Streszczenie: Kevin Hassett, amerykański ekonomista i były przewodniczący Rady Doradców Ekonomicznych prezydenta USA, podkreśla kluczowe znaczenie prawdy w polityce gospodarczej. Wskazuje, że oparcie decyzji na rzetelnych danych i analizach prowadzi do lepszych rezultatów ekonomicznych. Zwraca uwagę na potrzebę transparentności i uczciwości w komunikacji z opinią publiczną, co buduje zaufanie i wspiera rozwój gospodarczy. Hassett podkreśla również rolę niezależnych instytucji badawczych w dostarczaniu obiektywnych informacji niezbędnych do podejmowania trafnych decyzji politycznych.
Amerykański ekonomista, szef rady doradzającej prezydentowi Stanów Zjednoczonych w kwestiach dotyczących polityki gospodarczej. Z jego porad korzystali także m.in. George W. Bush, John McCain i Mitt Romney. Choć jest związany z Partią Republikańską, doceniają go przedstawiciele obu partii politycznych.
Dlaczego najwięksi liderzy chcą słuchać pańskich rad?
Nic nie zastąpi prawdy. Zawsze trzeba się dzielić informacjami, które mówią, jaki jest stan faktyczny, i należy to robić sprawnie. Osoby oczekujące informacji na temat interesujących ich zagadnień, chcą otrzymać je szybko, ale równocześnie chcą mieć pewność, że te dane są prawdziwe. W Radzie Doradców Ekonomicznych (CEA) sprawdzamy fakty na wiele sposobów, bo chcemy być pewni, że jesteśmy wiarygodnym źródłem informacji. Zarówno w życiu publicznym, jak i w biznesie, jeżeli miniesz się z prawdą, narażasz się na krytykę mediów i ośmieszenie. Zawsze staram się przechodzić do konkretów i wydaje mi się, że zbudowałem swoją wiarygodność – ludzie, którym doradzam, wiedzą, że mogą wykorzystać informacje, którymi się dzielę, bo są prawdziwe i nie staną się później źródłem kłopotów.
Harvard Business Review Polska to prestiżowy magazyn dla tych, którzy są głodni sukcesu. Inwestując w wiedzę harvardzką, robisz krok w dobrym kierunku. Sprawdź teraz!
Przez lata współpracował pan z różnymi liderami. Czy dostrzega pan jakieś zmiany dotyczące cech przywódczych, które doceniają zespoły?
Wraz z upływem czasu organizacje coraz bardziej stawiają na współpracę i doceniają ludzi, którzy są po prostu dobrymi kolegami, a nie aroganckimi, hałaśliwymi wojownikami. Wydaje mi się, że w CEA funkcjonujemy w ramach bardziej spłaszczonej struktury. Ludzie wiedzą, że mogą w każdym momencie zabrać głos, jeżeli tylko mają świetny pomysł.
Mówi się, że jest pan doceniany zarówno przez demokratów, jak i republikanów. Jest to spore osiągnięcie w tak bardzo podzielonym społeczeństwie. Jak udaje się panu jako ekspertowi zachować neutralność, mimo że funkcjonuje pan w kontekście politycznym?
Myślę, że to przeświadczenie, że jestem doceniany przez obie strony barykady, wzięło się stąd, że zostałem zatwierdzony na stanowisko szefa doradców ekonomicznych przez 81 członków Senatu. Tylko 16 było przeciw, co oznacza, że zagłosowała na mnie większość demokratów. W Waszyngtonie funkcjonuję od lat i zawsze miałem bardzo koleżeńskie stosunki zarówno z republikanami, jak i demokratami. Wiele z tych osób znam osobiście, ponieważ na przykład dzieci niektórych kolegów bawiły się z moimi na podwórku. Waszyngton to w końcu nieduże miasto. Moim zdaniem, odmienne poglądy polityczne nie oznaczają, że mamy się nie lubić. Myślę, że jest to kluczowy element prawidłowego funkcjonowania rządu, zawsze kierowałem się tym założeniem. Nierzadko zdarza mi się spotkać z Elizabeth Warren [red. senator z ramienia Partii Demokratycznej]. Rozmawiamy wtedy na przeróżne tematy ważne dla nas obojga.
Trafne określanie rentowności planowanych i bieżących przedsięwzięć biznesowych to klucz do sukcesu w każdej firmie. »
Współpracując z osobami piastującymi najważniejsze urzędy, zapewne trudno zachować równowagę pomiędzy życiem prywatnym a zawodowym. Jak pan dba o balans w obu tych obszarach?
Przede wszystkim warto pamiętać o tym, że niektóre punkty w kalendarzu są ważniejsze od innych. Mój syn należy do licealnej drużyny Lacrosse i kiedy jest sezon, w moim kalendarzu uwzględniam każdy mecz. Nic nie ma prawa przeszkodzić mi w uczestnictwie w tym ważnym dla nas wydarzeniu. No, chyba że telefon od prezydenta.


