Reklama
Dołącz do liderów przyszłości i zdobądź przewagę! Sprawdź najnowszą ofertę subskrypcji
Analityka i Business Intelligence

Cyfrowe serum prawdy. Co mówią o nas dane?

22 listopada 2019 9 min czytania
Zdjęcie Rafał Pikuła - Redaktor MIT Sloan Management Review Polska. 
Rafał Pikuła
Cyfrowe serum prawdy. Co mówią o nas dane?

Dane z wyszukiwarki Google mówią prawdę, którą ukrywamy w ankietach. Jak wielka prawda o big data rewolucjonizuje myślenie o zachowaniu konsumentów?

Na czym polega fenomen Facebooka?

„Być może na niemiłej ludzkiej tajemnicy, którą Zuckerberg odkrył w czasie studiów na Harvardzie. W pierwszym semestrze drugiego roku nauki stworzył portal o nazwie Facemash. Wzorowany na portalu pod nazwą Am I Hot or Not, Facemash przedstawiał zdjęcia dwóch studentów lub studentek Harvardu, po czym prosił kolegów i koleżanki o opinię, który albo która z nich jest przystojniejszy/ładniejsza.

Portal młodego studenta wzbudził oburzenie. „Harvard Crimson” zarzucił Zuckerbergowi we wstępniaku, że odwołuje się do najgorszych stron natury ludzkiej, a Latynosi i Afroamerykanie oskarżyli go seksizm i rasizm. Ale zanim harwardzcy administratorzy odcięli Zuckerbergowi dostęp do internetu – zaledwie kilka godzin po otwarciu portalu – Facemasha odwiedziło czterysta pięćdziesiąt osób i oddało dwadzieścia dwa tysiące głosów na różne zdjęcia. W ten sposób Zuckerberg odkrył ważną tajemnicę: ludzie mogą twierdzić, że są wściekli, mogą coś potępiać i mówić, że to niesmaczne, ale będą klikać.

Dowiedział się też jeszcze jednej rzeczy: że chociaż internauci, w tym nawet studenci Harvardu, utrzymują, że są poważni, odpowiedzialni i szanują cudzą prywatność, to bardzo chętnie oceniają innych. Jego wniosek wynikał z liczby odsłon i oddanych głosów. Później, ponieważ Facemash okazał się nazbyt kontrowersyjny, Zuckerberg, zorientowawszy się już, jak bardzo ciekawią nas trywialne wiadomości na temat osób, które rzekomo znamy, uczynił to odkrycie podwaliną jednego z największych przedsiębiorstw współczesności”.

Historię tę przytacza w swojej książce Wszyscy kłamią Seth Stephens‑Davidowitz.

Cały świat jest laboratorium

Podtytuł książki – Big data, nowe dane i wszystko, co internet może nam powiedzieć o tym, kim naprawdę jesteśmy – mówi wszystko. Dane, te ukryte, którymi dzielimy się w poczuciu anonimowości w sieci, mówią o nas dużo więcej niż deklaracje, ankiety i sondaże. Stephens‑Davidowitz, analityk danych, były pracownik Google’a i felietonista „New York Timesa”, a także doktor ekonomii na Harvardzie, pisze wprost: big data, wielki zbiór danych zbudowany na podstawie wyszukiwań internetowych i innych działań online, pozwala nam zajrzeć w głąb ludzkiej duszy głębiej niż kiedykolwiek.

W opinii autora książki internetowa aktywność wciąż nie jest mierzona w odpowiedni sposób, a wiele firm traktuje analizę danych bez należytej staranności. Tymczasem – dowodzi Stephens‑Davidowitz – z racji, że każda  aktywność w sieci pozostawia swój ślad, to cały (internetowy) świat jest laboratorium.

Śmierć ankietom

Dlaczego analiza wyszukiwania w Google’u jest pewniejsza niż badanie ankietowe? Roger Tourangeau, profesor psychologii z University of Michigan, twierdzi, że ważną część problemu stanowi nasza słabość do „niewinnych kłamstw”.

W sondażach, czy nawet badaniach preferencji konsumenckich, najczęściej ukrywa się swoje wstydliwe zachowania i myśli. Takie zachowanie zdarza się wszystkim, ale jest szczególnie widoczne u osób, które pozbawione są wewnętrznej autonomii. Taką postawę określa się mianem „pragnienia atrakcyjności społecznej” [social desirability bias].

Można by przypuszczać, że kłamiemy w przypadku ulicznych sondaży, ponieważ to drugi człowiek nakręca w nas owe pragnienie atrakcyjności społecznej. W rzeczywistości – jak twierdzi prof. Tourangeau – kłamiemy także w anonimowych ankietach. Także jeśli mowa o internetowych sondażach, chcemy podnosić swoją atrakcyjność i przedstawiamy się lepiej.

„Na co dzień mniej więcej jedna trzecia tego, co mówimy, to kłamstwa. I przenosimy te swoje przyzwyczajenia na sondaże” – komentuje badacz.

Na pytanie kelnera, czy podane danie smakowało, niemal zawsze odpowiadamy, że tak. Według badań prof. Tourangeau, ponad 90% z nas nie mówi prawdy w przypadku niesmacznego posiłku, ponieważ nie chce urazić usługującego kelnera.

Co mówi milczenie?

Dlaczego więc mówimy prawdę w przypadku poszukiwania w Google’u? Według badań Setha Stephensa‑Davidowitza, poprzez wyszukiwarkę poszukujemy podpowiedzi, rozwiązań problemów, sugestii, jednym słowem: ujawniamy swoje realne potrzeby, a nie kreacje. Siła Google’a nie polega na tym, że można się dowiedzieć, że dana fraza cieszy się popularnością. To mogłaby pokazać ankieta właśnie. Kluczowe jest, że Google mówi to, o czym milczą ankietowani.

Jednym z obszarów, które badał autor Wszyscy kłamiemy, są relacje dotyczące aktywności seksualnej. Stephens‑Davidowitz zestawił deklaracje na temat zwyczajów żywieniowych Amerykanów z danymi ze sprzedaży z sieci sklepów Walmart i narracją, jaką prezentowały wyszukiwania w Google’u. Okazało się, że według ankiety spożycie słodyczy były dużo mniejsze, niż wskazywały na to badania sieci sklepów i wyniki wyszukiwania.

Błąd marketingowców

Jakie może mieć to znaczenie dla biznesu? Okazuje się, że tworzenie planów sprzedaży czy kampanii marketingowych na podstawie badań opinii, czy ankiet może być dużym błędem. Dotyczy to szczególnie zachowań wstydliwych, wrażliwych, intymnych. Zdaniem profesora Rogera Tourangeau „im bardziej wstydliwy temat, produkt czy usługa, tym większa pewność, że badanie ankietowe nie powie nam prawdy”. W opinii badacza firmy produkujące akcesoria seksualne, przekąski, alkohole i używki, ale także zdrową żywność czy drogie kosmetyki, powinni postawić na bardziej zaawansowaną analizę danych w miejsce tradycyjnych badań konsumenckich.

W swojej książce Stephens‑Davidowitz przyznaje, że firmy, które skwapliwie analizują realne dane z wyszukiwarek, mają bardziej zrównoważony budżet (średnio o 15%) i bardziej optymalny przekaz (lepiej stargetowana grupa docelowa) niż firmy działające intuicyjnie czy kierujące się tylko wizją dyrektora kreatywnego.

Analiza danych to żaden kamień filozoficzny

Nie można jednak traktować danych bezkrytycznie. Przede wszystkim nie w każdej branży, nie w każdej dziedzinie, nie w każdym biznesie analiza danych przynosi takie same korzyści. Zazwyczaj nowe dane najczęściej przynoszą większe korzyści tam, gdzie nauka osiąga na razie słabe wyniki albo gdzie – jak wspomniałem wyżej – mamy do czynienia z produktami wrażliwymi.

Drugim poważnym problemem jest klątwa wymiarowości. Big data daje nam wiele danych, wykładniczo dużo więcej niż tradycyjne źródła, ale wciąż są to dane fragmentaryczne i nieostateczne. Tak, dane to nigdy prawda objawiona.

Trzecia kwestia to kwestia ilości danych. Żyjemy w epoce zarówno ilościowej, jak i jakościowej eksplozji danych ze wszystkich możliwych dziedzin. Zbyt wielu współczesnych analityków gromadzi olbrzymie zbiory informacji po to, żeby powiedzieć nam coś bardzo mało ważnego. Problemem coraz bardziej nie jest gromadzenie danych, ale ich analiza. Oprócz analityków danych firmy potrzebują więc także skutecznych interpretatorów: psychologów, kulturoznawców, socjologów czy etnografów. Dochodzimy tutaj do kluczowej kwestii big data. Wielkie dane pozostają chaosem, jeśli poza technologicznym kluczem nie zaangażuje się osób, które z liczb wyciągną postawy, myśli, zachowania.

Igła w stogu (cyfrowego) siana

Najważniejsze jest to, że aby wycisnąć z big data coś ciekawego, należy zadawać odpowiednie pytania. Przeszukiwanie danych może przypominać niekiedy poszukiwanie igły w stogu siana. Przerzucanie widłami suchej trawy jest mniej skuteczne niż użycie super czułego magnesu. Pomocą mogą być tutaj sposoby działania znane z analogowego świata: humanistyczna metodologia (wywiad socjologiczny, psychologiczny) i tradycyjne modele badawcze.

Prawda jest, że aby ogromny zbiór danych działał optymalnie, trzeba podlać go specjalnym sosem: ludzką oceną i niewielkim sondażem, czymś, co moglibyśmy nazwać „small data”.

Nic, co ludzkie, nie może być obce

Z big data jest jak ze starą góralską maksymą: jest prawda, tyż prawda i gó**o prawda. Oczywiście dane z wyszukiwań mogą powiedzieć nam więcej o kliencie niż ankiety czy badania konsumenckie. Mogą też potwierdzić to, co już wiemy. Albo po prostu nic nie powiedzieć. Dlaczego?

Wyjaśnili to m.in. dwaj laureaci ekonomicznej Nagrody Nobla – prof. Daniel Kahneman i prof. Richard Thaler – zajmujący się szeroko pojętą ekonomią behawioralną. Okazuje się, że uczestnik gospodarki wcale nie jest zawsze racjonalny i samolubny, a jego upodobania nie są stałe. Homo economicus to mit, zachowania konsumenckie często nie przystają do teorii i twardych danych.

Danych do big data dostarcza w końcu człowiek, a jego myślenie opiera się na heurystykach i zniekształceniach. Te zaś powielamy w aktywności w sieci. Big data mogą być serum prawdy, ale może niekiedy być to właśnie tischnerowska prawda.

O autorach
Tematy

Może Cię zainteresować

Multimedia
Agenty AI: Dlaczego nie zawsze warto je wdrażać?

Czy wiesz, że nie każda organizacja powinna spieszyć się z wdrażaniem agentów AI? W trzecim odcinku podcastu Limity AI Iwo Zmyślony rozmawia z Kamilem Stanuchem — filozofem, inwestorem i doświadczonym menedżerem technologicznym — o realnych możliwościach i ograniczeniach z jakimi spotykają się agenty AI.

Jak wojna handlowa USA–Chiny wpływa na Unię Europejską

Nowe amerykański taryfy celne

Wojna handlowa między USA a Chinami, tląca się od kilku lat, gwałtownie eskalowała w 2025 r. Po serii punktowych podwyżek ceł w latach 2018–2019 na wiosnę 2025 r. prezydent USA Donald Trump ogłosił mechanizm „ceł wzajemnych”, nakładając drakońskie taryfy na niemal wszystkich partnerów handlowych. Nie oszczędzono nawet tradycyjnych sojuszników – na wiele produktów z Europy wprowadzono dodatkowe cła rzędu 10–20%. Najbardziej radykalne stawki (sięgające ponad 100%) objęły import z Chin, co de facto oznaczało zerwanie dotychczasowych zasad wolnego handlu.

Marki luksusowe pod presją geopolityki

W połowie kwietnia rynki kapitałowe zelektryzowała informacja o tym, że francuski gigant LVMH stracił tytuł najcenniejszej firmy luksusowej na świecie na rzecz mniejszego, ale bardziej ekskluzywnego Hermèsa. Czy detronizacja jednej francuskiej marki przez drugą (producenta torebek Louis Vuitton przez producenta torebek Birkin) to rzeczywiście zdarzenie, którym powinny się ekscytować europejskie rynki? I co ta zmiana oznacza dla polskich producentów marek premium?

 

Dobre relacje w firmie zaczynają się od dobrze dobranych słów

Gdy codzienna komunikacja sprowadza się do skrótów myślowych, domysłów i niejasnych sygnałów, łatwo o spadek zaangażowania, narastające napięcia i chaos informacyjny. Coraz więcej organizacji dostrzega, że to właśnie język – sposób, w jaki mówimy do siebie w pracy – buduje (lub rujnuje) atmosferę oraz relacje w zespołach. O tym, jak świadomie kształtować kulturę organizacyjną poprzez komunikację, opowiada Joanna Tracewicz, Senior Content Strategy Manager w rocketjobs.pl i justjoin.it, a także współautorka poradnika Nie mów do mnie ASAP! O spoko języku w pracy.  Rozmawia Paulina Chmiel-Antoniuk.

AI w medycynie predykcyjnej – jak wearables zmieniają opiekę Jak AI i urządzenia noszone rewolucjonizują medycynę

W ostatnich latach inteligentne urządzenia noszone (wearables) przeszły drogę od prostych krokomierzy do zaawansowanych narzędzi monitorujących stan zdrowia. Dzięki sztucznej inteligencji stają się one nie tylko rejestratorami danych, lecz także systemami predykcyjnymi, które mogą wspierać diagnostykę i profilaktykę chorób. W świecie biznesu i zarządzania zdrowiem pracowników technologia ta może odegrać kluczową rolę.
Według raportu Think Tank SGH wartość globalnego rynku AI w ochronie zdrowia wzrośnie z 32,3 miliarda dolarów w 2024 roku do 208,2 miliarda dolarów w 2030 roku, co oznacza średnioroczny wzrost na poziomie 36,4%. Ta dynamiczna ekspansja wskazuje na rosnące znaczenie technologii AI i wearables jako ważnych elementów nowoczesnej opieki medycznej.

Strategiczna samotność – klucz do autentycznego przywództwa

W dynamicznym współczesnym świecie biznesu, w którym dominują informacje dostarczane w trybie natychmiastowym, umiejętność samodzielnego, logicznego i krytycznego myślenia stała się jedną z najcenniejszych kompetencji liderów. Koncepcja ta, przedstawiona przez Williama Deresiewicza, byłego profesora Uniwersytetu Yale, zakłada, że prawdziwe przywództwo nie rodzi się wśród zgiełku opinii i impulsów zewnętrznych, lecz w przestrzeni samotności i skupienia.

Skup się na fanach marki. Oferta skierowana do wszystkich nie działa!
Multimedia
Skup się na fanach marki. Oferta do wszystkich nie działa!

W spolaryzowanej kulturze pogoń za rynkiem masowym i kierowanie oferty do wszystkich są z góry skazane na porażkę. Najlepszym sposobem na osiągnięcie sukcesu marki jest sprzymierzenie się z subkulturą, która ją pokocha.

Cła, przeceny i okazje: Jak zarobić, gdy inni panikują lub tweetują

Trump tweetuje, Wall Street reaguje nerwowo, a inwestorzy znów sprawdzają, czy gdzieś nie pozostawili Planu B. Gdy rynek wpada w histerię, pojawia się pokusa: a może jednak warto „kupić w tym dołku”? W tym tekście sprawdzamy, czy inwestowanie w kontrze do tłumu to genialna strategia na czasy ceł Trumpa, banów na Chiny i politycznych rollercoasterów — czy raczej przepis na ból głowy i portfela. Nie wystarczy chłodna kalkulacja, przyda się też stalowy żołądek.

• Jak generować wartość z AI dzięki małym transformacjom w biznesie - Webster
Premium
Jak generować wartość z AI dzięki małym transformacjom w biznesie

Liderzy skutecznie wykorzystują duże modele językowe, stopniowo minimalizując ryzyko i tworząc solidne fundamenty pod przyszłe transformacje technologiczne, dzięki czemu generują realną wartość dla swoich organizacji.

Niespełna dwa lata temu generatywna sztuczna inteligencja (GenAI) trafiła na czołówki stron gazet, zachwycając swoimi niezwykłymi możliwościami: mogła prowadzić rozmowy, analizować ogromne ilości tekstu, dźwięku i obrazów, a nawet tworzyć nowe dokumenty i dzieła sztuki. To najszybsze w historii wdrożenie technologii przyciągnęło ponad 100 mln użytkowników w ciągu pierwszych dwóch miesięcy, a firmy z różnych branż rozpoczęły eksperymenty z GenAI. Jednak pomimo dwóch lat intensywnego zainteresowania ze strony kierownictwa i licznych prób wdrożeniowych nie widać wielkoskalowych transformacji biznesowych, które początkowo przewidywano. Co się stało? Czy technologia nie spełniła oczekiwań? Czy eksperci się pomylili, wzywając do gigantycznych zmian? Czy firmy były zbyt ostrożne? Odpowiedź na te pytania brzmi: i tak, i nie. Generatywna sztuczna inteligencja już teraz jest wykorzystywana w wielu firmach, ale nie – jako lokomotywa radykalnej transformacji procesów biznesowych. Liderzy biznesu znajdują sposoby, by czerpać realną wartość z dużych modeli językowych (LLM), nie modyfikując całkowicie istniejących procesów. Dążą do małych zmian (small t) stanowiących fundament pod większe przekształcenia, które dopiero nadejdą. W tym artykule pokażemy, jak robią to dzisiaj i co możesz zrobić, aby tworzyć wartość za pomocą generatywnej sztucznej inteligencji.

Premium
Polski przemysł na rozdrożu

Stoimy przed fundamentalnym wyborem: albo dynamicznie przyspieszymy wdrażanie automatyzacji i robotyzacji, co sprawi, że staniemy się aktywnym uczestnikiem czwartej rewolucji przemysłowej, albo pogodzimy się z perspektywą erozji marż pod wpływem rosnących kosztów operacyjnych i pogłębiającego się strukturalnego niedoboru wykwalifikowanej siły roboczej.

Jak alarmują prognozy Polskiego Instytutu Ekonomicznego, do 2030 r. w samej Europie może zabraknąć nawet 2,1 mln wykwalifikowanych pracowników, co czyni automatyzację nie jedną z możliwości, lecz strategiczną koniecznością. Mimo że globalnie liczba robotów przemysłowych przekroczyła już 4,2 mln jednostek, a w Europie w 2023 r. wdrożono rekordowe 92,4 tys. nowych robotów, Polska wciąż pozostaje w tyle. Nasz wskaźnik gęstości robotyzacji, wynoszący zaledwie 78 robotów na 10 tys. pracowników przemysłowych, znacząco odbiega od europejskiego lidera – Niemiec (397 robotów na 10 tys. pracowników), czy globalnego pioniera – Korei Południowej (tysiąc robotów na 10 tys. pracowników). W Scanway – firmie, która z sukcesem łączy technologie rozwijane dla sektora kosmicznego z potrzebami przemysłu – jesteśmy przekonani, że przyszłość konkurencyjności leży w inteligentnym wykorzystaniu danych, zaawansowanej automatyzacji opartej na AI oraz strategicznej gotowości do wprowadzania zmian technologicznych. Czy jednak zaawansowana wizja maszynowa napędzana przez sztuczną inteligencję może się stać katalizatorem, który pozwoli sprostać wyzwaniom i odblokować uśpiony potencjał innowacyjny polskiej gospodarki?

Materiał dostępny tylko dla subskrybentów

Jeszcze nie masz subskrypcji? Dołącz do grona subskrybentów i korzystaj bez ograniczeń!

Subskrybuj

Newsletter

Otrzymuj najważniejsze artykuły biznesowe — zapisz się do newslettera!