Reklama
Dołącz do liderów przyszłości i zdobądź przewagę! Sprawdź najnowszą ofertę subskrypcji
Kompetencje przywódcze

Organizacja dobrze nastrojona

1 października 2019 21 min czytania
Piotr Czarnecki
Zdjęcie Paweł Kubisiak - Redaktor naczelny "MIT Sloan Management Review Polska"
Paweł Kubisiak
Organizacja dobrze nastrojona

Ten artykuł możesz także odsłuchać!

Działające na niestabilnych rynkach firmy usilnie dążą do osiągnięcia sprawności organizacyjnej, która pozwoli zarówno na nadążanie za zmieniającymi się oczekiwaniami klientów, jak i na efektywne gospodarowanie zasobami. Doskonałym przykładem do naśladowania może być orkiestra, w której muzycy potrafią tak harmonijnie współpracować, jakby tworzyli jeden organizm. Dzięki temu w sposób powtarzalny osiągają stawiane przed nimi cele, jakimi są perfekcyjne wykonania, nagradzane aplauzem ze strony publiczności.

Czy można pokusić się o porównanie firmy z orkiestrą, a menedżerów i pracowników z muzykami? Zdecydowanie tak, a upoważnia mnie do tego doświadczenie nabyte po obu stronach „barykady”. Od prawie 30 lat jestem menedżerem i prezesem, z czego przez ostatnie 14 lat kieruję Grupą Raiffeisen Bank w Polsce. Ale jeszcze dłużej, bo ponad 46 lat, zajmuję się muzyką, jako wokalista i flecista. Od najmłodszych lat miałem przyjemność śpiewać w różnych chórach i grupach wokalnych, kierując zespołami ludzi, a przy tym zdobywając pierwsze menedżerskie doświadczenia. Do dziś śpiewam – jako bas – w zespole wokalnym Des Singers.

Porównując te dwa światy, muzyki i biznesu, można dostrzec pewne prawidłowości. Niestety, tylko w muzyce są one standardem, natomiast w biznesie – nadal pozostają wyzwaniem, któremu trudno sprostać. Zacznijmy od podejścia obu organizacji – biznesowej i muzycznej – do postawionego przed nimi celu. Zarówno orkiestra, jak i chór niezależnie od swojego charakteru i rodzaju wykonywanej muzyki są precyzyjnie skierowane na perfekcyjne wykonanie utworu muzycznego. Każdy wokalista lub instrumentalista dokłada wszelkich starań, by osiągnąć ten cel, bo ma świadomość, że błąd jednego może zniweczyć pracę wszystkich. Dlatego regularnie ćwiczy, doskonaląc własne umiejętności, by móc szlifować współpracę zespołową z członkami swojej sekcji, i wreszcie uczestniczy w próbach całej organizacji, zgrywając się do perfekcji z zespołem. Warto podkreślić, że w przypadku zawodowego instrumentalisty słowo „regularnie” oznacza w praktyce „codziennie”, przez całą karierę zawodową. Czy można to samo powiedzieć o menedżerach w organizacjach biznesowych? Czy wszyscy z otaczających nas współpracowników dbają o kwalifikacje i nieustannie je podnoszą? Niektórzy zapewne tak, ale większości daleko do poziomu profesjonalizmu zawodowych muzyków. Czy każdy z pracowników identyfikuje się z celami firmy i dąży do ich realizacji? Czy raczej skupia się na własnym poletku i nie interesuje go, co dzieje się przy sąsiednim biurku, nie wspominając już o innym dziale czy pionie?

Poza ciągłymi ćwiczeniami i pełną koncentracją na celu profesjonalna organizacja muzyczna ma też niezwykle przejrzystą konstrukcję, niezależnie od tego, czy mamy do czynienia z kilkuosobowym zespołem wokalnym czy ponad stuosobową wielką orkiestrą symfoniczną. W dalszej części artykułu posłużę się przykładem orkiestry kameralnej. Przed paru laty nawiązałem współpracę z ciekawym zespołem Warsaw Camerata, pod dyrekcją maestro Pawła Kos‑Nowickiego, z którym pod auspicjami Raiffeisen Polbanku organizujemy spotkania menedżerskie „Paradygmat muzyczny, czyli rzecz o doskonałej organizacji”. Za każdym razem, siedząc wśród członków orkiestry, zaproszeni goście – liderzy i właściciele firm – mogą poczuć klimat organizacji idealnej, która staje się dla nich źródłem niecodziennej inspiracji.

Nuty, czyli procesy

Warsaw Camerata, jak każda profesjonalna orkiestra kameralna, jest bardzo precyzyjnie zorganizowana, a poszczególni artyści doskonale znają swoje miejsce i rolę w ramach struktury kwintetu skrzypcowego – pierwszych skrzypiec, drugich skrzypiec, altówki, wiolonczeli i kontrabasu. Czy to nie przypomina typowej organizacji biznesowej? Pierwsze i drugie skrzypce to tzw. komercja – sprzedaż i marketing, bo to oni podają temat muzyczny, czyli innymi słowy: oferują produkty i usługi.

Ale ktoś też musi wykonywać pracę, która jest mniej spektakularna, zapewniając wsparcie zespołom działającym na pierwszej linii. Taką rolę pełnią altówka, wiolonczela i kontrabas, czyli klasyczny back‑office w firmie. W przypadku banku można jeszcze dokładniej przyporządkować role: pierwsze i drugie skrzypce to sprzedaż, altówki tworzące podkład harmoniczny to operacje, wiolonczele są jednostkami wsparcia, a kontrabasy, dające podstawę brzmienia, są departamentami ryzyka, a jak wiadomo, ocena ryzyka to fundament bankowości.

W orkiestrze każdy muzyk wie, co i kiedy ma zagrać, jaka jest jego rola i podczas koncertu skupia się na niej, grając pod dyktando dyrygenta, w idealnej harmonii z pozostałymi instrumentalistami. W przypadku tej organizacji każdy pracownik wykonuje zadania zlecone przez przełożonego i ściśle współpracuje z pozostałymi członkami zespołu. Poszczególne sekcje instrumentalne współdziałają z innymi, oczywiście zgodnie z wytycznymi ujętymi w zapisie nutowym. Nuty to wewnętrzne instrukcje i regulaminy sterujące procesami w tym „przedsiębiorstwie”. Muzycy przez wieki osiągnęli niedościgłe mistrzostwo w rozpisywaniu, a potem czytaniu i wykonywaniu procesów. Na partyturze dyrygent ma zapis wszystkich instrumentów, natomiast każdy instrumentalista ma przed sobą nuty (i pauzy) tylko swojej partii. Tu dygresja: nawet pauza ma kolosalne znaczenie, bo to ona pozwala słuchaczowi zastanowić się i poczuć brzmienie frazy, podobnie jak klientowi trzeba pozwolić, aby mógł zastanowić się nad wyborem produktu bądź usługi.

Nawet tak profesjonalna organizacja jak orkiestra, gdzie każdy doskonale zna swoje miejsce oraz ma precyzyjnie rozpisany i wyćwiczony proces, nie może grać bez dyrygenta, czyli lidera.

Czy firmy mają tak idealnie rozpisane procesy? Gdyby tak było, to liderzy sprawdzaliby tylko, czy pracownicy robią dokładnie to, co jest zapisane na przykład w aplikacji MS Project, będącej biznesowym odzwierciedleniem partytury. Zaletę precyzyjnie określonych procesów doceniły już firmy produkcyjne, które były nieustannie poddawane presji optymalizacyjnej. Ale firmy usługowe lub doradcze bardzo rzadko trzymają się swoich partytur. Warto więc się zastanowić, co wtedy czuje klient. Czy widząc brak przygotowania, nieporadność bądź bałagan w działaniach przedstawicieli firmy, będzie chciał kiedykolwiek skorzystać ponownie z jej oferty? Być może dzieje się tak dlatego, że brakuje „dobrze napisanych nut”, czyli procesów opisujących pożądane zachowania i działania wobec poszczególnych grup klientów. I wtedy pracownicy muszą improwizować bądź grać fałszywie.

Jednak samo rozpisanie procesów nie wystarczy. Zanim nadejdzie dzień koncertu, muzycy poświęcają mnóstwo czasu na ćwiczenia. Najpierw indywidualnie, potem odbywają się próby w sekcjach pod kierownictwem koncertmistrzów, czyli dyrektorów departamentów, by na koniec ćwiczyć już w kompletnym składzie pod kierownictwem prezesa, czyli dyrygenta. To właśnie dzięki ćwiczeniom orkiestra wypracowuje wspólny rytm, barwę i wyraz utworu, łącząc indywidualizm artystów wokół jednego celu. Te ciągłe ćwiczenia uczą muzyków idealnej współpracy, a organizację zbliżają do pełnej perfekcji.

Organizacja dobrze nastrojona
Piotr Czarnecki i Paweł Kos‑Nowicki podczas koncertu „Paradygmat muzyczny, czyli rzecz o doskonałej organizacji”

Harmonia, czyli współpraca

Ta perfekcja jednak natychmiast znika, gdy jeden z muzyków zaczyna źle grać. Najpierw słyszą to jego koleżanki i koledzy z sąsiednich pulpitów, potem być może dyrygent, a na koniec, niestety, publiczność. Podczas „Paradygmatu muzycznego” robimy eksperyment – jeden z muzyków gra właściwe nuty, ale z pewnym opóźnieniem. Jak się okazuje, szybko wyłapują to usadzeni między muzykami słuchacze. Nawet jeśli nie są wytrawnymi melomanami i, co ważne, kompletnie nie znają wykonywanego utworu – zawsze potrafią bezbłędnie wyczuć fałsz!

Tak samo jest z firmami i ich pracownikami oraz klientami. Jakże często w organizacjach słyszymy: „Ale szefie, przecież wszystko zrobiliśmy, tylko tydzień później”. Problem w tym, że klienci, nawet jeśli nie znają dokładnie szczegółów naszego biznesu, wyczuwają, że organizacja „fałszuje” i naraża na nadmierne wydatki bądź dostarcza towar czy usługę niezgodnie z umową.

W orkiestrze reakcje na fałsz są zdecydowane. Gdy pytam muzyków, jak w takiej sytuacji postępują, bez żadnego wahania zapewniają, że nie zamiatają żadnych niedoróbek pod dywan. Osoba fałszująca przeszkadza innym i może wybić z rytmu nie tylko sąsiadów z sekcji, ale cały zespół. Dlatego sami muzycy od razu zwracają uwagę takiej osobie, najpierw dyskretnie, a potem coraz dobitniej. Jeśli to nie pomoże, interweniuje dyrygent. A zwrócenie uwagi przy wszystkich, na forum orkiestry, nigdy nie jest przyjemne.

Tak postępują muzycy nawet w małej orkiestrze kameralnej, gdzie każdy praktycznie jest nieomal solistą. A co musi się dziać w przypadku orkiestry liczącej ponad 120 osób? Czy dyrygent może usłyszeć, że na piątym pulpicie drugich skrzypiec jeden z muzyków nie zagrał wszystkich nut? Jest to mało prawdopodobne. Ale w tej organizacji, gdzie jeden muzyk może zepsuć efekt całej orkiestry i usłyszy to publiczność, elementem współpracy jest współodpowiedzialność dzielona na wszystkie pulpity. Dlatego sąsiedzi natychmiast zwrócą uwagę na fałszywe tony. I uczciwie to skorygują, dla wspólnego dobra. W organizacji idealnej mechanizmy samoregulacji działają i są skuteczne.

Jak wyglądają firmowe realia? Ile razy w organizacjach zdarzają się sytuacje, w których jeden z pracowników lekceważy swoje obowiązki, co odbija się na zespole i co dostrzegają klienci. Współpracownicy odwracają wzrok i mówią: „Przecież ja nie jestem od tego, żeby mu zwracać uwagę. Od tego jest szef, nie ja!”. A szef nie zawsze wszystko widzi. Zdarza się nawet, że dowiaduje się o problemie ostatni.

Dyrygent, czyli przywódca

Jeden z najwybitniejszych autorytetów zarządzania, Peter Drucker, powiedział kiedyś, że „współczesny lider powinien działać jak dyrygent, który potrafi wydobyć z orkiestry najlepsze wykonanie poprzez doskonalenie współpracy całego zespołu”. Tę sentencję wygłoszoną przed laty potwierdzają dziś liczne badania, pokazujące silny wzrost roli przywództwa inspiracyjnego kosztem charyzmatycznego. Gdy w trakcie wykonania „Paradygmatu muzycznego” pytam Pawła Kos‑Nowickiego o to, jak wygląda praca dyrygenta, ten zawsze podkreśla, że najważniejsza jest umiejętność równoczesnego inspirowania muzyków oraz czerpania od nich inspiracji. Każdy z artystów grający w Warsaw Camerata jest co najmniej magistrem sztuki i każdy może wnieść coś ciekawego do interpretacji utworu, do wspólnej pracy całej orkiestry. Jest to duże wyzwanie, gdyż czasami pomysłów jest zbyt dużo i tylko część z nich można wybrać. Co oznacza, że dyrygent musi być również dyplomatą, aby tych wrażliwych muzyków nie urazić. Trzeba stymulować pomysły, a równocześnie wprowadzić w życie najlepsze z nich, żeby osiągnąć spójną wizję utworu.

Przywództwo może być dla każdej organizacji siłą i wsparciem, ale potrafi też być przekleństwem i obciążeniem. I firma, i orkiestra potrzebują wyraźnego lidera, który wie, czego chce, i nie stosuje mikrozarządzania, chcąc udowodnić każdemu, że wszystko wie najlepiej. Świetnie to ujął Jack Welch, legendarny prezes amerykańskiego koncernu General Electric, mówiąc: „Najlepsze, co może się przydarzyć w profesjonalnym życiu lidera i menedżera, jest to, że każdy z pracowników będzie na swoim stanowisku lepszy od ciebie. Co nie znaczy, że nie możesz nimi kierować”. Dlatego dyrygent jest egzemplifikacją tego, kim powinien być przywódca w organizacji. On jest muzykiem, świetnie wykształconym i wykwalifikowanym, ale czy może usiąść przy pulpicie i zastąpić profesjonalnego instrumentalistę? Zdarza się to bardzo rzadko. Dlatego też dyrygent, realizując wizję utworu, powinien wskazywać kierunek oraz inspirować, ale równocześnie zostawiać przestrzeń muzykom do interpretacji. Oczywiście można być dyrygentem dyktatorem, nakazując muzykom: „Macie tak grać, bo ja tak chcę”. Ale czy pod presją będą grali lepiej, z pasją i zaangażowaniem? Nie, bo zabraknie im motywacji. Podobnie jest z pracownikiem, który bez wiary w sens wykonywanej pracy nie włoży w nią serca. Lider nie może nigdy zapominać o osobistej odpowiedzialności za efekty pracy poszczególnych ludzi i całego zespołu. Gdy koncert się uda, najczęściej mówi się: orkiestra zagrała świetnie, nieco rzadziej, że dyrygent pięknie poprowadził orkiestrę. Ale gdy coś pójdzie źle, zazwyczaj odpowiedzialność spada na lidera – dyrygent zawalił. Dlatego zamiast wyrywać skrzypce muzykom, warto dać im trochę przestrzeni i wskazywać kierunek, inspirować i motywować, a na koniec podzielić się splendorem płynącym z sukcesu. Co robi dyrygent, kiedy słychać pierwsze oklaski? Wskazuje ręką na zespół, bo to cały zespół zasłużył na owacje. Gdy firma odniesie sukces, kto wychodzi zbierać pochwały? Zazwyczaj lider, który czasem rzuci formułkę, że najważniejsi są ludzie, ale cały splendor i tak spada na niego. Czołowi dyrygenci potrafią po dobrym koncercie wejść w orkiestrę i podziękować najlepszym z nich, mówiąc każdemu: „To twój sukces”.

Czy więc w orkiestrze złożonej z wybitnych instrumentalistów dyrygent jest w ogóle potrzebny? Dziś coraz większą popularnością cieszy się idea holokracji, chwalonej za sprzyjanie elastyczności i zaangażowaniu, choć wciąż traktowanej przez oponentów jako naiwne mrzonki. Postanowiłem więc przeprowadzić podczas koncertu eksperyment. Poprosiłem dyrygenta, aby usiadł wśród publiczności, a orkiestrze dałem zadanie wykonania utworu bez lidera. Co się wówczas stało? Wydawało się, że orkiestra grała sama. Tymczasem wszyscy muzycy zaczęli kierować wzrok na pierwszego skrzypka – koncertmistrza – i grać pod jego dyktando. Jak się okazało, zespół szybko wykreował nowego lidera, ponieważ zawsze potrzebny jest przywódca, który wskaże kierunek, nadaje tempo i decyduje, kiedy zwolnić, a kiedy przyspieszyć. Nawet tak profesjonalna i zgrana organizacja, gdzie każdy doskonale zna swoje miejsce, ma świetnie dopracowany, rozpisany i wyćwiczony proces, nie może sobie poradzić bez lidera. Warto tu przypomnieć popularną sentencję niezapomnianego Petera Druckera, który twierdził, że „w każdej organizacji tylko spory, chaos i nieefektywność pojawiają się samoistnie. Kluczowe procesy potrzebują przywództwa”.

Jazz, czyli zmiana

Na współczesnych rynkach, cechujących się dużą zmiennością, jedną z najważniejszych kompetencji jest umiejętność zarządzania zmianą. Klasykiem stało się powiedzenie, że jedyne, co jest dziś pewne w biznesie, to nieustanna zmiana. Jednym z kluczowych obszarów zmiany jest wprowadzenie nowych, innowacyjnych produktów i usług. Zarówno w przypadku zmiany, jak i innowacji można odnaleźć analogię w muzyce.

Muzycy klasyczni grają z nut, czyli według procesów opracowanych wieki temu. A tymczasem warunki się zmieniają i słuchacze chcą czegoś nowego. Odpowiedzią na zmianę oczekiwań słuchaczy jest jazz, którego istotą jest nie tylko innowacyjny rytm bądź melodyka, ale przede wszystkim improwizacja. Wbrew pozorom jazz nie oznacza wcale dowolności. Piękno tej muzyki polega na tym, że grana jest w pewnych ramach, które w biznesie mogą być związane z regulacjami, konkurencją, kulturą organizacyjną, klientami czy charakterem produktów. Gdy otoczenie wytwarza pewne ramy, w których organizacja musi się odnaleźć, warto pójść śladem muzyków jazzowych. Pobudzają się oni do kreacji i nowych interpretacji znanych standardów, ale w określonym zakresie, jak na przykład liczba taktów przypadających na solówkę czy zakres tonacji, w których mogą się poruszać. Muzycy się umawiają, że dany temat będą ogrywać w konkretny sposób, a resztę pozostawiają improwizacji, która wywołuje określone reakcje publiczności. Muzyka jazzowa uczy też, jak wyróżniać się i zaskakiwać słuchaczy, gdyż jedną z najważniejszych kompetencji profesjonalnego muzyka jest skupienie atencji słuchacza i wywołanie zachwytu publiczności. W ten sam sposób powinny postępować firmy wprowadzające nową ofertę – gdy dział marketingu zrobi badania rynkowe, a dział sprzedaży porozmawia z klientami, to znane nam już oczekiwania wskażą kierunek osobom odpowiedzialnym za wdrażanie innowacji. Ci, poruszając się w ustalonych ramach, mają przestrzeń na interpretację, która przełoży się na zachwyt klientów.

Co robi dyrygent, kiedy ze strony publiczności słychać pierwsze oklaski? Wskazuje ręką na muzyków, bo to cały zespół zasłużył na owacje.

Te zasady, które poznałem w świecie muzycznym, staram się wykorzystywać w pracy zawodowej, w tym w zarządzaniu zmianą. Gdy objąłem stery Raiffeisena w Polsce, dostałem zadanie przeprowadzenia głębokiej transformacji. Jednym z kluczowych wyzwań było wykształcenie w menedżerach umiejętności efektywnej współpracy. Postanowiłem wdrożyć zasady obowiązujące w orkiestrze, gdzie gra się z całym zespołem i dzieli odpowiedzialnością, a trudne decyzje nie mogą czekać, ponieważ klienci i pracownicy szybko wyczują fałszywą nutę.

Zacząłem od szlifowania współpracy zespołowej i współodpowiedzialności. W tym celu przygotowałem warsztaty muzyczne, na których cały zespół zarządzający dostał za zadanie wykonać na instrumentach perkusyjnych, wspólnie z orkiestrą Warsaw Camerata, Symfonię Dziecięcą Leopolda Mozarta, ojca słynnego Wolfganga Amadeusza. Wydawało się to na pozór zadaniem łatwym – przecież każdy potrafi liczyć do 4 (a takie było metrum utworu) i w odpowiednim momencie (według zapisu nutowego) uderzyć w bębenek, trójkąt bądź w kołatkę. Współdziałanie z orkiestrą, jako jej integralna część, wejście w odpowiednim, dokładnie określonym momencie stało się dla grupy 45 menedżerów ogromnym wyzwaniem. Podczas prób jeden z kluczowych dyrektorów, któremu powierzono piąty trójkąt, uporczywie wchodził w złym momencie i wówczas dyrygent przerywał frazę i cała orkiestra rozpoczynała grę od nowa. W pewnym momencie koleżanki i koledzy spóźnialskiego menedżera zrozumieli, że jego błędy wpływają na efekt ich pracy, niwecząc końcowy rezultat. Wówczas sami zaczęli go dopingować, by bardziej zaangażował się w wykonanie. Nagle okazało się, że niezależnie od pozycji w banku wszyscy musieli maksymalnie skoncentrować się na realizacji wspólnego celu muzycznego i każdego obowiązywały te same jasne zasady. Gdy w końcu, po wielu próbach, wykonali tę symfonię bezbłędnie, na ich twarzach było widać autentyczną radość i satysfakcję z wykonania zadania, które wydawało się być na początku wręcz poza zasięgiem.

Z czasem muzyczne ćwiczenia zaczęły towarzyszyć nam przy corocznym podsumowaniu wyników. Prowadziliśmy różne eksperymenty muzyczne, ale przełomowym doświadczeniem był pomysł stworzenia z 350 menedżerów banku chóru, który miał zaśpiewać przed gronem 1500 pracowników Odę do radości Ludwika van Beethovena, wykonując ją wraz z pełną orkiestrą symfoniczną. Tego już było za wiele dla konserwatywnych bankowców. Przychodziły do mnie kolejne delegacje, abym odpuścił, ja jednak obstawałem uparcie przy tym pomyśle. Podczas kolejnych i coraz bardziej udanych prób chóru zauważyłem, że jeden z czołowych zarządzających nie śpiewa. Gdy go spytałem, dlaczego się nie angażuje, powiedział, że ma tak fatalny słuch i głos, iż w szkole podstawowej proszono go, by nie przeszkadzał i wychodził z klasy, gdy inne dzieci śpiewały. Udało mi się go przekonać, żeby spróbował mówić w rytm, wspólnie ze wszystkimi, a gdyby zechciał wydobyć głos, to i tak w otoczeniu tylu osób wcale go nie będzie słychać. I rzeczywiście zaczął tak działać, stając się aktywnym uczestnikiem naszego chóru. Po wspaniałym koncercie, zakończonym owacją na stojąco, podszedł do mnie i powiedział: „Posłuchaj, ja po raz pierwszy w życiu naprawdę śpiewałem! Tylko dlaczego musiałem zaczynać od Beethovena!?”. Sam mówi dziś, że od tamtej pory stał się miłośnikiem muzyki poważnej, czy jak ją wolę określać – doskonałej. A ja mam przyjemność i zarządzać, i inspirować się zgranym, profesjonalnym zespołem menedżerów.

O autorach
Tematy

Może Cię zainteresować

Stwórz przestrzeń mentalną, by podejmować mądre decyzje

W dynamicznych i złożonych realiach współczesnego świata liderzy coraz częściej funkcjonują w trybie działania — skupieni na zadaniach, wynikach i kontroli. Choć niezbędny, ten tryb, jeśli dominuje, prowadzi do wypalenia, słabej jakości decyzji i ograniczenia innowacyjności. Autorzy Megan Reitz i John Higgins proponują alternatywę: tryb przestrzenny — stan uważności, w którym liderzy zyskują szerszą perspektywę, dostrzegają zależności i pogłębiają rozumienie sytuacji.

Aby rozwijać przestronność w organizacjach, autorzy prezentują model SPACE, który wskazuje pięć kluczowych czynników:

  • S</strong>afety (bezpieczeństwo psychologiczne),

  • P</strong>eople (relacje sprzyjające refleksji),

  • Attention (świadome kierowanie uwagą),

  • Conflict (konstruktywna konfrontacja z różnicą),

  • Environment (środowisko wspierające refleksję).

Podkreślają, że liderzy — poprzez swoje zachowania, decyzje i sposób prowadzenia rozmów — kształtują kulturę organizacyjną i mogą (świadomie lub nie) zamykać lub otwierać przestrzeń na głębsze myślenie i autentyczny dialog. Dlatego dojrzałe przywództwo polega dziś nie tylko na działaniu, lecz także na umiejętności tworzenia i utrzymywania mentalnej przestrzeni dla siebie i innych.

Jak powinno "brzmieć" miejsce pracy? Dźwięki biura – czyli jak naprawdę brzmi nowoczesne miejsce pracy?

Podczas warsztatów z Office Managerami w listopadzie ubiegłego roku na wydarzeniu Forum Biuro i Administracja, zidentyfikowaliśmy szereg wyzwań, które realnie wpływają na codzienne funkcjonowanie biur. Niezależnie od omawianego obszaru nieustannie powracała jedna kwestia : akustyka.

W czasach hybrydowego modelu pracy, redefinicji przestrzeni biurowych i rosnącej roli dobrostanu pracowników, coraz częściej wracamy do tematu, który… dosłownie nas otacza. Akustyka – niegdyś traktowana marginalnie – dziś staje się jednym z kluczowych czynników projektowania efektywnego i przyjaznego biura.

Znaczenie akustyki w biurze

Jeśli chodzi o projekt biura, estetyka i funkcjonalność często wysuwają się na pierwszy plan. Tymczasem to właśnie akustyka bywa pierwszym aspektem, który budzi niezadowolenie użytkowników. Ma ona bezpośredni wpływ na produktywność, samopoczucie i ogólne zadowolenie pracowników. Nadmierny hałas obniża koncentrację, podnosi poziom stresu i obniża efektywność, podczas gdy dobrze zaprojektowana przestrzeń dźwiękowa wspiera skupienie, prywatność i współpracę.

O tym, jak duże znaczenie ma dźwięk – a dokładniej: jego jakość – rozmawialiśmy podczas spotkania „Dźwięki biura: jak akustyka wpływa na komfort i efektywność”, zorganizowanego przez Bene, Jabra i A+V. Wydarzenie zgromadziło ekspertów, praktyków i office managerów, a dzięki interdyscyplinarnemu podejściu mogliśmy spojrzeć na akustykę biura z różnych perspektyw: projektowej, technologicznej i użytkowej. Ekspertem wydarzenia był inżynier akustyk i realizator dźwięku – Bartek Czubak (Acoustic Masters).

Multimedia
Dobrostan: Inwestycja w przyszłość czy chwilowa moda?

Od ponad dekady wspiera ona liderów i firmy w budowaniu strategii dobrostanu i zdrowego środowiska pracy. Dowiedz się dlaczego dobrostan stał się strategicznym tematem dla biznesu, jakie wyzwania stoją przed liderami w hybrydowym świecie oraz jak skutecznie wdrożyć kulturę dobrostanu w organizacji. Ewa Stelmasiak obala mity dotyczące dychotomii między zyskiem a dobrostanem, podkreślając, że zrównoważone podejście do pracy jest kluczem do długoterminowego sukcesu. Analizuje również wpływ nowych technologii na wellbeing, wskazując na konieczność mądrego zarządzania tymi narzędziami, aby wspierały, a nie szkodziły pracownikom.

Ilustracja ukazuje nowoczesne biuro z lotu ptaka. W centrum kadru, w promieniu światła padającego z góry, dwoje pracowników prowadzi spokojną rozmowę przy małym stole. Otaczają ich puste biurka i subtelnie oświetlona przestrzeń biurowa. Kompozycja podkreśla wagę relacyjnego kontaktu, zaufania i mindful leadership w miejscu pracy. Uważne przywództwo: Jak mindful leadership rewolucjonizuje zarządzanie zespołem
Kryzys zaangażowania pracowników: globalny kontekst Współczesne organizacje stają wobec bezprecedensowego kryzysu zaangażowania i dobrostanu pracowników, który wymaga wdrożenia mindful leadership jako strategicznego rozwiązania. Najnowszy raport Gallupa ujawnia alarmujące dane: jedynie 21% zatrudnionych globalnie wykazuje pełne zaangażowanie w pracę. Co więcej, wskaźnik ten systematycznie spada po czterech latach wzrostu. Dodatkowo, równie niepokojące są statystyki dotyczące ogólnego […]
Multimedia
Metaverse to szansa dla biznesu. Czy Twoja firma jest gotowa?

W świecie zdominowanym przez sztuczną inteligencję, Metaverse może wydawać się technologią drugiego planu. Jednak ignorowanie jej potencjału to błąd strategiczny. Dowiedz się, dlaczego technologia Metaverse, mimo obecnej fazy rozwoju, jest kluczowa dla przyszłości biznesu i jak firmy mogą przygotować się na nadchodzącą transformację.

Horyzontalna ilustracja 3D w stylu hiperrealistycznym przedstawia długą, cienką belkę zawieszoną na centralnym trójkątnym wsporniku. Po lewej stronie belki znajduje się przezroczysty sześcian z delikatnie świecącymi, schematycznymi wzorami przypominającymi układ scalony – symbolizując sztuczną inteligencję. Po prawej stronie – surowy, ciężki kamień o nieregularnej fakturze – symbol ludzkiego myślenia i refleksji. Kompozycja jest idealnie wyważona, a tło utrzymane w subtelnym gradiencie błękitno-beżowego światła tworzy spokojną, kontemplacyjną atmosferę. Czy sztuczna inteligencja osłabia zdolności krytycznego myślenia liderów biznesu?

Sztuczna inteligencja radykalnie przekształca współczesne zarządzanie, stawiając przed liderami fundamentalne pytanie strategiczne. Czy jednocześnie systematyczne poleganie na zaawansowane systemy AI nie prowadzi do erozji kluczowych kompetencji poznawczych kadry kierowniczej?

Analitycy Brookings Institution przedstawili niepokojące ostrzeżenie. Nadmierne zaufanie do systemów AI może systematycznie osłabiać zdolności kreatywnego oraz krytycznego myślenia w organizacjach. Zjawisko to przypomina mechanizm, w którym technologie GPS ograniczyły umiejętności nawigacyjne, a wyszukiwarki internetowe zredukowały potrzebę zapamiętywania faktów.

Mechanizm intelektualnej degeneracji: zaufanie kontra weryfikacja

Kluczowym czynnikiem degradacji poznawczej jest bezwarunkowe zaufanie do technologii. Systemy AI generują pozornie precyzyjne odpowiedzi w ułamkach sekund, w rezultacie tworząc złudne wrażenie nieomylności algorytmów.

Badanie Microsoft/CMU ujawniło krytyczny wzorzec behawioralny. Użytkownicy narzędzi generatywnych automatycznie akceptują propozycje AI bez pogłębionej analizy. Co więcej, szczególnie niebezpieczne okazuje się przekonujące przedstawienie interfejsu algorytmu.

Polacy chcą AI w pracy – ale na własnych zasadach. Co zaufanie do wirtualnych agentów mówi o przyszłości przywództwa?

Coraz więcej firm wdraża wirtualnych asystentów i analityków opartych na sztucznej inteligencji, chcąc zyskać na efektywności i innowacyjności. Ale co na to pracownicy? Najnowsze badanie przeprowadzone przez ASM na zlecenie Salesforce ujawnia jednoznacznie: Polacy są otwarci na AI w miejscu pracy, ale tylko pod warunkiem zachowania kontroli i zrozumienia jej działania.

Gorące serca i brutalna rzeczywistość, czyli o budowaniu empatii w organizacji

Empatia liderów to za mało, gdy systemy, procesy i decyzje organizacji świadczą o braku troski. Oto cztery strategie, które skutecznie adresują to wyzwanie.  W świecie biznesu często słyszymy o „wyścigu szczurów” i bezwzględnym pięciu się po korporacyjnej drabinie „po trupach”. Taki scenariusz często przywodzi na myśl „Władcę Much”, gdzie prym wiodą najsilniejsi, a słabsi muszą ustąpić. Wielu uważa, że aby przetrwać i odnieść sukces, po prostu „trzeba być twardym”. Ale czy to jedyna droga?

Konferencja „Odpowiedzialny biznes w praktyce – zrównoważony rozwój jako klucz do przyszłości”

Podsumowanie

Konferencja „Odpowiedzialny biznes w praktyce – zrównoważony rozwój jako klucz do przyszłości” odbyła się 15 kwietnia 2025 roku z inicjatywy ICAN Institute oraz Partnerów. Wydarzenie było poświęcone tematyce zrównoważonego rozwoju, ESG oraz społecznej odpowiedzialności biznesu.

Obecność licznych przedstawicieli biznesu oraz ich aktywne uczestnictwo w dyskusjach miały istotny wpływ na wysoki poziom merytoryczny konferencji. Wymiana wiedzy, doświadczeń i dobrych praktyk w zakresie ESG stanowiła ważny element wydarzenia, przyczyniając się do kształtowania odpowiedzialnych postaw w środowisku biznesowym oraz wspierania długofalowych, wartościowych inicjatyw.

Pięć lekcji przywództwa dla „twardych” prezesów

Choć może się wydawać, że styl przywództwa oparty na kontroli i wydawaniu poleceń wraca do łask, rzeczywistość pokazuje coś zupełnie innego — to liderzy o wysokiej inteligencji emocjonalnej osiągają lepsze rezultaty

Materiał dostępny tylko dla subskrybentów

Jeszcze nie masz subskrypcji? Dołącz do grona subskrybentów i korzystaj bez ograniczeń!

Subskrybuj

Newsletter

Otrzymuj najważniejsze artykuły biznesowe — zapisz się do newslettera!