Choć epidemia ciągle się tli, lokalnie wybuchają nowe ogniska koronawirusa, a zakażonych przybywa, ludzie i firmy odczuwają ulgę. Rząd przywraca pozwolenia na działalność kolejnym grupom przedsiębiorstw. Gospodarka podnosi się z kolan, a polscy przedsiębiorcy wdrażają strategie odmrożenia biznesu.
W miarę rozprzestrzeniania się epidemii COVID‑19 na całym świecie firmy niezależnie od swojej wielkości i branży były zmuszone stawić czoła wielu nieoczekiwanym wyzwaniom. Polskie przedsiębiorstwa również musiały się zaadaptować do nowych warunków, rozwiązując po drodze wiele problemów – od zapewnienia bezpieczeństwa pracownikom po ochronę danych czy łańcuchów dostaw. Na początku marca wielu liderów miało w głowie pytania: „Co dalej?”, „Kiedy wszystko wróci do normy?”, „Kiedy zaczniemy nadrabiać stracony czas?”. Po przymusowej izolacji i zamrożeniu wielu sektorów gospodarki nadszedł długo wyczekiwany powrót do nowej normalności i sprawdzian dla liderów, którzy tygodniami planowali strategie reanimujące ich firmy.
Parafrazując autora Sztuki wojny Sun Tzu, wojnę zwycięży ten, który będzie najlepiej przygotowany. ICAN Research, jednostka badawcza ICAN Institute, przeprowadził w pierwszym tygodniu czerwca 2020 roku badanie, aby dowiedzieć się, w jaki sposób organizacje chcą odbudować swój biznes do poziomu sprzed pandemii oraz jak planują się później rozwijać. Respondentami było 135 przedstawicieli średnich firm i 125 dużych organizacji, wśród których znaleźli się prezesi (13%), członkowie zarządu (42%) lub dyrektorzy kluczowych funkcji (45%). Prawie połowa badanych reprezentowała sektor produkcji, co trzeci pracował w usługach, a pozostali w handlu.
Powrotu do normalności wyczekiwali wszyscy, ale jak się okazuje, nawet bardzo upragnione powroty nie są łatwe – i to zarówno dla pracowników, jak i dla biznesu. Świadczą o tym trzy główne wnioski z analizy odpowiedzi respondentów dokonanej przez badaczy ICAN Research.
1. Przetrwanie kryzysu zapewniły firmom trzy najważniejsze czynniki: rezerwa finansowa, szybkość i elastyczność działania oraz otwartość na nowe inicjatywy biznesowe. Chociaż firmy odzyskują siły, a zagrożenie dla ciągłości procesów zdecydowanie zmalało, nadal trudno im prowadzić biznes.
2. Nie ma powrotu do modeli organizacyjnych sprzed kryzysu. Ankietowani przyznali, że będą musieli na nowo przyjrzeć się wszystkim procesom i część z nich tak przeorganizować, aby ich firmy łatwiej dostosowywały się do nowych warunków rynkowych. Liderzy biorący udział w badaniu podkreślali również konieczność odbudowywania zaufania partnerów i często też pracowników. Nie wszystkim udało się zracjonalizować swoje decyzje – lub, co gorsza, ich brak.
3. Podczas pandemii firmy popełniły wiele błędów, których dziś są już świadome. Część przedsiębiorstw nie poradziła sobie z presją czasu i sytuacji – albo biernie poddając się rzeczywistości, albo zbyt drastycznie redukując koszty poprzez cięcia płac, zwolnienia, zamrażanie perspektywicznych projektów. Prawie we wszystkich firmach szwankowała komunikacja.
Szczegółowe wyniki badania pokazują obecne nastroje, nadzieje i punkty największych perturbacji.
Firma w kryzysie
Po otrząśnięciu się z szoku, z reguły w pierwszej fazie kryzysu, priorytetem liderów jest przetrwanie. Firmy walczą o płynność finansową i zachowanie prawa do uczestnictwa w grze. ICAN Research zapytał respondentów o to, jaka była kondycja ich przedsiębiorstw pod koniec maja 2020 roku, by zweryfikować, w jakim stanie zaczną kolejną rundę walki o swoją przyszłość po odmrożeniu gospodarki. Dwie trzecie badanych określiło swoją sytuację jako trudną, ale pozwalającą na prowadzenie działań bez żadnych przerw. Co czwarta firma osiągnęła stabilność dzięki stałemu monitorowaniu stanu finansów i różnego typu optymalizacjom. Tylko niektóre (3%) uznały, że ich organizacje mają na tyle dobrą kondycję, że stać je nawet na inwestycje. Co dziesiąta firma narzekała na brak stabilności, zagrażający ciągłości działania.
Kondycja firm jest zróżnicowana ze względu na sektory i branże, w jakich działają. Najlepiej radzi sobie handel – ankietowani cieszyli się jego stabilnością. Ciężko jest w produkcji, choć nie zagraża jej już utrata ciągłości działania. Kiepsko mają się szeroko pojęte usługi. W tym przypadku wiele jednak zależy od rodzaju prowadzonej działalności. Natomiast jeśli chodzi o konkretne branże, nie najlepiej się ma przetwórstwo przemysłowe, mimo że funkcjonuje bez postojów. COVID‑19 bardzo mocno uderzył w transport, szczególnie osobowy, całą branżę związaną z rozrywką, w hotele i stacjonarną gastronomię. Te firmy liczą straty i jeszcze długo będą podnosić się po ciosie, jakim był lockdown. Względna stabilizacja panuje w budownictwie, które może odczuć skutki zamrożenia gospodarki ze sporym opóźnieniem. Są też wygrani – na czele z firmami technologicznymi, ubezpieczeniowymi i bankami oraz prywatną służbą zdrowia.
Bez względu na branże dość dobrze radzą sobie liderzy rynkowi. Większość z nich (58%) ma stabilną sytuację, bo odpowiednio wcześnie zaczęła optymalizować koszty i monitorować wskaźniki. Mniej przezorni okazali się kluczowi gracze, a więc organizacje znajdujące się poza liderami w czołówce rynkowej, oraz średnie firmy. To one teraz ponoszą konsekwencje zaniedbań. W tych dwóch grupach liczba przedsiębiorstw, które znajdują się w dobrej kondycji wynosi odpowiednio 22% i 30%.
Wskaźniki rok do roku: sprzedaż
W ujęciu rocznym ankietowani przedsiębiorcy najczęściej narzekali na spadek sprzedaży, który pogarszał ich płynność finansową. W maju bieżącego roku 73% badanych firm odnotowało niższe wyniki w tym obszarze w porównaniu z analogicznym miesiącem 2019 roku. 15% zdołało utrzymać ten sam poziom, a jedynie 12% zanotowało niewielki wzrost. Mowa o spadkach różnej wielkości. W przypadku 15% przedsiębiorstw sprzedaż zmalała nieznacznie, bo maksymalnie o 10%. Ale już co trzecia firma deklarowała spadek na poziomie 10–20%, a co czwarta musiała się zmierzyć z jeszcze większym regresem. Tu spadki wahały się w granicach 20–40%. W wyjątkowo trudnym położeniu znalazła się co dziesiąta organizacja, która musiała zmierzyć się z utratą sprzedaży o minimum 40%. W świetle tych niepokojących trendów nie dziwi reakcja firm – dwie trzecie zmniejszyło produkcję, podczas gdy jedynie 20% utrzymało ją na dotychczasowym poziomie, a tylko 11% zdecydowało się ją zwiększyć.
Płynność finansowa
Ponad połowa firm zanotowała spadek wskaźników finansowych, co trzecie przedsiębiorstwo utrzymało je na poziomie sprzed pandemii, a 12% organizacji je poprawiło. Jak badane firmy radziły sobie z brakiem pieniędzy na bieżącą działalność? Część (47% średnich i 28% dużych) „zapominała” w terminie regulować zobowiązania, część ograniczyła wydatki inwestycyjne lub je zamroziła, a wiele zredukowało zatrudnienie lub/i obniżyło wynagrodzenia. Do zwolnień doszło w co czwartej firmie, bez względu na jej wielkość. Natomiast skala tego zjawiska była różna w poszczególnych przedsiębiorstwach i – co ciekawe – z największą liczbą pracowników pożegnały się nie wielkie korporacje, lecz średnie i małe organizacje.
Wskaźniki miesiąc do miesiąca
Analiza spadków sprzedaży i popytu miesiąc do miesiąca, począwszy od marca tego roku, pokazuje, jak zmieniały się nastroje wśród klientów. Gdy w Polsce pojawiły się pierwsze ogniska choroby, rząd zamknął granice, a życie gospodarcze przestało toczyć się swoim rytmem, ludzie zareagowali gwałtownie – przestali wydawać pieniądze. Prawie 60% badanych przez ICAN Research liderów przyznało, że w marcu ich firmy odczuły wyraźny spadek popytu. Na szczęście w kwietniu dalsze spadki odnotowało już tylko co trzecie przedsiębiorstwo, a co trzecie cieszyło się nawet powolnym wzrostem zainteresowania klientów ich produktami i sługami. Jeszcze lepiej, choć nieznacznie, sytuacja wyglądała w maju. Również prognozy dotyczące czerwca są optymistyczne, co pozwala się spodziewać rosnącego popytu. Nikt jednak się nie łudzi, że nastąpi to w bardzo szybkim tempie.
Podobnie jak krzywa popytu przebiega krzywa sprzedaży w ujęciu miesięcznym. Po dramatycznie trudnym marcu, gdzie 59% badanych odnotowało spadki, w kwietniu już tylko jedna trzecia firm nadal zmagała się z wielkościami ujemnymi, ale tyle samo notowało wzrosty. Natomiast maj i czerwiec pokazują, że sytuacja się normalizuje. W maju, w porównaniu z kwietniem, połowa ankietowanych zwiększyła sprzedaż, a w czerwcu liczba firm poprawiających wyniki będzie jeszcze wyższa – według prognoz obejmie nawet dwie trzecie przedsiębiorstw reprezentowanych przez ankietowanych.
Ze spadkiem sprzedaży silnie skorelowany jest spadek produkcji, nic więc dziwnego, że znowu marzec był najgorszy, kwiecień nieco lepszy, ale już w maju połowa firm stwierdziła wzrost. W czerwcu w porównaniu z majem ta liczba ma się zwiększyć do 66%.
Gotowi na drgnięcie, ale nie na trzęsienie
Już od początku roku nastroje w firmach nie były najlepsze. Wszyscy wieszczyli, że nadchodzą chude lata. Nasza redakcja również przed nimi przestrzegała – na okładce pierwszego wydania „ICAN Management Review” namawialiśmy naszych czytelników, by zbierali siły przed spowolnieniem. Sporo firm przygotowywało się na pogorszenie warunków działalności, weryfikując plany i korygując budżety. Dlatego, kiedy w marcu epidemia ogarnęła kraj, tylko co dziesiąta firma odnotowała spadek płynności finansowej w porównaniu z lutym. Można powiedzieć, że wiele organizacji zabezpieczyło się na wypadek drgnięcia, ale nikt nie spodziewał się, że przerodzi się ono w istne trzęsienie, które wymknie się spod jakiejkolwiek kontroli.
Nikt nie przewidział podwójnego kryzysu – podaży i popytu – tak jak nikt nie przewidział lockdownu i lockoutu, dlatego w kwietniu w porównaniu z marcem było znacznie gorzej – problem z utrzymaniem płynności miała już co trzecia firma. Rząd, wzorem innych krajów, ogłaszał programy wsparcia dla przedsiębiorstw i pracowników, co w pewnym stopniu złagodziło dramatyczną sytuację. Te inicjatywy wraz z pierwszymi decyzjami o odmrożeniu gospodarki pomogły wielu organizacjom przetrwać najgorsze, utrzymać się na powierzchni i widzieć wyłaniającą się zza przeszkód jakąkolwiek przyszłość. Tak więc w maju istotnie wzrósł udział firm, którym udało się poprawić wskaźniki finansowe (39%). W czerwcu, w porównaniu z marcem, poprawy swojej sytuacji spodziewa się podobna liczba przedsiębiorstw.
Niestety, wszechobecne pogorszenie płynności finansowej natychmiast wpłynęło na wydłużenie się terminów płatności zobowiązań – punktualne regulowanie faktur stało się rzadkością. W kwietniu (w porównaniu z marcem) 28% ankietowanych firm nie przelewało pieniędzy kontrahentom czy klientom w terminie. Do dziś prawie żadna organizacja nie poprawiła tego wskaźnika, stosując taktykę zatrzymywania gotówki u siebie. Taki sposób na zabezpieczenie własnej płynności ma negatywne skutki, bo rujnuje słabszych finansowo partnerów, a w efekcie odbija się na tych, którzy praktykują wymuszanie kredytu kupieckiego, oraz na całej gospodarce. Polska gospodarka stoi bowiem na mniejszych i średnich firmach. Według tegorocznego raportu PARP „O stanie sektora małych i średnich przedsiębiorstw”, od roku 2008 do 2016 udział firm w tworzeniu PKB zwiększył się o 2,5 p.p. (do 73,6%), głównie za sprawą małych i średnich firm, i wzrósł z 47,2% do 49,8%. Brak solidarności prowadzi więc prostą drogą do licznych bankructw i zubożenia całego społeczeństwa, choćby z tego powodu, że właśnie tu pracuje łącznie około 2,7 mln ludzi.
Na odzyskanie stabilności wystarczy firmom rok, ale odbudowa biznesu zajmie lata.
Strach przed brakiem pieniędzy na podstawową działalność sprawił, że firmy ostrożniej pochodzą do inwestycji. Większość z nich zamroziła budżety na ten cel lub znacząco je ograniczyła. Nic dziwnego, że pierwsze miesiące pandemii to okres wyraźnych spadków w tym obszarze. W marcu w porównaniu z lutym 44% badanych zatrzymało część inwestycji, w kwietniu niewiele mniej – 37%. Nie inaczej było w maju, a prognozy na czerwiec pokazują, że nawet 88% ankietowanych nie planuje zmiany strategii. Widać wyraźnie, że pogarszające się nastroje przedsiębiorców skutkują wdrażaniem strategii na przetrwanie.
Aby poradzić sobie z brakiem gotówki i zabezpieczyć płynność finansową, firmy poza wymuszaniem kredytów kupieckich cięły koszty związane z zatrudnieniem. Najwięcej zwolnień miało miejsce w marcu i kwietniu. W pierwszym miesiącu 24% firm podjęło decyzję o zmniejszeniu liczby etatów, a w drugim zrobiło to 26% pracodawców. Ale zwalniać nie można w nieskończoność, dlatego od maja można już mówić o stabilizacji – zdecydowana większość badanych firm nie podejmuje żadnych ruchów związanych z ograniczeniem zasobów ludzkich.
Strategie obronne
Pierwsze miesiące pandemii pozwalają na wstępną ocenę czynników, które wpływały i wpływają na budowanie odporności kryzysowej firm oraz weryfikację działań pod kątem zwiększania lub zmniejszania skuteczności obronnej. Według połowy badanych przez ICAN Research menedżerów (51%) obecna „antykryzysowość” tkwi w samej branży i modelu jej funkcjonowania. Przykładem mogą być firmy technologiczne i ich produkty oraz cały e‑commerce. Natomiast sukces zapewniają otwartość na nowe inicjatywy biznesowe, szybkość i elastyczność działania oraz rezerwa finansowa. Efektem takich działań jest adaptacja do nowych modeli biznesowych i kanałów sprzedaży.

I odwrotnie – przyczyna małej odporności firm tkwi w słabej zdolności adaptacyjnej do szybkiej reakcji na spadek popytu i braku rezerw finansowych. Co trzecia firma twierdzi, że powodem może też być zbyt wolne wdrażanie rozwiązań opartych na nowych technologiach, duża bezwładność organizacyjna, trudności z wprowadzaniem zmian oraz bierna postawa kluczowych menedżerów oraz brak otwartego podejścia do szukania nowych źródeł zarobkowania. Część ankietowanych upatrywała kłopotów w logistyce i trudnościach w dotarciu do surowców.
W obecnej sytuacji, jak twierdzi zdecydowana większość badanych, kluczową sprawą jest koncentracja na rozwoju biznesu: na adaptacji strategii do bieżącej sytuacji, rozwoju produktów/rozwiązań oraz marketingu skupiającym się na pozyskaniu nowych klientów. Mimo takich deklaracji ankietowani przyznali, że działania, które dały im najlepsze efekty, sprowadzały się do optymalizacji kosztów, zmiany organizacji pracy czy powołania zespołu do walki z kryzysem. Co piąty respondent za skuteczny lek na kryzys uznał redukcję zatrudnienia. Pożyteczne były także optymalizacje procesów oraz tzw. tarcze antykryzysowe oferowane firmom i ich pracownikom w ramach pomocy publicznej.
Prawie połowa badanych firm przyznała, że otrzymała wsparcie rządowe. Pomoc trafiała częściej do średnich przedsiębiorstw (59%) niż dużych (34%). Głównie korzystały z niej firmy z branż najbardziej dotkniętych kryzysem, z hotelami, restauracjami, firmami eventowymi i logistycznymi na czele. Połowa ankietowanych reprezentujących branże przetwórstwa przemysłowego, budownictwa i handlu również przyznała, że ich organizacje zostały objęte rządową pomocą.

Generalnie firmy, które wystąpiły o wsparcie, twierdzą, że jest ono zbyt małe, aby utrzymać pracowników i zapewnić stabilność operacyjną. Według 30% respondentów tzw. tarcza antykryzysowa pozwoliła ich organizacjom przetrwać w najgorszych miesiącach, 8% uważa, że dopiero połączenie pomocy rządowej i redukcji zatrudnienia pozwoliło zrównoważyć koszty i przychody. Tylko 4% ocenia działania rządu za w pełni wystarczające.
Narastająca niepewność
Mimo powolnego odmrażania gospodarki przedsiębiorcy nadal są niepewni, jak będzie wyglądała najbliższa przyszłość. Boją się drugiej fali pandemii i powrotu do obostrzeń w prowadzeniu biznesu. Prawie połowa lub nieco więcej niż połowa niepokoi się o zdrowie i bezpieczeństwo pracowników, przymusową redukcję zatrudnienia oraz utratę płynności finansowej.
ICAN Research przeanalizował trzy brzegowe daty rozwoju sytuacji – do końca lipca, do końca września i do końca listopada. Według oceny wszystkich respondentów w ciągu dwóch najbliższych miesięcy ich firmy poradzą sobie z obecną sytuacją. Jeżeli jednak sytuacja z końca maja 2020 roku nie poprawi się do września, prawdopodobnie 13% badanych przedsiębiorstw upadnie (18% średnich firm, 7% dużych). Utrzymanie się jej do listopada może oznaczać, że z pandemią nie poradzi sobie aż co trzecie badane przedsiębiorstwo (34%). Z drugiej strony warto zauważyć, że połowa badanych reprezentujących średnie biznesy i aż 70% dużych firm twierdzi, iż może w obecnych warunkach działać nawet przez rok.
W opinii respondentów ICAN Research, ich organizacje na razie koncentrowały się głównie na wspomnianych działaniach optymalizacji procesowej, finansowej i organizacyjnej, a także na poprawie efektywności. Co trzecia próbowała pozyskać nowe źródła finansowania (kredyty, fundusze UE, venture capital). W najbliższym czasie, czyli do końca lipca, będą starać się (36%) o pozyskanie dodatkowego wsparcia, ale też zastanowią się nad kolejnymi zwolnieniami (takie opinie wyrażają najczęściej średnie przedsiębiorstwa), obniżką wynagrodzeń i rezygnacją z niektórych inwestycji (20%).
Jeżeli sytuacja nie zmieni się do września, średnie i duże firmy skoncentrują się przede wszystkim na głębszym cięciu kosztów, dalszej redukcji zatrudnienia, obniżaniu płac oraz zamrożeniu realizowanych projektów i inwestycji (28%). Gdyby jednak doszło do kolejnego lockdownu, istnienie wielu badanych przedsiębiorstw może być zagrożone. Inne będą musiały przeprowadzić nie tylko dalszą i głęboką redukcję kosztów (53%), ale również ograniczyć zakres działalności. W grę wchodzi zmniejszenie liczby produktów czy usług (39%), zamknięcie niektórych oddziałów, placówek lub punktów sprzedaży (17%), a nawet sprzedaż części biznesu zewnętrznym podmiotom (10%) (zobacz ramkę Jak firmy chcą się ratować?).
Z badania wynika, że powrót do stabilnej sytuacji wymaga czasu. Co czwarta firma potrzebuje na to 3 miesiące, połowa od 3 do 6 miesięcy, a pozostałe więcej niż pół roku, czasem nawet cały rok. Natomiast na osiągnięcie kondycji sprzed pandemii trzeba jeszcze więcej czasu. Co trzecia organizacja potrzebuje na to minimum 12 miesięcy, co czwarta – dwóch lat, a reszta – jeszcze więcej. Można pokusić się o wniosek, że na odzyskanie względnej stabilności po kryzysie „wystarczy” rok, podczas gdy odbudowa biznesu może zająć przedsiębiorcom nawet kilka lat.
Dystans społeczny narzucony przez pandemię utrzyma się długo i odbije na funkcjonowaniu firm.
Najszybciej może sobie poradzić z tym handel – zdecydowana większość badanych z tego sektora twierdzi, że wystarczy im rok. Produkcji poradzenie sobie ze skutkami pandemii zajmie nawet dwa lata, a usługi będą się podnosić po lockdownie od roku do trzech lat. Oczywiście im większe i silniejsze finansowo przedsiębiorstwo, tym łatwiej będzie mu odzyskiwać poziomy sprzed kryzysu i wyprzedzić osłabioną konkurencję.
Cztery strategie postcovidowe
Zdecydowana większość ankietowanych zbudowała już strategie odmrożenia biznesu. Z badań ICAN Research wynika, że aż 62% chce ją oprzeć na odbudowywaniu relacji z obecnymi klientami, a niewiele mniej, bo 60%, na poszerzeniu grupy klientów o nowe segmenty. Poza tym respondenci rozważają zmianę modelu biznesowego (42%), dopasowanie struktury firmy do nowych realiów działania (41%) czy też odbudowanie łańcucha dostaw (39%). Lista planowanych działań jest dość zróżnicowana, ale niezależnie od sektora, branży i pozycji rynkowej deklarowane strategie rozwoju w czasach postcovidowych można podzielić na cztery kategorie.
1. „Klient w centrum uwagi”
Firmy kierujące się tym podejściem zakładają agresywną sprzedaż. Ankietowani z tej grupy najczęściej planują zmianę modelu biznesowego, głównie w celu odbudowania relacji z obecnymi klientami i poszerzania odbiorców o nowe segmenty.
2. „Partner w centrum uwagi”
Ta grupa przedsiębiorstw stawia na pielęgnowanie dotychczasowych partnerstw i nawiązanie nowych, a także planuje pozyskać istotne dla rozwoju biznesu licencje, umowy franczyzowe i pozwolenia. Aby zwiększyć dynamikę rozwoju, zwolennicy podejścia partnerocentrycznego chcą sobie zapewnić nowe źródła finansowania oraz rozwinąć internetowe kanały sprzedaży.
3. „Produkt w centrum uwagi”
Firmy skupiające się na innowacjach produktowych planują wprowadzić na rynek nowe produkty i usługi, a także eksplorować nowe obszary działalności. Respondenci deklarujący wdrożenie tej strategii rozwoju o wiele częściej niż pozostali rozważają inwestycje w nowe technologie.
4. „Organizacja w centrum uwagi”
Istnieje też grupa przedsiębiorstw, które planują rozwój wokół rdzenia poprzez dokonanie kolejnych optymalizacji. Takie podejście w praktyce sprowadza się do rozwoju bez drastycznych zmian w modelu biznesowym, koncentracji na mocnych stronach organizacji, porządkowaniu wewnętrznych procesów, aby elastyczniej dopasowywać się do zmiennych realiów biznesowych. Przedsiębiorcy preferujący ten rodzaj strategii rzadziej niż inni planują jakiekolwiek działania rynkowe. Ponadto zamierzają rzadziej niż przedstawiciele innych grup pozyskiwać nowych ludzi z rynku już na wczesnym etapie odmrażania gospodarki.
Nowa normalność
Scenariusze powrotu do normalnej działalności pozwalają też zidentyfikować najważniejsze trendy, które będą się rozwijać po pandemii. Według liderów badanych przez ICAN Research możemy się spodziewać dynamicznej digitalizacji, która przełoży się na intensywne wykorzystanie kanałów elektronicznych w sprzedaży i komunikacji oraz automatyzację jeszcze większej liczby operacji. Drugim kierunkiem będzie rozwój „szczupłego” biznesu, a więc m.in. większa koncentracja na efektywności kosztowo‑procesowej w różnych obszarach, szczególnie w zakresie łańcucha dostaw. Rozwój rynku pracodawcy i utrwalenie się modelu pracy zdalnej to kolejne efekty kryzysu wywołanego pandemią COVID‑19 oraz lockdownu. Praca zdalna, która jeszcze na początku roku określana była jako trend wschodzący, dziś jest powszechną praktyką, z której firmy nie chcą rezygnować choćby z powodów finansowych – oszczędności wynikające tylko z wynajmu mniejszej powierzchni biurowej i niższych opłat za usługi telekomunikacyjne są ewidentne. Ciekawym trendem jest również wzrost roli lokalnych produktów, co może być sporą szansą dla rodzimych biznesów (zobacz ramkę Rozwój obszarów i kompetencji organizacyjnych w nowej normalności).

Dystans społeczny, który został narzucony ludziom tuż po wybuchu epidemii koronawirusa, może się utrzymać długo. Zdaniem zdecydowanej większości badanych odbije się to na funkcjonowaniu firm wewnątrz i na zewnątrz (głównie w relacjach z klientami) oraz zmieni modele biznesowe. Tu rodzi się duże wyzwanie, ponieważ zaadaptowanie istniejących modeli biznesowych do nowych realiów nie jest prostą sprawą. Firmy nie wiedzą, jak takie innowacyjne modele tworzyć, brakuje im też często odpowiednich kompetencji i zasobów. Do negatywnych skutków pandemii z pewnością trzeba dodać prawdopodobieństwo niskiego tempa inwestycji, wyhamowanie rozwoju globalnych łańcuchów dostaw oraz słabą pozycję pracowników w relacji z pracodawcami z uwagi na dominującą pozycję tych drugich.
Większość badanych przedsiębiorców zbudowała już strategię odmrożenia swojego biznesu. W obecnej sytuacji istnieje konieczność podejmowania działań na wielu płaszczyznach, zaczynając od modelu biznesowego, przez wewnętrzną reorganizację, po odbudowanie relacji z klientami i poszerzenie grupy docelowej o nowe segmenty. Ponieważ wiele trendów w ostatnim czasie wyhamowało, a inne przyspieszyły, kluczową sprawą staje się wychwytywanie nowych zjawisk i dostosowywanie do nich swoich planów. Pomocne może się okazać podążanie śladem najsilniejszych organizacji, tych, które najlepiej radzą sobie z kryzysem, bo to one najszybciej będą osiągały równowagę i lokowały się na czołowych miejscach w udziałach rynkowych.