Reklama
Dołącz do liderów przyszłości i zdobądź przewagę! Sprawdź najnowszą ofertę subskrypcji
GEOPOLITYKA

Czy dolar przestaje być „bezpieczną przystanią”? Czarny scenariusz dla waluty światowego hegemona

14 maja 2025 7 min czytania
Magdalena Desperak-Kołek
Dolar po raz pierwszy od wielu lat może stracić swój status "bezpiecznej przystani" dla inwestorów

Streszczenie: Amerykański dolar, przez dekady postrzegany jako najpewniejsze aktywo w czasach niepewności, traci na znaczeniu. Eskalacja wojen handlowych, osłabienie instytucji w USA i nieprzewidywalna polityka celna doprowadziły do historycznego spadku indeksu dolara – i zmiany nastrojów inwestorów. Zjawisko „flight to safety” przestaje działać na korzyść dolara, a jego pozycję zaczynają podważać nie tylko Chiny czy kraje BRICS, ale przede wszystkim działania samego Waszyngtonu. Dla polskich firm to sygnał do działania: konieczna staje się rewizja strategii walutowej, dywersyfikacja kontraktów i zabezpieczenie przed ryzykiem kursowym. W nowym porządku światowym zyskiwać mogą euro, frank szwajcarski i jen japoński – a firmy gotowe na zmianę znajdą w tym szansę, nie tylko zagrożenie.

Pokaż więcej

Dolar przez dekady dawał inwestorom to, czego najbardziej potrzebowali w czasach kryzysu: stabilność. Dziś ta pewność znika. Agresywna polityka celna USA, utrata zaufania do amerykańskich instytucji i rosnące znaczenie alternatywnych walut sprawiają, że świat finansów wchodzi w erę większej zmienności i nieprzewidywalności. Dla firm – również w Polsce – oznacza to konieczność przemyślenia strategii walutowej, dywersyfikacji ekspozycji i aktywnego zarządzania ryzykiem. Dolar jeszcze nie upadł, ale jego hegemonia już została podważona.

Zmiana nastrojów – konsekwencje wojny handlowej

Na początku kwietnia Stany Zjednoczone ogłosiły szerokie cła importowe, obejmujące niemal wszystkie grupy towarowe. Choć większość tych restrykcji została już wycofana lub zawieszona, a między USA i Chinami podpisano tymczasowe porozumienie handlowe, to wydarzenia te zachwiały wizerunkiem USA jako ostoi stabilności. Tym razem, zamiast klasycznego wzrostu wartości dolara w reakcji na globalną niepewność, indeks dolara spadł od początku roku o 6,4%.

Dla wielu inwestorów to sygnał, że coś się zmieniło. Kiedyś dolar wzmacniał się niezależnie od źródła kryzysu – nawet jeśli to właśnie Stany Zjednoczone były jego epicentrum. Dziś ta zasada przestaje działać.

Czy warto odpływać z „bezpiecznej przystani”?

Dolar nieprzerwanie od dekad pozostaje fundamentem światowego systemu finansowego. Według danych SWIFT, nadal odpowiada za połowę globalnych transakcji. Po II wojnie światowej, w ramach systemu z Bretton Woods, stanowił punkt odniesienia dla innych walut i mógł być wymieniany na złoto. Nawet po odejściu od parytetu złota w 1971 roku, zachował dominującą pozycję dzięki zaufaniu do instytucji USA, stabilności gospodarczej i wielkości amerykańskiego rynku.

W trudnych momentach inwestorzy intuicyjnie kierowali swoje środki do dolara – traktując go jako finansową kotwicę. Jednak ostatnie miesiące pokazały, że ta reakcja nie jest już automatyczna. Rośnie niepokój co do przewidywalności polityki gospodarczej USA, co uderza w wiarygodność dolara jako bezpiecznego aktywa.

Flight-to-safety traci na sile

Zjawisko „flight to safety” – czyli ucieczki kapitału do bezpiecznych aktywów – wielokrotnie wzmacniało pozycję dolara. W czasie kryzysu azjatyckiego w 1997 r., globalnego kryzysu finansowego w 2008 r. czy pandemii COVID-19 dolar zyskiwał na wartości. Nawet gdy problemy dotyczyły samych Stanów Zjednoczonych, inwestorzy woleli trzymać dolary niż ryzykować na innych rynkach.

Rok 2025 przyniósł jednak odmienny obraz. Zapowiedzi taryf celnych przez prezydenta Donalda Trumpa wywołały nerwowość na rynkach, ale zamiast umocnienia dolara, obserwowano jego osłabienie. Według agencji ratingowej Fitch, po raz pierwszy od kilkudziesięciu lat „flight to safety” nie tylko osłabł, ale odwrócił się – inwestorzy zaczęli uciekać od dolara. Analitycy Deutsche Banku ostrzegają nawet przed ryzykiem poważnego „kryzysu zaufania” wobec dolara jako waluty rezerwowej.

Skąd bierze się kryzys zaufania do dolara?

Zmieniające się zachowania inwestorów wobec dolara nie umknęły uwadze ekonomistów z największych instytucji finansowych. W analizie Goldman Sachs wskazano cztery główne czynniki podważające wiarygodność amerykańskiej waluty:

  1. Polityka gospodarcza oparta na konflikcie i niepewności – eskalacja wojen handlowych i częste zmiany decyzji destabilizują oczekiwania firm i konsumentów, osłabiając fundamenty, które dotąd wzmacniały dolara.
  2. Erozja instytucji i spadek zaufania do ładu prawnego – osłabienie stabilności instytucjonalnej w USA zmniejsza atrakcyjność dolara jako globalnego aktywa rezerwowego.
  3. Nieprzewidywalność polityki celnej – brak jasnych reguł gry utrudnia inwestorom ocenę ryzyka, zwiększa obawy o recesję i podważa zaufanie do amerykańskiego rynku.
  4. Jednostronne działania celne – szeroko zakrojone taryfy utrudniają negocjacje handlowe i adaptację firm. W krótkim okresie skutkują one wzrostem cen dla amerykańskich konsumentów i obniżeniem wartości dolara.

Jeszcze na początku roku analitycy Goldman Sachs zakładali, że agresywna polityka celna może działać na korzyść dolara, wzmacniając jego kurs w obliczu napięć międzynarodowych. Rzeczywistość okazała się jednak inna. Zakres i tempo wdrażanych od 2 kwietnia środków przekroczyły oczekiwania rynków. Co szczególnie znamienne, to nie działania państw BRICS ani nowe waluty rezerwowe podważyły dominację dolara – lecz decyzje podejmowane w samych Stanach Zjednoczonych.

Przeinwestowana gospodarka – koszt hegemonii?

Choć bieżące osłabienie dolara jest silnie skorelowane z działaniami administracji prezydenta Donalda Trumpa, niektórzy ekonomiści postrzegają to zjawisko jako element szerszego trendu. Martin Wolf, główny komentator ekonomiczny Financial Times, zwraca uwagę, że uprzywilejowana pozycja dolara jako waluty rezerwowej pozwoliła USA na wieloletnie „przeinwestowanie” – przyciąganie ogromnych ilości kapitału zagranicznego bez trwałych kosztów ekonomicznych.

Według danych Wolf’a, netto pozycja inwestycyjna USA osiągnęła aż 24% globalnego PKB. Przez dekady ten napływ kapitału finansował amerykański import, umożliwiając trwały deficyt w handlu zagranicznym bez większych napięć.

Jednak każdy model ekonomiczny ma swoje granice. Światowy bilans musi się domknąć – nadwyżki jednych krajów równoważą deficyty innych. Przesunięcie Chin z modelu eksportowego na popyt wewnętrzny oraz wzrost znaczenia alternatywnych centrów gospodarczych (Indie, ASEAN, BRICS+) sprawiają, że dotychczasowy układ globalnej gospodarki może się rozregulować.

Polityka Trumpa – przyczyna czy katalizator?

Według Kennetha Rogoffa, znanego amerykańskiego ekonomisty i profesora Uniwersytetu Harvarda, proces erozji dominacji dolara rozpoczął się znacznie wcześniej, na długo przed ostatnimi napięciami handlowymi. Już od dwóch dekad rośnie znaczenie innych walut – zwłaszcza euro i chińskiego juana – w globalnych rozliczeniach i rezerwach walutowych. Jak zauważa Rogoff, polityka Donalda Trumpa – w szczególności agresywne działania celne – nie tyle zainicjowała ten proces, co go znacząco przyspieszyła.

Zamiast stopniowej ewolucji, świat obserwuje obecnie przyspieszoną rewolucję. Narzędzia polityki celnej miały na celu zmniejszenie deficytu handlowego USA poprzez osłabienie dolara i wzmocnienie konkurencyjności amerykańskich eksporterów. Jednak skutki uboczne tej strategii – m.in. wzrost kosztów półproduktów, zakłócenia w łańcuchach dostaw i spadek zaufania inwestorów – mogą przekreślić zakładane korzyści.

Polska perspektywa

Zmiany geopolityczne i gospodarcze nie omijają europejskiego i polskiego biznesu. Jeśli obecne trendy się utrzymają, rola dolara jako głównej waluty transakcyjnej i rezerwowej będzie stopniowo maleć. To oznacza:

  • Mniejszy udział USD w międzynarodowych kontraktach – firmy eksportujące lub importujące z krajów poza strefą euro powinny przygotować się na rosnącą rolę juana, euro, a także walut lokalnych w rozliczeniach.
  • Potrzebę rewizji strategii walutowej – warto przeprowadzić audyt aktywów dewizowych, ekspozycji walutowej oraz dostosować politykę finansową do bardziej zróżnicowanego otoczenia.
  • Możliwości inwestycyjne – spadające zaufanie do USA jako „bezpiecznej przystani” skłania inwestorów do szukania alternatyw. Wzrost zainteresowania frankiem szwajcarskim, jenem japońskim czy nawet euro może otworzyć nowe szanse dla europejskich instytucji finansowych i rynków kapitałowych.

Jak zabezpieczyć się przed ryzykiem walutowym?

W świecie, w którym dolar nie jest już niekwestionowaną kotwicą, zmienność na rynku walutowym (Forex) może stać się normą. Liderzy organizacji, zwłaszcza operujących na rynkach międzynarodowych, powinni rozważyć:

  • Zabezpieczenie kursów walutowych poprzez kontrakty terminowe (forward) lub opcje walutowe – szczególnie jeśli przedsiębiorstwo dokonuje znaczących transakcji w USD, CNY, CHF, JPY lub innych walutach.
  • Regularne aktualizowanie polityki zarządzania ryzykiem w odpowiedzi na zmieniające się uwarunkowania geopolityczne i makroekonomiczne.
  • Elastyczne planowanie finansowe, które bierze pod uwagę nie tylko historyczne dane, ale też scenariusze wysokiej niepewności.

Należy pamiętać, że choć obecne sygnały wskazują na osłabienie dolara, waluty rezerwowe rzadko znikają z dnia na dzień. Jeśli sytuacja polityczna w USA się ustabilizuje, a fundamenty gospodarcze pozostaną silne, dolar może jeszcze odzyskać część swojej utraconej pozycji.

Zarządzanie ryzykiem walutowym nie może być dziś jedynie operacyjną funkcją działu finansowego. To element strategicznej odporności przedsiębiorstwa. Liderzy muszą na bieżąco analizować globalne zmiany i przygotowywać firmę na scenariusze, które jeszcze kilka lat temu wydawały się mało prawdopodobne.

O autorach
Tematy

Może Cię zainteresować

Multimedia
Jak zaplanować swoją karierę. Rozmowa z Sergiuszem Trzeciakiem

Każda kariera jest drogą indywidualną i nikt nie zna uniwersalnego przepisu na sukces. Nie można skopiować czyjejś kariery i nałożyć na własne życie. Ale jedno jest pewne: większe szanse na sukces mają te osoby, które przemyślą i dobrze zaplanują swoją drogę zawodową.

Multimedia
LIMITY AI: Czy AI naprawdę odbiera pracę programistom?

W szóstym odcinku „Limitów AI” Iwo Zmyślony rozmawia z Wiktorem Żołnowskim (Co-CEO i Co-Founder Pragmatic Coders) o transformacji rynku IT i roli, jaką odgrywa w niej sztuczna inteligencja. Dlaczego polskie firmy zwalniają programistów? Czy ten trend się utrzyma? Czy mamy już do czynienia z krachem, czy jedynie z korektą? Z czego to się bierze i na czym właściwie polega? Do jakiego stopnia to zasługa AI, a do jakiego tańszej siły roboczej z Wietnamu, Meksyku, Egiptu, Argentyny czy Indii? Jak te zmiany wpływają na pracę programisty? Ile jest warta ta praca? Jakiej pracy biznes przestaje potrzebować, a jakiej poszukuje i nie może znaleźć? Odpowiedzi na te pytania znajdziesz w załączonym podcaście.

Cyberbezpieczeństwo w epoce AI: Polska na cyfrowej krawędzi

Tylko 3% firm w Polsce osiągnęło pełną gotowość na cyberzagrożenia – alarmuje najnowszy raport Cisco. Sztuczna inteligencja staje się nie tylko narzędziem wzrostu, ale też źródłem coraz bardziej wyrafinowanych zagrożeń, polski sektor biznesu balansuje na granicy cyfrowej odporności. Czy liderzy są gotowi spojrzeć prawdzie w oczy?

Zielone wskaźniki mogą być powodem do niepokoju. Dlaczego liderzy powinni się martwić, gdy widzą tylko pozytywne wyniki?

Czy rosnące wskaźniki na prezentacji wyników firmy rzeczywiście zawsze są powodem do radości? Niekoniecznie. Jeśli pojawiają się zbyt często, mogą świadczyć nie o wyjątkowo korzystnej passie, ale o presji dostarczania pozytywnych wiadomości przełożonym. Zamiecione pod dywan problemy jednak prędzej czy później wyjdą na jaw.

Pozytywne wyniki napawają optymizmem. Jeśli jednak pojawiają się zbyt często, powinny stanowić sygnał alarmowy. Czy koniunktura może być bowiem nieprzerwanie korzystna? Jeśli zbyt długo wszystkie wewnętrzne wskaźniki rosną, warto się nad nimi pochylić. Z doświadczeń renomowanej firmy consultingowej Bain & Company wynika, że aż 70% programów transformacji organizacyjnej kończy się fiaskiem. Bardzo często zdarza się tak, że wszystkie założone cele pozornie są realizowane, a dopiero pod koniec projektu wychodzą na jaw mankamenty. Aby uniknąć takich sytuacji, trzeba dokładnie zbadać źródło błędów.

Multimedia
ZDROWIE LIDERA: Zarządzasz firmą. Ale czy zarządzasz swoim zdrowiem?

Codzienność Szpitalnego Oddziału Ratunkowego potrafi być brutalnym lustrem stylu życia liderów. Klaudia Knapik rozmawia z dr Anną Słowikowską – kardiolożką, która zderza mity o zdrowiu z faktami i opowiada o pacjentach, którzy nie zdążyli… wysłać ostatniego maila. To rozmowa o sercu – dosłownie i w przenośni. Dla każdego, kto żyje intensywnie i chce żyć długo.

płaska struktura organizacyjna Ludzie podążają za strukturą: jak mniejsza hierarchia zmienia miejsce pracy

Przejście na samoorganizujące się zespoły i danie większej autonomii pracownikom skutkuje większym zaangażowaniem i lepszymi wynikami. Jednak nie każdemu pracownikowi odpowiada taka zmiana. Menedżerowie coraz częściej dostrzegają, że sposób organizacji firmy wpływa na jej wyniki, dlatego regularnie modyfikują strukturę, licząc na poprawę efektów. Znacznie mniej uwagi poświęca się jednak temu, jak takie zmiany oddziałują na samych pracowników.

Abstrakcyjna ilustracja symbolizująca przywództwo w erze AI: po lewej – chłodne, geometryczne wzory przypominające dane i algorytmy; po prawej – ciepłe, organiczne formy nawiązujące do ludzkiej intuicji. Centralny punkt styku sugeruje integrację logiki i emocji w kontekście sztucznej inteligencji. Lider w erze AI: jak zachować ludzką przewagę w świecie algorytmów

Między AI a ludzką kreatywnością

Kreatywność, wyobraźnia, humor – dotąd uznawane za wyłącznie ludzkie – dziś są imitowane przez sztuczną inteligencję, stawiając fundamentalne pytania o przywództwo w erze AI. Sztuczna inteligencja generuje teksty, obrazy, muzykę, a nawet żarty. Czy oznacza to, że maszyny dorównały człowiekowi także w jego najbardziej subtelnych umiejętnościach?

Bob Mankoff, rysownik magazynu „The New Yorker”, uważa, że nie. Jego zdaniem humor nie rodzi się z danych, lecz z emocji, świadomości własnej niedoskonałości i wrażliwości na kontekst. AI może symulować humor, lecz nie rozumie jego źródła.

To właśnie napięcie – pomiędzy potęgą obliczeniową a nieuchwytną ludzką intuicją – stawia liderów przed istotnymi pytaniami: gdzie kończy się autentyczna twórczość człowieka, a zaczyna jej algorytmiczna symulacja? Jak zarządzać w rzeczywistości, w której inteligencja staje się sztuczna, ale autentyczne przywództwo nadal wymaga człowieka?

Ludzka przewaga: humor, empatia, kreatywność

<!– wp:paragraph –>

W czasach postępującej automatyzacji, paradoksalnie to właśnie cechy głęboko ludzkie – humor, empatia i kreatywność – stają się zasobami o kluczowym znaczeniu dla liderów.

Zdolności metapoznawcze w budowaniu przewagi konkurencyjnej Od tych kompetencji zależy wygrana w dobie AI

Temat rozwoju generatywnej sztucznej inteligencji nie traci na popularności. Rewolucja AI wciąż postępuje. Choć GenAI zyskało zarówno zwolenników, jak i sceptyków, korzystanie z niej nie jest już kwestią wyboru. Stało się koniecznością. Jak uzyskać przewagę w tym obszarze? Kluczem do sukcesu okazuje się nie sam dostęp do technologii, lecz umiejętność właściwego jej wykorzystywania. Na jakie kompetencje zatem postawić?

Wiele organizacji popełnia ten sam błąd. Wdraża narzędzia oparte na AI z przekonaniem, że sam fakt ich wprowadzenia nie wystarczy, by zwiększyć efektywność pracy. Tymczasem problem nie leży w samej technologii, lecz w tym, jak ludzie potrafią ją wykorzystywać. Jest to podobna sytuacja do tej z początku epoki cyfrowej. Obsługa komputera, która była wtedy kluczową kompetencją, wkrótce stała się podstawą. Podobnie dziś samo sprawne posługiwanie się narzędziem AI to dopiero początek. Rzeczywista przewaga wynika ze zdolności łączenia technologii z głębokim rozumieniem potrzeb biznesowych i otoczenia. Zdaniem czołowych ekspertów, przewagę konkurencyjną osiągną organizacje, które zainwestują nie tylko w technologię, lecz także w umiejętności metapoznawcze. Chodzi o zdolność do analizy, interpretacji, krytycznego osądu i dynamicznej współpracy z AI.

Trzeba zmienić sposób myślenia o AI, stawiając w centrum umiejętności metapoznawcze

Osiągnięcie sukcesu w dobie generatywnej AI wymaga zmiany sposobu myślenia o tej technologii. Nie wystarczy wiedzieć, jak używać nowego narzędzia. Trzeba też rozumieć, po co to robić, kiedy i czy w ogóle warto. Ta transformacja musi się zacząć od liderów, którzy wytyczą drogę dla reszty organizacji. Prezesi i członkowie zarządów muszą zdać sobie sprawę, że w większości zadań AI nie zastępuje ludzkiej pracy, lecz ją uzupełnia. Przykładowo, przy sprzedaży skomplikowanych usług, takich jak ubezpieczenia bądź rozwiązania finansowe, ważne są relacje międzyludzkie i wzajemne zaufanie. AI nie powinna wypierać tych kompetencji, lecz wzmacniać je, by ułatwić komunikację.

Trzy kluczowe wnioski na temat postaw pracowników wobec elastyczności w pracy

Potrzeby pracowników są zróżnicowane, podobnie jak ich preferencje dotyczące miejsca i czasu wykonywania obowiązków zawodowych. Pięć lat po masowym przejściu na pracę zdalną – i w obliczu rosnącej liczby nakazów powrotu do biur – jakie są obecne nastroje pracowników wobec elastycznych form zatrudnienia? Wyniki naszych badań rzucają światło na to, jak bardzo pracownicy w różnym wieku cenią sobie elastyczność.

nowe spojrzenie na wzrost gospodarczy Nowe spojrzenie na wzrost gospodarczy

Kwestionowanie przekonania, że przedsiębiorstwa muszą nieustannie się rozwijać, odsłania nowe ścieżki prowadzące do odporności i zrównoważonego rozwoju.

Karl-Johan Perrson, prezes zarządu i były dyrektor generalny H&M, zadał kiedyś pytanie: „Co by się stało, gdybyśmy wszyscy konsumowali o 20% mniej? Uważam, że oznaczałoby to katastrofę. 20% mniej miejsc pracy, 20% mniej wpływów podatkowych, 20% mniej pieniędzy przeznaczanych na szkoły, opiekę zdrowotną czy drogi. Światowa gospodarka uległaby załamaniu. Jestem głęboko przekonany, że to właśnie wzrost gospodarczy sprawił, iż świat jest dzisiaj lepszym miejscem niż dwie dekady temu. A za kolejne 20 lat będzie jeszcze lepszym”.

Czy rzeczywiście tak jest? Jeśli tak, to stoimy przed problemem, który J.B. MacKinnon określa mianem „dylematu konsumenta”. W swojej książce The Day the World Stops Shopping [Dzień, w którym świat przestanie kupować] stwierdza: „Stan planety jasno pokazuje, że konsumujemy zbyt wiele. W samej Ameryce Północnej zużywamy zasoby Ziemi pięciokrotnie szybciej, niż są one w stanie się odnowić. Pomimo naszych wysiłków podejmowanych w celu »zazielenienia« konsumpcji – poprzez recykling, poprawę efektywności energetycznej czy wykorzystanie energii słonecznej – globalna emisja dwutlenku węgla wciąż nie maleje. Ekonomia nakazuje nam jednak nieustannie zwiększać konsumpcję. Wiek XXI uwypuklił ten kluczowy wniosek: musimy przestać kupować”.

Problem polega na założeniu, lansowanym w edukacji biznesowej, że gospodarka może i musi stale rosnąć – założeniu, które przenika strategie korporacyjne, nakazując firmom nieustanny rozwój pod groźbą utraty znaczenia na rynku. Jednak ciągły wzrost gospodarczy jest niemożliwy, a rozpowszechniony dogmat, że wzrost jest warunkiem koniecznym dla ludzkiego dobrobytu, tworzy pułapkę, z której wielu nie dostrzega drogi wyjścia. Jak pisze Paul Farrell w „The Wall Street Journal”: „Jesteśmy uzależnieni od mitu nieustającego wzrostu gospodarczego – mitu, który zabija Amerykę”. Dlatego edukacja biznesowa powinna zacząć uwzględniać ograniczenia wzrostu oraz pokazywać różne jego modele.

Materiał dostępny tylko dla subskrybentów

Jeszcze nie masz subskrypcji? Dołącz do grona subskrybentów i korzystaj bez ograniczeń!

Subskrybuj

Newsletter

Otrzymuj najważniejsze artykuły biznesowe — zapisz się do newslettera!