istniały w praktyce żadne narzędzia ani strategie marketingowe (był to czas, przypomnijmy, rodzącego się rynku agencji reklamowych). Oznacza to, że biznes nie potrafił poprzez sport komunikować swoich usług bądź produktów (przywiązać do marki kibiców o potężnym przecież potencjale zakupowym).

Dziś

Jak wygląda sytuacja dziś? Żużel w Polsce ma najsilniejszą ligę świata. Odebrał, chyba na dobre, prymat rozgrywkom na Wyspach Brytyjskich (przez dziesięciolecia najsilniejszych, o których polscy zawodnicy mogli pomarzyć; startować w angielskich klubach w latach 70. i 80. udało się zaledwie kilku najlepszym). Ligą w Polsce zarządza spółka niezależna od związku sportowego, obowiązują regulacje, które ograniczają wydatki (wielkość budżetów), liczbę obcokrajowców i siłę drużyny. Poza tym, że większość klubów posiada strategicznych, tytularnych sponsorów, liga transmitowana jest – na wzór piłkarskiej Ekstraklasy – na żywo przez platformę nc . Po raz pierwszy więc wpływy z transmisji stanowią ważną część budżetów klubowych. Zagraniczne gwiazdy (wszyscy bez wyjątku ze światowej elity) startują tak chętnie w Polsce z dwóch powodów: znakomitych zarobków (dużo wyższych niż w Anglii, Danii czy Szwecji) oraz siły ligi i jej popularności (kilkanaście tysięcy widzów na stadionie w Częstochowie, Tarnowie, Zielonej Górze czy Toruniu jest normą).

Ekstraklasa

Dlaczego o tym wszystkim dziś piszę? Ponieważ w tych dniach właśnie rusza (zreformowana nieco) Ekstraklasa, a więc rodzima liga piłkarska. Tymczasem jej poziom (przyjrzyjmy się marnym wyczynom naszych klubów w rozgrywkach Ligi Mistrzów i Ligi Europejskiej) pozostawia wiele do życzenia. Przy czym na myśli mam tak poziom organizacyjny, jak i sportowy. Pewne standardy narzucił nadawca telewizyjny, kupując prawa do transmisji, ale to wciąż niewiele. Wedle najnowszej edycji raportu Deloitte Ranking klubów piłkarskich 2013 w minionym sezonie kluby zarobiły 3% mniej niż rok wcześniej. Głównym powodem były druzgocące porażki w rozgrywkach europejskich.

Jeśli marzymy o futbolu klubowym na najwyższym poziomie, może warto wziąć przykład z żużla? Przecież poziom naszej piłki to bolączka i powód do narzekań nie tylko dla fanów. Również dla przedsiębiorców, którzy coraz częściej po roku, dwóch czy trzech – sfrustrowani wycofują się finansowo z futbolu, co świadczy wyłącznie o tym, że ich zmysły wracają do pełnej kondycji. W końcu, jak się przekonaliśmy, serce kibica dysponuje prawie bezgranicznymi pokładami miłości – zniesie blamaż, porażkę, zimny prysznic. Na szczęście każdy kibic posiada również portfel, a ten, jak wiadomo, bezdenny już nie jest.

O autorach

Może Cię zainteresować

Multimedia
Jak Polska przegoniła Szwajcarię? Sukces, o którym trzeba mówić!

Według MFW, Polska w tym roku awansuje na 20. miejsce wśród największych gospodarek świata, zastępują Szwajcarię na ostatnim miejscu tego prestiżowego rankingu. To wydarzenie ma charakter symboliczny i jest efektem transformacji gospodarczej Polski oraz dynamicznego rozwoju w ostatnich latach. Genezę tego sukcesu analizuje dr Marcin Piątkowski, w niezwykły sposób opowiadając o „polskim cudzie gospodarczym”.

GenAI w marketingu: od eksperymentów do strategii

Dyrektorzy marketingu na całym świecie redefiniują swoją rolę dzięki GenAI – od automatyzacji po wzrost przychodów. Najnowsze badanie BCG pokazuje, że 83% CMO z optymizmem patrzy na generatywną sztuczną inteligencję, a 71% planuje wielomilionowe inwestycje w jej rozwój. GenAI nie tylko zmienia sposób tworzenia treści i personalizacji ofert, ale także staje się fundamentem agentowych rozwiązań obsługujących klientów w czasie rzeczywistym. W artykule analizujemy, jak GenAI ewoluuje z narzędzia eksperymentalnego do kluczowego komponentu strategii marketingowej – i co to oznacza dla przyszłości tej funkcji w firmie.

Dyskryminacja ze względu na wiek Zdemaskuj ukryty ageizm w twojej organizacji
Jak liderzy mogą identyfikować uprzedzenia wpływające na pracowników oraz klientów? Oto pięcioczęściowy model audytu ageizmu, zawierający praktyczne pytania, które zainicjują kluczowe rozmowy i pomogą wprowadzić zmianę w organizacji. Wiele firm wciąż nie wykorzystuje potencjału rosnącej „gospodarki długowieczności”, czyli wartości ekonomicznej, jaką tworzą osoby po 50. roku życia jako konsumenci i pracownicy. Biznes często pomija tę […]
Ilustracja przedstawiająca lidera biznesowego analizującego mapę scenariuszy na ekranie dotykowym — symboliczna reprezentacja podejścia opartego na myśleniu strategicznym w warunkach radykalnej niepewności. Planowanie scenariuszy w obliczu radykalnej niepewności

W czasach głębokiego chaosu liderzy muszą przeciwdziałać paraliżowi decyzyjnemu — poprzez świadome i szerokie tworzenie mapy możliwych scenariuszy.

„Jaki jest najlepszy scenariusz, który możesz logicznie opisać?” — to pytanie słyszę regularnie jako badacz i doradca, który od ponad trzech dekad analizuje przyszłość u zbiegu technologii, społeczeństwa i gospodarki politycznej. Moja odpowiedź zawsze brzmi tak samo: nie istnieje coś takiego jak „najlepszy scenariusz”. Ani „najgorszy”. Przyszłość kształtowana przez ludzi to zawsze mieszanka niezrozumianych i niewyobrażalnych zagrożeń i szans.

Czym więc różnią się od siebie kolejne epoki? Zakresem i intensywnością niepewności, z jaką mierzą się decydenci — próbując wzmacniać pozytywne skutki zmian, a minimalizować ich negatywne konsekwencje.

To ważna obserwacja, bo politycy, prezesi, rynki finansowe i zwykli ludzie mają jedną wspólną cechę: nie znoszą radykalnej niepewności. Ona podważa sens ich działania i sprawia, że realizacja celów wydaje się niemożliwa.

Opór motorem postępu Pięć sposobów, w jakie liderzy mogą przekuć opór w postęp

Umiejętne reagowanie na opór lub sceptycyzm ze strony podwładnych to jedna z najważniejszych kompetencji, jakie może posiadać lider. Szczególnie w okresach zmian, takich jak powrót do biura po pandemii. Sprzeciw może dotyczyć poszczególnych decyzji lub całej polityki organizacyjnej oraz przybierać bardzo różne formy. Sięgają one od wyrażania wątpliwości i zadawania pytań, po otwarty opór, a nawet sabotaż.

zaufanie do AI Czy ufam, bo brzmi mądrze? Zaufanie poznawcze w interakcji człowiek–AI

Sztuczna inteligencja coraz częściej staje się naszym „domyślnym doradcą”. Pomaga nam w zakupach, decyzjach kadrowych czy diagnostyce medycznej. W rzeczywistości przeładowanej danymi i informacyjnym szumem AI filtruje, analizuje i podsuwa decyzje. Dla użytkownika to wygoda. Dla organizacji – potencjalna pułapka.

Pojawia się bowiem zasadnicze pytanie: kiedy i dlaczego ufamy rekomendacjom AI? I czy nasze zaufanie jest efektem racjonalnego osądu, czy może jedynie złudzeniem poznawczym?

Współpraca księgowego i controllera Controller i księgowy – jak wspólnie „dopłynąć” do celu

Poznaliście mnie jako praktyka zakochanego niezmiennie w księgowości i controllingu. A jednak bywam też członkiem załogi, który… uczy się, jak nie wypaść za burtę podczas rodzinnych rejsów. Uwielbiam żeglowanie z bliskimi, ale nie ukrywam, że to nie tylko słońce, wiatr i szanty. Przede wszystkim to dla nas szkoła współpracy, zaufania i szybkiego reagowania na zmienne warunki. Na jachcie każdy ma swoją rolę, a sukces rejsu zależy od tego, czy potrafimy działać razem. I właśnie ta żeglarska perspektywa pozwala mi z dystansem, ale i z humorem spojrzeć na współczesne wyzwania w finansach – bo czy to na wodzie, czy w firmie, bez współpracy daleko nie popłyniemy.

BYOD_bring your own device BYOD wraca z nową siłą

Przez lata kojarzony z elastycznością i oszczędnościami, model Bring Your Own Device znów zyskuje na popularności – tym razem w realiach pracy zdalnej i hybrydowej. Jednak współczesne zagrożenia, zwłaszcza cybernetyczne, sprawiają, że BYOD staje się poważnym wyzwaniem strategicznym. Czy liderzy są gotowi na nowe ryzyka związane z prywatnymi urządzeniami w służbowym środowisku?

Kiedy zmiana stanowiska na równorzędne ma sens Kiedy zmiana stanowiska na równorzędne ma sens

Ugrzązłeś w miejscu zawodowo? Przeniesienie się na inne, ale równorzędne stanowisko w firmie wiąże się z pewnym ryzykiem, jednak może być właśnie tym, czego potrzebujesz.
Wydłużony w czasie proces awansów i słabszy rynek pracy sprawiły, że wiele osób czuje, jakby utkSama kilkukrotnie zmieniałam stanowisko na równorzędne, a zdarzyło się nawet, że przeszłam „niżej” pod względem władzy i odpowiedzialności, z kilku powodów.nęło w miejscu. Rozwiązaniem może być zmiana stanowiska na inne, ale wciąż w obrębie tej samej firmy. Taki ruch może pomóc się rozwijać, pozostać zaangażowanym i zacieśniać współpracę między różnymi działami.

Grafika promocyjna w czerwonej kolorystyce prezentująca książkę dr n. med. Anny Słowikowskiej pt. „Serce w dobrym stylu. Jak zatroszczyć się o swoje zdrowie”. Po lewej stronie znajduje się biały napis: „MIT SMRP poleca książkę dr Anny Słowikowskiej”. Po prawej stronie okładka książki z dużym sercem z wykresu EKG na tle, tytułem i nazwiskiem autorki. „Serce w dobrym stylu. Jak zatroszczyć się o swoje zdrowie” – recenzja

Niejeden lider biznesu przekonał się zbyt późno, że największe zagrożenie dla jego imperium czaiło się nie na rynku, lecz we własnej piersi. W salach posiedzeń zarządów rzadko dyskutuje się o stanie tętnic prezesa – a przecież mogą one zaważyć na losach firmy równie mocno, co wyniki finansowe. Od lat korporacyjna kultura hołubi samopoświęcenie i żelazną wytrzymałość, przymykając oko na tlący się pod garniturem kryzys zdrowotny. Paradoksalnie ci sami menedżerowie, którzy szczycą się troską o swoje zespoły i deklarują dbałość o work-life balance, często ignorują własne symptomy i potrzeby ciała. Serce w dobrym stylu, książka dr n. med. Anny Słowikowskiej i Tomasza Słowikowskiego, stawia prowokacyjne pytanie: czy potrafisz zarządzać swoim zdrowiem równie świadomie, jak zarządzasz firmą? Autorzy nie mają wątpliwości, że zdrowie – a zwłaszcza serce – lidera to nie fanaberia, lecz strategiczny priorytet każdego człowieka sukcesu i każdej organizacji.

Materiał dostępny tylko dla subskrybentów

Jeszcze nie masz subskrypcji? Dołącz do grona subskrybentów i korzystaj bez ograniczeń!

Subskrybuj

Newsletter

Otrzymuj najważniejsze artykuły biznesowe — zapisz się do newslettera!