Reklama
Dołącz do liderów przyszłości i zdobądź przewagę! Sprawdź najnowszą ofertę subskrypcji
Analiza danych, Big Data
Magazyn (Nr 8, marzec 2021)

Zalety samowystarczalnej produkcji 

1 marca 2021 31 min czytania
Zdjęcie ​Joel Cutcher-Gershenfeld - Joel Cutcher-Gershenfeld jest profesorem Heller School for Social Policy and Management (Brandeis University).
​Joel Cutcher-Gershenfeld
Zdjęcie Alan Gershenfeld - Alan Gershenfeld jest współzałożycielem i prezydentem E-Line Media.
Alan Gershenfeld
Zdjęcie Nei Gershenfeld - Neil Gershenfeld jest dyrektorem ośrodka CBA (MIT).
Nei Gershenfeld
Zalety samowystarczalnej produkcji 

W sytuacji, w której pandemia odsłania słabości globalnych łańcuchów dostaw, nową drogę wskazują cyfrowe technologie produkcyjne.

To była kwestia życia lub śmierci. Podczas pierwszej fali pandemii COVID‑19 szpitalowi we włoskiej Brescii zaczęło brakować zaworów wydechowych do respiratorów. Dotychczasowi dostawcy nie byli w stanie nadążyć za szybko rosnącym zapotrzebowaniem na części zamienne, od których zależało ludzkie życie. Dlatego, w przypływie desperacji, szpital zwrócił się o pomoc do lokalnej społeczności.

PRZECZYTAJ CAŁY ARTYKUŁ W WERSJI PDF

Na apel szpitala odpowiedziała firma Isinnova, która miała możliwość przeprowadzenia szybkiego prototypowania. Firma z Brescii odtworzyła dokumentację techniczną zaworu, wykonała prototyp i wyprodukowała przy użyciu drukarek 3D tysiące części, które zażegnały kryzys. Ta sama firma rozwinęła później nowatorski pomysł przerobienia maski do nurkowania na awaryjny respirator. Ponieważ brak respiratorów był mocno odczuwalny w całych Włoszech, Isinnova nawiązała kontakt ze społecznością lokalnych cyfrowych ośrodków produkcyjnych, by zapewnić zaopatrzenie szpitali w odpowiednie materiały – powiedziała nam Martina Ferracane, założycielka FabLab Western Sicily. Wyprodukowano tysiące takich respiratorów zrobionych z masek, a następnie podarowano szpitalom w całym regionie zachodniej Sycylii. Rozproszony ekosystem ośrodków cyfrowej produkcji (digital fabrication facilities) – po części tworzonych przez lokalne społeczności, a po części komercyjnych – stał się ważną częścią lokalnego łańcucha dostaw, zaopatrującego placówki służby zdrowia w środki ochrony osobistej, części zamienne i sprzęt medyczny.

W czasie gdy globalne łańcuchy dostaw i systemy produkcyjne okazują się zawodne i podatne na załamania, rola, jaką pełnią technologie do produkcji cyfrowej i lokalne ekosystemy, zwiastuje przyszłość, w której nowe systemy produkcyjne, gwarantujące samowystarczalność, będą mogły wzmocnić pozycję lokalnych społeczności na całym świecie.

W czasie gdy globalne łańcuchy dostaw i systemy produkcyjne okazują się zawodne i podatne na załamania, rola, jaką pełnią technologie do produkcji cyfrowej i lokalne ekosystemy, zwiastuje przyszłość, w której nowe systemy produkcyjne, gwarantujące samowystarczalność, będą mogły wzmocnić pozycję lokalnych społeczności na całym świecie. Termin samowystarczalna produkcja oznacza mariaż lokalnej produkcji z globalną siecią połączeń logistycznych i komunikacyjnych. Widzimy, że postęp technologiczny w sferze produkcji cyfrowej pozwala skomunikowanym z całym światem lokalnym ekosystemom produkcyjnym projektować i oferować produkty ratujące życie.

Globalna łączność umożliwia dzielenie się efektami prac projektowych, identyfikację surowców dopuszczonych do użycia w medycynie i innowacyjne dostosowanie projektów do norm bezpieczeństwa. Z kolei lokalna produkcja cyfrowa umożliwia wytwarzanie i dostarczanie urządzeń medycznych i części zamiennych bez popadania w zależność od globalnych łańcuchów dostaw. Aby wesprzeć rozwój lokalnej samowystarczalnej produkcji, Ośrodek Badań nad Bitami i Atomami (Center for Bits and Atoms – CBA), będący placówką Massachusetts Institute of Technology, utworzył wirtualne forum, które zgromadziło kilkuset ekspertów z placówek naukowych, firm, instytucji rządowych, placówek medycznych i organizacji pozarządowych. Uczestnicy forum, których celem było usprawnienie procesów szybkiego prototypowania w celu powstrzymania pandemii, rozwiązali kilkadziesiąt technicznych i organizacyjnych problemów, a ośrodki produkcji cyfrowej, umiejscowione w szkołach, laboratoriach, bibliotekach, domach kultury, start‑upach i firmach, przekształciły się w połączone ze sobą, rozproszone „covidowe” ekosystemy produkcji o zasięgu lokalnym i regionalnym.

Osoby fizyczne, małe przedsiębiorstwa i społeczności lokalne mają coraz większe możliwości, aby stać się w dosłownym sensie właścicielami środków produkcji

Na elementy samowystarczalnej produkcji można było się natknąć jeszcze przed pandemią COVID‑19, ale trzeba było wiedzieć, gdzie ich szukać. W trakcie pandemii zdolności w tym obszarze stały się jednak widoczne na szerszą skalę – ujawniając zalety rozproszonych sieci na tle tradycyjnych hierarchicznych struktur organizacyjnych. Dzięki wiedzy o tym, co zdaje egzamin w czasie pandemii, widzimy dzisiaj jasno, że znaczenie samowystarczalnej produkcji osadzonej w rozproszonych sieciach będzie rosło także po okresie odbudowy gospodarki. Osoby fizyczne, małe przedsiębiorstwa i społeczności lokalne mają coraz większe możliwości, aby stać się w dosłownym sensie właścicielami środków produkcji – łącząc ze sobą praktyki stosowane w erze przedindustrialnej w sposób, który cechuje jednocześnie globalna łączność i lokalna samowystarczalność.

Na jakim etapie rozwoju znajduje się dzisiaj produkcja cyfrowa?

U większości ludzi wyrażenie „produkcja cyfrowa” budzi skojarzenia z trójwymiarowymi drukarkami. Drukarki 3D są rzeczywiście najbardziej widocznym przejawem tego nowego zjawiska, ale jednocześnie są one tylko jednym z elementów dostępnego dzisiaj zestawu narzędzi. Na całym świecie ludzie używają wielu sterowanych komputerowo narzędzi do produkcji rozmaitych wyrobów, takich jak meble, przedmioty rękodzielnicze, komputery, a nawet domy i samochody. Istnieją wycinarki laserowe, duże plotery tnące, wycinające np. elementy mebli, oraz plotery rysujące, do kreślenia elementów graficznych, skanery i drukarki 3D, umożliwiające powielanie zeskanowanych trójwymiarowo obiektów, a także narzędzia do projektowania i produkcji układów elektronicznych. Narzędzia te składają się na kompletną komórkę produkcyjną, zwaną laboratorium produkcyjnym (fab lab).

Rosnące zainteresowanie produkcją cyfrową jest oznaką trzeciej rewolucji cyfrowej, która ma szansę stać się równie wielkim przełomem jak dwie poprzednie – komunikacyjna i komputerowa.

Laboratoria produkcyjne dzielą się projektami, metodami, a nawet zasobami, w celu identyfikowania i pozyskiwania surowców. Od ponad 10 lat liczba laboratoriów produkcyjnych na świecie podwaja się mniej więcej co 18 miesięcy. Obecnie istnieje ponad dwa tysiące takich laboratoriów rozsianych po całym globie – od północnego krańca Norwegii po południowy kraniec Afryki i od bezludnych terenów na Alasce po japońskie metropolie. Z uwagi na to, że laboratoria produkcyjne korzystają z tych samych programów komputerowych i urządzeń, pomysły wygenerowane przez jedno z nich znajdują zastosowanie w całej sieci. Rosnące zainteresowanie produkcją cyfrową jest oznaką trzeciej rewolucji cyfrowej, która ma szansę stać się równie wielkim przełomem jak dwie poprzednie – komunikacyjna i komputerowa.

Obie te rewolucje miały skromny początek, ale ich późniejszy wykładniczy wzrost przeobraził społeczeństwa. Produkcja cyfrowa jest dzisiaj mniej więcej na tym samym etapie rozwoju, co rewolucja komputerowa we wczesnych latach osiemdziesiątych XX wieku. Wówczas komputery osobiste zapewniły milionom ludzi możliwości, jakimi wcześniej dysponowały tylko duże firmy. Dwadzieścia lat później w ślad za komputerami osobistymi poszły miliardy urządzeń mobilnych i biliony „rzeczy” podłączonych do sieci. Każde z tysięcy laboratoriów produkcyjnych może wyprodukować miliony osobistych fabrykatorów (personal fabricators) – małych systemów wytwórczych do prywatnego użytku. Istnieje również naukowa „mapa drogowa”, wiodąca ku przyszłości, w której najpierw powstaną miliardy uniwersalnych asemblerów – programowalnych maszyn produkcyjnych (universal assemblers) – a w kolejnych dekadach – biliony systemów do samodzielnego montażu.

Tak jak w przypadku gigantycznych postępów we wcześniejszych technologiach cyfrowych, każdy z tych etapów rozwoju zapowiada się na szybszy, lepszy i tańszy. Korzyści, jakie samowystarczalna produkcja zapewnia jednostkom i społecznościom, wykraczają poza zdolność reagowania na kryzysy. Wytwarzanie dóbr, które zaspokajają osobiste, rodzinne i społecznościowe potrzeby, daje ogromną satysfakcję. Jednostki i społeczności mogą nie tylko ograniczyć swoją zależność od globalnych łańcuchów dostaw przez połączenie procesów produkcji cyfrowej z tradycyjnymi praktykami wytwórczymi, ale mogą także poprawić swój dobrostan, zwiększyć swoją sprawczość i godniej żyć. Kombinacja technologii i ludzkiej kreatywności może przyczynić się do powstania zdrowszych i bardziej produktywnych społeczności.

Cyfrowa produkcja podczas pandemii COVID‑19

Kluczową kwestią, jaka wiąże się z produkcją cyfrową, jest to, czy uda się utrzymać, obserwowany w czasie pandemii, wzrost jej znaczenia także w dłuższym horyzoncie czasowym. W ciężkich czasach ludzie z konieczności stają się bardziej samowystarczalni. Przykładem mogą być miliony warzywno‑owocowych ogródków (victory gardens) uprawianych podczas obu światowych wojen.

Jednak w przeszłości koniec kryzysu powodował zamieranie takich praktyk. Obecnie istnieje kilka sposobów, dzięki którym samowystarczalna produkcja może się rozwijać nawet po wygaśnięciu pandemii – pod warunkiem że dostrzeżemy związane z nią wyzwania i oprzemy się na tym, czego się już nauczyliśmy. Pierwszym wyzwaniem, jakie towarzyszyło reakcji na pandemię COVID‑19, było przejście od lokalnej działalności „zrób to sam” do produkcji na większą skalę.

Danny Beesley, założyciel sieci Idea Builder Labs z Kalifornii, następująco opisał swoje doświadczenia w szybkim skalowaniu produkcji w szczycie pandemii, w kwietniu 2020 roku: „Wczoraj nasza zdolność produkcyjna wynosiła 450 masek dziennie; dzisiaj wynosi trzy tysiące, a jutro będzie wynosiła przynajmniej dwa razy tyle”. Sieć osiągnęła ten cel dzięki weryfikacji projektów, koordynacji działań wielu laboratoriów produkcyjnych i dotarciu do dostawców surowców (w tym Coca‑Coli, która podarowała rolki z plastikową folią). Pozyskanie zdolnych ludzi okazało się łatwiejsze, niż oczekiwano, bo było ich wielu wśród osób walczących z pandemią. Na podobnej zasadzie Vaibhav Chhabra i Richa Shrivastava z Maker’s Asylum z Mumbaju w Indiach byli w stanie skoordynować rozproszone lokalne zdolności wytwórcze i wyprodukować milion pilnie potrzebnych przyłbic. Drugim wyzwaniem była współpraca w sytuacji, w której żadna zainteresowana strona nie koordynowała tej współpracy.

Pips Veazey z Uniwersytetu Alaski, która kieruje finansowanymi przez National Science Foundation badaniami nad zmianami w ekosystemach tego regionu, następująco opisuje formy współpracy, które wyłoniły się w czasie pandemii i które mogą funkcjonować w przyszłości. „Najpierw porozumiały się ze sobą instytucje, po których można się było tego spodziewać: szpital i uniwersytet. Jednak później przyłączyły się do nich: firma produkująca namioty, firma informatyczna, lokalna gorzelnia, producent drzwi i okien oraz inne organizacje.

Wszystkie te podmioty współpracowały ze sobą w zakresie produkcji środków ochrony osobistej i urządzeń” – mówi Veazey. Problem polegał na tym, że te rozmaite podmioty miały niewielkie doświadczenie we wzajemnej współpracy i były powiązane ze sobą niewielką liczbą formalnych umów, nie mówiąc już o doświadczeniu we współpracy pod tak silną presją. Problem ten rozwiązano w sposób, który coraz częściej obserwujemy w „pandemicznych” inicjatywach w zakresie szybkiego prototypowania: wszystkie te podmioty zawiązały konsorcjum, a każdy z nich był gotów wnieść do tego konsorcjum swoje atuty i zdolności. W ten sposób powstał tymczasowy system produkcyjny, który był w stanie osiągnąć wspólne cele. Być może najistotniejszym wyzwaniem jest jednak zapewnienie, że inicjatywy podejmowane przez społeczności są zgodne ze standardami bezpieczeństwa i nie wyrządzają nikomu krzywdy.

W przypadku opisanej wcześniej akcji we Włoszech krajowe urzędy regulacyjne nakazały rozproszonym komórkom produkcyjnym zaprzestać działalności (mimo że szpitale zwracały się do tych komórek o kontynuowanie produkcji, gdyż w tamtym czasie łańcuchy dostaw były wciąż w rozsypce), ponieważ funkcjonowały one niezgodnie z przepisami. Regulacje dotyczące produkcji artykułów medycznych były opracowywane z myślą o pojedynczych firmach i według założenia, że w razie załamania się systemów zaopatrzenia zastąpią je tradycyjne łańcuchy dostaw, a nie powiązane ze sobą sieci produkcji. Reagując na potrzebę wspomagania inicjatyw w sferze rozproszonej produkcji twardymi dowodowymi naukowymi, swoje wytyczne sformułowała grupa robocza z ośrodka MIT CBA. Jej początkowe zalecenia obejmowały: użycie metody komputerowego modelowania dynamiki płynów do ustalenia, ile wyprodukowanych przyłbic nie zapewnia wystarczającej ochrony, gdyż nie osłania wszystkich elementów twarzy. Zasygnalizowała też, że szeroko zakrojona akcja produkcji respiratorów odwróciła uwagę od innych pilnych interwencji medycznych u pacjentów ze schorzeniami układu oddechowego.

W dalszej fazie kryzysu grupa robocza poszerzyła zakres działalności, nawiązując współpracę z niekonwencjonalnymi partnerami. W efekcie pracowni Artisan’s Asylum z Bostonu udało się przystosować nieużywaną zgrzewarkę ultradźwiękową do produkcji fartuchów chirurgicznych. Ekspert w dziedzinie zaawansowanego modelowania komputerowego z przedsiębiorstwa Simulia, należącego do firmy Dassault Systèmes, z sukcesem zajął się udoskonalaniem środków ochrony osobistej zaprojektowanych przez hobbystów. Z kolei lekarze z oddziału ratunkowego szpitala Boston Medical Center niejednokrotnie udzielili błyskawicznej konsultacji operatorom zaawansowanych urządzeń produkcyjnych z CBA, pracującym nad prototypami środków ochrony osobistej.

W sumie te i inne inicjatywy przyczyniły się w znaczący sposób do poprawy bezpieczeństwa personelu medycznego, pracującego na pierwszej linii walki z pandemią. Grupa robocza z ośrodka CBA odpowiada mniej więcej działowi badawczo‑rozwojowemu dowolnej firmy, a regionalne konsorcja laboratoriów produkcyjnych i pracowni są odpowiednikiem operacji produkcyjnych. Wprawdzie laboratoria również eksperymentują z dokumentacją techniczną, ale istnieją pewne podstawowe kwestie naukowe i standardy medyczne, które wykraczają poza zakresy fachowej wiedzy poszczególnych laboratoriów. Zbiorowe inicjatywy często zorganizowane są na zasadzie konsorcjum z dużą liczbą interesariuszy. Model ten, choć nie nowy, odgrywa kluczową rolę w rozwiązywaniu problemów lokalnych społeczności w czasie pandemii.

Równolegle ze wzrostem zastosowania technologii produkcji cyfrowej powstają coraz prężniejsze globalne konsorcja, które w nadchodzących latach będą miały coraz większe znaczenie. Koordynacja i komunikacja w ramach wirtualnego procesu badawczo‑rozwojowego i pomiędzy laboratoriami produkcyjnymi zamienionymi w zakłady produkcyjne opierają się na regularnych zebraniach wirtualnych i współpracy offline. Te formy rozproszonej działalności badawczo‑rozwojowej i produkcyjnej pokazują, jak można zatroszczyć się o innowacje i bezpieczeństwo podczas szybko pogłębiającego się kryzysu, nawet bez powoływania do życia formalnej struktury organizacyjnej. Wzorce samowystarczalności, jakie wyłoniły się podczas pandemii, dają obraz tego, w jaki sposób rozproszona działalność badawczo‑rozwojowa i lokalna działalność produkcyjna mogą być kontynuowane i rozszerzane jako ważne rozwiązania organizacyjne i instytucjonalne podczas odbudowy gospodarki po pandemii.

Samowystarczalna produkcja po pandemii

Powstałe w trakcie pandemii innowacje i relacje oparte na współpracy są obecnie wykorzystywane w szerszym zakresie, w celu zaspokajania bieżących potrzeb lokalnych społeczności. Na przykład Beesley przewiduje, że sieć Idea Builder Labs poszerzy swój zakres działalności o budowę mieszkań dla bezdomnych: „Można powiedzieć, że laboratorium, które pomogło ludziom stworzyć maskę na twarz, jest także w stanie zapewnić im dach nad głową”.

Wzorce samowystarczalności, jakie wyłoniły się podczas pandemii, dają obraz tego, w jaki sposób rozproszona działalność badawczo‑rozwojowa i lokalna działalność produkcyjna mogą być kontynuowane i rozszerzane jako ważne rozwiązania organizacyjne i instytucjonalne podczas odbudowy gospodarki po pandemii.

Aby sprostać temu wzywaniu, sieć zachęca interesariuszy do utworzenia niezależnej finansowo kooperatywy, której właścicielami byliby jej pracownicy. Poza tym pandemia COVID‑19 zainspirowała sieć laboratoriów produkcyjnych do tworzenia innowacji spoza kategorii sprzętu medycznego. Laboratorium produkcyjne z Barcelony stworzyło małe urządzenie wytwórcze (jego koszt to mniej więcej 100 dolarów), które uczestnicy programu edukacyjnego Fab Academy mogą zabrać do domu wtedy, gdy nie mogą przyjść na zajęcia w lokalnym laboratorium. Laboratorium z Finlandii udostępniło internetowe linki, dzięki którym studenci mogą z domu kierować pracą urządzeń będących na wyposażeniu tej placówki. A laboratorium ze Zjednoczonych Emiratów Arabskich przeniosło swoje wyposażenie do wirtualnej rzeczywistości, co również stwarza możliwość wykorzystywania urządzeń i rozwijania umiejętności w trybie zdalnym. Wszystkie te nowości – zmiany, jakie zaszły o wiele wcześniej, niż oczekiwano – podważyły niekwestionowane dotąd założenie, że studenci muszą być obecni fizycznie, aby korzystać z możliwości, jakie dają laboratoria.

Czy, zważywszy na odczuwalny podczas pandemii wzrost roli samowystarczalnej produkcji, doszliśmy do momentu, w którym połączenie globalnej łączności z lokalnymi zdolnościami może stać się paliwem dla bardziej samowystarczalnego świata? Wiemy, że przedsięwzięcia podejmowane przez laboratoria produkcyjne obejmują już innowacje w sferze lokalnej produkcji żywności, domów, energii, wyposażenia mieszkań, odzieży, sprzętu medycznego, urządzeń rekreacyjnych, pomocy edukacyjnych i innych przedmiotów i usług, które wchodzą do koszyka dóbr używanych do obliczania indeksu cen konsumenckich. Istnieją niezliczone przykłady takich przedsięwzięć, które mieszczą się w każdej z tych kategorii. Dotyczy to między innymi produkcji mebli na zamówienie, zestawów do hydroponicznej produkcji żywności, protez, ładowarek do telefonów komórkowych, instrumentów muzycznych i małych domów. Dowody na przydatność tych przedsięwzięć można znaleźć w bardziej zamożnych krajach, ale globalna pandemia uwydatniła również znaczenie lokalnej produkcji poza ich granicami.

„W społeczeństwach rozwijających się i w przypadku katastrof produkcja cyfrowa zawsze koncentruje się na wyrobach praktycznych – na wytwarzaniu tego, co jest ludziom potrzebne” – zauważa Andrew Lamb, szef działu globalnych innowacji w organizacji Field Ready, która niesie pomoc ofiarom katastrof. Nie trzeba dokonywać wielkiego przeskoku myślowego, aby wyobrazić sobie, że wraz z ulepszaniem innowacji i przyswajaniem sobie przez społeczeństwa lekcji wyniesionych z pandemii produkcja cyfrowa mogłaby w znaczącym stopniu zwiększyć dostępność wszystkich podstawowych kategorii sprzętu domowego na całym świecie.

Implikacje ekosystemu samowystarczalnej produkcji dla biznesu

Produkcja cyfrowa nabiera coraz większego znaczenia dla dużych i małych przedsiębiorstw. Dla ruchu na rzecz rozproszonej innowacyjności i wzmacniania pozycji lokalnych graczy wejście dużych firm w rozproszony ekosystem oznacza zarówno wielką szansę, jak i wielkie ryzyko. Niektóre firmy dostrzegają szansę zarówno zaspokojenia własnych interesów, jak i aktywizacji swoich lokalnych społeczności. W Brazylii Fiat Chrysler uruchomił społecznościowe laboratorium produkcyjne, które ma dwa cele: nakłonić robotników, inżynierów i menedżerów do zaangażowania się w sprawy społeczności i poszerzyć wiedzę członków społeczności na temat digitalizacji i projektowania.

Inne duże firmy przemysłowe, takie jak General Electric, Chevron i Dassault Systèmes SolidWorks, również finansują tworzenie laboratoriów produkcyjnych w społecznościach, w otoczeniu których prowadzą działalność, a ich inicjatywy na tym polu są koordynowane przez fundację Fab Foundation. Sieć IKEA, która sprzedaje meble do samodzielnego montażu i inne elementy wyposażenia wnętrz, zamierza dostarczać laboratoriom produkcyjnym i pracowniom klamry i inne trudne do wyprodukowania elementy.

Poszerza w ten sposób swój model biznesowy, przyjmując założenie, że popyt na samowystarczalną produkcję będzie rósł. Istnieją dziesiątki producentów sprzętu i oprogramowania do produkcji cyfrowej, których modele biznesowe obejmują produkcję cyfrową dla celów edukacyjnych, szybkie prototypowanie i produkcję przemysłową. W Shenzen, światowym centrum elektroniki, myśli się już o masowej produkcji programowalnych modułów, które później byłyby instalowane w urządzeniach zaprojektowanych i wytworzonych w laboratoriach produkcyjnych i pracowniach. Niektóre firmy technologiczne i agendy rządowe starają się pobudzić lokalną wytwórczość, inwestując w pionierskie obszary produkcji cyfrowej.

Na przykład Airbus pracuje wspólnie z ośrodkiem CBA nad stworzeniem procesów umożliwiających montaż całych samolotów z „cyfrowych” materiałów, z pominięciem konwencjonalnych, długich łańcuchów dostaw. Również agencja NASA współpracuje z CBA, aby ustalić, w jaki sposób programowalne cyfrowe materiały mogą umożliwić powstanie samowystarczalnych siedlisk w kosmosie. Lokalna produkcja cyfrowa może być dla firm także zagrożeniem. Samowystarczalna wytwórczość, jeśli chodzi o wygodę, może bowiem rywalizować z zamawianiem produktów przez internet jednym kliknięciem. Za sprawą cyfrowej produkcji zamiast masowej wytwórczości i masowej dystrybucji mogą pojawić się produkty, które jednostki i społeczności będą projektowały, modyfikowały i produkowały na własne potrzeby.

Ponadto sednem etosu samowystarczalnej produkcji jest nieograniczone dzielenie się wiedzą i praktykami, co w świecie biznesu jest rzadko praktykowane. Na przykład w niektórych branżach właściwości materiałów należą do najściślej strzeżonych elementów własności intelektualnej komercyjnych firm. Tymczasem platforma cyfrowa Materiom, stworzona przez Alysię Garmulewicz, profesor w dziedzinie cyrkularnej produkcji na Uniwersytecie Santiago w Chile, z założenia udostępnia informacje na temat lokalnych materiałów używanych do produkcji cyfrowej. Oparta na otwartości i współpracy idea samowystarczalnej produkcji jest więc spójna z niektórymi aspektami działalności gospodarczej, ale sprzeczna z normami, które sprzyjają konkurencyjności i chronią własność intelektualną. Jednocześnie pewne mechanizmy komercyjne mogą hamować rozwój lokalnej, rozproszonej, samowystarczalnej produkcji.

Ogromny impet pierwszych dwóch rewolucji cyfrowych wynikał z energii, innowacyjności i idealizmu, charakteryzujących powstające w domach kluby komputerowe oraz pierwsze społeczności użytkowników sieci, które tworzyły podwaliny internetu. Ówczesne wspaniałe wizje zakładały, że technologie cyfrowe zdemokratyzują wszystkie aspekty życia społecznego, dzięki czemu świat stanie się bardziej sprawiedliwy, pokojowo nastawiony i zdrowszy. Patrząc wstecz z perspektywy kilkudziesięciu lat, nie sposób zaprzeczyć, że pierwsze rewolucje cyfrowe przeobraziły świat i zmieniły na lepsze życie wielu ludzi – ale jednocześnie wydały owoce, które daleko odbiegają od optymistycznych wczesnych założeń. Internetowy ekosystem jest dzisiaj zdominowany przez kilka firm, które ściśle kontrolują swoje potężne platformy, a generowana przez nie kakofonia szkodliwych i fałszywych przekazów w połączeniu z obawami dotyczącymi prywatności wywołuje sprzeciwy na całym świecie.

Etos wczesnego ekosystemu laboratoriów produkcyjnych przypomina wartości, które wyznawali pionierzy pierwszych dwóch rewolucji cyfrowych. Idealistyczne podejście może jednak zostać przytłumione za sprawą inwestorów oczekujących astronomicznych zwrotów oraz mechanizmy konkurencyjne, wymuszające ochronę własności urządzeń i oprogramowania. Kluczowe pytanie dotyczy tego, czy oparte na współpracy ekosystemy, jakie powstają wokół komórek produkcji cyfrowej, padną ofiarą komercjalizacji, która stała się udziałem tak wielu platform komunikacyjnych i obliczeniowych, i czy ruch na rzecz otwartego dostępu do urządzeń rozwinie się na tyle, że stanie się fizycznym odpowiednikiem sukcesu, jakim było oprogramowanie open source.

Patrząc wstecz z perspektywy kilkudziesięciu lat, nie sposób zaprzeczyć, że pierwsze rewolucje cyfrowe przeobraziły świat i zmieniły na lepsze życie wielu ludzi – ale jednocześnie wydały owoce, które daleko odbiegają od optymistycznych wczesnych założeń.

Co dalej?

Wykorzystanie w pełni potencjału samowystarczalnej produkcji będzie wymagało tworzenia publiczno‑prywatnych partnerstw, czerpiących praktyczną wiedzę z doświadczeń inicjatyw uruchomionych przed pandemią. W 2019 roku amerykański Kongres rozpoczął prace nad ustawą o ogólnokrajowej sieci laboratoriów produkcyjnych, gwarantującą powszechny dostęp do produkcji cyfrowej. Ustawa nabiera w kontekście pandemii nowego znaczenia: tworzy ramy prawne dla produkcji cyfrowej i legitymizuje ją jako pośrednią alternatywę wobec podejścia „zrób to sam” (zapewniającego szybkość działania, ale trudno skalowalnego) i produkcji masowej (skalowalnej, ale niezdolnej do szybkiego reagowania).

W skali międzynarodowej mamy do czynienia z silnym ruchem Fab City, zapoczątkowanym w Barcelonie w 2014 roku. Uczestnikami tej inicjatywy są burmistrzowie, urbaniści i inne osoby, które zaakceptowały 40‑letni plan wykorzystania cyfrowej produkcji do uniezależnienia się od globalnych łańcuchów dostaw. Droga ku szeroko rozpowszechnionej samowystarczalnej produkcji nie będzie łatwa. Oprócz wyzwań wpisanych w niehierarchiczny system rozproszonej produkcji istnieją trzy bariery dla wszechobecności produkcji cyfrowej, z których każda odzwierciedla wyzwania towarzyszące dwóm pierwszym rewolucjom cyfrowym. Te bariery to: dostęp, umiejętności i ryzyko. Pierwsza z nich, dostęp, ma swoje źródło w aktualnym podziale cyfrowym. Mniej więcej 25% Amerykanów i niemal połowa ludzi na świecie ma ograniczony dostęp do internetu lub nie ma go w ogóle.

Spośród ludzi z dostępem do internetu tylko niewielki ułamek ma dostęp do urządzeń używanych do produkcji cyfrowej. Nawet gdyby liczba laboratoriów produkcyjnych nadal rosła co półtora roku o 100%, to i tak ogromna większość ludzi na świecie jeszcze przez długi czas będzie pozbawiona dostępu do tych potężnych technologii. Wprawdzie obecnie działa ponad dwa tysiące laboratoriów produkcyjnych (w Polsce funkcjonuje obecnie 18 takich laboratoriów – przyp. red.), ale realna poprawa pod względem dostępu do produkcji cyfrowej będzie zależała od postępu technologicznego, którego efektem będzie ściślejsza współpraca ośrodków produkcji na własny użytek i większych komórek produkcyjnych. Tak więc miarą postępu nie będzie budowa kolejnego laboratorium, ale utworzenie zarówno większych, jak i mniejszych jednostek zdolności wytwórczej.

W dostępie do produkcji cyfrowej będą prawdopodobnie pośredniczyły ekosystemy lokalne, w których pewna większa zdolność produkcyjna jest dostępna na poziomie społeczności (przykładem mogą być biura usług drukarskich), ale jednostki mogą korzystać również z urządzeń o mniejszej zdolności produkcyjnej – na przykład urządzeń skonstruowanych przez same laboratoria. Dostęp będzie miał aspekt zarówno technologiczny, jak i społeczny, gdyż środki produkcji będą znajdowały się w rękach jednostek, rodzin, wspólnot sąsiedzkich i społeczności, a nie tylko podmiotów gospodarczych. Ta sytuacja będzie wymagała nowych norm i praktyk operacyjnych. Sam dostęp to jednak za mało. Konieczne będzie też opanowanie licznych nowych umiejętności, takich jak zdolność tworzenia komórek produkcyjnych wyposażonych w oprogramowanie do projektowania wspomaganego komputerowo oraz umiejętność przesyłania projektów wspomaganych komputerowo na odpowiednie urządzenia produkcyjne, korzystające z odpowiednich surowców.

W rozwiązaniu tego problemu pomoże wzrost liczby mentorów nauczających tych umiejętności w laboratoriach produkcyjnych i pracowniach, a także wzrost liczby praktycznych programów edukacyjnych, takich jak Fab Academy. Poza tym ułatwieniem będzie fakt, że technologia produkcji cyfrowej staje się prostsza w obsłudze w miarę pojawiania się nowych generacji oprogramowania i sprzętu. Tak jak w przypadku wszystkich przełomowych technologii i rozwiązań instytucjonalnych, których celem jest wytworzenie wartości społecznych, tak i samowystarczalna produkcja musi ograniczyć towarzyszące jej ryzyko. Większość istniejących w społeczeństwie zabezpieczeń związanych z bezpieczeństwem pracy, zagrożeniami dla środowiska, dyskryminacją i – co być może stanowi największy problem – kwestiami etycznymi koncentruje się na regulacjach działalności podmiotów gospodarczych, które to regulacje nie zawsze dają się zastosować do funkcjonujących na poziomie społeczności laboratoriów produkcyjnych.

Działalność w sferze biotechnologii jest domeną komercyjnych, uniwersyteckich i państwowych laboratoriów, które stosują rozbudowane procedury etycznego nadzoru, ale dostęp do bioprodukcji (czyli wytwarzania produktów biologicznych) staje się również udziałem lokalnych społeczności. Nad tymi samymi czynnikami ryzyka trzeba zapanować także w świecie rozproszonej produkcji cyfrowej. Zamiast bazować na scentralizowanym systemie kontroli, należy tworzyć zachęty i nowe mechanizmy, dzięki którym komórki samowystarczalnej produkcji zaczną podlegać krajowym i lokalnym regulacjom. Poza kwestiami społecznymi i środowiskowymi istnieją czynniki ryzyka dotyczące użycia tych potężnych technologii do niewłaściwych celów. Do takich czynników należy celowe tworzenie zagrożeń – związane zwłaszcza z rosnącą skalą bioprodukcji. Gdy zdolności produkcyjne są mocno rozproszone, a kontrolę nad nimi sprawują lokalne społeczności i jednostki, społeczeństwo staje przed poważnym wyzwaniem dotyczącym nadzoru nad ryzykiem. To do nas należy opracowanie pionierskich, zwinnych rozwiązań instytucjonalnych, które ograniczą ryzyko związane z rozproszonymi technologiami i które będą ewoluowały wraz z geometrycznym postępem technologicznym.

Wnioski

Potencjał wspomaganej technologicznie samowystarczalności istniał przed pandemią COVID‑19, ale sądzimy, że dzisiaj jej rozwój przyspieszy ze względu na świadomość potrzeby ograniczenia zależności od globalnych łańcuchów dostaw i udokumentowany wkład produkcji cyfrowej w łagodzenie problemów związanych z działalnością tych łańcuchów. Samowystarczalna produkcja może się jednak rozwinąć w sposób, który albo przysłuży się, albo zaszkodzi licznym grupom interesariuszy, jakie istnieją w społeczeństwie. Samowystarczalna produkcja może dotrzeć do ludzi żyjących na marginesie społeczeństwa obywatelskiego i wzmocnić ich pozycję. Już dziś widzimy, że mieszkańcy miast żyjący tam, gdzie dostęp do żywności jest utrudniony, zgłębiają tajniki produkcji hydroponicznej, a mieszkańcy odległych terenów wiejskich sami wytwarzają części zamienne. W niektórych przypadkach ludzie zaczynają nawet sami konstruować urządzenia do produkcji cyfrowej i dostosowywać technologię do unikalnych lokalnych potrzeb.

W ideę samowystarczalnej produkcji wpisana jest nadzieja na zwiększenie ludzkiej sprawczości i większe upodmiotowienie społeczności. Ta nadzieja kontrastuje z powszechną obawą o to, że rozwój scentralizowanej technologii odbywa się kosztem ludzkiej autonomii i kreatywności. Co by się stało, gdyby długofalową reakcję na pandemię COVID‑19 stanowiła seria zakrojonych na małą skalę, rozproszonych inicjatyw, w ramach których każda społeczność stosowałaby gamę różnych modeli samowystarczalnej produkcji?

W ideę samowystarczalnej produkcji wpisana jest nadzieja na zwiększenie ludzkiej sprawczości i większe upodmiotowienie społeczności.

Nadal istniałaby potrzeba mechanizmów koordynacji i okresowej standaryzacji, za które odpowiadałyby liczące wielu interesariuszy konsorcja, tworzone na poziomie lokalnym, regionalnym, krajowym i międzynarodowym. Być może nie byłoby to dla społeczeństwa scentralizowane przełomowe przedsięwzięcie, ale zamiast tego moglibyśmy mieć do czynienia z powstającymi równolegle rozproszonymi innowacjami – bazującymi na zasadzie dzielenia się wiedzą i zasadzie stałego celu, promującymi godność i wartościową pracę – wraz ze zwiększoną samowystarczalnością, pozwalającą zaspokoić zarówno powszechne, jak i unikalne lokalne potrzeby. Przekonaliśmy się, że jest to możliwe. To wizja przyszłości, która będzie lepsza dla nas wszystkich, jeśli postanowimy wspólnie włączyć się w ten proces i proaktywnie kultywować dostęp do produkcji cyfrowej i umiejętność jej wykorzystania. Poprzednie rewolucje cyfrowe doprowadziły do powstania cyfrowych podziałów, z powodu których połowa mieszkańców Ziemi nie ma dostępu do internetu, a dla wielu innych ludzi ten dostęp jest bardzo ograniczony.

Uwypuklamy tę kwestię dzisiaj, aby ponaglić do wspólnych działań na rzecz zapobieżenia rosnącym podziałom w sferze produkcji cyfrowej. Mamy bowiem do czynienia z sytuacją, w której niektórzy ludzie mają dostęp do tych potężnych narzędzi i umiejętności i mogą je skutecznie zaprząc do zaspokajania lokalnych potrzeb i osiągnięcia samowystarczalności, podczas gdy inni ludzie nie mają takich możliwości. Logika rewolucji przemysłowej polegała na wzroście koncentracji na zdolnościach produkcyjnych, bogaceniu się według zasady „zwycięzca bierze wszystko” i scentralizowanej kontroli. Logikę dwóch pierwszych rewolucji cyfrowych przedstawiano początkowo jako dążenie do większej decentralizacji, skutkującej powstaniem bardziej egalitarnych form nadzoru. W rzeczywistości te dwie rewolucje okazały się w przeważającej mierze kontynuacją scentralizowanej logiki organizacyjnej i instytucjonalnej z wcześniejszych epok. Przyszedł czas, aby wyciągnąć wnioski z dwóch pierwszych rewolucji cyfrowych – pod względem tego, jak postępować i jak nie postępować – w miarę jak reakcja na COVID‑19 uwydatnia i intensyfikuje zarówno nadzieje, jak i czynniki ryzyka towarzyszące trzeciej rewolucji cyfrowej.

O autorach
Tematy

Może Cię zainteresować

Multimedia
Metaverse to szansa dla biznesu. Czy Twoja firma jest gotowa?

W świecie zdominowanym przez sztuczną inteligencję, Metaverse może wydawać się technologią drugiego planu. Jednak ignorowanie jej potencjału to błąd strategiczny. Dowiedz się, dlaczego technologia Metaverse, mimo obecnej fazy rozwoju, jest kluczowa dla przyszłości biznesu i jak firmy mogą przygotować się na nadchodzącą transformację.

Horyzontalna ilustracja 3D w stylu hiperrealistycznym przedstawia długą, cienką belkę zawieszoną na centralnym trójkątnym wsporniku. Po lewej stronie belki znajduje się przezroczysty sześcian z delikatnie świecącymi, schematycznymi wzorami przypominającymi układ scalony – symbolizując sztuczną inteligencję. Po prawej stronie – surowy, ciężki kamień o nieregularnej fakturze – symbol ludzkiego myślenia i refleksji. Kompozycja jest idealnie wyważona, a tło utrzymane w subtelnym gradiencie błękitno-beżowego światła tworzy spokojną, kontemplacyjną atmosferę. Czy sztuczna inteligencja osłabia zdolności krytycznego myślenia liderów biznesu?

Sztuczna inteligencja radykalnie przekształca współczesne zarządzanie, stawiając przed liderami fundamentalne pytanie strategiczne. Czy jednocześnie systematyczne poleganie na zaawansowane systemy AI nie prowadzi do erozji kluczowych kompetencji poznawczych kadry kierowniczej?

Analitycy Brookings Institution przedstawili niepokojące ostrzeżenie. Nadmierne zaufanie do systemów AI może systematycznie osłabiać zdolności kreatywnego oraz krytycznego myślenia w organizacjach. Zjawisko to przypomina mechanizm, w którym technologie GPS ograniczyły umiejętności nawigacyjne, a wyszukiwarki internetowe zredukowały potrzebę zapamiętywania faktów.

Mechanizm intelektualnej degeneracji: zaufanie kontra weryfikacja

Kluczowym czynnikiem degradacji poznawczej jest bezwarunkowe zaufanie do technologii. Systemy AI generują pozornie precyzyjne odpowiedzi w ułamkach sekund, w rezultacie tworząc złudne wrażenie nieomylności algorytmów.

Badanie Microsoft/CMU ujawniło krytyczny wzorzec behawioralny. Użytkownicy narzędzi generatywnych automatycznie akceptują propozycje AI bez pogłębionej analizy. Co więcej, szczególnie niebezpieczne okazuje się przekonujące przedstawienie interfejsu algorytmu.

Polacy chcą AI w pracy – ale na własnych zasadach. Co zaufanie do wirtualnych agentów mówi o przyszłości przywództwa?

Coraz więcej firm wdraża wirtualnych asystentów i analityków opartych na sztucznej inteligencji, chcąc zyskać na efektywności i innowacyjności. Ale co na to pracownicy? Najnowsze badanie przeprowadzone przez ASM na zlecenie Salesforce ujawnia jednoznacznie: Polacy są otwarci na AI w miejscu pracy, ale tylko pod warunkiem zachowania kontroli i zrozumienia jej działania.

Gorące serca i brutalna rzeczywistość, czyli o budowaniu empatii w organizacji

Empatia liderów to za mało, gdy systemy, procesy i decyzje organizacji świadczą o braku troski. Oto cztery strategie, które skutecznie adresują to wyzwanie.  W świecie biznesu często słyszymy o „wyścigu szczurów” i bezwzględnym pięciu się po korporacyjnej drabinie „po trupach”. Taki scenariusz często przywodzi na myśl „Władcę Much”, gdzie prym wiodą najsilniejsi, a słabsi muszą ustąpić. Wielu uważa, że aby przetrwać i odnieść sukces, po prostu „trzeba być twardym”. Ale czy to jedyna droga?

Konferencja „Odpowiedzialny biznes w praktyce – zrównoważony rozwój jako klucz do przyszłości”

Podsumowanie

Konferencja „Odpowiedzialny biznes w praktyce – zrównoważony rozwój jako klucz do przyszłości” odbyła się 15 kwietnia 2025 roku z inicjatywy ICAN Institute oraz Partnerów. Wydarzenie było poświęcone tematyce zrównoważonego rozwoju, ESG oraz społecznej odpowiedzialności biznesu.

Obecność licznych przedstawicieli biznesu oraz ich aktywne uczestnictwo w dyskusjach miały istotny wpływ na wysoki poziom merytoryczny konferencji. Wymiana wiedzy, doświadczeń i dobrych praktyk w zakresie ESG stanowiła ważny element wydarzenia, przyczyniając się do kształtowania odpowiedzialnych postaw w środowisku biznesowym oraz wspierania długofalowych, wartościowych inicjatyw.

Pięć lekcji przywództwa dla „twardych” prezesów

Choć może się wydawać, że styl przywództwa oparty na kontroli i wydawaniu poleceń wraca do łask, rzeczywistość pokazuje coś zupełnie innego — to liderzy o wysokiej inteligencji emocjonalnej osiągają lepsze rezultaty

Jak fundusz Apollo wdraża AI w spółkach portfelowych

Apollo Global Management uczyniło ze sztucznej inteligencji priorytet: intensywnie pracuje nad rozwojem zdolności AI w swoich spółkach portfelowych, by uczynić je bardziej konkurencyjnymi i wartościowymi. Firma szczegółowo analizuje, jaki wpływ może mieć wdrożenie AI na projekty w tych spółkach oraz jak ewoluuje wykorzystanie AI w ich branżach. Sukcesy Apollo z ostatnich pięciu lat stanowią dowód, że AI może już dziś tworzyć realną wartość biznesową.

Spójrz na swoją firmę z zewnątrz, aby ocenić jej atuty Chcesz przestać popełniać te same błędy? Spójrz na swoją organizację z zewnątrz!

Liderzy muszą nauczyć się patrzeć na własną organizację oczami innych. Kluczowe znaczenie ma tu umiejętność zdystansowania się wobec osobistych emocji i spojrzenie z zewnątrz, na przykład oczami potencjalnego inwestora. Istotne jest również nawiązanie dialogu z pracownikami lub kontrahentami. Pozwala to dostrzec nowe możliwości oraz ukryte zagrożenia.

„Ślepe punkty” przywództwa

Samoewaluacja  to wyjątkowo trudne zadanie. Tymczasem liderzy stojący na czele organizacji powinni dokonywać jej cyklicznie. I to nie tylko w kontekście oceny samego siebie, ale też całej działalności. Szukając odpowiedzi na strategiczne dylematy, osoby zarządzające często angażują się w prowadzenie coraz to większej liczby badań i analiz. W wielu sytuacjach jednak może się wydawać, że wynikają z nich wciąż te same wnioski i rozwiązania, a cały proces myślowy kołem się toczy. Jak wskazuje ekspertyza McKinsey & Company takie sytuacje mogą pojawiać się wtedy, kiedy pomija się tak zwane ślepe punkty przywództwa. Są to obszary, w których łatwo nie zauważyć istotnych kwestii. To zjawisko może nasilać się ze względu na utarte przekonania, ograniczenia poznawcze lub brak różnorodności perspektyw. Przywódcy są często tak mocno zaangażowani w losy firmy, że nie zauważają swojego zbytniego przywiązania do znanych rozwiązań. Ponadto wielostopniowa struktura hierarchiczna oraz zawiły sposób raportowania może zakrzywiać informacje docierające na szczyt.

Cieśnina Ormuz: ceny ropy i łańcuchy dostaw pod presją

Kiedy wojna wybucha w sercu globalnego szlaku paliwowego, konsekwencje są natychmiastowe: rosną ceny paliw, spadają indeksy, narasta niepewność. Cieśnina Ormuz – wąskie gardło, przez które przepływa jedna trzecia światowej ropy raz jeszcze przypomina, jak bardzo biznes jest uzależniony od geopolityki. Czy Europa i Polska są gotowe na kolejne uderzenie w gospodarkę?

Multimedia
Ukryty rynek pracy menedżerów: nowa rzeczywistość rekrutacyjna

Rynek pracy, szczególnie dla kadry menedżerskiej i C-level, dynamicznie się zmienia. W ostatnich latach obserwowana jest ograniczona liczba publikowanych ofert pracy, a procesy rekrutacyjne wydłużają się, osiągając nawet kilkanaście etapów. Agnieszka Myśliwczyk, IT headhunterka i ekspertka rynku, podkreśla, że nie jest to tyle kryzys, co „wyzwanie”, z którym mierzą się liderzy. Ważne jest także odważne sięganie po nowe, z ciekawością i satysfakcją, bez „dziadowania” czy poczucia zmęczenia życiem. Mimo wyzwań, takich jak ageizm czy podwójna dyskryminacja kobiet 50+, optymizm i proaktywne podejście są kluczowe.

Materiał dostępny tylko dla subskrybentów

Jeszcze nie masz subskrypcji? Dołącz do grona subskrybentów i korzystaj bez ograniczeń!

Subskrybuj

Newsletter

Otrzymuj najważniejsze artykuły biznesowe — zapisz się do newslettera!