Reklama
LETNIA PROMOCJA! Odbierz 50% rabatu na NAJWYŻSZY pakiet subskrypcji! Wersję Platinum - oferta do 15.08.2025
E-commerce

Blogosfera, czyli media na opak

1 kwietnia 2014 10 min czytania
Marek Staniszewski
Blogosfera, czyli media na opak

Stefan Symotiuk przekonuje w Kulturze, cywilizacji, barbarzyństwie: Polifonia nie zakłada i nie implikuje „komunikacyjności”. Choć mawia się o muzyce, iż jest „rozmową instrumentów”, to w istocie jest ona równie dobrze zgromadzeniem solowych popisów. Łatwo o polifonię – niełatwo o „dialog”. Współistnienie – istnienie obok siebie i po sobie – nie wystarczy do określenia związku.

Blogosfera jest zjawiskiem wciąż względnie nowym i młodym, ale można chyba uznać, że to jeden z najciekawszych i najbardziej wpływowych fenomenów medialnych ostatnich dwóch dekad. Trudno jednoznacznie stwierdzić, komu przysługuje miano pierwszego blogera (czy jest nim John Berger, czy może Dave Winer?) albo ustalić, ile faktycznie blogów prowadzonych jest dziś na całym świecie (liczba ta oscyluje pomiędzy 150 a 200 milionami). Trudność ta wynika przede wszystkim z braku jednej, powszechnie przyjmowanej definicji. Zaś spory na temat tego, co jeszcze jest blogiem, a co już nim nie jest, zaostrzają się wraz z rozwojem technologii i pojawiających się wciąż nowych form internetowej komunikacji (mikroblogi, fotoblogi, wideoblogi).

Czym jest blogosfera?

Blogosfera w kontekście podziału na komunikację masową i indywidualną wydaje się być zupełnie nową jakością – hybrydą łączącą możliwości mediów mainstreamowych (zasięg, potencjał dotarcia do szerokich grup odbiorców, siła wpływu, popularność wybranych tematów) z intymnością i szczerością (w tym również subiektywnością czy stronniczością) głosu osobistego. I to właśnie ta umasowiona subiektywność wydaje się tu najciekawsza.

Zgodnie z wynikami badań publikowanych jakiś czas temu przez Technorati.com w strukturze blogosfery wyodrębnić można kilka głównych segmentów ze względu na intencje twórców i charakter prezentowanych treści:

  • Ponad 60% prowadzonych blogów to działalność czysto hobbystyczna prowadzona bezinteresownie w ramach pasji i osobistych… zainteresowań.

  • Niecałe 20% blogosfery to tak zwani profesjonaliści – blogi tworzone głównie w celach zarobkowych (choć kwestia realnych wynagrodzeń czy wpływów z reklamy pozostawia według ich twórców wiele do życzenia).

  • Pozostałe, mniej znaczące liczebnie grupy to blogi korporacyjne – pisane w ramach obowiązków zawodowych oraz blogi przedsiębiorców czy właścicieli firm promujących w ten sposób swoje produkty i usługi.

Przede wszystkim pasja

To właśnie charakter hobbystyczny czy wręcz pasjonacki stanowi jednocześnie o charakterze i sile blogosfery, a blogi zakładane i prowadzone w sposób spontaniczny, przypadkowy czy nieregularny stanowią najliczniejszą reprezentację. Osobiste i amatorskie – prowadzone bez intencji monetyzacji treści – pozwalają ich autorom w sposób nieskrępowany dzielić się własnymi opiniami, wiedzą czy osobistym doświadczeniem. Jak przyznają sami blogerzy, samo prowadzenie blogu staje się dla nich również swoistym narzędziem samodyscypliny – zmusza do większego zaangażowania, pogłębiania wiedzy czy poszukiwania nowych informacji w danym obszarze zainteresowań.

Komunikacja i autorefleksja

Inną funkcją blogu jest komunikacja i budowanie relacji. Blogerzy przyznają też, że ważną motywacją do pisania (poza osobistą satysfakcją) jest możliwość pozostawania w kontakcie lub poznawania ludzi myślących podobnie jak oni sami czy też podzielających podobne zainteresowania.

Blog prowadzony przez dłuższy czas staje się więc niejako przy okazji narzędziem autorefleksji. Podobnie jak dziennik czy diariusz pozwala śledzić zmianę lub progres, nabierać dystansu do własnych opinii, postaw czy przekonań – utwierdzać się w nich lub zmieniać je, rewidować lub krystalizować poglądy. Nic też dziwnego, że zapytani o najbliższą przyszłość blogerzy przyznają, że przede wszystkim zamierzają: blogować częściej, rozwijać wybrane wątki, o których piszą lub… wydać książkę.

Tematyka prowadzonych blogów jest mocno zróżnicowana i wśród najczęściej używanych tagów znaleźć można zarówno tematy bardzo ogólne (komentarze do aktualnych wydarzeń i newsów medialnych, biznesu, polityki, świata mody, rozrywki, technologii), jak i bardzo konkretne i szczegółowe (Apple, iPhone, Android, Google, software itp.).

Blogerzy pełnią przy tym najróżniejsze role i funkcje społeczne – występują z pozycji literatów, kronikarzy wydarzeń, dziennikarzy, reporterów czy redaktorów treści. Dla swoich odbiorców mogą być nauczycielami, mentorami, buntownikami, błaznami albo terapeutami. W kontekście urynkowienia stają się ekspertami, doradcami, pośrednikami czy akwizytorami – w tym ostatnim przypadku stają się nimi nawet zupełnie nieświadomie, spontanicznie zachwalając konkretne firmy, marki i produkty.

Karnawalizacja

Zarówno pod względem różnorodności treści, samej ich formy czy mnogości pełnionych ról blogosfera konsekwentnie realizuje swój niepisany postulat wolności wypowiedzi. To właśnie bogactwo i różnorodność głosów, swoboda w ich wyrażaniu, polemice czy komentarzu stanowią główną wartość tętniącego życiem szerokiego nurtu blogosfery. Wolność ta staje się mocno niewygodna dla polityki jednogłosu. O tym, że może być niebezpieczną siłą, którą za wszelką cenę należy stłumić i zdusić, przekonało się już wielu dysydentów. Poważne kłopoty ściągnął kiedyś na siebie np. birmański aktywista Nay Phone Latt, którego blog okazał się narzędziem wywoływania publicznego niepokoju, a nie tak dawno głośna była sprawa autora jednego z najpopularniejszych w Rosji blogów – Aleksieja Nawalnego.

Blogosfera konsekwentnie realizuje swój niepisany postulat wolności wypowiedzi

Blogosfera kwestionuje zastany status quo i to nie tylko w wymiarze politycznym. Blogerzy bezustannie tworzą alternatywę do głosu głównych, dominujących mediów masowych, oferując własne wersje różnych prawd. Nie uznają przy tym oficjalnych autorytetów i hierarchii, a w ich miejsce proponują własne. Odrzucają oficjalny dyskurs, kpiąc na przykład z dominującego języka, używanych kodów czy bezlitośnie obnażając ukryte intencje. Kwestionują zastany porządek, ład i nakazy, wprowadzając własne (zmienne i płynne) reguły i zasady. Omijają rygory panujące w ustanowionych formach wypowiedzi, żonglując konwencjami i stylami. Wszystko to przypomina Bachtinowską karnawalizację – wywracanie świata do góry nogami w sytuacji, gdy stary porządek odszedł już w niebyt, a nowy jeszcze nie zdążył zaistnieć.

Karnawalizacja blogosfery przejawia się praktycznie w każdym jej twórczym aspekcie. Jest tu więc miejsce na wielostylowość i wymieszanie gatunków, sąsiadujące ze sobą wulgarność i wzniosłość. Często pojawia się celowe zaprzeczenie powagi, elementy parodii, komizmu, profanacji czy wręcz degradacji. Podział na widzów i wykonawców zostaje zupełnie zniesiony. Do tego zaś dochodzi przerysowanie i ekstrawagancja. Maski tworzone i zakładane przez uczestników blogowego karnawału są przesadnie wyraziste, jaskrawe, krzykliwe i pstrokate. Pełnią przy tym różne role – zwracając uwagę publiczności, mogą jednocześnie zakrywać pierwotne intencje.

Wielogłos blogosfery

Z blogosferą kojarzy się również inne pojęcie analizowane przez Bachtina – jest nim polifoniczność. Złożona, niejednorodna i często podzielona zbiorowość blogosfery nie ma w zasadzie żadnego wspólnego mianownika, a relacja dialogu jest tu sytuacją wyjątkową. Wielogłos blogosfery, nadrzędna tolerancja dla równoprawności wypowiedzi reprezentujących wielość ścierających się tu motywacji, opinii, ideologii i światopoglądów idzie w parze z akceptacją hałaśliwości, wielowątkowości i przypadkowości. Sytuacja taka tworzy warunki dla szczególnej formuły komunikacji, w której celem nadrzędnym staje się często (i paradoksalnie) samo nie‑porozumienie oraz sposób dążenia w tym kierunku i osiągania takiego stanu.

Blogosfera z jednej więc strony zachęca do otwartości na cudze słowo, do którego można nawiązać, zacytować je, odnieść się do niego we własnej wypowiedzi, po swojemu zinterpretować czy przetworzyć. Z drugiej strony wymusza i premiuje dialektyczność, kiedy zajęcie odmiennego stanowiska, skrajnej pozycji albo reakcja krytyczna wydają się cenniejsze niż sam dialog…

Polskie podwórko

Obserwując rozwój rodzimej blogosfery i zachodzące w niej zmiany, zauważyć można coraz więcej podejmowanych prób jej standaryzowania czy profesjonalizowania. Jest to w dużej mierze ruch oddolny – podejmowany przez część samych twórców, którzy starają się wówczas występować w roli reprezentantów całej społeczności. Na spontaniczny, nieformalny, amatorski i hobbystyczny charakter prowadzonych działań nakładane są więc na przykład klisze zapożyczone ze sposobów funkcjonowania komercyjnych mediów masowych (statystyki czytelnictwa lub oglądalności, skuteczność dotarcia do określonych odbiorców, potencjał reklamowy itp.).

Próby regulacji czy wprowadzania miękkiej kontroli, standardów opisujących sposoby publikowania treści (włącznie z próbami określania czegoś w rodzaju etosu) mogą też świadczyć o tym, że blogosfera wchodzi w fazę instytucjonalizacji. Konferencje, rankingi, konkursy czy nawet poradniki kierowane są już nie tylko do osób od dawna publikujących samodzielnie własne treści, ale też do tych, którzy dopiero zamierzają zająć się tym specyficznym rodzajem działalności.Nabywane w ten sposób kompetencje miałyby zawczasu pozwalać na redukcję ryzyka i równoważenie bilansu potencjalnych zysków i kosztów.

Korzyści z bycia blogerem

Możliwe do osiągnięcia korzyści (na przykład materialne czy te w postaci popularności albo prestiżu) mogą być tu zestawione z kosztami w postaci podejmowanego wysiłku (oczekiwana produktywność, poświęcony czas) czy kosztami społecznymi, np. tymi w postaci symbolicznych sankcji (braku aprobaty lub nadmiernej krytyki). Samorealizacja, autentyczność czy pasja schodzą wówczas na drugi plan.

Podejmowany w sposób świadomy wybór realizacji pewnej profesji wiąże się z akceptacją i przyjęciem określonego zespołu zachowań i praktyk uznawanych przez środowisko. Unifikacja i konformizm – będące konsekwencjami działania mechanizmów instytucjonalizujących – wywołują z kolei dezaprobatę i niechęć wśród tych, którzy chcą wyrażać swoje opinie i publikować treści w sposób dowolny, odformalizowany czy nieskrępowany narzucanymi z zewnątrz konwencjami. Dostępne dla nich strategie to rezygnacja, dystansowanie się wobec blogosfery jako takiej wraz z całą jej normalizacją i etykietyzacją, poszukiwanie innych, własnych przestrzeni, nisz i form wyrazu albo też próba forsowania norm alternatywnych w stosunku do tych dominujących.

Blogosfera to zatem wielość i bogactwo równoprawnych głosów indywidualnych. I nawet jeśli ta mnogość i różnorodność sprowadza się często do nieznośnej kakofonii, to właśnie w tym pełnym improwizacji jazgocie i dysharmonii zawiera się cała siła i żywotność blogosfery.

Bez sensu? Być może. Ale kto powiedział, że blogowanie powinno mieć jakiś sens?

Wolność i… biznes?

Dlaczego piszę o tym w tym miejscu? Cóż, Blogi Liderów Biznesu HBRP są chyba naturalnym wyborem i punktem styku obu światów. W blogosferze faktycznie jest wiele miejsca dla biznesu, a biznes może korzystać z bogactwa komunikacyjnego blogosfery. Otwartość blogosfery to wręcz zaproszenie dla firm, by korzystały z tego potencjału – zarówno z perspektywy komunikacji z klientami, współpracy z nimi przy tworzeniu wartości, jak i poszukiwania poprzez blogi nowego sposobu docierania do nich.

Jednak kiedy przyjrzymy się temu bliżej, okazuje się, że obecnie blogosfera reprezentuje wartości zupełnie przeciwstawne do tych, które wciąż żądzą organizacjami Organizacje dążą do efektywności, policzalności, kontroli, koordynacji, standaryzacji, konkurencyjności, monitoringu itp. Konflikt jest tu naturalnym skutkiem. Przeszedł on już dawno z fazy nieufności, podejrzliwości i „zimniej wojny” w fazę wyboru: frontalna konfrontacja lub pokojowa koegzystencja. Czy jednak ktoś tu wygrywa? Czy ktoś w ogóle może wygrać? Tak, jedni i drudzy, kiedy zaczynają współpracować, zaczynają też rozumieć, a także po części przyjmować swoje odmienne punkty widzenia. To właśnie różnorodność jest siłą blogosfery, ale i biznesu, i to właśnie na tym mogą budować. Wspólnie.

O autorach
Tematy

Może Cię zainteresować

Dyskryminacja ze względu na wiek Zdemaskuj ukryty ageizm w twojej organizacji
Jak liderzy mogą identyfikować uprzedzenia wpływające na pracowników oraz klientów? Oto pięcioczęściowy model audytu ageizmu, zawierający praktyczne pytania, które zainicjują kluczowe rozmowy i pomogą wprowadzić zmianę w organizacji. Wiele firm wciąż nie wykorzystuje potencjału rosnącej „gospodarki długowieczności”, czyli wartości ekonomicznej, jaką tworzą osoby po 50. roku życia jako konsumenci i pracownicy. Biznes często pomija tę […]
Ilustracja przedstawiająca lidera biznesowego analizującego mapę scenariuszy na ekranie dotykowym — symboliczna reprezentacja podejścia opartego na myśleniu strategicznym w warunkach radykalnej niepewności. Planowanie scenariuszy w obliczu radykalnej niepewności

W czasach głębokiego chaosu liderzy muszą przeciwdziałać paraliżowi decyzyjnemu — poprzez świadome i szerokie tworzenie mapy możliwych scenariuszy.

„Jaki jest najlepszy scenariusz, który możesz logicznie opisać?” — to pytanie słyszę regularnie jako badacz i doradca, który od ponad trzech dekad analizuje przyszłość u zbiegu technologii, społeczeństwa i gospodarki politycznej. Moja odpowiedź zawsze brzmi tak samo: nie istnieje coś takiego jak „najlepszy scenariusz”. Ani „najgorszy”. Przyszłość kształtowana przez ludzi to zawsze mieszanka niezrozumianych i niewyobrażalnych zagrożeń i szans.

Czym więc różnią się od siebie kolejne epoki? Zakresem i intensywnością niepewności, z jaką mierzą się decydenci — próbując wzmacniać pozytywne skutki zmian, a minimalizować ich negatywne konsekwencje.

To ważna obserwacja, bo politycy, prezesi, rynki finansowe i zwykli ludzie mają jedną wspólną cechę: nie znoszą radykalnej niepewności. Ona podważa sens ich działania i sprawia, że realizacja celów wydaje się niemożliwa.

Opór motorem postępu Pięć sposobów, w jakie liderzy mogą przekuć opór w postęp

Umiejętne reagowanie na opór lub sceptycyzm ze strony podwładnych to jedna z najważniejszych kompetencji, jakie może posiadać lider. Szczególnie w okresach zmian, takich jak powrót do biura po pandemii. Sprzeciw może dotyczyć poszczególnych decyzji lub całej polityki organizacyjnej oraz przybierać bardzo różne formy. Sięgają one od wyrażania wątpliwości i zadawania pytań, po otwarty opór, a nawet sabotaż.

zaufanie do AI Czy ufam, bo brzmi mądrze? Zaufanie poznawcze w interakcji człowiek–AI

Sztuczna inteligencja coraz częściej staje się naszym „domyślnym doradcą”. Pomaga nam w zakupach, decyzjach kadrowych czy diagnostyce medycznej. W rzeczywistości przeładowanej danymi i informacyjnym szumem AI filtruje, analizuje i podsuwa decyzje. Dla użytkownika to wygoda. Dla organizacji – potencjalna pułapka.

Pojawia się bowiem zasadnicze pytanie: kiedy i dlaczego ufamy rekomendacjom AI? I czy nasze zaufanie jest efektem racjonalnego osądu, czy może jedynie złudzeniem poznawczym?

Współpraca księgowego i controllera Controller i księgowy – jak wspólnie „dopłynąć” do celu

Poznaliście mnie jako praktyka zakochanego niezmiennie w księgowości i controllingu. A jednak bywam też członkiem załogi, który… uczy się, jak nie wypaść za burtę podczas rodzinnych rejsów. Uwielbiam żeglowanie z bliskimi, ale nie ukrywam, że to nie tylko słońce, wiatr i szanty. Przede wszystkim to dla nas szkoła współpracy, zaufania i szybkiego reagowania na zmienne warunki. Na jachcie każdy ma swoją rolę, a sukces rejsu zależy od tego, czy potrafimy działać razem. I właśnie ta żeglarska perspektywa pozwala mi z dystansem, ale i z humorem spojrzeć na współczesne wyzwania w finansach – bo czy to na wodzie, czy w firmie, bez współpracy daleko nie popłyniemy.

BYOD_bring your own device BYOD wraca z nową siłą

Przez lata kojarzony z elastycznością i oszczędnościami, model Bring Your Own Device znów zyskuje na popularności – tym razem w realiach pracy zdalnej i hybrydowej. Jednak współczesne zagrożenia, zwłaszcza cybernetyczne, sprawiają, że BYOD staje się poważnym wyzwaniem strategicznym. Czy liderzy są gotowi na nowe ryzyka związane z prywatnymi urządzeniami w służbowym środowisku?

Kiedy zmiana stanowiska na równorzędne ma sens Kiedy zmiana stanowiska na równorzędne ma sens

Ugrzązłeś w miejscu zawodowo? Przeniesienie się na inne, ale równorzędne stanowisko w firmie wiąże się z pewnym ryzykiem, jednak może być właśnie tym, czego potrzebujesz.
Wydłużony w czasie proces awansów i słabszy rynek pracy sprawiły, że wiele osób czuje, jakby utkSama kilkukrotnie zmieniałam stanowisko na równorzędne, a zdarzyło się nawet, że przeszłam „niżej” pod względem władzy i odpowiedzialności, z kilku powodów.nęło w miejscu. Rozwiązaniem może być zmiana stanowiska na inne, ale wciąż w obrębie tej samej firmy. Taki ruch może pomóc się rozwijać, pozostać zaangażowanym i zacieśniać współpracę między różnymi działami.

Grafika promocyjna w czerwonej kolorystyce prezentująca książkę dr n. med. Anny Słowikowskiej pt. „Serce w dobrym stylu. Jak zatroszczyć się o swoje zdrowie”. Po lewej stronie znajduje się biały napis: „MIT SMRP poleca książkę dr Anny Słowikowskiej”. Po prawej stronie okładka książki z dużym sercem z wykresu EKG na tle, tytułem i nazwiskiem autorki. „Serce w dobrym stylu. Jak zatroszczyć się o swoje zdrowie” – recenzja

Niejeden lider biznesu przekonał się zbyt późno, że największe zagrożenie dla jego imperium czaiło się nie na rynku, lecz we własnej piersi. W salach posiedzeń zarządów rzadko dyskutuje się o stanie tętnic prezesa – a przecież mogą one zaważyć na losach firmy równie mocno, co wyniki finansowe. Od lat korporacyjna kultura hołubi samopoświęcenie i żelazną wytrzymałość, przymykając oko na tlący się pod garniturem kryzys zdrowotny. Paradoksalnie ci sami menedżerowie, którzy szczycą się troską o swoje zespoły i deklarują dbałość o work-life balance, często ignorują własne symptomy i potrzeby ciała. Serce w dobrym stylu, książka dr n. med. Anny Słowikowskiej i Tomasza Słowikowskiego, stawia prowokacyjne pytanie: czy potrafisz zarządzać swoim zdrowiem równie świadomie, jak zarządzasz firmą? Autorzy nie mają wątpliwości, że zdrowie – a zwłaszcza serce – lidera to nie fanaberia, lecz strategiczny priorytet każdego człowieka sukcesu i każdej organizacji.

Multimedia
Myśli czy tylko udaje? O tym, czego AI długo jeszcze nie opanuje

Choć dzisiejsze generatywne modele językowe świetnie symulują wzorce językowe, to daleko im do prawdziwej inteligencji. Nie mają świadomości ani zdolności do adaptacji. Takie wnioski płyną z rozmowy Iwo Zmyślonego z Pawłem Szczęsnym z Neurofusion Lab, który podkreśla, że nadużywanie antropomorfizujących określeń („AI myśli”, „uczy się”) wynika głównie z marketingu i prowadzi do fałszywych oczekiwań. Krytykuje przy okazji pojęcie „halucynacji AI”, wskazując, że błędy modeli są nieuniknione ze względu na ich budowę. Ostatecznie AI może przynieść znaczące korzyści biznesowi, ale tylko gdy rozumiemy jej rzeczywiste możliwości i ograniczenia.

Pomoc AI przy podejmowaniu decyzji
Jak AI może pomóc podejmować lepsze decyzje pod presją?

Dane firmy Oracle wskazują, że aż 85% menedżerów doświadcza stresu decyzyjnego, a 75% z nich deklaruje dziesięciokrotny wzrost liczby podejmowanych decyzji w ciągu ostatnich trzech lat. Wsparcie ze strony sztucznej inteligencji wydaje się więc atrakcyjną alternatywą przy ciągłej pracy pod presją. Prawdziwy sukces w zarządzaniu zależy jednak od świadomego połączenia potencjału AI z ludzkimi możliwościami, takimi jak intuicja, doświadczenie i umiejętności interpersonalne.

Co potrafi AI, działając pod presją?

Potencjał technologiczny wzrasta z roku na rok. Sztuczna inteligencja, która jeszcze niedawno stanowiła bardziej symbol rozwoju niż realne wsparcie w codziennych obowiązkach, stała się obecnie powszechnym narzędziem pracy. W jakich obszarach wykorzystuje się ją najczęściej?

  • Monitoring i predykcja. Firmy takie jak Unilever wykorzystują sztuczną inteligencję do monitorowania łańcuchów dostaw w czasie rzeczywistym. Dzięki algorytmom AI możliwe jest wychwycenie anomalii, zanim doprowadzą one do poważnych konsekwencji biznesowych. Oprócz sfery biznesowej, inteligentne algorytmy są wykorzystywane w ten sposób na przykład do wykrywania na podstawie zdjęć satelitarnych powstających zagrożeń ekologicznych, które mogłyby zakłócić łańcuchy dostaw.

Materiał dostępny tylko dla subskrybentów

Jeszcze nie masz subskrypcji? Dołącz do grona subskrybentów i korzystaj bez ograniczeń!

Subskrybuj

Newsletter

Otrzymuj najważniejsze artykuły biznesowe — zapisz się do newslettera!