Reklama
Dołącz do liderów przyszłości i zdobądź przewagę! Sprawdź najnowszą ofertę subskrypcji
Kompetencje przywódcze

Gram va banque, bo kryzys nie lubi półśrodków

2 czerwca 2020 15 min czytania
Zdjęcie Joanna Koprowska - Redaktorka „ICAN Management Review” oraz „MIT Sloan Management Review Polska”
Joanna Koprowska
Victoria Iwanowska
Gram va banque, bo kryzys nie lubi półśrodków

„Wystarczy słuchać klientów, by znaleźć nowy pomysł na biznes” – przekonuje Victoria Iwanowska, która w dwa dni zmieniła model biznesowy swojej firmy. Jej pracownicy zamiast sprzedawać wycieczki i organizować eventy zaczęli zarządzać platformą edukacyjną. A to był dopiero początek zmian wywołanych pandemią! Wkrótce uruchomią wirtualne przestrzenie na firmowe imprezy, zdalne wakacyjne obozy tematyczne czy interaktywne outdoorowe eventy kapsułowe.

W cyklu #DziałamyWygrywamy redakcja „ICAN Management Review” rozmawia z polskimi przedsiębiorcami o tym, jak stawiają czoła obecnym wyzwaniom oraz jak walczą o swoje lepsze jutro. Victoria Iwanowska przed pandemią prowadziła biuro podróży Victoria Travel oraz agencję eventową [vi:], a obecnie oferuje firmom benefit pracowniczy w formie zdalnych lekcji dla dzieci oraz eventy online. Opowiada nam, jak z dnia na dzień dokonała transformacji swoich firm i przekonała pracowników oraz klientów do swojej zaskakującej wizji. Rozmawia Joanna Koprowska.


Zarządza pani firmami w jednych z najbardziej dotkniętych przez pandemię koronawirusa branżach. Mimo to nie zwalnia pani ludzi, a wręcz przeciwnie. Jak to możliwe?

Kiedyś myślałam, że umiejętność błyskawicznego dostosowania się do okoliczności jest domeną wszystkich osób zajmujących się organizacją eventów. Wydawało mi się, że eventowcy mają to we krwi, bo w codziennej pracy na okrągło zapobiegają kryzysom podczas wydarzeń. Patrząc na moją branżę, dochodzę jednak do wniosku, że warunkiem odnalezienia się w obecnej sytuacji są siła wewnętrzna oraz przekonanie o konieczności wprowadzania nowych rozwiązań. Od tego zależą pierwsza reakcja i podjęte działania. Dopiero kolejne kroki wynikają z wiedzy i doświadczenia.

Każdy ma swoje mocne i słabe strony. Mnie zdarza się wybuchnąć w błahej sprawie, ale za to potrafię się odnaleźć w warunkach niepewności. Kryzys mnie nie paraliżuje. Kryzys wprowadza mnie w trans działania i pokonywania przeszkód. Tymczasem obserwuję liderów z mojej branży, także tych, którzy przed pandemią mieli większe sukcesy niż ja, i okazuje się, że tylko część z nich walczy. Wielu wstrzymało swoje aktywności. Zastanawiam się, jakie mają strategie. Być może po cichu rozwijają nowe biznesy, a może szykują się na nowe otwarcie, gdy gospodarka zostanie odmrożona.

Wygląda na to, że pani udało się trafnie odczytać sygnały ostrzegawcze związane z epidemią koronawirusa i, nim ta na dobre dotarła do Polski, rzucić koło ratunkowe swoim firmom i przede wszystkim pracownikom. Jak to się udało?

Zareagowałam na długo przed tym, nim decyzje rządowe zablokowały nasze źródła przychodów. Jeszcze gdy wszystko było wielką niewiadomą, zaczęłam obmyślać scenariusze. Począwszy od skrajnie optymistycznego, według którego koronawirus w ogóle nie miał do nas dotrzeć, po skrajnie pesymistyczny zakładający zamknięcie granic i uwięzienie ludzi w domach. To oznaczałoby natychmiastowe zatrzymanie sprzedaży, konieczność przełożenia lub odwołania wyjazdów zagranicznych i eventów organizowanych przez moje firmy.

Odblokuj dostęp do wszystkich naszych zasobów online i ochroń siebie, swój zespół i firmę w czasie kryzysu! Skorzystaj przez 7 dni za darmo! Webinaria, szkolenia z certyfikatem, praktyczne artykuły – to wszystko czeka na właśnie na ciebie! Sprawdzam

Przeglądałam media na całym świecie. Czytałam, słuchałam, oglądałam wiadomości. Docierałam do źródeł po angielsku, hiszpańsku, włosku, a nawet po chińsku. Prawie w ogóle nie spałam. Chciałam jak najwcześniej zdobyć jak najwięcej informacji. Wiedziałam, że wirus do nas dotrze, z tym że nieco później. Wiedziałam, że będzie źle. Byłam na to mentalnie gotowa, a to pozwoliło mi działać szybciej. Gdy inni oswajali się z sytuacją, ja już główkowałam. Dzięki temu byłam w stanie przetransformować biznes w ciągu weekendu.

Co zrobiła pani szybciej niż inni? I jak zareagowali na to pracownicy?

Jest taki moment, gdy nie możesz mówić wszystkiego. Tak jak ludziom chorym na raka nie mówi się bez przygotowania, że zostały im trzy tygodnie życia. Może jednak zostało im ich znacznie więcej? Gdy jeszcze nikt nie mówił o masowej pracy w trybie home office, zaproponowałam swoim pracownikom zabranie laptopów do domu. Przygotowywałam ich na to, że być może będziemy wkrótce pracować zdalnie. Mówiłam, że coś się może wydarzyć, ale nie stwierdzałam niczego definitywnie. Zazwyczaj działam szybko, ale też wiem, że wiele osób potrzebuje czasu, by się przygotować na to, co nowe. Między wierszami oznajmiłam, że być może będziemy zmuszeni do sprzedaży czegoś innego niż dotychczas.

Już wtedy znaleźli się jacyś ciekawscy?

Była masa pytań o to, co będziemy sprzedawać. Jeszcze tego nie wiedziałam, ale obiecałam to wymyślić w weekend. W głębi serca wiedziałam, że od nadchodzącego poniedziałku musimy sprzedawać coś niezwiązanego z naszą branżą.

Brzmi jak karkołomne zadanie. Jak wpadła pani akurat na organizowanie zajęć dla dzieci? To chyba nie jest pierwszy pomysł, który przychodzi do głowy w takich okolicznościach?

Najpierw przewidywałam, że dla wielu firm problemem będzie sprawne przejście w tryb zdalny. Pomyślałam, że będą potrzebować laptopów, komputerów, być może biurek, sprzętu do ćwiczeń, pulpitów zdalnych, aby ułatwić swoim pracownikom aranżację domowego biura.

Postanowiłam skonsultować mój pomysł z potencjalnymi klientami, a że mam szerokie spektrum znajomych, chwyciłam za telefon i zaczęłam dzwonić do różnych ludzi. Rozmawiałam z prezesami korporacji, właścicielami mniejszych przedsiębiorstw oraz ze znajomymi ze stowarzyszenia firm rodzinnych.

Większość moich rozmówców nie widziała problemu tam, gdzie ja go dostrzegłam. Twierdzili, że poradzą sobie z przeniesieniem pracy z biura do domu. Wtedy jeszcze nikt nie przypuszczał, że home office potrwa dłużej niż dwa tygodnie i przydałyby się w domu wydajniejsze łącza internetowe oraz ergonomiczne fotele. W rozmowach przewijał się za to inny wątek. W związku z ogłoszeniem zamknięcia szkół wiele osób wspominało o tym, że trudno będzie im równocześnie pracować i opiekować się dziećmi. Tak dotarłam do największej bolączki klientów.

A jak wymyśliła pani środek przeciwbólowy?

Położyłam się na łóżku i próbowałam połączyć kropki. Przypomniały mi się słowa zasłyszane podczas konferencji, że współczesne firmy nie są firmami handlowymi, lecz technologicznymi, które coś sprzedają. Leżałam, a w głowie buzowało mi zdanie: „jesteśmy firmą technologiczną, która sprzedaje…” – i w końcu na to wpadłam. Jesteśmy firmą technologiczną, która pomaga pracownikom się skupić i zająć pracą, a dzieciom spędzać kreatywnie czas w izolacji.

Dobry pomysł to dopiero początek, sukces zależy od jego realizacji. A to brzmi jak duże wyzwanie technologiczne i organizacyjne. Było wiele problemów?

Kwestie technologiczne były banalnie proste. Mamy duże doświadczenie w organizacji eventów, więc nie raz korzystaliśmy z technologii wspierających rozmaite wydarzenia, jak np. pikniki rodzinne, animacje dla dzieci, festyny. Teraz musieliśmy przenieść to, co robiliśmy w tradycyjnej formule, do świata wirtualnego. Próbowałam pokazać pracownikom, że będziemy bazować na doświadczeniach i organizować podobne eventy, jak dotychczas, ale w internecie. To była moja percepcja. Dla ludzi było to coś zupełnie innego.

Najtrudniejszym zadaniem było przeprowadzenie zespołu przez szybkie zmiany. Postanowiłam skupić się na zadaniach, rozdzielić je tak, by nie było czasu na pytania. Sprawdziliśmy dostępne technologie, projektowaliśmy i programowaliśmy czaty z pokojami do odrabiania lekcji. Całe zaplecze technologiczne zorganizowaliśmy w weekend. W poniedziałek mieliśmy technologie, wsparcie techniczne i instrukcje. Przygotowałam ofertę i cennik. Byliśmy gotowi do sprzedaży.

Żadnych obiekcji ze strony pracowników?

Był moment, gdy stwierdzili, że nasz projekt jest niedoszlifowany i nie powinniśmy go jeszcze sprzedawać. Wtedy zapytałam, co innego planują sprzedawać w tym tygodniu, bo my musimy coś sprzedać, by przetrwać. Ten argument nie do końca ich przekonał. Dopiero, gdy wyjaśniłam, że uczciwie zakomunikujemy klientom, że zamierzamy razem z nimi doskonalić nasz produkt, pracownicy zareagowali pełnym zaangażowaniem. Nawet osoby, które przygotowywały wcześniej oferty incentive travel (podróże motywacyjne – przyp. red.), nauczyły się otwierać pokoje na Zoomie.

Nie pozostawiłam przestrzeni na wyrażenie sprzeciwu, poprosiłam ich o to, by mi zaufali. Nie mieliśmy czasu na to, by wszystko przedyskutować. Nie jest to najlepszy sposób na długofalowe zarządzanie zespołowe, ale wtedy moim celem było jak najszybsze wdrożenie działania.

Zagrałam va banque, bo kryzys nie lubi półśrodków. Zdawałam sobie sprawę, że ktoś też mógł wpaść na mój pomysł i go zrealizować. Musieliśmy być pierwsi. Wdrożyć produkt natychmiast, bez wątpliwości, a dopiero potem myśleć o ewentualnych zmianach i udoskonaleniach.

Pracowników udało się przekonać. Ale jak znaleźli się klienci? Jak sprzedaje się produkt, który powstał w dwa dni, nie jest w pełni gotowy i pewnie wymaga jakichś poprawek?

Od początku wierzyłam w ten projekt, a podczas rozmów z klientami byłam szczera do bólu. Ostrzegałam ich, że na pewno coś pójdzie nie tak, że nie wszystko się uda. Ale że mogą za pośrednictwem naszej platformy zDziecmi.pl zapewnić wytchnienie swoim pracownikom w trudnym czasie. Pierwsze wdrożenia sprzedawałam sama. Musiałam pokazać pracownikom, jak to robić, bo jeszcze nie rozumieli produktu. On powstawał przecież w mojej głowie.

Nie wszystkie organizacje były na to gotowe, ale wiele zainteresowało się propozycją. Jednym z pierwszych klientów było Nationale‑Nederlanden. Po chwili dołączyły m.in. Grupa Żywiec oraz AXA. Obsługujemy duże korporacje, w których pracuje nawet po kilkanaście tysięcy osób, dołączają też mniejsze firmy. Pracownicy zapisują swoje dzieci samodzielnie, ponieważ zautomatyzowaliśmy system zapisów, by nie obarczać dodatkową pracą działów HR.

Ciekawi mnie tempo. Bo wszystko działo się błyskawicznie, a przecież procesy decyzyjne w korporacjach zajmują sporo czasu. Jak udało się obejść ten problem?

Wielu klientów w pierwszym momencie twierdziło, że w ich firmie nie da się wdrożyć naszego rozwiązania. Rozmawialiśmy o uelastycznieniu procedur, bo stare procedury nie pasowały do nowych warunków. Jeszcze kilka miesięcy temu nikt nie myślał o tym, że nadejdzie pandemia.

Gdy powiedziałam klientom, że nie dopuszczam 60‑dniowego terminu płatności, bo muszę zapłacić swoim ludziom teraz, twierdzili, że to niewykonalne. Tydzień wcześniej faktycznie tak było, ale zmieniły się okoliczności, a ja musiałam zapewnić poczucie bezpieczeństwa pracownikom.

Animatorzy muszą być radośni, uśmiechnięci, pełni pozytywnej energii, bo pracują z dziećmi. Nie mogą się bać o własne jutro, muszą czuć się bezpiecznie, mieć wsparcie zarówno ze strony firmy, jak i klientów. Gdy wiedzą, że mają prawo do błędu, a ich raty kredytów będą spłacone na czas, lepiej zadbają o dzieci. Z autentyczną radością zabiorą je na Hawaje, do wioski Indian czy na Wyspy Lodowe. Dzieci lubią takie przygody, są szczerze zainteresowane i aktywnie biorą udział w zajęciach. Uruchomiliśmy też kółka zainteresowań, by dzieci mogły ze sobą nawiązywać znajomości.

Bez wątpienia wstrzeliliście się w potrzeby rynku, ale są to potrzeby chwilowe, wywołane wyjątkową sytuacją. Gdy wiele osób wróci do biur, a szkoły zostaną otwarte, zapotrzebowanie na animacje dla dzieci znacząco zmaleje. Co dalej?

Myślimy zarówno krótkofalowo, jak i długofalowo. Wkrótce uczcimy Dzień Dziecka, organizując wirtualne imprezy firmowe. Już wiemy, że wydarzenia i korepetycje online pozostaną w naszej ofercie na zawsze. W zaprojektowanych wirtualnych przestrzeniach będziemy organizować gale, wręczenia nagród, spotkania korporacyjne, warsztaty z poszukiwania równowagi w nowej rzeczywistości oraz imprezy integracyjne, również te międzynarodowe. Zdradzę też nowinkę dla firm – interaktywne outdoorowe eventy kapsułowe, które pozwolą się bezpiecznie „spotkać”, zobaczyć i porozmawiać, ale bez stykania się.

7 dni darmowego dostępu do wszystkich zasobów? Niemożliwe, a jednak! Korzystaj z dostępu do certyfikowanych szkoleń online, webinariów i wielu innych materiałów, które pozwolą ci stawać się lepszym w biznesie! Sprawdzam

Mamy też ciekawy wakacyjny projekt. Część dzieciaków zawsze się nudzi w wakacje, dodatkowo turystyka wakacyjna stoi pod znakiem zapytania, dlatego proponujemy obozy tematyczne online. Uruchomimy 15 programów ze stałymi grupami. Rodzice – dzięki wsparciu swojej firmy lub indywidualnie – będą mogli wysłać swoje dzieci na obóz programistyczny, językowy czy kręcenia filmów na TikToku.

Przy okazji działamy także niekomercyjnie. Stworzyliśmy bezpłatną aplikację dla uczniów oraz wolontariuszy skłonnych pomagać im w odrabianiu lekcji. Podczas czterodniowego hackathonu programistycznego zgłosiłam pomysł, spotkałam ludzi, którzy w niego uwierzyli, i wspólnie stworzyliśmy prototyp aplikacji Korki dostępnej na stronie zDziecmi.pl.

Wiele firm w pani branży sobie nie radzi, a pani chętnie dzieli się swoimi pomysłami. To nie jest zbyt ryzykowne?

Wychodzę z założenia, że gdyby każdy trzymał swoje wynalazki dla siebie, to ludzkość nie szłaby naprzód. Prędzej czy później ktoś zacznie nas naśladować, ale czułam obowiązek, by pokazać innym, że da się ruszyć z miejsca, nawet jeśli ma się tylko 48 godzin. Wzięłam nawet udział w webinarium dla osób z mojej branży, opowiedziałam o naszym sposobie działania.

To nie jest czas na tajemnice. Zresztą dzisiaj jesteśmy już na dojrzałym rynku, wprowadziliśmy sporo ulepszeń i nadal rozmawiamy z klientami. Przez pierwsze dwa tygodnie wprowadzaliśmy zmiany non stop, po każdych zajęciach dopytywaliśmy animatorów prowadzących zajęcia o to, co się sprawdza, a co nie. Drobne zmiany wprowadzaliśmy z zajęć na zajęcia. Konsultowaliśmy także obszary do zmian z klientami, rodzicami i dziećmi.

Kiedy udało się pani porozmawiać z zespołem o pomyśle, który tak błyskawicznie wdrożono?

Gdy odnaleźliśmy się w nowej rzeczywistości, po dwóch tygodniach spytałam, ile osób wierzyło w to, że nam się uda. Okazało się, że nikt. Pracownicy poszli za mną, bo przez lata zasłużyłam sobie na ich zaufanie. Gdybym wcześniej ich nie pytała o zdanie i wdrażała pomysły na siłę, zapewne tym razem stanęliby okoniem. Tak się nie stało. Mimo braku wiary w mój pomysł. Dziś już mogę powiedzieć, że nam się udało, a jako zespół się wzmocniliśmy.

Co stanie się z rdzeniem waszej działalności, gdy nadejdzie następna normalność (next normal)? Co dzieje się z nim teraz?

Kiedy wszystko wróci do normy, będziemy gotowi, dodatkowo wzmocnieni i bardziej stabilni dzięki kolejnej odnodze biznesu. Część ludzi pracuje nadal w biurze podróży. Odpowiadają za przenoszenie terminów, negocjacje zmian warunków wycieczek. Nie sprzedają, zajmują się czymś, co było sprzedane kiedyś. Ponoszę koszty ich utrzymania, mimo że nie przynoszą firmie zysków. Sytuacja jest trudna również dla pracowników, którzy potrzebują wsparcia, bo nie mają teraz żadnych sukcesów. Muszą wciąż odpowiadać na pytania, na które tak naprawdę jeszcze nikt nie zna odpowiedzi.

Pani z kolei szuka szans biznesowych tam, gdzie nie ma jeszcze wypracowanych dobrych rozwiązań. Do tego potrzeba dużo wiary w siebie i swoje pomysły?

Kocham nisze. Uwielbiam je znajdować na rynku, uwielbiam wprowadzać coś nowego, uwielbiam spojrzenia niedowiarków, którzy sądzą, że to się na pewno nie uda. Kiedyś przyszłam do biura i oznajmiłam pracownikom, że będziemy organizować zagraniczne śluby i wesela. Patrzyli na mnie jak na wariatkę, ale kilka lat później to my zarządzamy największą platformą organizującą śluby i wesela za granicą – SlubZaGranica.pl.

Gdy w latach 90. byłam nastolatką, pomagałam zakładać biznes mojej mamie. Przez kolejne lata żałowałam, że nie urodziłam się wcześniej. To był dobry czas na rozwój nowego biznesu. Wiele założonych wtedy firm rozrosło się do rozmiarów korporacji, działa w Polsce i za granicą. Żałowałam, że byłam za młoda, by wykorzystać tę szansę. Dzisiaj jest drugi taki moment i już go nie przegapię. Z dobrym pomysłem i niewielkim budżetem można od zera zbudować coś wielkiego. Ale potrzebna jest pewność, że się uda. To przekonanie dodaje mi wiatru w żagle i pomaga grać va banque.

O autorach
Tematy

Może Cię zainteresować

Jak przewidywać ryzyko, zanim się zmaterializuje?
Światowe kryzysy z ostatnich dwóch dekad nauczyły nas, że ryzyko rzadko pozostaje ograniczone do jednego sektora czy rynku. W rzeczywistości rozprzestrzenia się ono jak fala – przez łańcuchy dostaw, modele biznesowe i decyzje konsumenckie. Dla menedżerów oznacza to jedno: aby trafnie przewidywać ryzyko, muszą patrzeć dalej i szerzej niż tylko na bezpośrednie zagrożenia. Zarządzanie ryzykiem […]
Strategia w świecie niepewności: jak stałość może być kotwicą wyborów

W czasach dynamicznych zmian, zakłóceń geopolitycznych i rewolucji technologicznych liderzy organizacji stoją przed trudnym zadaniem: jak projektować strategie, które nie tylko odpowiadają na bieżące wyzwania, ale także zachowują aktualność w obliczu nieprzewidywalnej przyszłości. Zamiast opierać się wyłącznie na prognozach i analizie trendów, warto zadać fundamentalne pytanie: co się nie zmienia?

Multimedia
Czego firmę może nauczyć dobrze zgrana orkiestra

Obejrzyj koncert, który pokazuje, że doskonałym przykładem do naśladowania dla firmy i jej menedżerów może być zgrana orkiestra, w której muzycy potrafią tak harmonijnie współpracować, jakby tworzyli jeden organizm. Dzięki temu w sposób powtarzalny osiągają stawiane przed nimi cele, jakimi są perfekcyjne wykonania, nagradzane aplauzem ze strony publiczności. Postępując w podobny sposób, działające na niestabilnych rynkach firmy mogą osiągnąć poziom sprawności organizacyjnej, która pozwoli zarówno na nadążanie za zmieniającymi się oczekiwaniami klientów, jak i na efektywne gospodarowanie zasobami.

Jak skutecznie współpracować z osobą, która za tobą nie przepada

Czy zdarzyło ci się kiedyś z niechęcią myśleć o spotkaniu z kolegą z pracy, którego zachowanie sprawia, że każda rozmowa przypomina stąpanie po cienkim lodzie? Gdy ktoś w miejscu pracy wydaje się żywić wobec ciebie niechęć, napięcie może być wyczuwalne i wpływać nie tylko na twoją produktywność, ale także na morale całego zespołu.

Zamiast pozwalać, by uraza kształtowała wasze relacje, istnieją sposoby, by przekształcić tę trudną sytuację w okazję do rozwoju zawodowego. Skuteczne radzenie sobie z takim wyzwaniem wymaga wglądu, taktu i gotowości do analizy nie tylko własnego zachowania, lecz także przyczyn leżących u podstaw konfliktu.

Załamanie ruchu kontenerowego pomiędzy USA a Chinami ma wpływ również na Polskę. Ruch kontenerowy pomiędzy Chinami i USA się załamuje. Co to oznacza dla polskich przedsiębiorców?

Logistyka bywa traktowana przez przedsiębiorstwa po macoszemu. Tymczasem jest to sektor o wysokiej wrażliwości na niepewność gospodarczą. W obliczu potencjalnego kryzysu gospodarczego wiele się mówi o zapaści handlu pomiędzy dwoma największymi gospodarkami świata: USA i Chinami. Te konflikty są niczym klin wbity w globalny łańcuch dostaw. W tym dotąd spójnym ekosystemie osłabienie dowolnego ogniwa może nieść ze sobą poważne konsekwencje dla każdego podmiotu gospodarczego. Pierwszym wskaźnikiem, który je ukazuje jeszcze przed pojawieniem się oficjalnych statystyk handlowych, jest ruch kontenerowy pomiędzy Chinami a USA we frachcie morskim. Według obecnych odczytów zmalał on aż o jedną trzecią w porównaniu z zeszłym rokiem.

Wprowadzenie przez Donalda Trumpa dodatkowych ceł na wiele krajów na początku kwietnia 2025 r. spowodowało brutalne turbulencje w większości światowych gospodarek. Chociaż ostatecznie sytuacja nieco się załagodziła, jej echa nie ucichły. Tąpniecie na światowych giełdach zaprezentowało, jak silne zależności panują między krajami. Często nawet jeśli dany produkt jest wytwarzany w danym kraju, jego elementy składowe lub surowce wymagają importu. Prym w tej dziedzinie wiodą Chiny, które są największym eksporterem świata oraz drugim największym eksporterem do USA. W 2024 r. chińskie produkty o łącznej wartości 439 mld dolarów stanowiły aż 14% ogółu amerykańskiego importu. Zaognienie sporu handlowego USA z Chinami, podczas którego wzajemne cła wzrosły do poziomu aż 145% wartości produktów, odmieniły te realia na bardzo długi czas, biorąc pod uwagę wysoką bezwładność, której podlega branża logistyczna.

Kiedy technologia zawodzi – frustracja lidera wobec porażki cyfrowej transformacji Kiedy technologia nie zwiększa sprzedaży – 5 powodów porażek transformacji cyfrowej

Cyfrowe narzędzia mają ogromny potencjał, ale ich skuteczność zależy od kontekstu, w jakim są wdrażane. Zamiast realnego wzrostu, który te narzędzia miały zapewnić, firmy często mierzą się z chaosem operacyjnym, rosnącymi kosztami i brakiem spójności działań. Problem nie leży w samej technologii, lecz w braku strategii, nieczytelnych celach oraz zbyt słabym powiązaniu innowacji z potrzebami klienta i organizacji.
Choć inwestycje w technologię rosną z roku na rok, wiele organizacji nie odnotowuje oczekiwanych efektów. Zamiast usprawnienia procesów i poprawy wyników sprzedaży pojawia się frustracja, nadmiar narzędzi i spadek efektywności zespołów. Transformacja cyfrowa bywa wdrażana fragmentarycznie, bez jasno określonych celów i spójnej architektury danych. Zamiast służyć rozwojowi, staje się źródłem wewnętrznego chaosu.

Pędzący pociąg rewolucji sztucznej inteligencji. Adopcja AI w Polsce

Adopcja AI w Polsce nabiera rekordowego tempa, co potwierdza raport „Unlocking Poland’s AI Potential 2025” wykonany na zlecenie AWS. Analizujemy przyspieszony rozwój sztucznej inteligencji w kraju, identyfikując kluczowy potencjał wzrostu, ale także wyzwania (kompetencje, regulacje) i niezbędne strategie na przyszłość.

Polska stoi u progu nowej ery gospodarczej, w której sztuczna inteligencja (AI) przestaje być technologiczną ciekawostką, a staje się kluczowym motorem wzrostu i konkurencyjności. Premierowe dane z raportu „Unlocking Poland’s AI Potential 2025″ malują obraz kraju, który choć startuje z nieco niższego pułapu adopcji AI (34% firm vs. 42% średniej europejskiej), nadrabia dystans w tempie niespotykanym na kontynencie. Ten dynamiczny rozwój stwarza wyjątkową szansę, ale jednocześnie rodzi pytania o strategiczne podejście do zarządzania tą transformacją.

Polska w cieniu wojny handlowej

Nowy globalny kontekst geopolityczny i gospodarczy

Eskalacja wojny handlowej między USA a Chinami na początku 2025 r. wstrząsnęła fundamentami globalnej wymiany handlowej. Waszyngton nałożył zaporowe cła na setki chińskich produktów (a nawet objął dodatkowymi taryfami wybrane towary z Unii Europejskiej), na co Pekin odpowiedział odwetowymi cłami oraz ograniczeniem eksportu strategicznych surowców. W efekcie światowy handel wyhamowuje – według analiz Allianz Trade globalny wzrost PKB może spaść do zaledwie 1,9% w skali roku, najniższego poziomu od czasów kryzysu 2008​, a wolumen handlu towarowego wpadnie w recesję (-0,5%). Europa również odczuwa wstrząsy: spada eksport, rośnie niepewność, a prognozy wzrostu dla strefy euro na 2025 zredukowano do zaledwie 0,8%​. Europejski Bank Centralny ostrzega, że szoki celne mogą bardziej zaszkodzić wzrostowi gospodarczemu niż podbić inflację – co oznacza, że kontynuacja wojny celnej niesie ryzyko stagnacji zamiast ożywienia.

Polska, jako średniej wielkości otwarta gospodarka silnie powiązana z UE, odczuwa skutki tego konfliktu głównie pośrednio. Nasz bezpośredni eksport do Chin stanowi wciąż marginalny ułamek (ok. 3,6 mld euro w 2024 r., głównie żywność, miedź, drewno czy części motoryzacyjne​), podczas gdy import z Chin osiągnął niemal 50 mld euro i obejmuje wszystko od elektroniki i AGD po maszyny przemysłowe. Taka asymetria oznacza, że polskie firmy bardziej narażone są na pośrednie skutki – osłabienie popytu na kluczowych rynkach eksportowych i zaburzenia łańcuchów dostaw – niż na bezpośrednią utratę rynku chińskiego. Jeśli gospodarka Europy Zachodniej spowolni, automatycznie ucierpi polski eksport komponentów dla niemieckiego przemysłu. Według szacunków Polskiego Instytutu Ekonomicznego, pełnoskalowa wojna celna USA–UE mogłaby obniżyć dynamikę polskiego PKB o ok. 0,4 punktu procentowego​ – spowalniając wzrost, choć niekoniecznie wywołując recesję. To istotna strata, biorąc pod uwagę że nasza gospodarka rozwija się obecnie w tempie kilku procent rocznie. Czy polski biznes może zatem pozwolić sobie na luksus ignorowania konfliktu dwóch światowych supermocarstw?

Patrząc strategicznie na tę sytuację, analizujemy kluczowe ryzyka i szanse wynikające z wojny handlowej USA–Chiny dla trzech sektorów o znaczeniu krytycznym: przemysłu, branży ICT oraz przemysłu obronnego.

Jak czas rekrutacji wpływa na jej efekty? Proces rekrutacji najlepszą wizytówką firmy

Czas to pieniądz – ale to ludzie generują wartość firmy. W realiach intensywnej konkurencji i nieustannej walki o przewagę rynkową szybkość działania stała się podstawową walutą w świecie biznesu. Jednak fundamentem każdej organizacji pozostają nie wskaźniki, lecz talenty – zaangażowani, pomysłowi pracownicy, których potencjał napędza innowacje i rozwój. Czy zatem skrócenie procesu rekrutacyjnego powinno odbywać się kosztem jakości dopasowania kandydatów? A może możliwe jest połączenie efektywności z trafnością wyboru?

Rekrutacja to dialog, a nie jednostronna selekcja – równie uważnie jak firma ocenia aplikujących, tak kandydaci przyglądają się potencjalnemu pracodawcy. To właśnie pierwsze wrażenie – często jeszcze przed rozmową kwalifikacyjną – może przesądzić o ich decyzji. Dlatego skuteczny employer branding zaczyna się wcześniej, niż mogłoby się wydawać: od przemyślanego, przejrzystego i sprawnego procesu rekrutacyjnego. Jak pokazuje raport „Rekrutacyjne KPI 2025” sama szybkość działania znacząco wpływa na postrzeganie marki pracodawcy. Krótszy czas rekrutacji może zatem stać się kartą przetargową w walce o najlepszych ludzi.

Multimedia
Czy ludzie przestaną być potrzebni? Wpływ AI na rynek pracy

Czy sztuczna inteligencja (AI) zrewolucjonizuje rynek pracy, prowadząc do masowego bezrobocia, czy też przyniesie nowe możliwości i przekształci istniejące zawody?  W najnowszym podcaście z serii „Limity AI” Iwo Zmyślony analizuje wpływ AI na rynek pracy, opierając się na danych i analizach ekonomicznych. Gościem specjalnym jest Andrzej Kubisiak, wicedyrektor Polskiego Instytutu Ekonomicznego, który dzieli się swoimi spostrzeżeniami na temat tego, jak AI może zmienić charakter pracy i jakie wyzwania oraz szanse wiążą się z tą technologią.</strong>

Materiał dostępny tylko dla subskrybentów

Jeszcze nie masz subskrypcji? Dołącz do grona subskrybentów i korzystaj bez ograniczeń!

Subskrybuj

Newsletter

Otrzymuj najważniejsze artykuły biznesowe — zapisz się do newslettera!