Reklama
Dołącz do liderów przyszłości i zdobądź przewagę! Sprawdź najnowszą ofertę subskrypcji
Kompetencje przywódcze

Powiedz mi, czy mnie słuchasz

24 maja 2024 11 min czytania
Zdjęcie Joanna Koprowska - Redaktorka „ICAN Management Review” oraz „MIT Sloan Management Review Polska”
Joanna Koprowska
Powiedz mi, czy mnie słuchasz

Rozmówcy udają, że nas słuchają, używając pozawerbalnych sygnałów demonstrujących ich „uważność”. O tym, jak często ludzie tylko sprawiają wrażenie dobrych słuchaczy oraz o sposobach na naprawdę skuteczne słuchanie rozmawiamy ze współautorką badań o komunikacji, Hanne Collins z Harvard Business School.

Joanna Koprowska: Z pani prac dowiedziałam się, że w wielu wypadkach, gdy miałam wrażenie, że mój rozmówca mnie uważnie słuchał, bo potakiwał, patrzył w oczy i sprawiał wrażenie zainteresowanego, mogłam paść ofiarą manipulacji. Ostatnie współrealizowane przez panią badania opublikowane na łamach „Journal of Experimental Psychology” sugerują, że nie jestem sama. Ludzie mają trudności z rozpoznawaniem, czy ktoś ich uważnie słucha czy nie. Może pani wskazać konkretne zachowania, które często błędnie interpretujemy jako uważne słuchanie?

Hanne Collins: Nasze wyniki sugerują, że błędy wynikają nie tyle z błędnej interpretacji pewnych zachowań, ile z faktu, że nieuważni słuchacze są w stanie wysyłać wiele sygnałów powszechnie uznawanych za oznaki słuchania w takim samym stopniu, co uważni słuchacze. Mówiąc wprost – ludzie są bardzo dobrzy w udawaniu, że słuchają.

W jednym z naszych badań skupiliśmy się na tym, w jakim stopniu uważni i nieuważni słuchacze angażowali się w zachowania, które wcześniejsze badania i teoria uznały za ważne w kontekście słuchania. Obejmowało to powszechne zachowania niewerbalne i paralingwistyczne, takie jak udzielanie informacji zwrotnej (mówienie „uh‑huh” lub „mhm” lub „tak!”), nawiązywanie kontaktu wzrokowego, kiwanie głową i pochylanie się do przodu. Nasze wyniki pokazały, że nieuważni słuchacze przejawiali te zachowania tak samo często jak uważni słuchacze, co sugeruje, że nieuważni słuchacze byli w stanie odgrywać te zachowania, mimo że nie byli w pełni skupieni na swoim rozmówcy.

Ludzie mogą skutecznie udawać powszechne sygnały słuchania, nawet gdy ich uwaga odpływa od bieżącej rozmowy. W związku z tym niekoniecznie istnieją zachowania, które ludzie błędnie interpretują jako uważne słuchanie. Wygląda na to, że brakuje diagnostycznych wskazówek, które pozwolą dokładnie odróżnić uważnych słuchaczy od nieuważnych. Obecnie badamy ten obszar i poszukujemy diagnostycznych przejawów dobrego słuchania, szczególnie sygnałów werbalnych, takich jak nawiązywanie do wcześniejszych treści rozmowy, parafrazowanie i zadawanie pytań uzupełniających.

Biorąc pod uwagę, że uczestnicy przeceniali uwagę swoich rozmówców, jak pani sądzi, jakie konsekwencje może to mieć dla relacji interpersonalnych, zarówno osobistych, jak i zawodowych?

Kwestia tego, jak brak słuchania wpływa na relacje, jest bardzo ważna i choć jej nie mierzyliśmy podczas naszych badań, mogę się domyślać, czym takie nieuważne słuchanie skutkuje. Mnie głównie niepokoją rodzaje błędów percepcji, które zidentyfikowaliśmy (kiedy ludzie myślą, że ich rozmówcy słuchają uważniej niż w rzeczywistości), świadczące o tym, że ludzie mogą kończyć rozmowę z przekonaniem, że ktoś usłyszał i zrozumiał więcej, niż faktycznie było. Może to leżeć u podstaw wielu (jeśli nie większości) nieporozumień.

Na przykład wyobraźmy sobie menedżera prowadzącego spotkanie dotyczące kolejnych kroków w ważnym projekcie. Menedżer opuszcza spotkanie z poczuciem, że wszyscy w zespole się zgadzają i wiedzą, co robić. Kilka dni później jednak sprawdza postępy i odkrywa, że sprawy nie idą tak gładko, jak myślał – wszystko dlatego, że nie zdawał sobie sprawy, że członkowie zespołu nie byli tak uważni, jak sądził. Umysł każdego człowieka odpływa. To zupełnie normalne, a czasami nawet potrzebne. Jednak dobra komunikacja wymaga umiejętności identyfikowania momentów nieuwagi i naprawiania ich. Trzeba się upewniać, że nasz komunikat dotarł do wszystkich i wszyscy postrzegają daną kwestię podobnie. Eksperci ds. komunikacji nazywają ten proces „uzgadnianiem” lub „wspólną płaszczyzną”, a psychologowie czasami mówią o „wspólnej rzeczywistości”. 

Dostrzegam tu twardy orzech do zgryzienia, ponieważ nawet pani badania wskazują, że gdy uczestnicy byli poinstruowani, aby dzielić swoją uwagę lub słuchać nieuważnie, ich rozmówcy nie potrafili z łatwością tego wykryć. Co sprawia, że nie jesteśmy w stanie zidentyfikować osób, które nas wcale nie słuchają?

Zazwyczaj zwracam uwagę na dwa możliwe wyjaśnienia niezdolności ludzi do wykrywania podzielonej uwagi swoich rozmówców. Po pierwsze, odbiorcy nie są dobrzy w wykrywaniu nieuważnego słuchania. Po drugie, osoby będące celem obserwacji są dobre w ukrywaniu swojej nieuwagi. Choć prawdopodobnie oba te wyjaśnienia przyczyniają się do tego zjawiska, tak jak wspominałam: dysponujemy danymi, które pokazują, że nieuważni słuchacze przejawiają wiele zachowań powszechnie uważanych za sygnały oznaczające słuchanie tak samo często jak uważni słuchacze. Nieuważni słuchacze, mimo tego że nie wsłuchują się w słowa rozmówcy, nadal utrzymują kontakt wzrokowy, kiwają głową, uśmiechają się i pochylają się do przodu, nawet gdy ich myśli odpływają. To sugeruje, że ludzie są w stanie skutecznie udawać słuchanie, wykonując kilka gestów powszechnie uznawanych za sygnalizujące słuchanie.

A gdyby się skupić na tym, że trudno nam zidentyfikować nieuważnego słuchacza?

Nasze wyniki sugerują, że sygnały, które ludzie intuicyjnie uznają za świadczące o dobrym słuchaniu (np. kontakt wzrokowy, kiwanie głową, udzielanie informacji zwrotnej, pochylanie się do przodu), mogą nie być wiarygodne. Choć mogą wyglądać na słuchanie, nasze dane sugerują, że mogą być (i często są) udawane. Ludzie dają się zwieść na manowce gestom, zakładając, że to wystarczający dowód na to, że są słuchani.

Opierając się na tym odkryciu w niektórych innych moich pracach argumentuję, że najlepsze słuchanie może się okazać werbalne. Rozmowy składają się z trzech kanałów komunikacji: zachowań niewerbalnych (np. wyrazy twarzy, język ciała), zachowań paralingwistycznych (np. informacje zwrotne, pauzy, ton głosu) i zachowań werbalnych (np. słowa, gramatyka, składnia). Możemy używać sygnałów z każdej z tych grup, aby okazywać uwagę. Jednak ludzie często polegają na zachowaniach niewerbalnych (np. kontakt wzrokowy, kiwanie głową) i paralingwistycznych (np. informacje zwrotne, pauzy).

Może to pójście na łatwiznę, bo jak pani sama wspomniała, akurat te sygnały uwagi można z łatwością udawać, aby sprawić wrażenie uważnego słuchacza?

Zdecydowanie, zwłaszcza że te sygnały często nie są bezpośrednio związane z treścią rozmowy. Bez względu na to, co mówisz, mogę nawiązać kontakt wzrokowy i kiwać głową, aby sygnalizować, że słucham. Jednak werbalne sygnały słuchania (np. parafrazowanie, zadawanie pytań uzupełniających, nawiązywanie do czegoś, co zostało powiedziane wcześniej) bezpośrednio odnoszą się do treści rozmowy. Oznacza to, że np. nie mogę zadać pytania uzupełniającego, jeśli nie usłyszałem, co właśnie powiedziałeś. W związku z tym, te werbalne sygnały słuchania mogą być najbardziej wiarygodne. Muszę jednak przyznać, że nie są wykorzystywane tak często jak sygnały niewerbalne, a co więcej – ludzie rzadziej je interpretują jako wyraźne sygnały słuchania.

Coraz więcej rozmów odbywamy online, zresztą tak jak nasze spotkanie. W jaki sposób platformy komunikacji cyfrowej wpływają na naszą zdolność do dzielenia się informacjami i wykrywania uważności w porównaniu do rozmów osobistych?

Pamiętajmy, że niewerbalne sygnały choć powszechnie uznawane za sygnały słuchania, mogą być udawane przez nieuważnych słuchaczy, a zatem nie stanowią najbardziej wiarygodnych oznak uwagi i przetwarzania tego, co mówimy. Na przykład wszyscy instynktownie uśmiechamy się i kiwamy głowami na Zoomie, nawet gdy w tym samym czasie wykonujemy jedną lub dwie inne czynności – większość ludzi jest dobra w udawaniu, gdy wiedzą, że powinni sprawiać wrażenie dobrych słuchaczy.

W dziedzinie komunikacji online trwa wiele interesujących badań. Różne tryby komunikacji obejmują różne rodzaje treści. Z definicji rozmowy muszą zawierać komunikaty werbalne (pisany lub mówiony tekst) i mogą również zawierać sygnały niewerbalne (wizualne) i paralingwistyczne (akustyczne). Na przykład e‑mail obejmuje tylko sygnały werbalne, podczas gdy rozmowa telefoniczna obejmuje zarówno treści werbalne, jak i paralingwistyczne, a interakcja twarzą w twarz obejmuje treści werbalne, niewerbalne i paralingwistyczne. Jak już wspomniałam, możemy sygnalizować nasze słuchanie (w różnym stopniu) za pomocą każdego z tych rodzajów komunikatów. Dlatego słuchanie będzie wyglądać bardzo różnie w zależności od kontekstu. Jednak używanie słów do potwierdzenia naszego zaangażowania zawsze będzie możliwe.

Jakie strategie poleciłaby pani osobom, które chcą poprawić swoje umiejętności aktywnego słuchania lub upewnić się, że zostały naprawdę wysłuchane?

Opierając się na mojej bieżącej pracy, zachęcałabym ludzi do używania (i poszukiwania) werbalnych wyrazów słuchania. Obejmują one takie strategie jak parafrazowanie tego, co ktoś właśnie powiedział, zadawanie pytań uzupełniających czy nawiązywanie do czegoś, co zostało powiedziane wcześniej. Myślę, że te strategie są często niedoceniane, a przecież bezpośrednio odnoszą się do treści rozmowy, co może być najlepszym sposobem na sygnalizowanie, że ktoś wysłuchał swojego rozmówcy i sprawił, że poczuł się on wysłuchany. Mogą one również przynieść dodatkową korzyść w postaci zwiększenia zaangażowania poznawczego w rozmowę. Jeśli szukam czegoś, do czego mogę nawiązać później, prawdopodobnie zwracam większą uwagę na wypowiedzi rozmówcy.

Zachęcałabym również ludzi, aby nie obawiali się korygowania biegu swoich rozmów. Jeśli obawiasz się, że twój rozmówca nie usłyszał lub nie zrozumiał ważnego punktu, który właśnie przedstawiłeś, uprzejmie to sprawdź, aby uniknąć nieporozumień. Oczywiście musisz się tutaj wykazać cierpliwością i uniknąć osądzania ograniczeń ludzkiego skupienia. Jeśli zdajesz sobie sprawę, że twoja uwaga na chwilę odfrunęła, przez co nie do końca wiesz, co mówi twój rozmówca, możesz również to naprawić, zadając pytanie: „Przepraszam, umknęło mi to. Czy możesz powtórzyć? Chcę mieć pewność, że dobrze cię rozumiem”.

Podsumowując, jaką praktyczną radą powinny wziąć sobie do serca wszystkie osoby, którym zależy na efektywnej komunikacji, a szczególnie byciu wysłuchanym i zrozumianym?

Ogólnie rzecz biorąc, zachęcałbym ludzi, żeby byli uważnymi słuchaczami. Wymaga to zaangażowania i ciężkiej pracy, ponieważ nasze umysły są z natury skłonne do wędrowania, a my z kolei z natury jesteśmy skoncentrowani na sobie. Słuchanie i obserwowanie swoich rozmówców wymaga nieustannego wysiłku. Pamiętajmy, że słuchanie może obejmować zarówno percepcję wizualną, jak i słuchową. Warto przy tym poświęcać czas na werbalne wyrażanie swojego słuchania i zachować wyrozumiałość wobec siebie i innych w sytuacjach wymagających naprawy. Nie bój się wyjaśniać lub poprosić swojego rozmówcę o powtórzenie tego, co powiedział. Rozmowa jest zaskakująco trudna! Nikt nie jest doskonały, nawet mistrzowie komunikacji, a wbrew naszym instynktom najlepsze słuchanie to słuchanie wyrażane słowami.

O autorach
Tematy

Może Cię zainteresować

Skup się na fanach marki. Oferta skierowana do wszystkich nie działa!
Multimedia
Skup się na fanach marki. Oferta do wszystkich nie działa!

W spolaryzowanej kulturze pogoń za rynkiem masowym i kierowanie oferty do wszystkich są z góry skazane na porażkę. Najlepszym sposobem na osiągnięcie sukcesu marki jest sprzymierzenie się z subkulturą, która ją pokocha.

Cła, przeceny i okazje: Jak zarobić, gdy inni panikują lub tweetują

Trump tweetuje, Wall Street reaguje nerwowo, a inwestorzy znów sprawdzają, czy gdzieś nie pozostawili Planu B. Gdy rynek wpada w histerię, pojawia się pokusa: a może jednak warto „kupić w tym dołku”? W tym tekście sprawdzamy, czy inwestowanie w kontrze do tłumu to genialna strategia na czasy ceł Trumpa, banów na Chiny i politycznych rollercoasterów — czy raczej przepis na ból głowy i portfela. Nie wystarczy chłodna kalkulacja, przyda się też stalowy żołądek.

• Jak generować wartość z AI dzięki małym transformacjom w biznesie - Webster
Premium
Jak generować wartość z AI dzięki małym transformacjom w biznesie

Liderzy skutecznie wykorzystują duże modele językowe, stopniowo minimalizując ryzyko i tworząc solidne fundamenty pod przyszłe transformacje technologiczne, dzięki czemu generują realną wartość dla swoich organizacji.

Niespełna dwa lata temu generatywna sztuczna inteligencja (GenAI) trafiła na czołówki stron gazet, zachwycając swoimi niezwykłymi możliwościami: mogła prowadzić rozmowy, analizować ogromne ilości tekstu, dźwięku i obrazów, a nawet tworzyć nowe dokumenty i dzieła sztuki. To najszybsze w historii wdrożenie technologii przyciągnęło ponad 100 mln użytkowników w ciągu pierwszych dwóch miesięcy, a firmy z różnych branż rozpoczęły eksperymenty z GenAI. Jednak pomimo dwóch lat intensywnego zainteresowania ze strony kierownictwa i licznych prób wdrożeniowych nie widać wielkoskalowych transformacji biznesowych, które początkowo przewidywano. Co się stało? Czy technologia nie spełniła oczekiwań? Czy eksperci się pomylili, wzywając do gigantycznych zmian? Czy firmy były zbyt ostrożne? Odpowiedź na te pytania brzmi: i tak, i nie. Generatywna sztuczna inteligencja już teraz jest wykorzystywana w wielu firmach, ale nie – jako lokomotywa radykalnej transformacji procesów biznesowych. Liderzy biznesu znajdują sposoby, by czerpać realną wartość z dużych modeli językowych (LLM), nie modyfikując całkowicie istniejących procesów. Dążą do małych zmian (small t) stanowiących fundament pod większe przekształcenia, które dopiero nadejdą. W tym artykule pokażemy, jak robią to dzisiaj i co możesz zrobić, aby tworzyć wartość za pomocą generatywnej sztucznej inteligencji.

Premium
Polski przemysł na rozdrożu

Stoimy przed fundamentalnym wyborem: albo dynamicznie przyspieszymy wdrażanie automatyzacji i robotyzacji, co sprawi, że staniemy się aktywnym uczestnikiem czwartej rewolucji przemysłowej, albo pogodzimy się z perspektywą erozji marż pod wpływem rosnących kosztów operacyjnych i pogłębiającego się strukturalnego niedoboru wykwalifikowanej siły roboczej.

Jak alarmują prognozy Polskiego Instytutu Ekonomicznego, do 2030 r. w samej Europie może zabraknąć nawet 2,1 mln wykwalifikowanych pracowników, co czyni automatyzację nie jedną z możliwości, lecz strategiczną koniecznością. Mimo że globalnie liczba robotów przemysłowych przekroczyła już 4,2 mln jednostek, a w Europie w 2023 r. wdrożono rekordowe 92,4 tys. nowych robotów, Polska wciąż pozostaje w tyle. Nasz wskaźnik gęstości robotyzacji, wynoszący zaledwie 78 robotów na 10 tys. pracowników przemysłowych, znacząco odbiega od europejskiego lidera – Niemiec (397 robotów na 10 tys. pracowników), czy globalnego pioniera – Korei Południowej (tysiąc robotów na 10 tys. pracowników). W Scanway – firmie, która z sukcesem łączy technologie rozwijane dla sektora kosmicznego z potrzebami przemysłu – jesteśmy przekonani, że przyszłość konkurencyjności leży w inteligentnym wykorzystaniu danych, zaawansowanej automatyzacji opartej na AI oraz strategicznej gotowości do wprowadzania zmian technologicznych. Czy jednak zaawansowana wizja maszynowa napędzana przez sztuczną inteligencję może się stać katalizatorem, który pozwoli sprostać wyzwaniom i odblokować uśpiony potencjał innowacyjny polskiej gospodarki?

Premium
Zamień konflikt we współpracę

Destrukcyjny konflikt w zespole zarządzającym może zahamować rozwój organizacji. Skuteczne zarządzanie takimi napięciami wymaga od liderów świadomego odejścia od rywalizacji o władzę na rzecz współpracy oraz strategicznego, systemowego myślenia.

Konflikt w zespole zarządzającym, szczególnie wtedy gdy przeradza się w trwały, emocjonalny antagonizm, staje się realnym zagrożeniem dla efektywności całej organizacji. Studium przypadku firmy X-Style.

Jak zapewnić stabilność i elastyczność na rynku zielonej energii?

Dynamiczne zmiany na rynku energii oraz rosnące znaczenie OZE i celów ESG stawiają przed firmami nowe wyzwania. W tym kontekście Reo.pl (Grupa Enerconet) kładzie nacisk na elastyczność, dogłębną analizę potrzeb klienta i transparentność danych. O strategiach budowania długoterminowych relacji i zapewniania przewidywalności w sektorze odnawialnym opowiada Grzegorz Tomasik, prezes Reo.pl. 

Reo.pl działa na polskim rynku od 2022 roku. Jakie wyzwania napotkali państwo przy wprowadzaniu elastyczności i dostosowywaniu się do dynamicznych zmian w sektorze OZE?

Chociaż marka Reo.pl powstała na początku 2022 r., nasza grupa – Enerconet – działa na rynku energetycznym już od 2007 r. Ta wieloletnia obecność w sektorze OZE i doświadczenie w obrocie energią dają nam status dojrzałego podmiotu, wspartego silnym zespołem i dogłębną znajomością branży.

Od 2007 r. sektor OZE przeszedł znaczącą transformację, obejmującą regulacje, mechanizmy rynkowe i podejście firm do zakupu zielonej energii. Kluczową zmianą był rozwój bezpośrednich kontraktów (P2P) między wytwórcami OZE a odbiorcami końcowymi. Spółki tworzące dziś Enerconet aktywnie uczestniczyły w tej ewolucji od samego początku, analizując rynek i wypracowując skuteczne rozwiązania, co ostatecznie doprowadziło do uruchomienia platformy Reo.pl.

Premium
Gdy projekt wymyka się spod kontroli

Polskie firmy technologiczne coraz częściej realizują złożone zlecenia dla międzynarodowych gigantów. Jednak nawet najlepiej przygotowany zespół może przy takim projekcie natknąć się na nieoczekiwane przeszkody. Przykład firmy Esysco wdrażającej szyfrowanie poczty e-mail dla jednego z największych niemieckich banków pokazuje, jak szybko może runąć precyzyjnie zaplanowany harmonogram oraz jak radzić sobie z nieprzewidywalnymi wyzwaniami.

Polskie firmy technologiczne coraz częściej zdobywają międzynarodowe kontrakty i realizują projekty, które jeszcze niedawno były zarezerwowane wyłącznie dla międzynarodowych rywali. Dzięki temu zdobywają zagraniczne rynki, osiągając imponujące wyniki eksportu usług IT, który w 2023 r. przekroczył 16 mld dolarów. W ostatniej dekadzie przychody branży wzrosły niemal czterokrotnie, a wartość eksportu – aż 7,5 razy, dzięki czemu polski sektor IT stał się motorem rodzimego eksportu. Kluczowymi kierunkami ekspansji są Stany Zjednoczone, Niemcy i Wielka Brytania, a wśród najsilniejszych obszarów znajdują się fintech, cyberbezpieczeństwo, sztuczna inteligencja, gry oraz rozwój oprogramowania.

Polska wyróżnia się w regionie Europy Środkowo-Wschodniej jako największy eksporter usług IT, przewyższając Czechy czy Węgry, a pod względem jakości specjalistów IT zajmuje trzecie miejsce na świecie. Jednak do pełnego wykorzystania tego potencjału konieczne jest pokonanie barier takich jak ograniczony dostęp do kapitału na ekspansję, rosnące koszty pracy oraz niedostateczne doświadczenie w międzynarodowej sprzedaży i marketingu. To jednak nie wszystko. Przy współpracy z międzynarodowymi gigantami trzeba również pamiętać o nieznanej polskim wdrożeniowcom skali, złożoności i nieprzewidywalności towarzyszącym tak wielkim projektom. Dobrym przykładem może być nasze wdrożenie dla jednego z największych niemieckich banków, z którym podpisaliśmy kontrakt na wprowadzenie systemu zabezpieczeń e-maili dla ponad 300 tys. użytkowników rozsianych po całym świecie. Technologicznie byliśmy gotowi, ale rzeczywistość szybko zweryfikowała nasze plany.

Premium
Praktyczny poradnik kreowania wartości z dużych modeli językowych

Gdy w 2022 r. pojawiły się powszechnie dostępne duże modele językowe (LLM), ich potężna zdolność do generowania tekstu na żądanie zapowiadała rewolucję w produktywności. Jednak mimo że te zaawansowane systemy AI potrafią tworzyć płynny tekst w języku naturalnym i komputerowym, to są one dalekie od doskonałości. Mogą halucynować, wykazywać się logiczną niespójnością oraz produkować treści nieadekwatne lub szkodliwe.

Chociaż technologia ta stała się powszechnie dostępna, wielu menedżerów nadal ma trudności z rozpoznawaniem przypadków użycia LLM-ów, w których poprawa produktywności przewyższa koszty i ryzyka związane z tymi narzędziami. Potrzebne jest bardziej systematyczne podejście do wykorzystywania modeli językowych, tak aby uefektywnić procesy biznesowe, a jednocześnie kontrolować słabe strony LLM-ów. Proponuję trzy kroki ułatwiające osiągnięcie tego celu. Po pierwsze, należy rozłożyć proces na mniejsze zadania. Po drugie, trzeba ocenić, czy każde zadanie spełnia tzw. równanie kosztów GenAI, które szczegółowo wyjaśnię w tym artykule. Jeśli ten warunek zostanie spełniony, należy uruchomić projekt pilotażowy, iteracyjnie oceniać jego wyniki oraz na bieżąco wprowadzać zmiany w celu poprawy rezultatów.

Kluczowe w tym podejściu jest pełne zrozumienie, w jaki sposób mocne i słabe strony modeli językowych odpowiadają specyfice danego zadania; jakie techniki umożliwiają ich skuteczną adaptację w celu zwiększenia wydajności; oraz jak te czynniki wpływają na bilans kosztów i korzyści – a także na ocenę ryzyka i potencjalnych zysków – związanych z wykorzystaniem modeli językowych do podnoszenia efektywności realizowanych działań.

Premium
Dlaczego odważne pomysły giną w szufladach menedżerów i co z tym zrobić?

Najbardziej innowacyjne, nietypowe idee często nie zostają zrealizowane – nie dlatego, że są złe, ale dlatego, że wywołują niepewność. Co może pomóc menedżerom w podejmowaniu ryzykownych, lecz potencjalnie przełomowych decyzji? Kluczowe okazuje się świadome budowanie sieci doradczej.

Menedżerowie, którzy są świadomi znaczenia innowacji w rozwoju organizacji, często zachęcają członków swoich zespołów do dzielenia się świeżymi i kreatywnymi pomysłami. Jednak wielu pracowników skarży się, że ich najlepsze propozycje są przez zwierzchników często pomijane, odrzucane lub niewłaściwie rozumiane.

Paradoksalnie to właśnie menedżerowie mogą stanowić jedną z największych barier dla innowacji. Mocno zakorzenieni we własnych obszarach specjalizacji, często nie dostrzegają wartości nowatorskich idei – szczególnie wtedy, gdy pomysły te wyznaczają nowe ścieżki w ich dziedzinie.

AI dla wszystkich - Mechło
Premium
AI dla wszystkich: jak ją wdrożyć w firmie?

Sztuczna inteligencja nie jest już zarezerwowana wyłącznie dla dużych korporacji i technologicznych gigantów. Dziś każdy może korzystać z narzędzi opartych na AI, a bariera kosztów znacząco się obniżyła. To jednak nie znaczy, że korzystanie z tych technologii jest proste i zrozumiałe dla wszystkich.

Powszechna dostępność sztucznej inteligencji (AI) nie rozwiązuje kluczowego problemu: braku wiedzy o tym, jak skutecznie i odpowiedzialnie z niej korzystać. Dlatego edukacja staje się nie tylko wsparciem, ale wręcz warunkiem realnego wykorzystania potencjału tej technologii. Umiejętność pracy z AI powinna być dziś traktowana jak podstawowa kompetencja, niezbędna zarówno w życiu zawodowym, jak i codziennym. Tym bardziej, że generatywna sztuczna inteligencja (GenAI) coraz śmielej wkracza na polski rynek, oferując firmom wiele korzyści: począwszy od automatyzacji drobnych zadań aż po strategiczne przedsięwzięcia.

Materiał dostępny tylko dla subskrybentów

Jeszcze nie masz subskrypcji? Dołącz do grona subskrybentów i korzystaj bez ograniczeń!

Subskrybuj

Newsletter

Otrzymuj najważniejsze artykuły biznesowe — zapisz się do newslettera!