Reklama
Dołącz do liderów przyszłości i zdobądź przewagę! Sprawdź najnowszą ofertę subskrypcji
Kompetencje przywódcze

Małgorzata Bieniaszewska: Dzisiaj silny znaczy zwinny. Teraz jest najlepszy czas na działanie

24 maja 2020 15 min czytania
Zdjęcie Joanna Koprowska - Redaktorka „ICAN Management Review” oraz „MIT Sloan Management Review Polska”
Joanna Koprowska
Małgorzata Bieniaszewska
Małgorzata Bieniaszewska: Dzisiaj silny znaczy zwinny. Teraz jest najlepszy czas na działanie

„Niektórzy mówią, że kryzys spowolnił ich działanie. W mojej firmie jest dokładnie na odwrót. Pracujemy ze zdwojoną siłą” – mówi Małgorzata Bieniaszewska z MB Pneumatyki. Za wszelką cenę chroni miejsca pracy, dywersyfikując klientów, branże, produkty.

W cyklu #DziałamyWygrywamy redakcja „ICAN Management Review” rozmawia z polskimi przedsiębiorcami o tym, jak stawiają czoła obecnym wyzwaniom oraz jak walczą o swoje lepsze jutro. Małgorzata Bieniaszewska, właścicielka MB Pneumatyki, zdradza nam, jak budowany latami kapitał zaufania pomaga zarządzać ludźmi i ratować firmę dzięki ich kreatywności. Jej przedsiębiorstwo dotychczas specjalizowało się w produkcji złączy do układów pneumatycznych w ciężarówkach, ale właśnie wkracza na rynek z nowymi produktami. Tę twórczą moc wyzwolił kryzys spowodowany pandemią.

Bała się pani o przyszłość MB Pneumatyki? Jakie emocje towarzyszyły pani, gdy ogłoszono stan epidemii i wprowadzono obostrzenia, które dotknęły również pani branżę?

Muszę przyznać, że na początku pandemii mnie zmroziło. Pierwszy tydzień poświęciłam na uporządkowanie spraw w mojej głowie. Musiałam sobie poukładać to, gdzie jesteśmy, z czym się mierzymy, jakie mamy plany na przyszłość i jak musimy je zweryfikować w obliczu kryzysu.

Po tym czasie wszystko nabrało tempa. Niektórzy mówią, że kryzys spowolnił ich działanie, a w mojej firmie jest dokładnie na odwrót. Pracujemy ze zdwojoną siłą. Sytuacja zagrożenia mobilizuje nas do wprowadzenia ogromnych zmian. Każdy czuje się w obowiązku, by się do nich przystosować.

Nie boję się o przyszłość firmy, bo to nie jest czas na strach czy obawy. Teraz jest czas na działanie. Kryzys przetrwają tylko silne przedsiębiorstwa. Mówiąc silne, nie mam wcale na myśli tych dużych. Dzisiaj największą siłą jest zwinność. Przetrwają ci, którzy potrafią przeorganizować swoją działalność i dostosować się do niesprzyjających warunków.

7 dni darmowego dostępu do wszystkich zasobów? Niemożliwe, a jednak! Korzystaj z dostępu do certyfikowanych szkoleń online, webinariów i wielu innych materiałów, które pozwolą ci stawać się lepszym w biznesie! Sprawdzam

Jak kryzys związany z pandemią COVID‑19 odbił się na codziennej działalności MB Pneumatyki?

Już wcześniej dbaliśmy o pracowników, ale pandemia podniosła nam poprzeczkę jeszcze wyżej. Zanim rząd przedstawił wymogi dla pracodawców, dmuchając na zimne, sami zastosowaliśmy wszelkie środki bezpieczeństwa, w tym pracę na zmiany z zachowaniem odstępów między pracownikami. Pracownicy administracyjni przeszli w większości w tryb pracy zdalnej.

Dodatkowo wyizolowaliśmy jedną brygadę na produkcji, która nie ma kontaktu z innymi pracownikami na wypadek, gdyby okazało się, że dosięgnął nas koronawirus. Osoby oddelegowane do tego zespołu przebywają w domach „w gotowości bojowej”. Taka przezorność pozwoli nam zapewnić ciągłość produkcji w sytuacji, gdyby reszta załogi musiała udać się na kwarantannę.

Wspominała pani, że w firmie nastąpiła mobilizacja. Na czym ona polega? Jaki jest wasz przepis na przetrwanie?

Gdy wszyscy szukali obniżki kosztów i na tym się skupiali, my działaliśmy dwutorowo. Zamiast pytać pracowników, gdzie kryją się potencjalne źródła obniżki kosztów, ja zapytałam ich, gdzie są źródła przychodów. Wszyscy zaangażowali się w myślenie o tym, jak możemy zwiększyć sprzedaż, zdywersyfikować rynek, produkty i odbiorców. Wykorzystujemy ten trudny czas na tworzenie nowych rozwiązań produktowych. Dodaliśmy kilka funkcji do naszych wyrobów, ale też stworzyliśmy kompletnie nową rodzinę produktów.

Docieramy do rynków dotychczas nieeksplorowanych. Mamy wiele pomysłów na dotarcie do nowych branż. Myśleliśmy nawet o produkowaniu zaworków do respiratorów, na wypadek gdyby w Polsce wzorem Włoch zamknięto większość zakładów oprócz tych produkujących strategiczne dobra. Postanowiliśmy dotrzeć do branży grzewczej potrzebującej części toczonych, które możemy wykonywać na naszych obrabiarkach numerycznych. A nawet przecieramy szlaki w branży pojazdów powietrznych.

Kryzys w różnych częściach świata pojawiał się w różnorodnym natężeniu, a to pozwala nam na dynamiczne zmiany i podążanie za potrzebami klientów na bieżąco. A ponieważ nie jesteśmy wielką organizacją, dobrze działamy w zwinnych warunkach. Cały czas pozostajemy w gotowości produkcyjnej. Zwinnie dostosowujemy się do nowych wyzwań i potrzeb. Takie podejście jest w naszym DNA i ono ratuje nas w dobie kryzysu. Nie musimy się go uczyć, mamy to w naszym krwiobiegu.

Gdzie pani szukała oszczędności?

Zmniejszyliśmy stany magazynowe, ograniczyliśmy wydatki na usługi obce. Poza tym porozumieliśmy się z dostawcami w sprawie rozłożenia dostaw na raty, aby płacić w terminie i nie zwiększać własnych stanów magazynowych.

Jesteśmy w stałym kontakcie z klientami. Ustalamy, czego potrzebują, jakie mają oczekiwania i w czym możemy im pomóc. Paradoksalnie kryzys sprawił, że nasze więzi z klientami się zacieśniły. Mamy z nimi o wiele bliższy kontakt i lepiej niż dotychczas rozumiemy się nawzajem.

To brzmi zbyt kolorowo. Obyło się bez trudnych decyzji związanych na przykład ze zwolnieniami?

Przed kryzysem wielokrotnie mówiłam, że pracownik stanowi największą wartość mojej firmy. Trzymałam się tego przed kryzysem, trzymam się podczas kryzysu i będę się trzymać po kryzysie. Dbanie o ludzi to podstawowa wartość firmy rodzinnej, którą wpoił mi ojciec. Nie chcę z niej rezygnować mimo obiektywnie niełatwej sytuacji.

Mój nadrzędny cel od początku stanu epidemii jest jeden: nie zwalniać nikogo. Aby go zrealizować, byliśmy zmuszeni skorzystać z tarczy antykryzysowej. Podjęłam tę trudną decyzję mimo świadomości, że dotyka ona pracowników. Niestety nie miałam innego wyjścia. Walczyliśmy też o wsparcie finansowe, bo dziś najważniejsza jest płynność finansowa. Przetrwają te firmy, które mają żywą gotówkę, a nie te, które prezentują piękne wyniki na papierze.

MB Pneumatyką kierują niemal same kobiety. Kobiety inaczej podchodzą do zarządzania kryzysowego? Coś je wyróżnia?

Kobiety to opanowanie i spokój. Niestety emocjonalność i empatia u kobiet bardzo często są mylone z histerią i brakiem opanowania. To błędne myślenie! Kobiety są bardziej wrażliwe i więcej odczuwają, ale to nie oznacza braku autokontroli.

W momencie pierwszego szoku, po oswojeniu się z nową sytuacją, musiałam przeanalizować wszystkie możliwe zagrożenia. Taka już jestem, że wolę znać najgorsze zakończenie. Pomaga mi to uzbroić się i tak dostosować do panujących warunków, aby tego scenariusza za wszelką cenę uniknąć.

Co wchodziło w grę w tych najczarniejszych scenariuszach?

Skłamałabym, mówiąc, że nie wzięłam pod uwagę konieczności zwolnienia pracowników. Mimo że za żadne skarby świata nie chciałam i nie chcę do tego dopuścić, moim obowiązkiem jako lidera było rozważenie tego scenariusza. Musiałam przemyśleć, kto jest niezbędny do przetrwania firmy, a kogo w ostateczności można zwolnić.

Rozważałam brak płynności finansowej, gdyby okazało się, że produkcja w Polsce zostanie całkowicie wstrzymana. Przeliczyliśmy, na ile starczy nam pieniędzy w takim wypadku. Myślałam też o głównych klientach i o tym, jak ich możliwa upadłość przełożyłaby się na kondycję naszej firmy.

MB Pneumatyka przetrwała wiele trudnych chwil w swojej historii, unikając tych najgorszych scenariuszy. Podczas kryzysu finansowego 2007–2009 to pani była za sterami firmy i wyprowadziła ją na prostą. Te doświadczenia panią wzmacniają? Czego się wtedy pani nauczyła?

Komunikacji. Tego, że obowiązkiem każdego lidera jest informować pracowników o bieżącej sytuacji, o planach, wizji firmy na najbliższy czas. Ludziom trzeba dać poczucie sensu. Muszą wiedzieć, że choć nie jest najlepiej, firma nie spoczęła na laurach. Podjęła działania. A za sterami jest odważny i charyzmatyczny lider, który bierze pełną odpowiedzialność za podejmowane działania.

Lider musi dać też ludziom przyzwolenie do popełniania błędów, w sytuacji gdy warunki są tak nieprzewidywalne. Inaczej zdusi w zarodku kreatywność swojego zespołu. A w kryzysie na kreatywności i innowacyjności naszych ludzi zależy nam najbardziej.

Obowiązkiem lidera jest też być autentycznym i spójnym. Kryzys nie daje prawa do zmiany wartości. Kryzys nie jest w tym przypadku żadną wymówką. Jeśli w czasach prosperity ludzie stanowili najważniejsze dobro firmy, to w kryzysie trzeba walczyć o każdą osobę i jej etat. Nie można zaczynać ratowania firmy od zwolnień. To zabija morale…

Popełniła pani wtedy jakiś błąd, którego szczególnie żałuje? Pamiętam, że nie udało się uratować wszystkich miejsc pracy.

Wtedy doszliśmy do ściany. Nie mogliśmy uchronić pracowników. Osobiście rozmawiałam z każdym, gdy musiałam mu podziękować za pracę. Było to silne i dramatyczne przeżycie, jedno z najgorszych w moim życiu. Przyprawiło mnie o poczucie winy. Czułam się za te zwolnienia odpowiedzialna. Czysto po ludzku było mi z tym bardzo źle.

Bardzo dobrze to pamiętam. Musiałam zwolnić prawie trzydzieści osób. A już podczas zwalniania trzeciego pracownika załamałam się i nie byłam w stanie opanować emocji. Wtedy przeryczałam praktycznie cały dzień. Ale innego wyjścia nie było, inaczej nie uratowałabym firmy.

Po kryzysie „odzyskaliśmy” wielu naszych ludzi. Za punkt honoru wzięłam zatrudnienie tych, których byliśmy zmuszeni zwolnić. Wtedy na cztery firmy w Europie produkujące złącza jedna zbankrutowała. My przetrwaliśmy, ale nie obyło się bez poniesienia ogromnych kosztów materialnych i emocjonalnych.

Jak lekcje z poprzedniego kryzysu pomogły pani w obecnej sytuacji?

Po traumatycznych doświadczeniach związanych ze zwalnianiem ludzi wiedziałam, że tym razem nie mogę nikogo zwolnić, że to ostateczność. Uznałam też dwie kwestie za bardzo ważne.

Po pierwsze, postanowiłam zdywersyfikować branże i produkty. Poprzednie kryzysy nauczyły mnie, że trzeba mieć wielu różnych klientów. Nie można uzależniać się od dwóch kluczowych kontrahentów, bo gdy któryś upadnie, również moja firma będzie zagrożona. Więcej zróżnicowanych klientów daje poczucie bezpieczeństwa. Gdy jednemu klientowi powinie się noga, zawsze zostają inni, którzy mogą być w lepszej sytuacji. Kieruję się złotą zasadą, zgodnie z którą jeden klient może mieć maksymalnie 10% udziału w naszej całkowitej sprzedaży.

Po drugie, zadbałam o płynność finansową. Mimo że stale inwestujemy w rozwój MB Pneumatyki, zawsze mamy odłożone pieniądze na tzw. czarną godzinę. Obserwując, co się działo w tamtym roku, jak następowało spowolnienie w naszej branży, przygotowaliśmy się i zadbaliśmy o odpowiedni poziom gotówki.

Odblokuj dostęp do wszystkich naszych zasobów online i ochroń siebie, swój zespół i firmę w czasie kryzysu! Skorzystaj przez 7 dni za darmo! Webinaria, szkolenia z certyfikatem, praktyczne artykuły – to wszystko czeka na właśnie na ciebie! Sprawdzam

Wiem, że z natury jest pani optymistką twardo stąpającą po ziemi. Czy dostrzega pani zatem jakieś zalety obecnej sytuacji?

Jeszcze bardziej ujawnił się potencjał moich pracowników, którzy zaskoczyli mnie swoją kreatywnością. To oni wymyślili nowe produkty czy rozwiązania, które obecnie wdrażamy. Nauczyliśmy się pracować zdalnie, co dotychczas było dla nas niewyobrażalne. Mało tego! Dotychczasowe wizyty u klientów zostały przeniesione do świata online, co bardzo obniżyło koszty, ale równocześnie przyspieszyło realizację projektów.

Do tej pory delegacja do Chin zajmowała nam minimum kilka dni. Dzisiaj w ciągu jednego dnia „odwiedzamy” Chiny, Kenię, Turcję i Niemcy. A komunikacja jest na tym samym poziomie merytorycznym i prowadzi do równie konstruktywnych wniosków. Widzę ogromne możliwości rozwoju w tym zakresie. Nie ukrywam, że tutaj też mamy spore oszczędności.

Jak podejmowała pani decyzje? Duża niepewność i nieprzewidywalność nie sprzyjają dokonywaniu wyborów.

Podzieliliśmy się zadaniami w zarządzie i codziennie o godzinie 15:00 spotykaliśmy się podczas wideokonferencji. Raportowaliśmy, co udało się zrobić, z jakimi problemami się mierzymy. Na bieżąco podejmowaliśmy ważne decyzje, po partnersku je ze sobą konsultując. Telefon na stałe przyrósł mi do ręki i do ucha.

Moim celem było zorganizowanie sprawnej komunikacji, bo zdawałam sobie sprawę, że bez niej zginiemy. Dodatkowo bardzo pomogło nam pełne wyrozumiałości podejście do siebie nawzajem. Kiedy emocje były już trudne do zniesienia, potrafiliśmy wspierać się, zamiast dołować. Nie ignorowaliśmy tych chwil słabości.

Każdy wiedział, że może otwarcie komunikować, że ma dość i potrzebuje wytchnienia. Gdy do takich sytuacji dochodziło, ktoś przejmował zadania, za które odpowiadała wycieńczona emocjonalnie osoba, i kontynuował ich realizację do czasu, aż współpracownik się podniósł. Wzajemne wsparcie w zespole jest fundamentem zarządzania kryzysowego. Żaden członek zespołu nie może myśleć, że jest sam. Poczucie wspólnoty wzmacnia każdego od wewnątrz i daje siłę, by przetrwać trudny czas.

Przetrwać to jedno. Ale co dalej? Jakie są plany na przyszłość związane z rozwojem MB Pneumatyki?

Widzimy ogromny potencjał w rynku afrykańskim i to na nim aktualnie się skupiamy. Jednocześnie zdywersyfikowaliśmy produkt. Cały czas pracujemy nad nowymi rozwiązaniami dla dotychczasowych klientów, ale też rozpoczynamy produkcję dla nowych branż.

Jak pani zdaniem będzie wyglądać następna normalność (next normal)? Jak zmieni się krajobraz biznesowy? Jak zmienią się zachowania klientów?

Klienci będą bardziej zachowawczy. Nikt już nie buduje stanów magazynowych, wszyscy redukują poziomy zapasów i zamawiają just in time, kontrolując przepływ gotówki. Obserwuję rosnącą skłonność do spotkań online. W branży automotive nie było to dotychczas takie oczywiste. Klienci preferowali, abyśmy jako dostawcy odwiedzali ich i współpracowali na produkcji. Dzisiaj rozmowy online są dla klientów wystarczające i spełniają ich oczekiwania. Myślę, że ten trend już nie wyhamuje.

Rynek pracownika zmienił się w rynek pracodawcy. Przedsiębiorcy mogą odetchnąć, bo łatwiej będzie pozyskać z rynku dobrych specjalistów, którzy dotychczas byli nieosiągalni. Dla pracowników oznacza to większy stres, wielu już utraciło pracę, wielu straci ją w najbliższych miesiącach.

Jesteśmy zdeterminowani, by rozszerzyć naszą działalność na nowe kraje. Istnieje jednak obawa, że wiele przedsiębiorstw walczących z kryzysem zostanie przejętych przez silniejszych konkurentów. Chińskie firmy już przejmują europejskie przedsiębiorstwa, co stanowi potencjalne zagrożenie.

Nie boi się pani mówić o swoich emocjach, nawet jeśli są to emocje negatywne, z którymi większość woli sobie radzić w samotności. Pani pokazuje, że można sobie z nimi radzić inaczej, dzieląc się nimi otwarcie w mediach społecznościowych i na blogu. Skąd ta odwaga, by iść pod prąd?

Zapadły mi w pamięć słowa Zbigniewa Herberta: „płynie się zawsze do źródeł pod prąd, z prądem płyną śmiecie”. W pełni się z nimi zgadzam. Tak naprawdę moją postawę zawdzięczam ojcu, który mawiał, że konformizm to choroba cywilizacyjna.

Od dzieciństwa zawsze musiałam mieć własne zdanie i głośno o nim mówić. Wtedy taka postawa pomagała mi bronić słabszych, ale też zmieniać się w lwicę, gdy musiałam walczyć o swoje. Z biegiem lat buńczuczność przerodziła się w stonowaną i przemyślaną odwagę, następnie w charyzmę.

Uważam, że bez odwagi człowiek nie jest w stanie dokonywać zmian. Bo do tego trzeba wyjść poza strefę komfortu. Ile osób to potrafi? Ile chce to zrobić? Całe życie testuję swoją wytrzymałość, inaczej nie potrafię. Pozwoliło mi to zbudować kapitał zaufania, który dziś procentuje. Dzięki temu, że nie udaję, jestem autentycznym liderem, mój zespół we mnie wierzy i za mną podąża.

Nigdy nie byłam „panią właściciel”, która tylko delegowała obowiązki i oczekiwała efektów. Mówię otwarcie o sytuacji firmy, swoich obawach i planach na rozwój. Gdy sytuacja jest kiepska, wszyscy – w tym ja – zakasujemy rękawy. Gdy jest dobrze, również razem się cieszymy. Okazywanie emocji wpisało się w DNA naszej organizacji. Ludziom łatwiej utożsamić się z liderem, który jest podobny do nich, który nie boi się mówić o tych dobrych i tych złych emocjach. Dzięki transparentności stałam się częścią zespołu, a moi ludzie naprawdę mi ufają.

O autorach
Tematy

Może Cię zainteresować

Zielone wskaźniki mogą być powodem do niepokoju. Dlaczego liderzy powinni się martwić, gdy widzą tylko pozytywne wyniki?

Czy rosnące wskaźniki na prezentacji wyników firmy rzeczywiście zawsze są powodem do radości? Niekoniecznie. Jeśli pojawiają się zbyt często, mogą świadczyć nie o wyjątkowo korzystnej passie, ale o presji dostarczania pozytywnych wiadomości przełożonym. Zamiecione pod dywan problemy jednak prędzej czy później wyjdą na jaw.

Pozytywne wyniki napawają optymizmem. Jeśli jednak pojawiają się zbyt często, powinny stanowić sygnał alarmowy. Czy koniunktura może być bowiem nieprzerwanie korzystna? Jeśli zbyt długo wszystkie wewnętrzne wskaźniki rosną, warto się nad nimi pochylić. Z doświadczeń renomowanej firmy consultingowej Bain & Company wynika, że aż 70% programów transformacji organizacyjnej kończy się fiaskiem. Bardzo często zdarza się tak, że wszystkie założone cele pozornie są realizowane, a dopiero pod koniec projektu wychodzą na jaw mankamenty. Aby uniknąć takich sytuacji, trzeba dokładnie zbadać źródło błędów.

Multimedia
Zarządzasz firmą. Ale czy zarządzasz swoim zdrowiem?

Codzienność Szpitalnego Oddziału Ratunkowego potrafi być brutalnym lustrem stylu życia liderów. Klaudia Knapik rozmawia z dr Anną Słowikowską – kardiolożką, która zderza mity o zdrowiu z faktami i opowiada o pacjentach, którzy nie zdążyli… wysłać ostatniego maila. To rozmowa o sercu – dosłownie i w przenośni. Dla każdego, kto żyje intensywnie i chce żyć długo.

płaska struktura organizacyjna Ludzie podążają za strukturą: jak mniejsza hierarchia zmienia miejsce pracy

Przejście na samoorganizujące się zespoły i danie większej autonomii pracownikom skutkuje większym zaangażowaniem i lepszymi wynikami. Jednak nie każdemu pracownikowi odpowiada taka zmiana. Menedżerowie coraz częściej dostrzegają, że sposób organizacji firmy wpływa na jej wyniki, dlatego regularnie modyfikują strukturę, licząc na poprawę efektów. Znacznie mniej uwagi poświęca się jednak temu, jak takie zmiany oddziałują na samych pracowników.

Abstrakcyjna ilustracja symbolizująca przywództwo w erze AI: po lewej – chłodne, geometryczne wzory przypominające dane i algorytmy; po prawej – ciepłe, organiczne formy nawiązujące do ludzkiej intuicji. Centralny punkt styku sugeruje integrację logiki i emocji w kontekście sztucznej inteligencji. Lider w erze AI: jak zachować ludzką przewagę w świecie algorytmów

Między AI a ludzką kreatywnością

Kreatywność, wyobraźnia, humor – dotąd uznawane za wyłącznie ludzkie – dziś są imitowane przez sztuczną inteligencję, stawiając fundamentalne pytania o przywództwo w erze AI. Sztuczna inteligencja generuje teksty, obrazy, muzykę, a nawet żarty. Czy oznacza to, że maszyny dorównały człowiekowi także w jego najbardziej subtelnych umiejętnościach?

Bob Mankoff, rysownik magazynu „The New Yorker”, uważa, że nie. Jego zdaniem humor nie rodzi się z danych, lecz z emocji, świadomości własnej niedoskonałości i wrażliwości na kontekst. AI może symulować humor, lecz nie rozumie jego źródła.

To właśnie napięcie – pomiędzy potęgą obliczeniową a nieuchwytną ludzką intuicją – stawia liderów przed istotnymi pytaniami: gdzie kończy się autentyczna twórczość człowieka, a zaczyna jej algorytmiczna symulacja? Jak zarządzać w rzeczywistości, w której inteligencja staje się sztuczna, ale autentyczne przywództwo nadal wymaga człowieka?

Ludzka przewaga: humor, empatia, kreatywność

<!– wp:paragraph –>

W czasach postępującej automatyzacji, paradoksalnie to właśnie cechy głęboko ludzkie – humor, empatia i kreatywność – stają się zasobami o kluczowym znaczeniu dla liderów.

Zdolności metapoznawcze w budowaniu przewagi konkurencyjnej Od tych kompetencji zależy wygrana w dobie AI

Temat rozwoju generatywnej sztucznej inteligencji nie traci na popularności. Rewolucja AI wciąż postępuje. Choć GenAI zyskało zarówno zwolenników, jak i sceptyków, korzystanie z niej nie jest już kwestią wyboru. Stało się koniecznością. Jak uzyskać przewagę w tym obszarze? Kluczem do sukcesu okazuje się nie sam dostęp do technologii, lecz umiejętność właściwego jej wykorzystywania. Na jakie kompetencje zatem postawić?

Wiele organizacji popełnia ten sam błąd. Wdraża narzędzia oparte na AI z przekonaniem, że sam fakt ich wprowadzenia nie wystarczy, by zwiększyć efektywność pracy. Tymczasem problem nie leży w samej technologii, lecz w tym, jak ludzie potrafią ją wykorzystywać. Jest to podobna sytuacja do tej z początku epoki cyfrowej. Obsługa komputera, która była wtedy kluczową kompetencją, wkrótce stała się podstawą. Podobnie dziś samo sprawne posługiwanie się narzędziem AI to dopiero początek. Rzeczywista przewaga wynika ze zdolności łączenia technologii z głębokim rozumieniem potrzeb biznesowych i otoczenia. Zdaniem czołowych ekspertów, przewagę konkurencyjną osiągną organizacje, które zainwestują nie tylko w technologię, lecz także w umiejętności metapoznawcze. Chodzi o zdolność do analizy, interpretacji, krytycznego osądu i dynamicznej współpracy z AI.

Trzeba zmienić sposób myślenia o AI, stawiając w centrum umiejętności metapoznawcze

Osiągnięcie sukcesu w dobie generatywnej AI wymaga zmiany sposobu myślenia o tej technologii. Nie wystarczy wiedzieć, jak używać nowego narzędzia. Trzeba też rozumieć, po co to robić, kiedy i czy w ogóle warto. Ta transformacja musi się zacząć od liderów, którzy wytyczą drogę dla reszty organizacji. Prezesi i członkowie zarządów muszą zdać sobie sprawę, że w większości zadań AI nie zastępuje ludzkiej pracy, lecz ją uzupełnia. Przykładowo, przy sprzedaży skomplikowanych usług, takich jak ubezpieczenia bądź rozwiązania finansowe, ważne są relacje międzyludzkie i wzajemne zaufanie. AI nie powinna wypierać tych kompetencji, lecz wzmacniać je, by ułatwić komunikację.

Trzy kluczowe wnioski na temat postaw pracowników wobec elastyczności w pracy

Potrzeby pracowników są zróżnicowane, podobnie jak ich preferencje dotyczące miejsca i czasu wykonywania obowiązków zawodowych. Pięć lat po masowym przejściu na pracę zdalną – i w obliczu rosnącej liczby nakazów powrotu do biur – jakie są obecne nastroje pracowników wobec elastycznych form zatrudnienia? Wyniki naszych badań rzucają światło na to, jak bardzo pracownicy w różnym wieku cenią sobie elastyczność.

nowe spojrzenie na wzrost gospodarczy Nowe spojrzenie na wzrost gospodarczy

Kwestionowanie przekonania, że przedsiębiorstwa muszą nieustannie się rozwijać, odsłania nowe ścieżki prowadzące do odporności i zrównoważonego rozwoju.

Karl-Johan Perrson, prezes zarządu i były dyrektor generalny H&M, zadał kiedyś pytanie: „Co by się stało, gdybyśmy wszyscy konsumowali o 20% mniej? Uważam, że oznaczałoby to katastrofę. 20% mniej miejsc pracy, 20% mniej wpływów podatkowych, 20% mniej pieniędzy przeznaczanych na szkoły, opiekę zdrowotną czy drogi. Światowa gospodarka uległaby załamaniu. Jestem głęboko przekonany, że to właśnie wzrost gospodarczy sprawił, iż świat jest dzisiaj lepszym miejscem niż dwie dekady temu. A za kolejne 20 lat będzie jeszcze lepszym”.

Czy rzeczywiście tak jest? Jeśli tak, to stoimy przed problemem, który J.B. MacKinnon określa mianem „dylematu konsumenta”. W swojej książce The Day the World Stops Shopping [Dzień, w którym świat przestanie kupować] stwierdza: „Stan planety jasno pokazuje, że konsumujemy zbyt wiele. W samej Ameryce Północnej zużywamy zasoby Ziemi pięciokrotnie szybciej, niż są one w stanie się odnowić. Pomimo naszych wysiłków podejmowanych w celu »zazielenienia« konsumpcji – poprzez recykling, poprawę efektywności energetycznej czy wykorzystanie energii słonecznej – globalna emisja dwutlenku węgla wciąż nie maleje. Ekonomia nakazuje nam jednak nieustannie zwiększać konsumpcję. Wiek XXI uwypuklił ten kluczowy wniosek: musimy przestać kupować”.

Problem polega na założeniu, lansowanym w edukacji biznesowej, że gospodarka może i musi stale rosnąć – założeniu, które przenika strategie korporacyjne, nakazując firmom nieustanny rozwój pod groźbą utraty znaczenia na rynku. Jednak ciągły wzrost gospodarczy jest niemożliwy, a rozpowszechniony dogmat, że wzrost jest warunkiem koniecznym dla ludzkiego dobrobytu, tworzy pułapkę, z której wielu nie dostrzega drogi wyjścia. Jak pisze Paul Farrell w „The Wall Street Journal”: „Jesteśmy uzależnieni od mitu nieustającego wzrostu gospodarczego – mitu, który zabija Amerykę”. Dlatego edukacja biznesowa powinna zacząć uwzględniać ograniczenia wzrostu oraz pokazywać różne jego modele.

Hiperrealistyczna ilustracja przedstawia przestronne, nowoczesne atrium o minimalistycznym wystroju. W centralnym punkcie podłogi znajduje się świetlista rozeta kompasu, symbolizująca moralne centrum organizacji. Nad nią unoszą się transparentne, kolorowe panele w chłodnych i ciepłych tonacjach, zawieszone w przestrzeni na różnych wysokościach. Naturalne światło wpada przez świetliki dachowe, tworząc spokojną, refleksyjną atmosferę. Całość emanuje równowagą między strukturą a wartościami, technologią a etyką. Lekcje strategii etycznej AI od Grupy H&M

Podejście globalnego detalisty do etyki sztucznej inteligencji zakłada, że formalne procedury mają ograniczony zasięg. Menedżerowie koncentrują się na wzmacnianiu moralnego kompasu wszystkich pracowników – tak, by potrafili podejmować trafne decyzje, krok po kroku, rozmowa po rozmowie.

Sztuczna inteligencja zmienia sposób funkcjonowania organizacji – i właśnie dlatego stanowi wyzwanie etyczne. Kto powinien ponosić odpowiedzialność za zautomatyzowane decyzje i działania? Jak szeroka powinna być decyzyjność algorytmów? Jak projektować interakcje między ludzkim umysłem a maszyną? Jak technologia wpływa na pracowników? Gdzie w systemie kryją się uprzedzenia?

Firmy, regulatorzy i decydenci starają się znaleźć trwałe zasady etyczne, które pomogą im poruszać się w tym moralnym labiryncie. Zazwyczaj stosują pozornie logiczne podejście: najpierw identyfikują uniwersalne wartości (takie jak przejrzystość, sprawiedliwość, autonomia człowieka czy możliwość wyjaśnienia decyzji), następnie określają praktyczne zastosowania tych wartości (np. w procesach decyzyjnych czy rekrutacji wspieranej przez AI), a na końcu formalizują je w kodeksach postępowania. Założenie jest takie, że kodeksy etyczne powinny mieć pierwszeństwo przed „kodeksem obliczeniowym” AI.

EKF 2025 - debata prezesów banków Debata prezesów banków w ramach EKF 2025 zapewniła wiele wniosków dla polskiego biznesu

Europejski Kongres Finansowy co roku ściąga światowej klasy ekspertów i oferuje szeroką gamę paneli dyskusyjnych w tematyce finansów i gospodarki. Niemniej, prawdziwym gwoździem programu jest tradycyjnie finał w formie debaty prezesów największych banków. 4 czerwca 2025 roku ponownie w Sopocie doszło do spotkania najważniejszych decydentów polskiego sektora finansowego.

Tegoroczną edycję debaty poprowadzili Brunon Bartkiewicz, członek rady programowej EKF oraz Iwona Kozera, partnerka zarządzająca EY Consulting w Polsce. Wzięło w niej udział aż 10 prezesów zarządów największych polskich banków: Michał Bolesławski (ING Bank Śląski),  Elżbieta Czetwertyńska (Citi Handlowy), Przemysław Gdański (BNP Paribas Bank Polska), João Bras Jorge (Millennium S.A.), Cezary Kocik (mBank), Michał Gajewski (Santander Bank Polska), Cezary Stypułkowski, (Banku Pekao), Szymon Midera (PKO Bank Polski), Adam Marciniak, (VeloBank S.A.) oraz Piotr Żabski (Alior Bank). Co roku, jest to jedyna taka okazja w której uczestniczy tak wiele osób tak ważnych dla polskiej gospodarki.

Formuła debaty

Przed rozpoczęciem właściwej części debaty, uczestnicy mieli okazję posłuchać wystąpienia przewodniczącego KNF, Jacka Jastrzębskiego. Zaapelował on o rozwój rynku kapitałowego, aby odciążyć banki od ryzykownych inwestycji. Zaznaczył także konieczność bliskiej współpracy sektora bankowego z firmami technologicznymi oraz potrzebę ustanowienia odpowiednich regulacji w zakresie ochrony danych. Następnie, firma EY przedstawiła wyniki ankiety przeprowadzonej z zarządami banków uczestniczących w wydarzeniu. Za podwaliny do dyskusji posłużyły także wnioski z trzech eksperckich okrągłych stołów:

  • makroekonomicznego
  • technologicznego
  • ryzyka.

Spotkania bez męki: osiem sposobów, by je usprawnić

Czy wiesz, że aż 60% spotkań w firmach to strata czasu? Odkryj, jak wprowadzenie prostych zasad – od wyłączenia multitaskingu, przez precyzyjną choreografię, aż po dni bez spotkań – może diametralnie poprawić współpracę i dobrostan zespołu. Sprawdź, dlaczego warto przestać improwizować i zacząć świadomie zarządzać każdą minutą wspólnych rozmów.

Materiał dostępny tylko dla subskrybentów

Jeszcze nie masz subskrypcji? Dołącz do grona subskrybentów i korzystaj bez ograniczeń!

Subskrybuj

Newsletter

Otrzymuj najważniejsze artykuły biznesowe — zapisz się do newslettera!