Strona główna > Autorzy > Dawid Krzysiak
partner w firmie doradczej Kearney odpowiedzialny za Digital Center of Excellence w Warszawie
Dalsze odraczanie szerokiego wdrażania 5G może odbić się na atrakcyjności inwestycyjnej Polski, jako miejsca do lokowania kapitału w zaawansowaną produkcję. Jakie działania mogą podjąć firmy już teraz, aby mimo to zyskać dzięki technologii 5G? Na te i inne pytania opowiada Dawid Krzysiak, partner w firmie doradczej Kearney. Rozmawia Paulina Kostro.
W kontekście technologii 5G trzeba zacząć od rozróżnienia dwóch kwestii: pierwsza to sposób kodowania informacji, a druga – dostępność kodowania informacji na wysokich częstotliwościach.
Zaistnienie obu tych aspektów umożliwia osiągnięcie prędkości na poziomie 1–2 GB/s i połączenie nawet milionów urządzeń internetu rzeczy na obszarze kilometra kwadratowego. W Polsce nie mamy na ten moment wysokich częstotliwości, natomiast sam sposób kodowania informacji już w kraju jest, a konsumenci mają do niego dostęp za pośrednictwem operatorów telekomunikacyjnych w ramach procesu tzw. refarmingu. Polega on na uwolnieniu części pasm częstotliwości wykorzystywanych do tej pory na potrzeby nadawania programów telewizyjnych w telewizji naziemnej na rzecz operatorów telefonii komórkowej rozwijających właśnie technologię 5G.
Kolejną istotną kwestią w tym zakresie jest fakt, że Polska w odróżnieniu do pozostałych państw w Europie wciąż nie uruchomiła aukcji związanych z pozyskaniem dostępu do wysokich częstotliwości. Miała się ona rozpocząć kilka lat temu, jednak ze względu na pandemię termin ten był kilkukrotnie przesuwany. Tymczasem inne kraje w Europie mają już ten etap za sobą lub są w trakcie jego realizacji.
Łączność mobilna 2G, 3G, 4G, 5G czy Wi- -Fi jest oparta na falach radiowych, które działają na różnych częstotliwościach, co jest wiedzą w miarę powszechną. Nie wszyscy jednak mają świadomość, że częstotliwości te mają pewne ograniczenia i zakresy, a na korzystanie z tych zakresów jest wielu chętnych, którzy chcą wysyłać za ich pośrednictwem jakieś sygnały. Mowa o radiostacjach, nadawcach telewizyjnych, operatorach telefonii komórkowej itd. Tak więc zasoby częstotliwości są ograniczone, a o tym, kto daną częstotliwość może „zająć”, decyduje w przypadku Polski Urząd Komunikacji Elektronicznej. To on określa, która firma, w jakich parametrach może z danej częstotliwości korzystać i oczywiście ile ją to będzie kosztowało. Jednak, jak już wspomniałem, UKE takich decyzji w kontekście tych najwyższych częstotliwości nie podjęło. Oznacza to, że żadna organizacja działająca na terenie Polski nie miała nawet możliwości przystąpić do aukcji, zaoferować ceny za najwyższą częstotliwość, aby z niej korzystać.
Otrzymuj najważniejsze artykuły biznesowe — zapisz się do newslettera!