Reklama
Dołącz do liderów przyszłości i zdobądź przewagę! Sprawdź najnowszą ofertę subskrypcji
INNOWACJE

Więcej klientów czy więcej luksusu? – komentarz 2

1 kwietnia 2011 5 min czytania
dr Ewa Łabno-Falęcka
Więcej klientów czy więcej luksusu? - komentarz 2

Więcej klientów czy więcej luksusu? – komentarz 2

Więcej klientów czy więcej luksusu? - komentarz 2

W przypadku Choco‑Dream mamy do czynienia z pomysłem rozszerzenia marki poprzez wprowadzenie submarki nowej linii produktów skierowanych do nowej grupy docelowej. Dylemat Lucjana Zawistowskiego sprowadza się więc do pytania, jak daleko i w jaki sposób można rozszerzać markę, aby nie zniszczyć jej charakteru premium i nie osłabić jej wartości, a tym samym nie zmniejszyć wartości firmy (której marka jest cennym aktywem) i nie zawieść zaufania dotychczasowych klientów.
Marka Choco‑Dream sygnuje doskonały produkt – 250 rodzajów luksusowych pralinek – i ma wypracowaną przewagę konkurencyjną w obszarze czekoladowych wyrobów z górnej półki. To ogromny, może nawet najważniejszy, kapitał spółki Zawistowskiego. Firma stara się go wykorzystywać i zarządzać marką najlepiej, jak potrafi, poprzez stworzenie własnej sieci sprzedaży oraz otwieranie kawiarni z atrakcjami (czekoladowe fontanny). Ale rozwój rynku i działania konkurencji wymuszają na właścicielach poszukiwanie nowych segmentów rynku i nowych grup odbiorców.

Jednak rozszerzenie marki Choco‑Dream na tańsze produkty może wiązać się z kilkoma czynnikami ryzyka, które Zawistowski musi brać pod uwagę.

Pierwszy to utrata wartości (rozwodnienie) marki podstawowej, która do tej pory umożliwiała uzyskiwanie wysokich cen i przychodów firmy. W tym konkretnym przypadku zagrożenie nie jest duże, bowiem Choco‑Dream ma na rynku luksusowych czekoladek stabilną pozycję. Poza tym pomysł na stworzenie submarki – derywatu (np. Choco‑Kids) – mógłby doskonale współgrać z charakterem nowej grupy docelowej, jednocześnie nie zacierając i nie psując charakteru marki podstawowej.

Drugim czynnikiem ryzyka może być zmiana trendów wśród konsumentów, którzy szukając oszczędności, mogliby odwrócić się od produktów luksusowych. Jednak obserwując rynek i sytuację w różnych branżach, widać, że nawet w kryzysie klienci doceniają i nadal kupują produkty wysokiej jakości.

Trzecie niebezpieczeństwo może wiązać się z brakiem doświadczenia w zakresie zarządzania wieloma markami (multi‑brand management). Tu Lucjan Zawistowski mógłby liczyć na pomoc swojego wnuka Mateusza, który mając za sobą doświadczenie w konsultingu, wiedzę o rynku, konkurencji i klientach, wydaje się być doskonałym menedżerem nowej marki.

Biorąc to wszystko pod uwagę, można uznać, że przed firmą Zawistowskiego rysują się szanse na dalszy dynamiczny rozwój związany z rozszerzeniem oferty oraz zwiększeniem udziałów w rynku. Jednak aby przedsięwzięcie się powiodło, nowy produkt lub linia produktów muszą mieć cechy wspólne z produktem sygnowanym główną marką, co pozwoli zachować status marki premium.

Choco‑Dream jest silną i uznaną marką, a to oznacza, że:

 ▪  klienci z większym zaufaniem podejdą do zakupu nowej linii produktów;

 ▪  nowy produkt może świadczyć o innowacyjności marki, co wzmocni jej pozycję na rynku;

 ▪  samo wprowadzenie na rynek nowej linii produktów będzie tańsze w porównaniu ze stworzeniem zupełnie nowej marki;

▪  wejście w nowe segmenty rynku i na nowe rynki (wschodni sąsiedzi) może powodować synergie i wzrost siły marki pierwotnej;

▪  rozszerzenie jest w miarę bezpieczne, ponieważ chodzi o nowe produkty w ramach tego samego rynku wyrobów czekoladowych, a nie o wchodzenie w zupełnie nową branżę.

Pod warunkiem mądrego zarządzania obiema markami firma Lucjana Zawistowskiego ma szanse zbudować przewagę konkurencyjną i optymalnie ją wykorzystać. Rozszerzenie marki, która uzyskuje cenę premium, nie niesie za sobą w tej sytuacji większego ryzyka. Powiększający się portfel produktów pod główną marką oznaczać jednak będzie konieczność dokonywania wyborów: który z produktów należy wesprzeć reklamą, jak podzielić budżet promocyjny etc.

Przed podobnymi wyzwaniami stanęła w połowie lat dziewięćdziesiątych firma Daimler AG (wówczas Daimler‑Benz AG), kiedy podjęto decyzję o rozszerzeniu oferty marki Mercedes‑Benz, znanej dotychczas z luksusowych limuzyn, na kompaktowe auta klasy A. Od początku adresowane były one do młodszej grupy klientów, mieszkańców dużych miast, w tym także do aktywnych, młodych kobiet. Auta klasy A, choć oczywiście tańsze od np. flagowego modelu mercedesa klasy C, nadal zachowują DNA „premium” marki podstawowej („a real Mercedes”). Mimo zmniejszonych rozmiarów samochód musiał spełniać rygorystycznie przestrzegane standardy bezpieczeństwa marki, tak istotne dla jej reputacji.

Od 1997 roku, czyli od wprowadzenia na rynek mercedesa klasy A, kupiło go ponad 1,2 mln klientów na świecie. Sukces tego przedsięwzięcia był tak duży, że koncern wprowadził na rynek kolejny model kompaktowego auta, klasę B (gdy się powiedziało A…). W ten sposób producent wyprzedził trend rynkowy, jakim jest zwrot w kierunku kompaktowych aut segmentu premium, przyjaznych dla środowiska i paliwooszczędnych, jednocześnie docierając do nowych, nieosiągalnych wcześniej grup klientów.

O autorach
Tematy

Może Cię zainteresować

Jak przewidywać ryzyko, zanim się zmaterializuje?
Światowe kryzysy z ostatnich dwóch dekad nauczyły nas, że ryzyko rzadko pozostaje ograniczone do jednego sektora czy rynku. W rzeczywistości rozprzestrzenia się ono jak fala – przez łańcuchy dostaw, modele biznesowe i decyzje konsumenckie. Dla menedżerów oznacza to jedno: aby trafnie przewidywać ryzyko, muszą patrzeć dalej i szerzej niż tylko na bezpośrednie zagrożenia. Zarządzanie ryzykiem […]
Strategia w świecie niepewności: jak stałość może być kotwicą wyborów

W czasach dynamicznych zmian, zakłóceń geopolitycznych i rewolucji technologicznych liderzy organizacji stoją przed trudnym zadaniem: jak projektować strategie, które nie tylko odpowiadają na bieżące wyzwania, ale także zachowują aktualność w obliczu nieprzewidywalnej przyszłości. Zamiast opierać się wyłącznie na prognozach i analizie trendów, warto zadać fundamentalne pytanie: co się nie zmienia?

Multimedia
Czego firmę może nauczyć dobrze zgrana orkiestra

Obejrzyj koncert, który pokazuje, że doskonałym przykładem do naśladowania dla firmy i jej menedżerów może być zgrana orkiestra, w której muzycy potrafią tak harmonijnie współpracować, jakby tworzyli jeden organizm. Dzięki temu w sposób powtarzalny osiągają stawiane przed nimi cele, jakimi są perfekcyjne wykonania, nagradzane aplauzem ze strony publiczności. Postępując w podobny sposób, działające na niestabilnych rynkach firmy mogą osiągnąć poziom sprawności organizacyjnej, która pozwoli zarówno na nadążanie za zmieniającymi się oczekiwaniami klientów, jak i na efektywne gospodarowanie zasobami.

Jak skutecznie współpracować z osobą, która za tobą nie przepada

Czy zdarzyło ci się kiedyś z niechęcią myśleć o spotkaniu z kolegą z pracy, którego zachowanie sprawia, że każda rozmowa przypomina stąpanie po cienkim lodzie? Gdy ktoś w miejscu pracy wydaje się żywić wobec ciebie niechęć, napięcie może być wyczuwalne i wpływać nie tylko na twoją produktywność, ale także na morale całego zespołu.

Zamiast pozwalać, by uraza kształtowała wasze relacje, istnieją sposoby, by przekształcić tę trudną sytuację w okazję do rozwoju zawodowego. Skuteczne radzenie sobie z takim wyzwaniem wymaga wglądu, taktu i gotowości do analizy nie tylko własnego zachowania, lecz także przyczyn leżących u podstaw konfliktu.

Załamanie ruchu kontenerowego pomiędzy USA a Chinami ma wpływ również na Polskę. Ruch kontenerowy pomiędzy Chinami i USA się załamuje. Co to oznacza dla polskich przedsiębiorców?

Logistyka bywa traktowana przez przedsiębiorstwa po macoszemu. Tymczasem jest to sektor o wysokiej wrażliwości na niepewność gospodarczą. W obliczu potencjalnego kryzysu gospodarczego wiele się mówi o zapaści handlu pomiędzy dwoma największymi gospodarkami świata: USA i Chinami. Te konflikty są niczym klin wbity w globalny łańcuch dostaw. W tym dotąd spójnym ekosystemie osłabienie dowolnego ogniwa może nieść ze sobą poważne konsekwencje dla każdego podmiotu gospodarczego. Pierwszym wskaźnikiem, który je ukazuje jeszcze przed pojawieniem się oficjalnych statystyk handlowych, jest ruch kontenerowy pomiędzy Chinami a USA we frachcie morskim. Według obecnych odczytów zmalał on aż o jedną trzecią w porównaniu z zeszłym rokiem.

Wprowadzenie przez Donalda Trumpa dodatkowych ceł na wiele krajów na początku kwietnia 2025 r. spowodowało brutalne turbulencje w większości światowych gospodarek. Chociaż ostatecznie sytuacja nieco się załagodziła, jej echa nie ucichły. Tąpniecie na światowych giełdach zaprezentowało, jak silne zależności panują między krajami. Często nawet jeśli dany produkt jest wytwarzany w danym kraju, jego elementy składowe lub surowce wymagają importu. Prym w tej dziedzinie wiodą Chiny, które są największym eksporterem świata oraz drugim największym eksporterem do USA. W 2024 r. chińskie produkty o łącznej wartości 439 mld dolarów stanowiły aż 14% ogółu amerykańskiego importu. Zaognienie sporu handlowego USA z Chinami, podczas którego wzajemne cła wzrosły do poziomu aż 145% wartości produktów, odmieniły te realia na bardzo długi czas, biorąc pod uwagę wysoką bezwładność, której podlega branża logistyczna.

Kiedy technologia zawodzi – frustracja lidera wobec porażki cyfrowej transformacji Kiedy technologia nie zwiększa sprzedaży – 5 powodów porażek transformacji cyfrowej

Cyfrowe narzędzia mają ogromny potencjał, ale ich skuteczność zależy od kontekstu, w jakim są wdrażane. Zamiast realnego wzrostu, który te narzędzia miały zapewnić, firmy często mierzą się z chaosem operacyjnym, rosnącymi kosztami i brakiem spójności działań. Problem nie leży w samej technologii, lecz w braku strategii, nieczytelnych celach oraz zbyt słabym powiązaniu innowacji z potrzebami klienta i organizacji.
Choć inwestycje w technologię rosną z roku na rok, wiele organizacji nie odnotowuje oczekiwanych efektów. Zamiast usprawnienia procesów i poprawy wyników sprzedaży pojawia się frustracja, nadmiar narzędzi i spadek efektywności zespołów. Transformacja cyfrowa bywa wdrażana fragmentarycznie, bez jasno określonych celów i spójnej architektury danych. Zamiast służyć rozwojowi, staje się źródłem wewnętrznego chaosu.

Pędzący pociąg rewolucji sztucznej inteligencji. Adopcja AI w Polsce

Adopcja AI w Polsce nabiera rekordowego tempa, co potwierdza raport „Unlocking Poland’s AI Potential 2025” wykonany na zlecenie AWS. Analizujemy przyspieszony rozwój sztucznej inteligencji w kraju, identyfikując kluczowy potencjał wzrostu, ale także wyzwania (kompetencje, regulacje) i niezbędne strategie na przyszłość.

Polska stoi u progu nowej ery gospodarczej, w której sztuczna inteligencja (AI) przestaje być technologiczną ciekawostką, a staje się kluczowym motorem wzrostu i konkurencyjności. Premierowe dane z raportu „Unlocking Poland’s AI Potential 2025″ malują obraz kraju, który choć startuje z nieco niższego pułapu adopcji AI (34% firm vs. 42% średniej europejskiej), nadrabia dystans w tempie niespotykanym na kontynencie. Ten dynamiczny rozwój stwarza wyjątkową szansę, ale jednocześnie rodzi pytania o strategiczne podejście do zarządzania tą transformacją.

Polska w cieniu wojny handlowej

Nowy globalny kontekst geopolityczny i gospodarczy

Eskalacja wojny handlowej między USA a Chinami na początku 2025 r. wstrząsnęła fundamentami globalnej wymiany handlowej. Waszyngton nałożył zaporowe cła na setki chińskich produktów (a nawet objął dodatkowymi taryfami wybrane towary z Unii Europejskiej), na co Pekin odpowiedział odwetowymi cłami oraz ograniczeniem eksportu strategicznych surowców. W efekcie światowy handel wyhamowuje – według analiz Allianz Trade globalny wzrost PKB może spaść do zaledwie 1,9% w skali roku, najniższego poziomu od czasów kryzysu 2008​, a wolumen handlu towarowego wpadnie w recesję (-0,5%). Europa również odczuwa wstrząsy: spada eksport, rośnie niepewność, a prognozy wzrostu dla strefy euro na 2025 zredukowano do zaledwie 0,8%​. Europejski Bank Centralny ostrzega, że szoki celne mogą bardziej zaszkodzić wzrostowi gospodarczemu niż podbić inflację – co oznacza, że kontynuacja wojny celnej niesie ryzyko stagnacji zamiast ożywienia.

Polska, jako średniej wielkości otwarta gospodarka silnie powiązana z UE, odczuwa skutki tego konfliktu głównie pośrednio. Nasz bezpośredni eksport do Chin stanowi wciąż marginalny ułamek (ok. 3,6 mld euro w 2024 r., głównie żywność, miedź, drewno czy części motoryzacyjne​), podczas gdy import z Chin osiągnął niemal 50 mld euro i obejmuje wszystko od elektroniki i AGD po maszyny przemysłowe. Taka asymetria oznacza, że polskie firmy bardziej narażone są na pośrednie skutki – osłabienie popytu na kluczowych rynkach eksportowych i zaburzenia łańcuchów dostaw – niż na bezpośrednią utratę rynku chińskiego. Jeśli gospodarka Europy Zachodniej spowolni, automatycznie ucierpi polski eksport komponentów dla niemieckiego przemysłu. Według szacunków Polskiego Instytutu Ekonomicznego, pełnoskalowa wojna celna USA–UE mogłaby obniżyć dynamikę polskiego PKB o ok. 0,4 punktu procentowego​ – spowalniając wzrost, choć niekoniecznie wywołując recesję. To istotna strata, biorąc pod uwagę że nasza gospodarka rozwija się obecnie w tempie kilku procent rocznie. Czy polski biznes może zatem pozwolić sobie na luksus ignorowania konfliktu dwóch światowych supermocarstw?

Patrząc strategicznie na tę sytuację, analizujemy kluczowe ryzyka i szanse wynikające z wojny handlowej USA–Chiny dla trzech sektorów o znaczeniu krytycznym: przemysłu, branży ICT oraz przemysłu obronnego.

Jak czas rekrutacji wpływa na jej efekty? Proces rekrutacji najlepszą wizytówką firmy

Czas to pieniądz – ale to ludzie generują wartość firmy. W realiach intensywnej konkurencji i nieustannej walki o przewagę rynkową szybkość działania stała się podstawową walutą w świecie biznesu. Jednak fundamentem każdej organizacji pozostają nie wskaźniki, lecz talenty – zaangażowani, pomysłowi pracownicy, których potencjał napędza innowacje i rozwój. Czy zatem skrócenie procesu rekrutacyjnego powinno odbywać się kosztem jakości dopasowania kandydatów? A może możliwe jest połączenie efektywności z trafnością wyboru?

Rekrutacja to dialog, a nie jednostronna selekcja – równie uważnie jak firma ocenia aplikujących, tak kandydaci przyglądają się potencjalnemu pracodawcy. To właśnie pierwsze wrażenie – często jeszcze przed rozmową kwalifikacyjną – może przesądzić o ich decyzji. Dlatego skuteczny employer branding zaczyna się wcześniej, niż mogłoby się wydawać: od przemyślanego, przejrzystego i sprawnego procesu rekrutacyjnego. Jak pokazuje raport „Rekrutacyjne KPI 2025” sama szybkość działania znacząco wpływa na postrzeganie marki pracodawcy. Krótszy czas rekrutacji może zatem stać się kartą przetargową w walce o najlepszych ludzi.

Multimedia
Czy ludzie przestaną być potrzebni? Wpływ AI na rynek pracy

Czy sztuczna inteligencja (AI) zrewolucjonizuje rynek pracy, prowadząc do masowego bezrobocia, czy też przyniesie nowe możliwości i przekształci istniejące zawody?  W najnowszym podcaście z serii „Limity AI” Iwo Zmyślony analizuje wpływ AI na rynek pracy, opierając się na danych i analizach ekonomicznych. Gościem specjalnym jest Andrzej Kubisiak, wicedyrektor Polskiego Instytutu Ekonomicznego, który dzieli się swoimi spostrzeżeniami na temat tego, jak AI może zmienić charakter pracy i jakie wyzwania oraz szanse wiążą się z tą technologią.</strong>

Materiał dostępny tylko dla subskrybentów

Jeszcze nie masz subskrypcji? Dołącz do grona subskrybentów i korzystaj bez ograniczeń!

Subskrybuj

Newsletter

Otrzymuj najważniejsze artykuły biznesowe — zapisz się do newslettera!