Reklama
LETNIA PROMOCJA! Odbierz 50% rabatu na NAJWYŻSZY pakiet subskrypcji! Wersję Platinum - oferta do 15.08.2025
Kompetencje przywódcze

Sukcesja czy zewnętrzny menedżer. Komu powierzyć stery firmy rodzinnej?

30 września 2022 8 min czytania
Zdjęcie Maria Korcz - Redaktorka "MIT Sloan Management Review Polska" oraz "ICAN Management Review".
Maria Korcz
Maksymilian Semeniuk
Sukcesja czy zewnętrzny menedżer. Komu powierzyć stery firmy rodzinnej?

Firmy rodzinne, które były zakładane u progu lat 90. XX wieku, dziś są już dojrzałe. Mają mocne fundamenty i głęboko zapuszczone korzenie – szczególnie w kontekście życia gospodarczego lokalnej społeczności. Dla wielu założycieli nadszedł moment, by zacząć myśleć o tym, kto przejmie stery.

Firmy rodzinne w Polsce stanowią aż 36% ogólnej liczby przedsiębiorstw. Szacuje się, że to właśnie one odpowiadają za około 18% polskiego PKB. Nadrzędnym celem ich założycieli jest, by pozostały w rękach rodziny i to w perspektywie długoterminowej, sięgającej kolejnych pokoleń. Aby mogło się tak stać, niezbędne jest przekazanie następcom wiedzy, władzy i własności, przy jednoczesnym zachowaniu indywidualnych dla danego biznesu i rodziny wartości oraz wypracowaniem wspólnej wizji przyszłości.

Wczesne wprowadzenie czy bycie „plecakiem”

Nie każda zwykła firma jest w stanie zapewnić nowo zatrudnianym menedżerom możliwość zapoznania się z pełnym przekrojem procesów, które składają się na ostateczny produkt, nim przystąpią do pracy. Jest to natomiast wielki atut potencjalnych sukcesorów, którzy od dziecka stopniowo poznawali kulturę organizacji danej firmy.

W trakcie III Kongresu Firm Rodzinnych Izabella Kolmetz, współkierująca firmą Polipack, podkreślała, że swoją pracę w firmie współzałożonej przez jej matkę zaczęła już w wieku 16 lat, w dziale produkcyjnym. Dzięki temu poznała pracę firmy od podszewki, zyskując szacunek pracowników i ich zaufanie. – Uważam za bardzo istotne, żeby taki młody człowiek nie wszedł do organizacji czy struktury firmy bez żadnej wiedzy o niej –  mówiła Kolmetz.

Podejście to niesie ze sobą również wartość dodaną w postaci zaprzeczenia zjawisku „plecaka”, czyli osoby, która zostaje zatrudniona w firmie tylko dzięki swoim relacjom rodzinnym. Obok braku kompetencji do pełnienia powierzonych funkcji zły wpływ na morale osób zatrudnionych i wydajność ich pracy mogą mieć: nieznajomość procesu powstawania produktu bądź usługi, jak i potrzeb pracowników. Zwrócił na to uwagę Jan Kwieciński, wiceprezes Akson Studio, podkreślając równocześnie częste zjawisko konieczności uwodnienia własnych kompetencji oraz stopniowego „wywalczania” autonomii decyzyjnej.

Relacja łącząca rodzica z dzieckiem ułatwia przekazanie nie tylko know‑how zarządzania firmą, ale również bezcenne zaszczepienie w drugim człowieku wizji i wspólnego celu. Jak wspomniał w wywiadzie dla Forbsa prezes Mokate SA Adam Mokrysz: Mama jest bardzo silną osobowością. Budowała firmę konsekwentnie krok po kroku, planowo i systematycznie. (…) Z małej rzemieślniczej firmy rodzinnej stworzyła firmę międzynarodową, wykreowała silną markę i zbudowała mocną pozycję Mokate w Europie Środkowo‑Wschodniej. Ja poszedłem dalej, zacząłem myśleć o naszej marce w skali globalnej. Tak silna identyfikacja z marką często jest nie do wypracowania.

Sukcesorzy, będący przedstawicielami kolejnego pokolenia, nierzadko pomagają dostrzec firmie nowe grupy docelowe. Cechują się również większą elastycznością i są otwarci na zmiany, które są jedyną pewną rzeczą w dobie informacji. Zaobserwowałyśmy to, gdy zatrudniłyśmy osoby w wieku ok. 20 lat […]. Naprawdę otworzyły nam oczy na kawałek tiktokowo‑instagramowego świata, o którym nie do końca miałyśmy pojęcia. Okazało się to strzałem w dziesiątkę – mówiła podczas konferencji Agata Borzym, współwłaścicielka i CEO w Hagi Cosmetics. – Myślimy o tym, by zapewnić naszym konsumentom produkty, których szukają. […] Gdybyśmy patrzyły tylko na siebie, bardzo mocno byśmy się ograniczyły dodaje.

Współpraca z menedżerem z zewnątrz – czy to może się udać?

Zapewnienie firmie rodzinnej szans na przetrwanie przez kolejne pokolenia wcale nie musi opierać się na modelu, w którym zarządzaniem zajmują się wyłącznie członkowie rodziny. Według cyklicznych badań Instytutu Biznesu Rodzinnego chęć udziału przejęcia rodzinnego biznesu deklaruje jedynie 8% potomków założyciel. Oznacza to, że potrzebna będzie profesjonalna i doskonale rozumiejąca meandry biznesu rodzinnego zewnętrzna kadra menedżerska, gotowa do wzięcia odpowiedzialności za zarządzanie firmą rodzinną równolegle z sukcesorem lub zamiast niego.

Zbigniew Sosnowski, twórca marki Kross, na pytanie o to, kiedy pierwszy raz pomyślał o sukcesji, odpowiedział: „W momencie narodzin synów”. Przez lata konsekwentnie wdrażał ich w funkcjonowanie firmy. Jego młodszy syn Kacper formalnie dołączył do firmy blisko dekadę temu, a od 2018 roku także zasiada w zarządzie. Dziś wspomina, że jako nastolatek nie rozumiał, dlaczego połowę wakacji ma spędzić, pracując w firmie taty, a nie jak jego rówieśnicy – na zabawie i odpoczynku. Dopiero teraz pojął strategię ojca.

Mimo pierwotnych założeń w 2021 roku Zbigniew Sosnowski, po ponad 30 latach kierowania przedsiębiorstwem, przekazał fotel prezesa osobie spoza rodziny – Filipowi Wojciechowskiemu, który wcześniej przez trzy lata był członkiem zarządu. Za decyzją stało wypracowane przez ten czas wzajemne zaufanie i zrozumienie przez Wojciechowskiego specyfiki firmy rodzinnej. Równolegle została powołana Rada Nadzorcza, na której czele stanął Piotr Nowjalis, również zatrudniony w ramach procesu rekrutacyjnego prowadzonego na zewnątrz firmy.

Gdzie w obecnych strukturach znalazło się miejsce dla synów? Kacper Sosnowski jest wiceprezesem firmy. Podlega decyzjom zarządczym już nie własnego ojca, ale osoby z zewnątrz. Jego uwaga skierowana jest głównie ku rynkom zagranicznym – zajmuje się szeroko pojętym rozwojem biznesu i poszukuje dla Krossa tak nowych rynków zbytu, jak i parterów biznesowych. Maciej Sosnowski, drugi syn Zbigniewa, zarządza innym biznesem rodzinnym, by w przyszłości uczynić go elementem zdywersyfikowanego portfolio właścicielskiego.

Co stoi za sukcesem zarządzania i nadzoru firmy rodzinnej?

Klarowny podział odpowiedzialności, wspólna wizja rozwoju, jasna struktura organizacyjna, wzajemne zaufanie między członkami rodziny właścicielskiej, prezesem zarządu i Radą Nadzorczą są istotne do pomyślnego przeprowadzenia sukcesji. Jednak kluczowe są wartości. – Praca nad wartościami, konstytucją firmy rodzinnej, skorzystanie z doradztwa sukcesyjnego – to były momenty trudne. Wymagały od nas otwartości i szczerości oraz wpuszczenia do grona rodziny osób z zewnątrz – wspomina Zbigniew Sosnowski. Nie ma jednak cienia wątpliwości, że firma rodzinna, która chce się rozwijać i trwać, musi być otwarta na wiedzę i doświadczenie profesjonalistów.

Niestety nie jest łatwo o menedżerów, którzy będą potrafili współpracować w ramach rodzinnej organizacji. Filip Wojciechowski, który zastąpił na stanowisku prezesa zarządu Zbigniewa Sosnowskiego, stając się tym samym szefem jego syna, ma konkretną radę dla innych osób, które staną w obliczu takich wyzwań: – Autorytet trzeba budować, bazując na tym, kim się jest, a nie na tym, kogo chce się zastąpić – mówi Wojciechowski.

Menedżer zewnętrzny zarządzający w firmie rodzinnej ma przed sobą wiele wyzwań specyficznych dla firm rodzinnych. Dr Adrianna Lewandowska z Instytutu Biznesu Rodzinnego zauważa: – Trzeba zdać sobie sprawę z tego, że biznesy rodzinne w Polsce – czy to z powodu braku sukcesora, czy po prostu z potrzeby zatrudniania profesjonalnej kadry, czy z chęci wdrożenia innego modelu sukcesji – będą zgłaszać coraz większe zapotrzebowanie na menedżerów zewnętrznych gotowych do pracy z rodzinami biznesowymi. Wyzwaniom towarzyszą zatem niepowtarzalne szanse.

O autorach
Tematy

Może Cię zainteresować

Dyskryminacja ze względu na wiek Zdemaskuj ukryty ageizm w twojej organizacji
Jak liderzy mogą identyfikować uprzedzenia wpływające na pracowników oraz klientów? Oto pięcioczęściowy model audytu ageizmu, zawierający praktyczne pytania, które zainicjują kluczowe rozmowy i pomogą wprowadzić zmianę w organizacji. Wiele firm wciąż nie wykorzystuje potencjału rosnącej „gospodarki długowieczności”, czyli wartości ekonomicznej, jaką tworzą osoby po 50. roku życia jako konsumenci i pracownicy. Biznes często pomija tę […]
Ilustracja przedstawiająca lidera biznesowego analizującego mapę scenariuszy na ekranie dotykowym — symboliczna reprezentacja podejścia opartego na myśleniu strategicznym w warunkach radykalnej niepewności. Planowanie scenariuszy w obliczu radykalnej niepewności

W czasach głębokiego chaosu liderzy muszą przeciwdziałać paraliżowi decyzyjnemu — poprzez świadome i szerokie tworzenie mapy możliwych scenariuszy.

„Jaki jest najlepszy scenariusz, który możesz logicznie opisać?” — to pytanie słyszę regularnie jako badacz i doradca, który od ponad trzech dekad analizuje przyszłość u zbiegu technologii, społeczeństwa i gospodarki politycznej. Moja odpowiedź zawsze brzmi tak samo: nie istnieje coś takiego jak „najlepszy scenariusz”. Ani „najgorszy”. Przyszłość kształtowana przez ludzi to zawsze mieszanka niezrozumianych i niewyobrażalnych zagrożeń i szans.

Czym więc różnią się od siebie kolejne epoki? Zakresem i intensywnością niepewności, z jaką mierzą się decydenci — próbując wzmacniać pozytywne skutki zmian, a minimalizować ich negatywne konsekwencje.

To ważna obserwacja, bo politycy, prezesi, rynki finansowe i zwykli ludzie mają jedną wspólną cechę: nie znoszą radykalnej niepewności. Ona podważa sens ich działania i sprawia, że realizacja celów wydaje się niemożliwa.

Opór motorem postępu Pięć sposobów, w jakie liderzy mogą przekuć opór w postęp

Umiejętne reagowanie na opór lub sceptycyzm ze strony podwładnych to jedna z najważniejszych kompetencji, jakie może posiadać lider. Szczególnie w okresach zmian, takich jak powrót do biura po pandemii. Sprzeciw może dotyczyć poszczególnych decyzji lub całej polityki organizacyjnej oraz przybierać bardzo różne formy. Sięgają one od wyrażania wątpliwości i zadawania pytań, po otwarty opór, a nawet sabotaż.

zaufanie do AI Czy ufam, bo brzmi mądrze? Zaufanie poznawcze w interakcji człowiek–AI

Sztuczna inteligencja coraz częściej staje się naszym „domyślnym doradcą”. Pomaga nam w zakupach, decyzjach kadrowych czy diagnostyce medycznej. W rzeczywistości przeładowanej danymi i informacyjnym szumem AI filtruje, analizuje i podsuwa decyzje. Dla użytkownika to wygoda. Dla organizacji – potencjalna pułapka.

Pojawia się bowiem zasadnicze pytanie: kiedy i dlaczego ufamy rekomendacjom AI? I czy nasze zaufanie jest efektem racjonalnego osądu, czy może jedynie złudzeniem poznawczym?

Współpraca księgowego i controllera Controller i księgowy – jak wspólnie „dopłynąć” do celu

Poznaliście mnie jako praktyka zakochanego niezmiennie w księgowości i controllingu. A jednak bywam też członkiem załogi, który… uczy się, jak nie wypaść za burtę podczas rodzinnych rejsów. Uwielbiam żeglowanie z bliskimi, ale nie ukrywam, że to nie tylko słońce, wiatr i szanty. Przede wszystkim to dla nas szkoła współpracy, zaufania i szybkiego reagowania na zmienne warunki. Na jachcie każdy ma swoją rolę, a sukces rejsu zależy od tego, czy potrafimy działać razem. I właśnie ta żeglarska perspektywa pozwala mi z dystansem, ale i z humorem spojrzeć na współczesne wyzwania w finansach – bo czy to na wodzie, czy w firmie, bez współpracy daleko nie popłyniemy.

BYOD_bring your own device BYOD wraca z nową siłą

Przez lata kojarzony z elastycznością i oszczędnościami, model Bring Your Own Device znów zyskuje na popularności – tym razem w realiach pracy zdalnej i hybrydowej. Jednak współczesne zagrożenia, zwłaszcza cybernetyczne, sprawiają, że BYOD staje się poważnym wyzwaniem strategicznym. Czy liderzy są gotowi na nowe ryzyka związane z prywatnymi urządzeniami w służbowym środowisku?

Kiedy zmiana stanowiska na równorzędne ma sens Kiedy zmiana stanowiska na równorzędne ma sens

Ugrzązłeś w miejscu zawodowo? Przeniesienie się na inne, ale równorzędne stanowisko w firmie wiąże się z pewnym ryzykiem, jednak może być właśnie tym, czego potrzebujesz.
Wydłużony w czasie proces awansów i słabszy rynek pracy sprawiły, że wiele osób czuje, jakby utkSama kilkukrotnie zmieniałam stanowisko na równorzędne, a zdarzyło się nawet, że przeszłam „niżej” pod względem władzy i odpowiedzialności, z kilku powodów.nęło w miejscu. Rozwiązaniem może być zmiana stanowiska na inne, ale wciąż w obrębie tej samej firmy. Taki ruch może pomóc się rozwijać, pozostać zaangażowanym i zacieśniać współpracę między różnymi działami.

Grafika promocyjna w czerwonej kolorystyce prezentująca książkę dr n. med. Anny Słowikowskiej pt. „Serce w dobrym stylu. Jak zatroszczyć się o swoje zdrowie”. Po lewej stronie znajduje się biały napis: „MIT SMRP poleca książkę dr Anny Słowikowskiej”. Po prawej stronie okładka książki z dużym sercem z wykresu EKG na tle, tytułem i nazwiskiem autorki. „Serce w dobrym stylu. Jak zatroszczyć się o swoje zdrowie” – recenzja

Niejeden lider biznesu przekonał się zbyt późno, że największe zagrożenie dla jego imperium czaiło się nie na rynku, lecz we własnej piersi. W salach posiedzeń zarządów rzadko dyskutuje się o stanie tętnic prezesa – a przecież mogą one zaważyć na losach firmy równie mocno, co wyniki finansowe. Od lat korporacyjna kultura hołubi samopoświęcenie i żelazną wytrzymałość, przymykając oko na tlący się pod garniturem kryzys zdrowotny. Paradoksalnie ci sami menedżerowie, którzy szczycą się troską o swoje zespoły i deklarują dbałość o work-life balance, często ignorują własne symptomy i potrzeby ciała. Serce w dobrym stylu, książka dr n. med. Anny Słowikowskiej i Tomasza Słowikowskiego, stawia prowokacyjne pytanie: czy potrafisz zarządzać swoim zdrowiem równie świadomie, jak zarządzasz firmą? Autorzy nie mają wątpliwości, że zdrowie – a zwłaszcza serce – lidera to nie fanaberia, lecz strategiczny priorytet każdego człowieka sukcesu i każdej organizacji.

Multimedia
Myśli czy tylko udaje? O tym, czego AI długo jeszcze nie opanuje

Choć dzisiejsze generatywne modele językowe świetnie symulują wzorce językowe, to daleko im do prawdziwej inteligencji. Nie mają świadomości ani zdolności do adaptacji. Takie wnioski płyną z rozmowy Iwo Zmyślonego z Pawłem Szczęsnym z Neurofusion Lab, który podkreśla, że nadużywanie antropomorfizujących określeń („AI myśli”, „uczy się”) wynika głównie z marketingu i prowadzi do fałszywych oczekiwań. Krytykuje przy okazji pojęcie „halucynacji AI”, wskazując, że błędy modeli są nieuniknione ze względu na ich budowę. Ostatecznie AI może przynieść znaczące korzyści biznesowi, ale tylko gdy rozumiemy jej rzeczywiste możliwości i ograniczenia.

Pomoc AI przy podejmowaniu decyzji
Jak AI może pomóc podejmować lepsze decyzje pod presją?

Dane firmy Oracle wskazują, że aż 85% menedżerów doświadcza stresu decyzyjnego, a 75% z nich deklaruje dziesięciokrotny wzrost liczby podejmowanych decyzji w ciągu ostatnich trzech lat. Wsparcie ze strony sztucznej inteligencji wydaje się więc atrakcyjną alternatywą przy ciągłej pracy pod presją. Prawdziwy sukces w zarządzaniu zależy jednak od świadomego połączenia potencjału AI z ludzkimi możliwościami, takimi jak intuicja, doświadczenie i umiejętności interpersonalne.

Co potrafi AI, działając pod presją?

Potencjał technologiczny wzrasta z roku na rok. Sztuczna inteligencja, która jeszcze niedawno stanowiła bardziej symbol rozwoju niż realne wsparcie w codziennych obowiązkach, stała się obecnie powszechnym narzędziem pracy. W jakich obszarach wykorzystuje się ją najczęściej?

  • Monitoring i predykcja. Firmy takie jak Unilever wykorzystują sztuczną inteligencję do monitorowania łańcuchów dostaw w czasie rzeczywistym. Dzięki algorytmom AI możliwe jest wychwycenie anomalii, zanim doprowadzą one do poważnych konsekwencji biznesowych. Oprócz sfery biznesowej, inteligentne algorytmy są wykorzystywane w ten sposób na przykład do wykrywania na podstawie zdjęć satelitarnych powstających zagrożeń ekologicznych, które mogłyby zakłócić łańcuchy dostaw.

Materiał dostępny tylko dla subskrybentów

Jeszcze nie masz subskrypcji? Dołącz do grona subskrybentów i korzystaj bez ograniczeń!

Subskrybuj

Newsletter

Otrzymuj najważniejsze artykuły biznesowe — zapisz się do newslettera!