Streszczenie: Amerykański dolar, przez dekady postrzegany jako najpewniejsze aktywo w czasach niepewności, traci na znaczeniu. Eskalacja wojen handlowych, osłabienie instytucji w USA i nieprzewidywalna polityka celna doprowadziły do historycznego spadku indeksu dolara – i zmiany nastrojów inwestorów. Zjawisko „flight to safety” przestaje działać na korzyść dolara, a jego pozycję zaczynają podważać nie tylko Chiny czy kraje BRICS, ale przede wszystkim działania samego Waszyngtonu. Dla polskich firm to sygnał do działania: konieczna staje się rewizja strategii walutowej, dywersyfikacja kontraktów i zabezpieczenie przed ryzykiem kursowym. W nowym porządku światowym zyskiwać mogą euro, frank szwajcarski i jen japoński – a firmy gotowe na zmianę znajdą w tym szansę, nie tylko zagrożenie.
Dolar przez dekady dawał inwestorom to, czego najbardziej potrzebowali w czasach kryzysu: stabilność. Dziś ta pewność znika. Agresywna polityka celna USA, utrata zaufania do amerykańskich instytucji i rosnące znaczenie alternatywnych walut sprawiają, że świat finansów wchodzi w erę większej zmienności i nieprzewidywalności. Dla firm – również w Polsce – oznacza to konieczność przemyślenia strategii walutowej, dywersyfikacji ekspozycji i aktywnego zarządzania ryzykiem. Dolar jeszcze nie upadł, ale jego hegemonia już została podważona.
Zmiana nastrojów – konsekwencje wojny handlowej
Na początku kwietnia Stany Zjednoczone ogłosiły szerokie cła importowe, obejmujące niemal wszystkie grupy towarowe. Choć większość tych restrykcji została już wycofana lub zawieszona, a między USA i Chinami podpisano tymczasowe porozumienie handlowe, to wydarzenia te zachwiały wizerunkiem USA jako ostoi stabilności. Tym razem, zamiast klasycznego wzrostu wartości dolara w reakcji na globalną niepewność, indeks dolara spadł od początku roku o 6,4%.
Dla wielu inwestorów to sygnał, że coś się zmieniło. Kiedyś dolar wzmacniał się niezależnie od źródła kryzysu – nawet jeśli to właśnie Stany Zjednoczone były jego epicentrum. Dziś ta zasada przestaje działać.
Czy warto odpływać z „bezpiecznej przystani”?
Dolar nieprzerwanie od dekad pozostaje fundamentem światowego systemu finansowego. Według danych SWIFT, nadal odpowiada za połowę globalnych transakcji. Po II wojnie światowej, w ramach systemu z Bretton Woods, stanowił punkt odniesienia dla innych walut i mógł być wymieniany na złoto. Nawet po odejściu od parytetu złota w 1971 roku, zachował dominującą pozycję dzięki zaufaniu do instytucji USA, stabilności gospodarczej i wielkości amerykańskiego rynku.
W trudnych momentach inwestorzy intuicyjnie kierowali swoje środki do dolara – traktując go jako finansową kotwicę. Jednak ostatnie miesiące pokazały, że ta reakcja nie jest już automatyczna. Rośnie niepokój co do przewidywalności polityki gospodarczej USA, co uderza w wiarygodność dolara jako bezpiecznego aktywa.
Flight-to-safety traci na sile
Zjawisko „flight to safety” – czyli ucieczki kapitału do bezpiecznych aktywów – wielokrotnie wzmacniało pozycję dolara. W czasie kryzysu azjatyckiego w 1997 r., globalnego kryzysu finansowego w 2008 r. czy pandemii COVID-19 dolar zyskiwał na wartości. Nawet gdy problemy dotyczyły samych Stanów Zjednoczonych, inwestorzy woleli trzymać dolary niż ryzykować na innych rynkach.
Rok 2025 przyniósł jednak odmienny obraz. Zapowiedzi taryf celnych przez prezydenta Donalda Trumpa wywołały nerwowość na rynkach, ale zamiast umocnienia dolara, obserwowano jego osłabienie. Według agencji ratingowej Fitch, po raz pierwszy od kilkudziesięciu lat „flight to safety” nie tylko osłabł, ale odwrócił się – inwestorzy zaczęli uciekać od dolara. Analitycy Deutsche Banku ostrzegają nawet przed ryzykiem poważnego „kryzysu zaufania” wobec dolara jako waluty rezerwowej.
Skąd bierze się kryzys zaufania do dolara?
Zmieniające się zachowania inwestorów wobec dolara nie umknęły uwadze ekonomistów z największych instytucji finansowych. W analizie Goldman Sachs wskazano cztery główne czynniki podważające wiarygodność amerykańskiej waluty:
- Polityka gospodarcza oparta na konflikcie i niepewności – eskalacja wojen handlowych i częste zmiany decyzji destabilizują oczekiwania firm i konsumentów, osłabiając fundamenty, które dotąd wzmacniały dolara.
- Erozja instytucji i spadek zaufania do ładu prawnego – osłabienie stabilności instytucjonalnej w USA zmniejsza atrakcyjność dolara jako globalnego aktywa rezerwowego.
- Nieprzewidywalność polityki celnej – brak jasnych reguł gry utrudnia inwestorom ocenę ryzyka, zwiększa obawy o recesję i podważa zaufanie do amerykańskiego rynku.
- Jednostronne działania celne – szeroko zakrojone taryfy utrudniają negocjacje handlowe i adaptację firm. W krótkim okresie skutkują one wzrostem cen dla amerykańskich konsumentów i obniżeniem wartości dolara.
Jeszcze na początku roku analitycy Goldman Sachs zakładali, że agresywna polityka celna może działać na korzyść dolara, wzmacniając jego kurs w obliczu napięć międzynarodowych. Rzeczywistość okazała się jednak inna. Zakres i tempo wdrażanych od 2 kwietnia środków przekroczyły oczekiwania rynków. Co szczególnie znamienne, to nie działania państw BRICS ani nowe waluty rezerwowe podważyły dominację dolara – lecz decyzje podejmowane w samych Stanach Zjednoczonych.
Przeinwestowana gospodarka – koszt hegemonii?
Choć bieżące osłabienie dolara jest silnie skorelowane z działaniami administracji prezydenta Donalda Trumpa, niektórzy ekonomiści postrzegają to zjawisko jako element szerszego trendu. Martin Wolf, główny komentator ekonomiczny Financial Times, zwraca uwagę, że uprzywilejowana pozycja dolara jako waluty rezerwowej pozwoliła USA na wieloletnie „przeinwestowanie” – przyciąganie ogromnych ilości kapitału zagranicznego bez trwałych kosztów ekonomicznych.
Według danych Wolf’a, netto pozycja inwestycyjna USA osiągnęła aż 24% globalnego PKB. Przez dekady ten napływ kapitału finansował amerykański import, umożliwiając trwały deficyt w handlu zagranicznym bez większych napięć.
Jednak każdy model ekonomiczny ma swoje granice. Światowy bilans musi się domknąć – nadwyżki jednych krajów równoważą deficyty innych. Przesunięcie Chin z modelu eksportowego na popyt wewnętrzny oraz wzrost znaczenia alternatywnych centrów gospodarczych (Indie, ASEAN, BRICS+) sprawiają, że dotychczasowy układ globalnej gospodarki może się rozregulować.
Polityka Trumpa – przyczyna czy katalizator?
Według Kennetha Rogoffa, znanego amerykańskiego ekonomisty i profesora Uniwersytetu Harvarda, proces erozji dominacji dolara rozpoczął się znacznie wcześniej, na długo przed ostatnimi napięciami handlowymi. Już od dwóch dekad rośnie znaczenie innych walut – zwłaszcza euro i chińskiego juana – w globalnych rozliczeniach i rezerwach walutowych. Jak zauważa Rogoff, polityka Donalda Trumpa – w szczególności agresywne działania celne – nie tyle zainicjowała ten proces, co go znacząco przyspieszyła.
Zamiast stopniowej ewolucji, świat obserwuje obecnie przyspieszoną rewolucję. Narzędzia polityki celnej miały na celu zmniejszenie deficytu handlowego USA poprzez osłabienie dolara i wzmocnienie konkurencyjności amerykańskich eksporterów. Jednak skutki uboczne tej strategii – m.in. wzrost kosztów półproduktów, zakłócenia w łańcuchach dostaw i spadek zaufania inwestorów – mogą przekreślić zakładane korzyści.
Polska perspektywa
Zmiany geopolityczne i gospodarcze nie omijają europejskiego i polskiego biznesu. Jeśli obecne trendy się utrzymają, rola dolara jako głównej waluty transakcyjnej i rezerwowej będzie stopniowo maleć. To oznacza:
- Mniejszy udział USD w międzynarodowych kontraktach – firmy eksportujące lub importujące z krajów poza strefą euro powinny przygotować się na rosnącą rolę juana, euro, a także walut lokalnych w rozliczeniach.
- Potrzebę rewizji strategii walutowej – warto przeprowadzić audyt aktywów dewizowych, ekspozycji walutowej oraz dostosować politykę finansową do bardziej zróżnicowanego otoczenia.
- Możliwości inwestycyjne – spadające zaufanie do USA jako „bezpiecznej przystani” skłania inwestorów do szukania alternatyw. Wzrost zainteresowania frankiem szwajcarskim, jenem japońskim czy nawet euro może otworzyć nowe szanse dla europejskich instytucji finansowych i rynków kapitałowych.
Jak zabezpieczyć się przed ryzykiem walutowym?
W świecie, w którym dolar nie jest już niekwestionowaną kotwicą, zmienność na rynku walutowym (Forex) może stać się normą. Liderzy organizacji, zwłaszcza operujących na rynkach międzynarodowych, powinni rozważyć:
- Zabezpieczenie kursów walutowych poprzez kontrakty terminowe (forward) lub opcje walutowe – szczególnie jeśli przedsiębiorstwo dokonuje znaczących transakcji w USD, CNY, CHF, JPY lub innych walutach.
- Regularne aktualizowanie polityki zarządzania ryzykiem w odpowiedzi na zmieniające się uwarunkowania geopolityczne i makroekonomiczne.
- Elastyczne planowanie finansowe, które bierze pod uwagę nie tylko historyczne dane, ale też scenariusze wysokiej niepewności.
Należy pamiętać, że choć obecne sygnały wskazują na osłabienie dolara, waluty rezerwowe rzadko znikają z dnia na dzień. Jeśli sytuacja polityczna w USA się ustabilizuje, a fundamenty gospodarcze pozostaną silne, dolar może jeszcze odzyskać część swojej utraconej pozycji.
Zarządzanie ryzykiem walutowym nie może być dziś jedynie operacyjną funkcją działu finansowego. To element strategicznej odporności przedsiębiorstwa. Liderzy muszą na bieżąco analizować globalne zmiany i przygotowywać firmę na scenariusze, które jeszcze kilka lat temu wydawały się mało prawdopodobne.