Reklama
Dołącz do liderów przyszłości i zdobądź przewagę! Sprawdź najnowszą ofertę subskrypcji
INNOWACJE

Klara Banaszewska: PR jest wciąż potrzebny, ale jego rola się zmienia

6 kwietnia 2017 3 min czytania
Dawid Zaraziński
Klara Banaszewska
Klara Banaszewska: PR jest wciąż potrzebny, ale jego rola się zmienia

Kształtowanie odpowiednich stosunków z otoczeniem to dla firm od zawsze ogromne wyzwanie. Od dawna rolę tę pełnił PR. Pytanie, czy w świecie zdominowanym przez media społecznościowe PR wciąż jest potrzebny? A jeśli tak – to komu i do czego?

Odpowiedzi na powyższe pytania pomogła mi odnaleźć Klara Banaszewska, dyrektor generalna Grayling Poland, polskiego oddziału globalnej sieci firm świadczących usługi w obszarze komunikacji. Wśród klientów firmy są m.in.Kapsch Telematic Services, Herbalife, SONY czy Hilton.

Czy w 2017 roku potrzebujemy jeszcze PR‑u?

Firma, która nie prowadzi PR‑u, jest na prostej drodze do kryzysu, a ten może mieć poważne skutki dla jej udziałowców czy akcjonariuszy. Na wizerunek firmy wpływa to, jakie ma relacje z mediami, obecnymi i potencjalnymi klientami, kontrahentami, inwestorami, lokalnymi społecznościami i pracownikami. W dobie rozwoju nowych platform komunikacyjnych i błyskawicznie rozprzestrzeniających się informacji umiejętnie i starannie zaplanowana komunikacja kształtuje unikalny wizerunek firmy. W przypadku zaistnienia ewentualnego kryzysu pozwala ocalić reputację w oczach klientów oraz uchronić ją przed negatywnymi skutkami biznesowymi. To nierzadko „być albo nie być” dla firm. Biznes to ludzie, a za każdym sukcesem albo porażką stoją konkretne osoby lub środowiska. PR był, jest i będzie potrzebny. Pytanie, jak będzie się zmieniał wraz z rosnącą złożonością otoczenia biznesowego.

No właśnie: jak w dobie mediów społecznościowych, bezpośredniego kontaktu klientów z markami zmienia się rola PR‑u? Na czym dziś właściwie polega?

Media społecznościowe zmieniły sposób, w jaki firmy i marki budują relacje ze swoimi odbiorcami, a nowo powstające platformy komunikacyjne, takie jak np. Instagram Stories, często zmieniają zwyczaje konsumenckie. Ludzie szukają informacji tam, gdzie jest im w danym momencie wygodnie. Jedną z podstawowych ról PR‑owców jest zatem identyfikowanie tych nowych platform oraz umiejętne ich wykorzystanie w komunikacji. Obserwując jednak naszych klientów i mnogość używanych przez nich kanałów komunikacji, skłaniałabym się ku stwierdzeniu, że główną rolą PR‑owców jest dbanie o spójność komunikacji prowadzonej przez ich klientów, zwłaszcza w odniesieniu do konkretnych celów biznesowych. Wielokrotnie obserwowałam sytuacje, gdzie za różne obszary komunikacji i marketingu odpowiadały niezależne od siebie podmioty, np. agencja kreatywna, digitalowa czy wreszcie agencja reklamowa, a nadzór nad nimi w obrębie firmy był rozproszony. W rezultacie proponowane przez nie rozwiązania nie były spójne, nie przystawały do polskich realiów lub wręcz narażały firmę na ryzyko wizerunkowe.

PRZECZYTAJ TAKŻE: Zastanów się jak wzmocnić emocje swojego odbiorcy »

Gdzie zabrać klienta na randkę? 

Piotr Nowicki PL

Czy sponsoring przynosi korzyści firmom? Jeśli tak, to kiedy i właściwie po co?

Poruszyła Pani ciekawy wątek dostępności bardzo różnych narzędzi – PR z części korzysta chętniej, a niektóre przestają być wykorzystywane. Z mojego dziennikarskiego doświadczenia wynika, że w ostatnim czasie firmy coraz rzadziej komunikują się na przykład za pośrednictwem informacji czy konferencji prasowych. Jakich narzędzi używa dzisiejszy PR, aby dotrzeć do odbiorców – za pośrednictwem mediów oraz bezpośrednio?

Informacje i spotkania prasowe to nadal podstawowe instrumenty wykorzystywane przez PR‑owców. Ale nie jedyne. Oprócz nich do dyspozycji mamy również szereg dodatkowych narzędzi pozwalających nie tylko na bardziej bezpośrednie dotarcie do przedstawicieli mediów, konsumentów i otoczenia firmy, ale również wzbudzenie ich zainteresowania.

Może Pani podać jakieś przykłady?

Tak, wystarczy wspomnieć chociażby wydawnictwa własne, takie jak np. interaktywny magazyn „Coca‑Cola Journey” czy coraz częściej i chętniej prowadzone działania w ramach real‑time marketingu. Doskonałym przykładem może być tu także jedna z odsłon znanej i cenionej na świecie kampanii marki Snickers, zatytułowana „Głodny nie jesteś sobą”. Jej twórcy wykorzystali ostatnie wybory prezydenckie w USA do pokazania w mediach społecznościowych parodii reklam telewizyjnych z udziałem Donalda Trumpa i Hillary Clinton. W Polsce podobny mechanizm wpisania się komunikacji firmy w toczący się dialog społeczny wykorzystała firma iTaxi, która przeprowadziła kampanię odwołującą się do niefortunnej wypowiedzi ministra Waszczykowskiego o nieistniejącym państwie San Escobar. iTaxi zachęcało do skorzystania ze swoich usług w drodze na lotnisko przed wylotem do fikcyjnego państewka. A jeżeli w danym momencie otaczająca nas rzeczywistość nie stanowi odpowiedniego tła dla naszej komunikacji, zawsze możemy uciec się do rzeczywistości wirtualnej, tak jak zrobił to niedawno Jaguar, który w trakcie konferencji prasowej w technologii VR przedstawił dziennikarzom swojego elektrycznego SUV‑a.

Klara Banaszewska: PR jest wciąż potrzebny, ale jego rola się zmienia

Z tego wynika, że dzisiejsza komunikacja PR‑owa marek nie jest skoncentrowana wyłącznie na internecie. Jak ważne – i dla kogo – są tzw. stare, tradycyjne media? I jaka w tym wszystkim jest dziś rola dziennikarzy?

Komunikacja PR‑owa w coraz większej mierze skoncentrowana jest na internecie. To tam nieustannie powstają nowe platformy komunikacyjne. Ale również tam obecne są dzisiaj tradycyjne media.

W sieci możemy przeczytać zdecydowaną większość tytułów dostępnych w tradycyjnych kioskach – od magazynów kobiecych przez specjalistyczne czasopisma po dzienniki i tygodniki opinii – takie jak np. „The Economist” czy „Polityka”. Oczywiście fakt, że w ostatnim czasie zmieniły się modele biznesowe mediów, doprowadził do modyfikacji tradycyjnie pojmowanej roli dziennikarza. Współczesny dziennikarz to nie tylko reporter, który na podstawie pozyskanych informacji i własnych obserwacji opisuje rzeczywistość, ale też marketer i specjalista w zakresie mediów społecznościowych. Nie oznacza to jednak, że dzisiaj nie ma miejsca na jakościowe teksty i wysokiej klasy publicystykę. Coraz częściej można je znaleźć właśnie w sieci. Widząc jednak niedawną sytuację dotyczącą wznowionego na rynku „Przekroju”, którego pierwszy numer wydawca musiał dwukrotnie dodrukowywać, ponieważ już po kilku dniach wyczerpał się nakład, przepowiednie o śmierci prasy wydają się przesadzone.

Wróćmy do firm i ich potrzeb. Czy jest jakaś prosta recepta, formuła, która pomogłaby odpowiedzieć na pytanie: czy moja firma potrzebuje działu lub osoby od PR‑u? A jeśli tak, to czy zatrudniać kogoś, czy zlecić to na zewnętrz?

W każdej firmie czy organizacji, której zależy na rozwoju, powinien być przynajmniej jeden pracownik, który potrafi zaplanować i poprowadzić komunikację. Najlepsze projekty komunikacyjne rodzą się ze współpracy pomiędzy osobami, które od podszewki znają i rozumieją filozofię działania danej firmy, a zewnętrznymi konsultantami, którzy chłodnym okiem oceniają komunikację, czują trendy i identyfikują możliwości. To sytuacja idealna, do której należy dążyć. Na palcach jednej ręki można policzyć udane kampanie PR prowadzone tylko przez wewnętrznych PR‑owców firm. Jednocześnie trudno mi też wymienić dobre projekty komunikacyjne, w których po stronie klienta nie było mocnego partnera.

Na pewno nie każdy może być PR‑owcem. Jakimi cechami musi się taka osoba wyróżniać?

Public relations wymaga umiejętności miękkich i konkretnej wiedzy dotyczącej rynku mediów, zachowań konsumenckich, a także obsługiwanych branż. Poszukujemy osób, które nie tylko dobrze rozumieją biznes i są w stanie odpowiedzieć na jego potrzeby, ale również świetnie piszą, czują nowe technologie i media społecznościowe oraz są świadome zmian zachodzących w mediach tradycyjnych. Cenimy wysoko rozwinięte umiejętności interpersonalne i gotowość do współpracy z różnymi typami ludzi. Praca PR‑owca polega przede wszystkim na budowaniu relacji pomiędzy daną marką/firmą a jej otoczeniem, a tego nie da się robić w ukryciu, z dala od innych.

Dziś powiedzieć, że firmy muszą mieć profile w serwisach społecznościowych, to jak nic nie powiedzieć. Jakie błędy w komunikacji w mediach społecznościowych Pani zauważa i jak się przed nimi bronić?

W mediach społecznościowych nie należy być „na siłę”. Nie każda marka i firma muszą mieć swój profil na Facebooku i Twitterze. Raczej chodzi o to, by skutecznie docierać do jasno zdefiniowanych grup odbiorców. Jeżeli dana firma kompletnie nie odnajduje się w mediach społecznościowych, a jest tam tylko i wyłącznie dlatego, że jej zdaniem tak wypada, to istnieje ryzyko, że taka komunikacja przyniesie więcej szkody niż pożytku. Spójność – to słowo‑klucz do dobrego PR‑u.

Jeśli produkujemy materiały budowlane, a naszymi odbiorcami są inne firmy, to prawdopodobnie fanpage na Facebooku nie jest potrzebny. Innym błędem jest brak responsywności przejawiający się np. w ignorowaniu toczących się dyskusji, nieodpowiadaniu na stawiane pytania i zarzuty czy wręcz usuwaniu nieprzychylnych opinii. Decydując się na obecność w mediach społecznościowych, trzeba w pełni zaakceptować panujące w nich reguły, a jedną z nich jest właśnie wymiana komentarzy.

Załóżmy, że mam produkt skierowany do odbiorcy B2B albo taki, który tradycyjnie nie jest uznawany za medialny. Prezes ogląda kolejny viralowy firm, który ma milion odsłon i okazuje się reklamą jakiejś konsumenckiej marki. Mówi więc: chcę mieć taki sam efekt, za tydzień. Czy to możliwe? Czy PR może tu pomóc, doradzić?

Jak najbardziej. Wszystko jest możliwe przy użyciu magicznej różdżki zwanej budżetem. Jeżeli dysponujemy odpowiednimi środkami finansowymi, to jesteśmy w stanie – nawet w krótkim czasie – zrealizować kampanie, które spotkają się z zainteresowaniem szerokiego grona odbiorców. Pytanie tylko, czy warto. Prowadzone działania muszą być jak najlepiej dostosowane do konkretnej branży i strategii biznesowej firmy. Inaczej projektuje się kampanię dla spółki energetycznej, a inaczej dla firmy kosmetycznej czy działającej w branży mody. Czy zasięg viralowego filmu przygotowany np. przez producenta sprzętu sportowego przełoży się na wyniki prestiżowej firmy doradczej? Z mojego doświadczenia wynika, że nie do końca. A zatem jako PR‑owiec na pytanie prezesa „czy to możliwe?” odpowiedziałabym „czy warto? co nam to da?”, a następnie wyjaśniłabym, na czym polegają różnice między działaniami podejmowanymi w przypadku marki konsumenckiej i komunikacji B2B.

PR to nie sprzedaż, ale od tego typu działań można oczekiwać konkretnych wyników. Jak mierzyć skuteczność działań PR? Jakie argumenty mogą przekonać właścicieli do inwestycji?

Efektywność kampanii PR można mierzyć na wiele sposobów. Zasięg, AVE, liczba publikacji, media impressions albo jakość publikujących mediów – to niektóre z nich. Niestety żaden z tych sposobów nie pokazuje realnego dotarcia danego przekazu. Wprawdzie internet daje nam obecnie szereg narzędzi analitycznych, ale to zawsze tylko wycinek, bo komunikacja wymyka się kwantyfikacji. PR to nie reklama, więc nie przynosi spektakularnych efektów w postaci gwałtownego skoku sprzedaży. PR lubi czas i długotrwałość prowadzonych działań. Rzeczywiste efekty dobrze zaprojektowanych i poprowadzonych aktywności komunikacyjnych często widoczne są dopiero po upływie co najmniej kilku miesięcy od ich rozpoczęcia. Myślę, że to jest właśnie główny powód, dla którego my, jako PR‑owcy, musimy wciąż przekonywać właścicieli i prezesów firm o słuszności i efektywności naszej pracy. Z mojego doświadczenia wynika jednak, że choć rzeczywiście na efekty działań PR trzeba poczekać nieco dłużej, to są one zdecydowanie bardziej trwałe i wydajne.

O autorach
Tematy

Może Cię zainteresować

Strategiczna samotność – klucz do autentycznego przywództwa

W dynamicznym współczesnym świecie biznesu, w którym dominują informacje dostarczane w trybie natychmiastowym, umiejętność samodzielnego, logicznego i krytycznego myślenia stała się jedną z najcenniejszych kompetencji liderów. Koncepcja ta, przedstawiona przez Williama Deresiewicza, byłego profesora Uniwersytetu Yale, zakłada, że prawdziwe przywództwo nie rodzi się wśród zgiełku opinii i impulsów zewnętrznych, lecz w przestrzeni samotności i skupienia.

Skup się na fanach marki. Oferta skierowana do wszystkich nie działa!
Multimedia
Skup się na fanach marki. Oferta do wszystkich nie działa!

W spolaryzowanej kulturze pogoń za rynkiem masowym i kierowanie oferty do wszystkich są z góry skazane na porażkę. Najlepszym sposobem na osiągnięcie sukcesu marki jest sprzymierzenie się z subkulturą, która ją pokocha.

Cła, przeceny i okazje: Jak zarobić, gdy inni panikują lub tweetują

Trump tweetuje, Wall Street reaguje nerwowo, a inwestorzy znów sprawdzają, czy gdzieś nie pozostawili Planu B. Gdy rynek wpada w histerię, pojawia się pokusa: a może jednak warto „kupić w tym dołku”? W tym tekście sprawdzamy, czy inwestowanie w kontrze do tłumu to genialna strategia na czasy ceł Trumpa, banów na Chiny i politycznych rollercoasterów — czy raczej przepis na ból głowy i portfela. Nie wystarczy chłodna kalkulacja, przyda się też stalowy żołądek.

• Jak generować wartość z AI dzięki małym transformacjom w biznesie - Webster
Premium
Jak generować wartość z AI dzięki małym transformacjom w biznesie

Liderzy skutecznie wykorzystują duże modele językowe, stopniowo minimalizując ryzyko i tworząc solidne fundamenty pod przyszłe transformacje technologiczne, dzięki czemu generują realną wartość dla swoich organizacji.

Niespełna dwa lata temu generatywna sztuczna inteligencja (GenAI) trafiła na czołówki stron gazet, zachwycając swoimi niezwykłymi możliwościami: mogła prowadzić rozmowy, analizować ogromne ilości tekstu, dźwięku i obrazów, a nawet tworzyć nowe dokumenty i dzieła sztuki. To najszybsze w historii wdrożenie technologii przyciągnęło ponad 100 mln użytkowników w ciągu pierwszych dwóch miesięcy, a firmy z różnych branż rozpoczęły eksperymenty z GenAI. Jednak pomimo dwóch lat intensywnego zainteresowania ze strony kierownictwa i licznych prób wdrożeniowych nie widać wielkoskalowych transformacji biznesowych, które początkowo przewidywano. Co się stało? Czy technologia nie spełniła oczekiwań? Czy eksperci się pomylili, wzywając do gigantycznych zmian? Czy firmy były zbyt ostrożne? Odpowiedź na te pytania brzmi: i tak, i nie. Generatywna sztuczna inteligencja już teraz jest wykorzystywana w wielu firmach, ale nie – jako lokomotywa radykalnej transformacji procesów biznesowych. Liderzy biznesu znajdują sposoby, by czerpać realną wartość z dużych modeli językowych (LLM), nie modyfikując całkowicie istniejących procesów. Dążą do małych zmian (small t) stanowiących fundament pod większe przekształcenia, które dopiero nadejdą. W tym artykule pokażemy, jak robią to dzisiaj i co możesz zrobić, aby tworzyć wartość za pomocą generatywnej sztucznej inteligencji.

Premium
Polski przemysł na rozdrożu

Stoimy przed fundamentalnym wyborem: albo dynamicznie przyspieszymy wdrażanie automatyzacji i robotyzacji, co sprawi, że staniemy się aktywnym uczestnikiem czwartej rewolucji przemysłowej, albo pogodzimy się z perspektywą erozji marż pod wpływem rosnących kosztów operacyjnych i pogłębiającego się strukturalnego niedoboru wykwalifikowanej siły roboczej.

Jak alarmują prognozy Polskiego Instytutu Ekonomicznego, do 2030 r. w samej Europie może zabraknąć nawet 2,1 mln wykwalifikowanych pracowników, co czyni automatyzację nie jedną z możliwości, lecz strategiczną koniecznością. Mimo że globalnie liczba robotów przemysłowych przekroczyła już 4,2 mln jednostek, a w Europie w 2023 r. wdrożono rekordowe 92,4 tys. nowych robotów, Polska wciąż pozostaje w tyle. Nasz wskaźnik gęstości robotyzacji, wynoszący zaledwie 78 robotów na 10 tys. pracowników przemysłowych, znacząco odbiega od europejskiego lidera – Niemiec (397 robotów na 10 tys. pracowników), czy globalnego pioniera – Korei Południowej (tysiąc robotów na 10 tys. pracowników). W Scanway – firmie, która z sukcesem łączy technologie rozwijane dla sektora kosmicznego z potrzebami przemysłu – jesteśmy przekonani, że przyszłość konkurencyjności leży w inteligentnym wykorzystaniu danych, zaawansowanej automatyzacji opartej na AI oraz strategicznej gotowości do wprowadzania zmian technologicznych. Czy jednak zaawansowana wizja maszynowa napędzana przez sztuczną inteligencję może się stać katalizatorem, który pozwoli sprostać wyzwaniom i odblokować uśpiony potencjał innowacyjny polskiej gospodarki?

Premium
Gdy projekt wymyka się spod kontroli

Polskie firmy technologiczne coraz częściej realizują złożone zlecenia dla międzynarodowych gigantów. Jednak nawet najlepiej przygotowany zespół może przy takim projekcie natknąć się na nieoczekiwane przeszkody. Przykład firmy Esysco wdrażającej szyfrowanie poczty e-mail dla jednego z największych niemieckich banków pokazuje, jak szybko może runąć precyzyjnie zaplanowany harmonogram oraz jak radzić sobie z nieprzewidywalnymi wyzwaniami.

Polskie firmy technologiczne coraz częściej zdobywają międzynarodowe kontrakty i realizują projekty, które jeszcze niedawno były zarezerwowane wyłącznie dla międzynarodowych rywali. Dzięki temu zdobywają zagraniczne rynki, osiągając imponujące wyniki eksportu usług IT, który w 2023 r. przekroczył 16 mld dolarów. W ostatniej dekadzie przychody branży wzrosły niemal czterokrotnie, a wartość eksportu – aż 7,5 razy, dzięki czemu polski sektor IT stał się motorem rodzimego eksportu. Kluczowymi kierunkami ekspansji są Stany Zjednoczone, Niemcy i Wielka Brytania, a wśród najsilniejszych obszarów znajdują się fintech, cyberbezpieczeństwo, sztuczna inteligencja, gry oraz rozwój oprogramowania.

Polska wyróżnia się w regionie Europy Środkowo-Wschodniej jako największy eksporter usług IT, przewyższając Czechy czy Węgry, a pod względem jakości specjalistów IT zajmuje trzecie miejsce na świecie. Jednak do pełnego wykorzystania tego potencjału konieczne jest pokonanie barier takich jak ograniczony dostęp do kapitału na ekspansję, rosnące koszty pracy oraz niedostateczne doświadczenie w międzynarodowej sprzedaży i marketingu. To jednak nie wszystko. Przy współpracy z międzynarodowymi gigantami trzeba również pamiętać o nieznanej polskim wdrożeniowcom skali, złożoności i nieprzewidywalności towarzyszącym tak wielkim projektom. Dobrym przykładem może być nasze wdrożenie dla jednego z największych niemieckich banków, z którym podpisaliśmy kontrakt na wprowadzenie systemu zabezpieczeń e-maili dla ponad 300 tys. użytkowników rozsianych po całym świecie. Technologicznie byliśmy gotowi, ale rzeczywistość szybko zweryfikowała nasze plany.

Premium
Praktyczny poradnik kreowania wartości z dużych modeli językowych

Gdy w 2022 r. pojawiły się powszechnie dostępne duże modele językowe (LLM), ich potężna zdolność do generowania tekstu na żądanie zapowiadała rewolucję w produktywności. Jednak mimo że te zaawansowane systemy AI potrafią tworzyć płynny tekst w języku naturalnym i komputerowym, to są one dalekie od doskonałości. Mogą halucynować, wykazywać się logiczną niespójnością oraz produkować treści nieadekwatne lub szkodliwe.

Chociaż technologia ta stała się powszechnie dostępna, wielu menedżerów nadal ma trudności z rozpoznawaniem przypadków użycia LLM-ów, w których poprawa produktywności przewyższa koszty i ryzyka związane z tymi narzędziami. Potrzebne jest bardziej systematyczne podejście do wykorzystywania modeli językowych, tak aby uefektywnić procesy biznesowe, a jednocześnie kontrolować słabe strony LLM-ów. Proponuję trzy kroki ułatwiające osiągnięcie tego celu. Po pierwsze, należy rozłożyć proces na mniejsze zadania. Po drugie, trzeba ocenić, czy każde zadanie spełnia tzw. równanie kosztów GenAI, które szczegółowo wyjaśnię w tym artykule. Jeśli ten warunek zostanie spełniony, należy uruchomić projekt pilotażowy, iteracyjnie oceniać jego wyniki oraz na bieżąco wprowadzać zmiany w celu poprawy rezultatów.

Kluczowe w tym podejściu jest pełne zrozumienie, w jaki sposób mocne i słabe strony modeli językowych odpowiadają specyfice danego zadania; jakie techniki umożliwiają ich skuteczną adaptację w celu zwiększenia wydajności; oraz jak te czynniki wpływają na bilans kosztów i korzyści – a także na ocenę ryzyka i potencjalnych zysków – związanych z wykorzystaniem modeli językowych do podnoszenia efektywności realizowanych działań.

Premium
Dlaczego odważne pomysły giną w szufladach menedżerów i co z tym zrobić?

Najbardziej innowacyjne, nietypowe idee często nie zostają zrealizowane – nie dlatego, że są złe, ale dlatego, że wywołują niepewność. Co może pomóc menedżerom w podejmowaniu ryzykownych, lecz potencjalnie przełomowych decyzji? Kluczowe okazuje się świadome budowanie sieci doradczej.

Menedżerowie, którzy są świadomi znaczenia innowacji w rozwoju organizacji, często zachęcają członków swoich zespołów do dzielenia się świeżymi i kreatywnymi pomysłami. Jednak wielu pracowników skarży się, że ich najlepsze propozycje są przez zwierzchników często pomijane, odrzucane lub niewłaściwie rozumiane.

Paradoksalnie to właśnie menedżerowie mogą stanowić jedną z największych barier dla innowacji. Mocno zakorzenieni we własnych obszarach specjalizacji, często nie dostrzegają wartości nowatorskich idei – szczególnie wtedy, gdy pomysły te wyznaczają nowe ścieżki w ich dziedzinie.

Sztuka nawigowania w niepewnym otoczeniu

Rozpad starego ładu i liczne zawirowania w globalnej gospodarce w ostatnich latach ustawiły wysoko poprzeczkę dla KUKE. Jak instytucja wspierająca polskich eksporterów przygotowała się do działania w czasach podwyższonej zmienności i niepewności? Janusz Władyczak, prezes KUKE, mówi nie tylko o strategicznych inicjatywach, nowym podejściu do klienta i roli intuicji, ale też ma rady dla młodych liderów.

Objął pan stery KUKE tuż przed jednym z najbardziej burzliwych okresów we współczesnej historii: pandemia, wojna w Ukrainie, kryzys energetyczny. Czy czuł się pan przygotowany na zarządzanie organizacją w warunkach tak silnej presji?

Do KUKE dołączyłem tuż przed rozpoczęciem pierwszej kadencji Donalda Trumpa w Białym Domu. Już wtedy pojawiało się coraz więcej przesłanek wskazujących, że dotychczasowy porządek międzynarodowy ulega zmianie, a to może wywołać poważne konsekwencje dla polskich firm i gospodarki, której koniunktura zależy od eksportu. Dla nas oznaczało to konieczność przygotowania się do działania w warunkach dużo większej niepewności i zapewnienia sobie możliwości stosowania niestandardowych rozwiązań. W poprzednich latach KUKE pozostawała dość skostniałą strukturą, nie szukała nowych możliwości rozwoju. Zmiany były zatem konieczne, a ponieważ lubię działać w sytuacjach nieoczywistych, w szczególności takich, które innych przytłaczają, i zawsze widzę w nich szansę, to taki burzliwy okres był dla mnie idealnym środowiskiem. Kluczową rolę w tym odegrał zespół ekspertów, który udało nam się zbudować.

Technologia to zaledwie 5% sukcesu – pozostałe 95% to ludzie

W świecie, w którym digitalizacja stała się koniecznością, sukces zależy nie od samej technologii, lecz od umiejętności jej wykorzystania. O tym, jak multidyscyplinarne podejście, kobiece przywództwo i kultura oparta na bezpieczeństwie psychologicznym pozwoliły Archicom zbudować efektywny cyfrowy ekosystem, opowiada Agata Skowrońska-Domańska, wiceprezeska zarządu firmy.

Materiał dostępny tylko dla subskrybentów

Jeszcze nie masz subskrypcji? Dołącz do grona subskrybentów i korzystaj bez ograniczeń!

Subskrybuj

Newsletter

Otrzymuj najważniejsze artykuły biznesowe — zapisz się do newslettera!