Reklama
Dołącz do liderów przyszłości i zdobądź przewagę! Sprawdź najnowszą ofertę subskrypcji
Analityka i Business Intelligence

Zadbaj o bezpieczeństwo firmowych danych, zanim będzie za późno

17 września 2021 10 min czytania
Zdjęcie Przemysław Dęba - Dyrektor Cyberbezpieczeństwa w Orange Polska.
Przemysław Dęba
Jacek Tomczyk
Zadbaj o bezpieczeństwo firmowych danych, zanim będzie za późno

Październik jest europejskim miesiącem cyberbezpieczeństwa, które z każdym kolejnym rokiem zyskuje na znaczeniu. Stały dostęp do internetu i praca zdalna umożliwiły przetrwanie wielu firm w trakcie pandemii, ale warto pamiętać, że brak odpowiednich procedur i zignorowanie zagrożeń może doprowadzić nawet do wstrzymania działalności. O tym, jak systemowo zabezpieczyć firmowe dane, rozmawiamy z Przemysławem Dębą, dyrektorem cyberbezpieczeństwa w Orange Polska.

Jacek Tomczyk: Z jakimi wyzwaniami w zakresie cyberbezpieczeństwa obecnie stykają się polskie firmy?

Przemysław Dęba: Wyzwania w zakresie cyberbezpieczeństwa niekoniecznie mają narodowość. Rynek cyberbezpieczeństwa jest globalny i dlatego powinniśmy szukać wspólnych wymiarów pod względem wielkości firmy albo branży, w jakiej działa. To właśnie branża determinuje „skarby”, które chcemy ochraniać: rodzaj informacji czy ciągłość biznesu. Natomiast jeśli chodzi o uniwersalne wyzwania, to wspomniałbym o czymś, co początkowo może wydawać się oczywiste, a mianowicie niedoszacowanie ryzyka przez zarządy bądź też brak kompetencji wśród pracowników. Niestety ludzie nie zawsze łączą swoje zachowania z potencjalnymi atakami, co widać również w przypadku ataków wymierzonych w osoby prywatne, jak np. włamania na konta bankowe. Szczególnie warto zwrócić uwagę na to, jak jest wykorzystywany sprzęt służbowy – czy pracownicy korzystają z niego również w celach prywatnych. Brak systemowego rozdzielenia tych zachowań bardzo często jest źródłem problemów. Innym zagrożeniem jest do tego wykorzystywanie danych produkcyjnych (często również klientów) w środowiskach testowych, które zazwyczaj mają niższy poziom zabezpieczeń. Warto też zwrócić uwagę, że wykorzystywanie danych klientów w ten sposób (a jest to dość powszechną praktyką), nie powinno mieć miejsca również ze względu na RODO. Szczególną uwagę powinniśmy zwrócić tym samym na strategię uwierzytelnień, czyli potwierdzeń tożsamości użytkownika.

Czy firmy obecnie stosują bezpieczne, wieloskładnikowe uwierzytelnianie, czy może ciągle królują krótkie hasła zapisywane na kartce papieru, przyczepianej w widocznym miejscu?

Dużo zależy od branży i wielkości firmy. W przedsiębiorstwach, które mają wyższą kulturę bezpieczeństwa i działają w branżach obarczonych wyższym ryzykiem, oczywiście nie do pomyślenia byłoby niestosowanie uwierzytelniania wieloskładnikowego (MFA), natomiast w przypadku mniejszych organizacji ciągle popularne są praktyki, o których pan wspomniał. My w branży nadal jednak czekamy na świat bez haseł. Można to zrealizować właśnie na zasadzie MFA, chociażby stosując tokeny sprzętowe, czy rozwiązania oparte na biometrii, tak działa np. usługa Hello Microsoftu, która również nie wymaga podawania hasła. Decydując się na ten rodzaj zabezpieczeń, możemy ograniczyć skuteczność najpopularniejszych metod stosowanych przez przestępców. Często bazują oni na wyłudzaniu haseł albo wykorzystywaniu faktu, że wiele osób korzysta z jednego hasła do wielu serwisów. W tym ostatnim przypadku wystarczy, że hasło raz wycieknie, a przestępcy będą w stanie uzyskać dostęp do wszystkich kont, z jakich korzystała ofiara. Warto też zwrócić uwagę na jakość zabezpieczeń naszych partnerów biznesowych, ponieważ przestępcy mogą wykraść poufne informacje, włamując się na serwery firmy trzeciej, której powierzyliśmy przetwarzanie danych.

Zagrożeń, o których pan wspomina, jest bardzo dużo, czy zatem warto w strukturze firmy wyodrębnić stanowisko szefa bezpieczeństwa informacji (CISO), który byłby odpowiedzialny za budowanie kultury organizacji w tym zakresie?

W pierwszej kolejności powinniśmy stworzyć politykę bezpieczeństwa firmy, co może być pierwszym wyzwaniem CISO. W takim dokumencie powinien się znaleźć jasny opis odpowiedzialności za cyberbezpieczeństwo, ponieważ tam, gdzie jej granice się zacierają, zazwyczaj pojawiają się problemy. Rozmycie odpowiedzialności jest największym wrogiem bezpieczeństwa firmy. Powinniśmy też zdefiniować standardy, których chcemy przestrzegać, sposób reagowania na incydenty, a także zasady komunikacji, abyśmy w razie zagrożenia wiedzieli do kogo się zgłosić. Pamiętajmy przy tym o roadmapie rozwoju, w której określimy, jak w przyszłości chcemy zwiększać bezpieczeństwo organizacji. Sojusznikiem bezpiecznej firmy jest ponadto dbanie o jakość – począwszy od produkcji i procesów przez pracowników po świadczone produkty i usługi. Pamiętajmy, że tam, gdzie brakuje jakości, tam prędzej czy później pojawi się zagrożenie.

Na czym polega rola CISO?

W zakresie obowiązków CISO wchodzi wiele obszarów. Zacznijmy może od sprawdzania poziomu podatności systemów IT i ich usuwania. Codziennie w różnych technologiach wykrywanych jest mnóstwo podatności, dlatego trzeba za tym nadążać. Nie jest to łatwe, ponieważ wiele firm woli nie aktualizować systemów, obawiając się utraty funkcjonalności, w myśl zasady: „jeśli działa, to lepiej niczego nie zmieniać”. Tymczasem jest to jeden z podstawowych procesów cyberbezpieczeństwa, którego nie wolno lekceważyć i pomijać.

Drugim istotnym zadaniem jest przewidywanie i wykrywanie ataków, aby w razie zagrożenia odpowiednio zareagować i przywrócić firmę do normalnego działania. W tym wypadku ważne są też kwestie architektury stosowanych rozwiązań – jeśli budujemy rozwiązanie IT od początku, powinniśmy myśleć również o bezpieczeństwie, w ten sposób oszczędzimy czas i łatwiej unikniemy zagrożeń. Warto też pamiętać o przepisach prawa i regulacjach, które nakładają różne standardy na firmy. Kolejnym obszarem jest budowanie świadomości bezpieczeństwa, np. poprzez szkolenia. Bardzo ważną kwestią jest przy tym biznesowa analiza ryzyka, która przydaje się zwłaszcza w rozmowach z zarządem. W zasadzie nie ma innego sposobu przedstawiania kwestii bezpieczeństwa niż przez tłumaczenie zagrożeń: czyli co i jak często może się zdarzyć, a także – jakie mogą być skutki finansowe cyberataku.

Osobną kwestią, na którą CISO powinien zwracać uwagę, jest także business alignment, czyli przystosowywanie produktów i usług do standardów bezpieczeństwa panujących w organizacji. Już na etapie projektowania warto mieć na uwadze, że poza zestawem funkcji czy cechami takimi jak jakość bądź cena powinny się one charakteryzować jak najwyższym poziomem bezpieczeństwa, również ze względu na wizerunek firmy na zewnątrz i zadowolenie klientów.

Wiele firm decyduje się oddelegować zadania CISO do działów IT, czy jest to właściwe podejście i czy może się sprawdzić?

To jest pytanie, które sobie zadajemy od lat. Przeważnie zaczyna się to tego, że ta funkcja wyrasta spod CIO, czyli w dziale IT, co ma swoje zalety i wady. Zaletą jest to, że CIO współpracując z CISO, może więcej rzeczy zrozumieć na temat zagrożeń. Osobiście jednak widzę więcej wad takiego rozwiązania. Po pierwsze, występuje różnica dotycząca perspektywy biznesu. Obecnie CIO w dobie zwinnych metod są mocno ukierunkowani na krótki termin realizacji. Natomiast CISO musi myśleć długofalowo, co wymaga systematyczności, spokoju i konsekwencji. Te cele i perspektywy są tak różne, że często trudno je ze sobą pogodzić. Poza tym cyberbezpieczeństwo mocno wychodzi poza sfery techniczne: technologia jest tylko jedną warstwą, poza którą CISO musi zajmować się socjotechniką, czy dopracowywaniem logiki procesów. Idealną sytuacją jest, gdy CISO raportuje bezpośrednio do zarządu, bo wówczas ma wyższą rangę i dostęp do większych środków, a także może faktycznie poczuć, że decyduje o losie firmy.

Jakie cechy powinna mieć osoba, która kandyduje na stanowisko CISO? Czy powinna to być osoba bardziej techniczna, czy raczej być psychologiem?

Dla mnie kluczową kompetencją jest coś, co po angielsku nazywa się storytelling, czyli umiejętność opowiadania historii i dawania przykładów. Jest to kapitalne narzędzie, które sprawdza się, zwłaszcza kiedy mówimy o zdarzeniu, które nigdy jeszcze nie miało miejsca. W takim wypadku CISO powinien umieć wiarygodnie przedstawić, co może się zdarzyć i jakie mogą być tego konsekwencje. Jeśli CISO jest introwertykiem, to może mu być trudno przebić się ze swoimi ideami, nawet gdy jest świetnym fachowcem. Inną ważną umiejętnością jest biegłość w języku biznesu, aby pracownicy wszystkich działów potrafili zrozumieć te często złożone zagadnienia.

Czy silosowość organizacji stanowi wyzwanie dla CISO?

CISO jest rolą transwersalną: dotyka wszystkich technologii, wszystkich warstw, wszystkich procesów. Nie da się jej zamknąć w silosie – trzeba rozumieć, jak działa organizacja, aby prowadzić działania cross‑silosowe, w czym pomaga umiejętność budowania silnych relacji z ludźmi i zaufania, co jest kluczowe. Oczywiście ważne są też takie cechy, jak asertywność i krytyczne myślenie, ale tego bezpieczniacy mają aż w nadmiarze. Istotna jest także odporność na stres i frustrację, które są nieodłączną częścią pracy w tej roli.

Jak zatrudnić takiego „sapera od cyberbezpieczeństwa”?

Zacząłbym od analizy ryzyka, aby upewnić się, do czego ten człowiek jest nam potrzebny. Są różne modele: pierwszy polega na tym, że system bezpieczeństwa budujemy z komponentów dostępnych na rynku. Jest to opłacalne – zwłaszcza na początku. Następnie można przejść krok dalej i zacząć przejmować kompetencje. Jest to kluczowy moment decyzyjny, ponieważ trzeba mieć świadomość, że zagadnień związanych z bezpieczeństwem jest tak dużo, że jednej osobie trudno będzie nad wszystkim zapanować, a dodatkowo pojawia się ryzyko odejścia takiego eksperta. Jeśli zdecydujemy się budować własne centrum bezpieczeństwa, to powinniśmy mieć plan rozwijania zespołu i zapewnienia finansowania oraz odpowiedniej kadry.

Przed jakimi wyzwaniami stoi CISO?

Największym wyzwaniem jest dbanie o wizerunek cyberbezpieczeństwa, aby osoby zajmujące się tym zagadnieniem nie były postrzegane jako ci, którzy tylko zabraniają, ale jako ktoś, kto pomaga i broni przed zagrożeniami z zewnątrz. Innym wyzwaniem jest fakt, że nie ma czegoś takiego jak stuprocentowe bezpieczeństwo, ponieważ to, co dziś jest bezpieczne, jutro może okazać się podatne na zagrożenia. To zresztą wiąże się z pewnym paradoksem, ponieważ istnieją różne pokusy, aby zwolnić CISO: jeśli zdarzy się włamanie, łatwo jest winę przypisać osobie odpowiedzialnej za bezpieczeństwo, natomiast jeśli wszystko działa dobrze, to zarząd może stwierdzić, że warto ograniczyć wydatki w tym obszarze.

O autorach
Tematy

Może Cię zainteresować

Multimedia
Jak zaplanować swoją karierę. Rozmowa z Sergiuszem Trzeciakiem

Każda kariera jest drogą indywidualną i nikt nie zna uniwersalnego przepisu na sukces. Nie można skopiować czyjejś kariery i nałożyć na własne życie. Ale jedno jest pewne: większe szanse na sukces mają te osoby, które przemyślą i dobrze zaplanują swoją drogę zawodową.

Multimedia
LIMITY AI: Czy AI naprawdę odbiera pracę programistom?

W szóstym odcinku „Limitów AI” Iwo Zmyślony rozmawia z Wiktorem Żołnowskim (Co-CEO i Co-Founder Pragmatic Coders) o transformacji rynku IT i roli, jaką odgrywa w niej sztuczna inteligencja. Dlaczego polskie firmy zwalniają programistów? Czy ten trend się utrzyma? Czy mamy już do czynienia z krachem, czy jedynie z korektą? Z czego to się bierze i na czym właściwie polega? Do jakiego stopnia to zasługa AI, a do jakiego tańszej siły roboczej z Wietnamu, Meksyku, Egiptu, Argentyny czy Indii? Jak te zmiany wpływają na pracę programisty? Ile jest warta ta praca? Jakiej pracy biznes przestaje potrzebować, a jakiej poszukuje i nie może znaleźć? Odpowiedzi na te pytania znajdziesz w załączonym podcaście.

Cyberbezpieczeństwo w epoce AI: Polska na cyfrowej krawędzi

Tylko 3% firm w Polsce osiągnęło pełną gotowość na cyberzagrożenia – alarmuje najnowszy raport Cisco. Sztuczna inteligencja staje się nie tylko narzędziem wzrostu, ale też źródłem coraz bardziej wyrafinowanych zagrożeń, polski sektor biznesu balansuje na granicy cyfrowej odporności. Czy liderzy są gotowi spojrzeć prawdzie w oczy?

Zielone wskaźniki mogą być powodem do niepokoju. Dlaczego liderzy powinni się martwić, gdy widzą tylko pozytywne wyniki?

Czy rosnące wskaźniki na prezentacji wyników firmy rzeczywiście zawsze są powodem do radości? Niekoniecznie. Jeśli pojawiają się zbyt często, mogą świadczyć nie o wyjątkowo korzystnej passie, ale o presji dostarczania pozytywnych wiadomości przełożonym. Zamiecione pod dywan problemy jednak prędzej czy później wyjdą na jaw.

Pozytywne wyniki napawają optymizmem. Jeśli jednak pojawiają się zbyt często, powinny stanowić sygnał alarmowy. Czy koniunktura może być bowiem nieprzerwanie korzystna? Jeśli zbyt długo wszystkie wewnętrzne wskaźniki rosną, warto się nad nimi pochylić. Z doświadczeń renomowanej firmy consultingowej Bain & Company wynika, że aż 70% programów transformacji organizacyjnej kończy się fiaskiem. Bardzo często zdarza się tak, że wszystkie założone cele pozornie są realizowane, a dopiero pod koniec projektu wychodzą na jaw mankamenty. Aby uniknąć takich sytuacji, trzeba dokładnie zbadać źródło błędów.

Multimedia
ZDROWIE LIDERA: Zarządzasz firmą. Ale czy zarządzasz swoim zdrowiem?

Codzienność Szpitalnego Oddziału Ratunkowego potrafi być brutalnym lustrem stylu życia liderów. Klaudia Knapik rozmawia z dr Anną Słowikowską – kardiolożką, która zderza mity o zdrowiu z faktami i opowiada o pacjentach, którzy nie zdążyli… wysłać ostatniego maila. To rozmowa o sercu – dosłownie i w przenośni. Dla każdego, kto żyje intensywnie i chce żyć długo.

płaska struktura organizacyjna Ludzie podążają za strukturą: jak mniejsza hierarchia zmienia miejsce pracy

Przejście na samoorganizujące się zespoły i danie większej autonomii pracownikom skutkuje większym zaangażowaniem i lepszymi wynikami. Jednak nie każdemu pracownikowi odpowiada taka zmiana. Menedżerowie coraz częściej dostrzegają, że sposób organizacji firmy wpływa na jej wyniki, dlatego regularnie modyfikują strukturę, licząc na poprawę efektów. Znacznie mniej uwagi poświęca się jednak temu, jak takie zmiany oddziałują na samych pracowników.

Abstrakcyjna ilustracja symbolizująca przywództwo w erze AI: po lewej – chłodne, geometryczne wzory przypominające dane i algorytmy; po prawej – ciepłe, organiczne formy nawiązujące do ludzkiej intuicji. Centralny punkt styku sugeruje integrację logiki i emocji w kontekście sztucznej inteligencji. Lider w erze AI: jak zachować ludzką przewagę w świecie algorytmów

Między AI a ludzką kreatywnością

Kreatywność, wyobraźnia, humor – dotąd uznawane za wyłącznie ludzkie – dziś są imitowane przez sztuczną inteligencję, stawiając fundamentalne pytania o przywództwo w erze AI. Sztuczna inteligencja generuje teksty, obrazy, muzykę, a nawet żarty. Czy oznacza to, że maszyny dorównały człowiekowi także w jego najbardziej subtelnych umiejętnościach?

Bob Mankoff, rysownik magazynu „The New Yorker”, uważa, że nie. Jego zdaniem humor nie rodzi się z danych, lecz z emocji, świadomości własnej niedoskonałości i wrażliwości na kontekst. AI może symulować humor, lecz nie rozumie jego źródła.

To właśnie napięcie – pomiędzy potęgą obliczeniową a nieuchwytną ludzką intuicją – stawia liderów przed istotnymi pytaniami: gdzie kończy się autentyczna twórczość człowieka, a zaczyna jej algorytmiczna symulacja? Jak zarządzać w rzeczywistości, w której inteligencja staje się sztuczna, ale autentyczne przywództwo nadal wymaga człowieka?

Ludzka przewaga: humor, empatia, kreatywność

<!– wp:paragraph –>

W czasach postępującej automatyzacji, paradoksalnie to właśnie cechy głęboko ludzkie – humor, empatia i kreatywność – stają się zasobami o kluczowym znaczeniu dla liderów.

Zdolności metapoznawcze w budowaniu przewagi konkurencyjnej Od tych kompetencji zależy wygrana w dobie AI

Temat rozwoju generatywnej sztucznej inteligencji nie traci na popularności. Rewolucja AI wciąż postępuje. Choć GenAI zyskało zarówno zwolenników, jak i sceptyków, korzystanie z niej nie jest już kwestią wyboru. Stało się koniecznością. Jak uzyskać przewagę w tym obszarze? Kluczem do sukcesu okazuje się nie sam dostęp do technologii, lecz umiejętność właściwego jej wykorzystywania. Na jakie kompetencje zatem postawić?

Wiele organizacji popełnia ten sam błąd. Wdraża narzędzia oparte na AI z przekonaniem, że sam fakt ich wprowadzenia nie wystarczy, by zwiększyć efektywność pracy. Tymczasem problem nie leży w samej technologii, lecz w tym, jak ludzie potrafią ją wykorzystywać. Jest to podobna sytuacja do tej z początku epoki cyfrowej. Obsługa komputera, która była wtedy kluczową kompetencją, wkrótce stała się podstawą. Podobnie dziś samo sprawne posługiwanie się narzędziem AI to dopiero początek. Rzeczywista przewaga wynika ze zdolności łączenia technologii z głębokim rozumieniem potrzeb biznesowych i otoczenia. Zdaniem czołowych ekspertów, przewagę konkurencyjną osiągną organizacje, które zainwestują nie tylko w technologię, lecz także w umiejętności metapoznawcze. Chodzi o zdolność do analizy, interpretacji, krytycznego osądu i dynamicznej współpracy z AI.

Trzeba zmienić sposób myślenia o AI, stawiając w centrum umiejętności metapoznawcze

Osiągnięcie sukcesu w dobie generatywnej AI wymaga zmiany sposobu myślenia o tej technologii. Nie wystarczy wiedzieć, jak używać nowego narzędzia. Trzeba też rozumieć, po co to robić, kiedy i czy w ogóle warto. Ta transformacja musi się zacząć od liderów, którzy wytyczą drogę dla reszty organizacji. Prezesi i członkowie zarządów muszą zdać sobie sprawę, że w większości zadań AI nie zastępuje ludzkiej pracy, lecz ją uzupełnia. Przykładowo, przy sprzedaży skomplikowanych usług, takich jak ubezpieczenia bądź rozwiązania finansowe, ważne są relacje międzyludzkie i wzajemne zaufanie. AI nie powinna wypierać tych kompetencji, lecz wzmacniać je, by ułatwić komunikację.

Trzy kluczowe wnioski na temat postaw pracowników wobec elastyczności w pracy

Potrzeby pracowników są zróżnicowane, podobnie jak ich preferencje dotyczące miejsca i czasu wykonywania obowiązków zawodowych. Pięć lat po masowym przejściu na pracę zdalną – i w obliczu rosnącej liczby nakazów powrotu do biur – jakie są obecne nastroje pracowników wobec elastycznych form zatrudnienia? Wyniki naszych badań rzucają światło na to, jak bardzo pracownicy w różnym wieku cenią sobie elastyczność.

nowe spojrzenie na wzrost gospodarczy Nowe spojrzenie na wzrost gospodarczy

Kwestionowanie przekonania, że przedsiębiorstwa muszą nieustannie się rozwijać, odsłania nowe ścieżki prowadzące do odporności i zrównoważonego rozwoju.

Karl-Johan Perrson, prezes zarządu i były dyrektor generalny H&M, zadał kiedyś pytanie: „Co by się stało, gdybyśmy wszyscy konsumowali o 20% mniej? Uważam, że oznaczałoby to katastrofę. 20% mniej miejsc pracy, 20% mniej wpływów podatkowych, 20% mniej pieniędzy przeznaczanych na szkoły, opiekę zdrowotną czy drogi. Światowa gospodarka uległaby załamaniu. Jestem głęboko przekonany, że to właśnie wzrost gospodarczy sprawił, iż świat jest dzisiaj lepszym miejscem niż dwie dekady temu. A za kolejne 20 lat będzie jeszcze lepszym”.

Czy rzeczywiście tak jest? Jeśli tak, to stoimy przed problemem, który J.B. MacKinnon określa mianem „dylematu konsumenta”. W swojej książce The Day the World Stops Shopping [Dzień, w którym świat przestanie kupować] stwierdza: „Stan planety jasno pokazuje, że konsumujemy zbyt wiele. W samej Ameryce Północnej zużywamy zasoby Ziemi pięciokrotnie szybciej, niż są one w stanie się odnowić. Pomimo naszych wysiłków podejmowanych w celu »zazielenienia« konsumpcji – poprzez recykling, poprawę efektywności energetycznej czy wykorzystanie energii słonecznej – globalna emisja dwutlenku węgla wciąż nie maleje. Ekonomia nakazuje nam jednak nieustannie zwiększać konsumpcję. Wiek XXI uwypuklił ten kluczowy wniosek: musimy przestać kupować”.

Problem polega na założeniu, lansowanym w edukacji biznesowej, że gospodarka może i musi stale rosnąć – założeniu, które przenika strategie korporacyjne, nakazując firmom nieustanny rozwój pod groźbą utraty znaczenia na rynku. Jednak ciągły wzrost gospodarczy jest niemożliwy, a rozpowszechniony dogmat, że wzrost jest warunkiem koniecznym dla ludzkiego dobrobytu, tworzy pułapkę, z której wielu nie dostrzega drogi wyjścia. Jak pisze Paul Farrell w „The Wall Street Journal”: „Jesteśmy uzależnieni od mitu nieustającego wzrostu gospodarczego – mitu, który zabija Amerykę”. Dlatego edukacja biznesowa powinna zacząć uwzględniać ograniczenia wzrostu oraz pokazywać różne jego modele.

Materiał dostępny tylko dla subskrybentów

Jeszcze nie masz subskrypcji? Dołącz do grona subskrybentów i korzystaj bez ograniczeń!

Subskrybuj

Newsletter

Otrzymuj najważniejsze artykuły biznesowe — zapisz się do newslettera!