Reklama
Dołącz do liderów przyszłości i zdobądź przewagę! Sprawdź najnowszą ofertę subskrypcji
INNOWACJE

Radykalne innowacje potrzebują staroświeckich funduszy VC

5 lutego 2024 7 min czytania
Rafael Laguna de la Vera
Zdjęcie Thomas Ramge - Autor ponad 15 książek na temat technologii, innowacji i podejmowania decyzji.
Thomas Ramge
Radykalne innowacje potrzebują staroświeckich funduszy VC

Naukowcy i przedsiębiorcy pracujący nad najbardziej pilnymi problemami świata nie są w stanie ich rozwiązać bez finansowania ze strony inwestorów, którzy rozumieją możliwości zaawansowanych technologii i patrzą z długoterminowej perspektywy.

Obecnie mamy nadmiar środków venture capital dla projektów, które nie są zbyt ryzykowne, takich jak platformy i aplikacje obiecujące ułatwienie naszego życia. Te innowacje w dużej mierze zakłócają rynki i konkurencję, ale nie rozwiązują największych problemów, przed którymi stoi ludzkość. Nie mamy wystarczającej liczby projektów dotyczących zielonej energii, a brakuje nam technologii, która mogłaby wydobyć wystarczającą ilość CO2 z atmosfery, aby przywrócić równowagę klimatyczną. Według Organizacji Narodów Zjednoczonych, ponad 800 milionów ludzi – dziesiąta część populacji globalnej – cierpi na niedożywienie. Nie wiemy, jak poradzić sobie z rosnącą populacją świata ani jak zatrzymać nadmierne wykorzystywanie zasobów naturalnych.

Problemem jest to, że zbyt wielu prawdziwie radykalnych innowatorów ponosi klęskę w „dolinie śmierci innowacji (innovation’s valley of death)”, czyli w tym punkcie, gdzie finansowanie własne nie jest w stanie ich dalej popchnąć, a trudno otrzymać niezbędne środki na dalszy rozwój i skalowanie. Ten suchy okres, podczas którego przedsięwzięcie pracuje nad udowodnieniem swojego konceptu inwestorom, którzy chcą dowodów na sukces projektu w przyszłości, jest często zbyt długi dla przedsięwzięcia, aby przetrwać. W zasadzie mamy do czynienia z sytuacją, w której rynki kapitałowe nie wspierają przełomowych innowacji i zaawansowanych technologii.

Powrót do korzeni

To musi się szybko zmienić. Choć rząd ma rolę do odegrania, to kapitał ryzyka również. Najwyższy czas, aby gracze na wysokim poziomie w obszarze VC przeszli od finansowania łatwych klas aktywów cyfrowych do finansowania bardziej fundamentalnych postępów naukowych i technicznych.

Powrót do korzeni kapitału ryzyka może również obiecywać większe zyski dla graczy o wysokiej akceptacji dla ryzyka. Inwestycje w firmy o niskich aktywach, takie jak dostawcy oprogramowania jako usługi (SaaS) lub platformy, są obecnie znacznie bardziej ryzykowne niż były w latach 2010‑2019 ze względu na zwiększoną konkurencję i niski poziom innowacji. Dokonywanie wystarczającej liczby inwestycji już nie działa, gdy wyceny firm stają się tak wysokie, że ich zyski nigdy nie usprawiedliwią ich, nawet jeśli firma nadal rośnie w zdrowym tempie. Jednocześnie w systemie VC jest wiele nadmiarowego kapitału, który mógłby i powinien być zainwestowany, ale inwestorzy czekają na interesujące możliwości.

Te środki są określane w żargonie branżowym jako „suchy proch” (dry powder). Firma konsultingowa Boston Consulting Group (BCG) i francuska fundacja deep‑tech Hello Tomorrow oszacowały w majowym raporcie z 2021 roku, że ryzykowny kapitał w postaci suchego prochu, trzymany przez firmy venture capital oraz private equity, osiągnął 1,9 biliona dolarów. Ta suma prawdopodobnie znacząco wzrosła od tego czasu. Pomimo wzrostu stóp procentowych w ostatnich kilku latach, tego rodzaju kapitał niesie ze sobą skrajne ryzyko inflacyjne. Zamiast być używany do finansowania kolejnej aplikacji czy gadżetu cyfrowego, który rzekomo ułatwiłby nam życie, suchy proch może zostać znacznie inteligentniej zainwestowany, aby mieć znacznie większy wpływ na dobro ogólne. Dobrą wiadomością jest to, że widać zmianę podejścia i korektę  pozycji inwestycyjnych.

Zgodnie z badaniami BCG/Hello Tomorrow, inwestycje VC w start‑upy deep‑tech wzrosły czterokrotnie, przekraczając 60 miliardów dolarów od 2016 do 2020 roku. Znaczna część tego wzrostu pochodziła z firm korporacyjnych, które zainwestowały prawie 20 miliardów dolarów w start‑upy deep‑tech w 2020 roku. Z tej kwoty około 80% trafiło do obszarów biologii syntetycznej, sztucznej inteligencji i zaawansowanych materiałów.

Oczywiście nie chcemy utożsamiać inwestycji w deep‑tech z przełomowymi innowacjami, które znacząco pomogą w spełnieniu potrzeb ludzkości i realizacji Celów Zrównoważonego Rozwoju ONZ. Ale w zasadzie uważamy ten rodzaj aktywów i trendy na tym rynku za dobrą miarę tego, jak wystarczający kapitał może być dostępny dla start‑upów opartych na nauce i jak może wesprzeć założycieli w „dolinie śmierci innowacji”.

Jednak nawet jeśli kapitał deep‑tech osiągnie 200 miliardów dolarów do 2025 roku, zgodnie z przewidywaniami badania, to zaledwie strużka w porównaniu z bilionami, które zalewają co roku cyfrowe i lekkie aktywa na całym świecie. Gdyby wszyscy zaangażowani w finansowanie ryzykownego kapitału dokonywali właściwych zmian w odpowiednich miejscach w systemie kapitałowym, znacznie więcej innowacji o charakterze rewolucyjnym mogłoby być możliwe.

Czas na zmiany

Przełomowi innowatorzy deep‑tech wielokrotnie opowiadali nam tę samą podstawową historię, o swoich doświadczeniach podczas prezentacji przed VC: zainteresowanie zasadniczo było, ale finansowanie ostatecznie zawiodło, ponieważ decydenci nie mieli ekspertyzy do oceny technologii, co zresztą przyznawali. Każdy, kto stawia na technologię, musi zrozumieć tę technologię i związane z nią ryzyko rozwoju. Jest to szczególnie ważne we wczesnym etapie cyklu inwestycyjnego, zanim dostępne staną się dane rynkowe.

Jednak zauważyliśmy, że zespoły pracujące w funduszach VC/PE były z reguły zbyt mocno obciążone generalistami (czyli osobami o szerokiej wiedzy ogólnej, ale bez wiedzy specjalistycznej), aby skutecznie korzystać z ogromnych możliwości oferowanych przez prawdziwie rewolucyjne technologie. Można to zmienić dołączając naukowców z zacięciem finansowym do zespołów analityków oraz otwierać dla nich ścieżki partnerskie. Fundusze powinny również współpracować z zewnętrznymi doradcami, którzy nie są typowymi przedstawicielami branży konsultingowej technologicznej, ale są aktywnymi badaczami w dziedzinie, w którą fundusz zamierza inwestować.

To, co sprawia, że zadanie staje się trudniejsze dla firm private equity, to często mylenie „deep tech” z „early stage”,  co nie wpisuje się to w wzorce inwestycyjne większości firm private equity. To spojrzenie jest już przestarzałe. Wiele startupów deep‑tech znajduje się obecnie w drugiej połowie cyklu finansowania, a firmy niespecjalizujące się w technologii przegapią istotne szanse dla swoich inwestorów.

Inwestorzy venture capital przyzwyczaili się do szybkich sukcesów – lub do szybkiego rozpoznawania, czy dokonali złej inwestycji. Jeśli odnoszą sukces, zazwyczaj zajmuje to nie więcej niż siedem lat od finansowania początkowego do wyjścia z inwestycji w przypadku aplikacji typu software‑as‑a-service, e‑commerce lub modeli biznesowych platform w rynkach B2C. W przypadku startupów deep‑tech, inwestorzy muszą poczekać dłużej, około 10 do 15 lat, a czasami nawet więcej lat, zanim przedsięwzięcia faktycznie przekształcą swoje rynki. Na szczęście, skłonni ku temu są korporacyjni innowatorzy. Duże firmy chemiczne, motoryzacyjne, inżynieryjne, technologii medycznej, farmaceutyczne i infrastrukturalne szybko zwiększają swoją aktywność inwestycyjną w startupach deep‑tech. Jest to logiczne, gdyż warto być częścią zakłóceń, gdy dotyczą one własnego rynku.  

Kolejnym pozytywnym zjawiskiem, które jest zauważalne od pewnego czasu, jest to, że decydenci inwestycyjni coraz bardziej skupiają się na tym, co nazywane jest potencjalnym wpływem cyklu życia startupów. Oznacza to, że decyzja inwestora opiera się nie przede wszystkim na tym, czy mogą osiągnąć zysk po kolejnej rundzie finansowania (lub zmonetyzowaniu swojego udziału przy wyjściu), ale na tym, czy inwestują w firmę, która może pozostać w ich portfelu przez bardzo długi czas.

Inwestorzy venture capital, którzy chcą mieć wpływ na globalne problemy, muszą nauczyć się (lub ponownie nauczyć się) podejmować ryzyko – i przyjrzeć się bliżej inwestycjom w deep‑tech związanych ze służeniem ludzkości w istotny i nawet pilny sposób. W dłuższej perspektywie to się dla nich opłaci – i dla naszej zbiorowej przyszłości. Pierwsi inwestorzy w VC już zauważyli, że w czasach technologicznych zmian największym ryzykiem jest niepodejmowanie żadnych ryzyk i poleganie na liniowym kontynuowaniu obecnych trendów. Finansowanie radykalnych innowacji dla zdrowszego, bogatszego i bardziej ekologicznego świata będzie lepszą inwestycją dla nich – i dla nas wszystkich.

O autorach
Tematy

Może Cię zainteresować

Jak odbudować zaufanie w zespole? Powrót do biur nie może się udać bez tego składnika. Jak odbudować psychologiczny kontrakt zaufania w zespole?

Powrót do biur nie może się udać bez tego składnika. Jak odbudować psychologiczny kontrakt zaufania w zespole?

Wdrażanie polityki powrotu do biur to nie tylko kwestia liczby dni spędzanych stacjonarnie. Badania wykazują, że ważniejszy może okazać się sposób jej wprowadzenia, komunikowania i elastyczność egzekwowania. Fala demotywacji, z którą boryka się wiele przedsiębiorstw, wynika z tego, że rynek pracy naruszył psychologiczny kontrakt, niepisanie definiujący relacje zawodowe. Co powinni wiedzieć liderzy, by odbudować utracone zaufanie i skutecznie przeprowadzić transformację?

Decyzja o powrocie do biur lub utrzymaniu pracy zdalnej to jedno z głównych źródeł polaryzacji. Choć obie strony doszukują się w nich niewłaściwych intencji – jedna wysuwając oskarżenia o mikrozarządzanie, druga z kolei o roszczeniowość i lenistwo – prawda leży w zupełnie innym miejscu. Badania pokazują, że każdy z  trybów pracy może zostać wprowadzony zarówno z pozytywnym, jak i z negatywnym rezultatem.  W czym zatem tkwi problem? W ograniczonym zaufaniu pomiędzy pracodawcami a pracownikami, wynikającym z czysto transakcyjnego traktowania stosunku pracy. Sytuacja wymaga natychmiastowej ze strony liderów, aby jej efekty nie przybrały na sile.

dane syntetyczne Dane syntetyczne dają drugą szansę. Tak SAS pomaga firmom pokonać barierę braku danych

Brakuje Ci danych do rozwoju AI, testowania nowych rozwiązań lub podejmowania kluczowych decyzji biznesowych? Nie jesteś sam – dla wielu firm to największa bariera na drodze do postępu. Odkryj, jak dane syntetyczne, inteligentnie generowane informacje naśladujące rzeczywiste zbiory bez naruszania prywatności, otwierają nowe możliwości. Dowiedz się, jak firmy – od ochrony zagrożonych wielorybów po sektor finansowy – wykorzystują je do przełamywania ograniczeń, trenowania skuteczniejszych modeli AI i przyspieszania transformacji. Przeczytaj, dlaczego eksperci SAS prognozują, że dane syntetyczne wkrótce staną się standardem i jak Twoja organizacja może na tym skorzystać.

przywództwo w czasach niepewności Czego potrzebują pracownicy od liderów w czasach niepewności?

W obliczu rosnącej niepewności geopolitycznej, gospodarczej i technologicznej, oczekiwania wobec liderów ulegają zasadniczej zmianie. Jak pokazują badania Gallupa, McKinsey & Company oraz MIT Sloan Management Review, tradycyjne modele przywództwa oparte na hierarchii, kontroli i przewidywalności coraz częściej zawodzą.

Centrum Dowodzenia Cłami: odpowiedź na geopolityczne wstrząsy

W odpowiedzi na rosnącą niepewność geopolityczną i agresywną politykę celną, Boston Consulting Group proponuje firmom stworzenie centrów dowodzenia cłami – wyspecjalizowanych jednostek analizujących zmiany regulacyjne i wspierających szybkie decyzje strategiczne. Artykuł pokazuje, jak takie centrum może pomóc chronić marże, przekształcić kryzys w szansę i wzmocnić odporność firmy w globalnym handlu.

Chief Geopolitics Officer: odpowiedź na zmienność świata

W coraz mniej przewidywalnej rzeczywistości 2025 roku funkcja Chief Geopolitics Officer nie jest chwilową modą, lecz strategiczną odpowiedzią na rosnącą złożoność otoczenia biznesowego. Geopolityka przestała być czynnikiem zewnętrznym, natomiast stała się integralnym elementem zarządzania ryzykiem, planowania rozwoju i budowania przewagi konkurencyjnej. Organizacje, które już teraz integrują kompetencje geopolityczne z procesami decyzyjnymi na poziomie zarządu, zyskują realną odporność na wstrząsy systemowe, szybszy dostęp do informacji oraz zdolność przewidywania i adaptacji.

Europejski Kongres Finansowy 2025 Europejski Kongres Finansowy 2025 pod znakiem geopolityki, bezpieczeństwa i transformacji

W ostatnich latach mapa ryzyk geopolitycznych i gospodarczych uległa gwałtownej zmianie. Agresywna polityka Rosji, napięcia na linii USA–Chiny oraz zmagania liberalnych demokracji z ruchami populistycznymi redefiniują globalny porządek. Europa staje przed fundamentalnymi pytaniami o bezpieczeństwo, integrację i odporność instytucjonalną. To właśnie o tych kluczowych zagadnieniach będzie się toczyć dyskusja podczas Europejskiego Kongresu Finansowego, który odbędzie się 2–4 czerwca w Sopocie.

EKF to jedno z najważniejszych spotkań finansowych w Europie Środkowo-Wschodniej

EKF ma miejsce w Sopocie. W ciągu trzech dni odbędzie się szereg nieskrępowanych debat, podczas których poruszane będą kluczowe tematy wynikające z sytuacji geopolitycznej i narastającej niepewności co do relacji gospodarczych, handlowych i finansowych na świecie, ale także tematyka stabilności europejskiego i polskiego systemu finansowego. Ich owocem będą rekomendacje dotyczące zmian systemowych w polityce gospodarczej, służące bezpiecznemu i zrównoważonemu rozwojowi.

Jak narzędzia GenAI mogą, a jak nie mogą pomóc w prezentacji

Narzędzia GenAI mogą pomóc nam zaoszczędzić czas podczas zbierania materiałów i pisania prezentacji. Jednak liderzy powinni unikać wykorzystywania GenAI zbyt wcześnie w kreatywnym procesie tworzenia prezentacji. Przekaz trafia do odbiorców wtedy, gdy nawiążą z nim więź, a ta więź wynika z trzech bardzo ludzkich umiejętności: naszej zdolności do projektowania strategicznego przekazu, naszej kreatywnej oceny oraz naszej empatii.

Jak koncepcje lean management i just-in-time sprawdzają się w czasach niepewności? Jak lean management i just-in-time sprawdzają się w czasach niepewności?

Nazbyt często reakcją biznesu na niepewne czasy jest nicnierobienie, czyli „czekanie i obserwowanie”. Niestety takie podejście oznacza, że ​​biznes nie jest przygotowany na nadchodzące zmiany. Zdecydowanie lepszym rozwiązaniem jest wykonanie proaktywnych kroków, zmierzających do uzbrojenia firmy w elastyczność, pozwalającą na szybkie reagowania na nieprzewidywalne zdarzenia. Oto, czego uczy nas podejście lean management.

Niepewność to według wielu ekspertów najgorsze, co może spotkać biznes. Nie można bowiem przyjąć za pewnik żadnego z dostępnych rozwiązań. Niektórzy decydują się nie wprowadzać żadnych działań, czekając na jakikolwiek sygnał o stabilizacji. Inni gromadzą zapasy, a jeszcze inni wybierają wręcz odwrotne rozwiązanie – reagowania na bieżąco na poszczególne sygnały. Do zalecanych rozwiązań zalicza się w tej sytuacji koncepcja „szczupłego zarządzania”, która swoimi korzeniami sięga do Japonii lat 80. Chociaż wiele z jej założeń może okazać się trafne, warto pamiętać, że czasy się zmieniły, a warunki gospodarcze podlegają ciągłej ewolucji. W związku z tym nawet do strategii opartej na elastyczności warto podejść z odrobiną dystansu i dostosować ją do wszystkich zmiennych. Jak właściwie zaimplementować lean management, ze szczególnym uwzględnieniem just-in-time, w realiach niepewności gospodarczej, żeby na tym skorzystać z jednoczesną redukcją ryzyka?

Lider przyszłości? Ten, który potrafi współpracować

Współczesne życie zawodowe wymaga nie tylko doskonałości indywidualnej, ale także rozwijania umiejętności współpracy. Mistrzostwo i współdziałanie to dwa filary produktywności i sensu pracy. Autorka pokazuje, że współpraca bywa trudna — krucha, podatna na obojętność i konflikty — ale też niezwykle wartościowa. Poprzez badania, osobiste doświadczenia i refleksje wskazuje, jak relacje, sieci kontaktów oraz świadome budowanie otwartości wpływają na rozwój zawodowy. Kluczowe jest pielęgnowanie postawy opartej na zaufaniu, hojności i ciekawości oraz umiejętność zadania pytania, które zapala iskrę porozumienia i wspólnego działania.

Intuicja w biznesie: Jak świadomie wykorzystywać nieświadome procesy decyzyjne

W dynamicznym środowisku współczesnego biznesu liderzy muszą szybko i skutecznie reagować na rosnącą złożoność oraz niepewność otoczenia. Choć przez dziesięciolecia dominowały podejścia oparte przede wszystkim na racjonalnej analizie danych, najnowsze badania psychologiczne wyraźnie wskazują na coraz większą rolę intuicji – zwłaszcza w sytuacjach wymagających podejmowania złożonych decyzji. Okazuje się, że myślenie intuicyjne, czyli procesy zachodzące poza świadomą percepcją decydenta, może być kluczem do lepszych wyników w sytuacjach, w których świadoma analiza osiąga swoje naturalne ograniczenia.

Niniejszy artykuł przedstawia koncepcję tzw. „deliberacji bez uwagi” (deliberation without attention), opisaną pierwotnie przez Maartena Bosa i jego współpracowników. Wyjaśnia, w jaki sposób menedżerowie mogą świadomie integrować intuicję z analitycznymi metodami decyzyjnymi, by poprawić skuteczność i trafność swoich wyborów.

Materiał dostępny tylko dla subskrybentów

Jeszcze nie masz subskrypcji? Dołącz do grona subskrybentów i korzystaj bez ograniczeń!

Subskrybuj

Newsletter

Otrzymuj najważniejsze artykuły biznesowe — zapisz się do newslettera!