Reklama
Dołącz do liderów przyszłości i zdobądź przewagę! Sprawdź najnowszą ofertę subskrypcji
Analityka i Business Intelligence

Komunikacja zależy od potrzeb i poziomu rozwoju rynku

1 maja 2013 6 min czytania
Mirosław Kachniewski
Piotr Gozdowski
Komunikacja zależy od potrzeb i poziomu rozwoju rynku

Komunikacja spółek z rynkami kapitałowymi zawsze zależy od krajowych standardów i wymogów prawnych. Jeśli standardem na rynku jest określona ilość danych i informacji, firma, która ich nie publikuje, stawia się na przegranej pozycji. Jeśli bowiem spółka nie wysyła inwestorom oczekiwanych informacji, rodzą się podejrzenia i wątpliwości.

Dla określenia właściwej polityki informacyjnej ważne jest wyjaśnienie, jakiego typu informacji inwestorzy potrzebują i w jaki sposób będą je wykorzystywali. Coraz popularniejszy staje się na przykład tzw. algotrading, czyli dokonywanie transakcji w oparciu na algorytmach, które przetwarzają dostępne dane i same na ich podstawie podejmują decyzje giełdowe. Algorytmy „podejmują decyzje” w ciągu mikrosekund, co wymaga płynnego dostępu do podstawowego zestawu najważniejszych danych. Niestety, często uwzględniają one dane niedotyczące wprost spółki, ale np. transakcji zawieranych przez innych uczestników rynku. Im więcej będzie zatem danych ilościowych ze spółki, tym większa szansa, że zostaną uwzględnione w procesie „podejmowania decyzji inwestycyjnej” także przez algorytmy. Ten rodzaj transakcji, mimo niewielkiego obecnie wpływu na ruch giełdowy na warszawskim parkiecie, na pewno zyska na popularności w najbliższym czasie.

Im krótsza jest perspektywa czasowa raportowania, tym krótsza staje się perspektywa inwestowania (gdyż każda informacja ze spółki może być impulsem do podjęcia decyzji inwestycyjnej) i tym więcej informacji przekazujemy konkurencji. W przypadku spółek o prostym modelu biznesowym teoretycznie możemy sobie wyobrazić codzienne raportowanie danych ze sprzedaży. Ale czy to by było dobre dla akcjonariuszy? Z jednej strony skłaniałoby ich ku częstemu (najprawdopodobniej zbyt częstemu) podejmowaniu decyzji inwestycyjnych, z drugiej zaś dawałoby jasną wskazówkę konkurencji, jakie produkty „chwyciły”, a z czym nie ma sensu wchodzić na rynek. Inwestorzy traciliby zatem podwójnie na opłatach transakcyjnych i na obniżeniu wartości spółki wskutek ułatwienia życia konkurencji.

Dlaczego warto doonywać analiz?

Obok dokonywania własnych analiz i kierowania się intuicją część inwestorów opiera swoje decyzje na informacji przetworzonej, zwykle rekomendacjach z zaufanych źródeł, np. domów maklerskich. Spółki powinny mieć świadomość wagi zarówno komunikacji bezpośredniej z rynkiem i inwestorami, jak i roli analityków. Potencjalne zagrożenia ilustruje przykład Lotosu, który w 2008 roku został błędnie wyceniony przez jednego z analityków na 0 złotych. Przez większość inwestorów ta wycena została zignorowana z racji tego, że gdańska spółka jest firmą powszechnie rozpoznawalną i otwarcie komunikuje swoją sytuację finansową. Ten fakt przemawia wyraźnie za większą otwartością spółek i komunikacją częstszą niż raporty kwartalne. Firma, która nie utrzymuje stałych kontaktów z inwestorami, jest o wiele bardziej narażona na konsekwencje nieprzemyślanych rekomendacji i analiz rynkowych niż firma, która prowadzi jasną i przejrzystą komunikację.

Mimo wielu argumentów przemawiających za transparentnością, firmy nigdy nie mogą być pewne reakcji rynku na publikowane informacje. Ilustruje to przykład Orlenu. Nie tak dawno spółka zaprezentowała strategię działań na wszystkich nie tylko głównych polach biznesowej działalności, wyjaśniała też plany inwestycyjne. Warto nadmienić, że zarząd zrealizował wcześniejsze obietnice odnośnie sprzedaży aktywów telekomunikacyjnych i redukcji zadłużenia. Komunikat firmy spełniał najwyższe wymogi dotyczące przejrzystości i rzetelności danych. Jednakże, pomimo dochowania najwyższych standardów odnoszących się do formy i treści przekazywanych informacji (dodajmy, że treści jednoznacznie pozytywnych), rynek zareagował spadkami. Pojawia się pytanie: czy inwestorzy mogli oczekiwać czegoś więcej, czy po prostu zachowali się nieracjonalnie?

Niekiedy odbiorcy informacji po prostu nie są dobrze przygotowani pod względem merytorycznym. Wynika to z niewystarczającego pokrycia analitycznego danej branży lub specyfiki danego wydarzenia. Przykładem może być ogłoszenie przez KGHM przejęcia kanadyjskiej spółki górniczej Quadra FNX, wartego prawie 10 miliardów złotych. Lubińska spółka miedziowa, informując o swoim posunięciu, przekazała inwestorom i analitykom szczegółowe dane niezbędne do dokonania stosownej analizy. Jednakże interpretacja tych danych wymagała dużej wiedzy i znajomości otoczenia biznesowego branży miedziowej. KGHM, jak na polskie warunki, zajmuje się specyficzną działalnością, która nie jest do końca zrozumiała i nie ma punktu odniesienia na naszym rynku, a przejęcie miało dodatkowo kontekst globalny. Właściwe zrozumienie komunikatu wymagało wysoce specjalistycznej wiedzy i zależało od wielu czynników, których znajomość na polskim rynku nie była powszechna. W rezultacie doszło do silnych wahań kursowych.

Komunikacja powinna być rzetelna i przejrzysta

Dlaczego zaangażowanie jest ważne?

Postulat większego zaangażowania menedżerów emitentów giełdowych w bezpośrednią komunikację z inwestorami ma jeszcze większe znaczenie na rynku polskim niż na amerykańskim. Dotyczy to zwłaszcza mniejszych spółek, o krótszym stażu na parkiecie, skoncentrowanych szczególnie mocno na samym wyniku finansowym. W konsekwencji prezesi i dyrektorzy finansowi tych przedsiębiorstw bardzo mało czasu poświęcają na komunikację z rynkiem. Część z nich ignoruje wręcz budowanie relacji z inwestorami, wychodząc z założenia, że „lepiej robić, niż mówić o tym, że się robi”. Menedżerowie ci nie mają świadomości, jaką wartością (dla obu stron) jest osobiste spotkanie z inwestorem i poświęcenie czasu na indywidualną rozmowę lub choćby konferencja prezentująca wyniki finansowe.

Takie wzmocnienie przekazu ma kluczowe znaczenie dla budowy zaufania i zyskania wiarygodności w oczach rynku, nieporównywalnie większe niż same komunikaty, nawet gdyby były one najrzetelniejsze na świecie. Indywidualne spotkania pozwalają wyróżnić przekaz spółki spośród zalewu innych informacji gospodarczych. Spotkania mają również istotne znaczenie dla menedżerów, gdyż uzyskują oni wówczas cenną informację zwrotną. Prezes dowiaduje się, które informacje i dane są szczególnie ważne dla inwestorów i analityków, a które komunikaty nie są wystarczająco precyzyjne lub zrozumiałe. Tego typu kontakty mogą też uświadomić prezesom i dyrektorom finansowym, jaki jest stan wiedzy drugiej strony, jakie są jej obawy i na jakie czynniki z perspektywy zarządów spółek często drugorzędne zwraca uwagę.

O autorach
Tematy

Może Cię zainteresować

Multimedia
Jak zaplanować swoją karierę. Rozmowa z Sergiuszem Trzeciakiem

Każda kariera jest drogą indywidualną i nikt nie zna uniwersalnego przepisu na sukces. Nie można skopiować czyjejś kariery i nałożyć na własne życie. Ale jedno jest pewne: większe szanse na sukces mają te osoby, które przemyślą i dobrze zaplanują swoją drogę zawodową.

Multimedia
LIMITY AI: Czy AI naprawdę odbiera pracę programistom?

W szóstym odcinku „Limitów AI” Iwo Zmyślony rozmawia z Wiktorem Żołnowskim (Co-CEO i Co-Founder Pragmatic Coders) o transformacji rynku IT i roli, jaką odgrywa w niej sztuczna inteligencja. Dlaczego polskie firmy zwalniają programistów? Czy ten trend się utrzyma? Czy mamy już do czynienia z krachem, czy jedynie z korektą? Z czego to się bierze i na czym właściwie polega? Do jakiego stopnia to zasługa AI, a do jakiego tańszej siły roboczej z Wietnamu, Meksyku, Egiptu, Argentyny czy Indii? Jak te zmiany wpływają na pracę programisty? Ile jest warta ta praca? Jakiej pracy biznes przestaje potrzebować, a jakiej poszukuje i nie może znaleźć? Odpowiedzi na te pytania znajdziesz w załączonym podcaście.

Cyberbezpieczeństwo w epoce AI: Polska na cyfrowej krawędzi

Tylko 3% firm w Polsce osiągnęło pełną gotowość na cyberzagrożenia – alarmuje najnowszy raport Cisco. Sztuczna inteligencja staje się nie tylko narzędziem wzrostu, ale też źródłem coraz bardziej wyrafinowanych zagrożeń, polski sektor biznesu balansuje na granicy cyfrowej odporności. Czy liderzy są gotowi spojrzeć prawdzie w oczy?

Zielone wskaźniki mogą być powodem do niepokoju. Dlaczego liderzy powinni się martwić, gdy widzą tylko pozytywne wyniki?

Czy rosnące wskaźniki na prezentacji wyników firmy rzeczywiście zawsze są powodem do radości? Niekoniecznie. Jeśli pojawiają się zbyt często, mogą świadczyć nie o wyjątkowo korzystnej passie, ale o presji dostarczania pozytywnych wiadomości przełożonym. Zamiecione pod dywan problemy jednak prędzej czy później wyjdą na jaw.

Pozytywne wyniki napawają optymizmem. Jeśli jednak pojawiają się zbyt często, powinny stanowić sygnał alarmowy. Czy koniunktura może być bowiem nieprzerwanie korzystna? Jeśli zbyt długo wszystkie wewnętrzne wskaźniki rosną, warto się nad nimi pochylić. Z doświadczeń renomowanej firmy consultingowej Bain & Company wynika, że aż 70% programów transformacji organizacyjnej kończy się fiaskiem. Bardzo często zdarza się tak, że wszystkie założone cele pozornie są realizowane, a dopiero pod koniec projektu wychodzą na jaw mankamenty. Aby uniknąć takich sytuacji, trzeba dokładnie zbadać źródło błędów.

Multimedia
ZDROWIE LIDERA: Zarządzasz firmą. Ale czy zarządzasz swoim zdrowiem?

Codzienność Szpitalnego Oddziału Ratunkowego potrafi być brutalnym lustrem stylu życia liderów. Klaudia Knapik rozmawia z dr Anną Słowikowską – kardiolożką, która zderza mity o zdrowiu z faktami i opowiada o pacjentach, którzy nie zdążyli… wysłać ostatniego maila. To rozmowa o sercu – dosłownie i w przenośni. Dla każdego, kto żyje intensywnie i chce żyć długo.

płaska struktura organizacyjna Ludzie podążają za strukturą: jak mniejsza hierarchia zmienia miejsce pracy

Przejście na samoorganizujące się zespoły i danie większej autonomii pracownikom skutkuje większym zaangażowaniem i lepszymi wynikami. Jednak nie każdemu pracownikowi odpowiada taka zmiana. Menedżerowie coraz częściej dostrzegają, że sposób organizacji firmy wpływa na jej wyniki, dlatego regularnie modyfikują strukturę, licząc na poprawę efektów. Znacznie mniej uwagi poświęca się jednak temu, jak takie zmiany oddziałują na samych pracowników.

Abstrakcyjna ilustracja symbolizująca przywództwo w erze AI: po lewej – chłodne, geometryczne wzory przypominające dane i algorytmy; po prawej – ciepłe, organiczne formy nawiązujące do ludzkiej intuicji. Centralny punkt styku sugeruje integrację logiki i emocji w kontekście sztucznej inteligencji. Lider w erze AI: jak zachować ludzką przewagę w świecie algorytmów

Między AI a ludzką kreatywnością

Kreatywność, wyobraźnia, humor – dotąd uznawane za wyłącznie ludzkie – dziś są imitowane przez sztuczną inteligencję, stawiając fundamentalne pytania o przywództwo w erze AI. Sztuczna inteligencja generuje teksty, obrazy, muzykę, a nawet żarty. Czy oznacza to, że maszyny dorównały człowiekowi także w jego najbardziej subtelnych umiejętnościach?

Bob Mankoff, rysownik magazynu „The New Yorker”, uważa, że nie. Jego zdaniem humor nie rodzi się z danych, lecz z emocji, świadomości własnej niedoskonałości i wrażliwości na kontekst. AI może symulować humor, lecz nie rozumie jego źródła.

To właśnie napięcie – pomiędzy potęgą obliczeniową a nieuchwytną ludzką intuicją – stawia liderów przed istotnymi pytaniami: gdzie kończy się autentyczna twórczość człowieka, a zaczyna jej algorytmiczna symulacja? Jak zarządzać w rzeczywistości, w której inteligencja staje się sztuczna, ale autentyczne przywództwo nadal wymaga człowieka?

Ludzka przewaga: humor, empatia, kreatywność

<!– wp:paragraph –>

W czasach postępującej automatyzacji, paradoksalnie to właśnie cechy głęboko ludzkie – humor, empatia i kreatywność – stają się zasobami o kluczowym znaczeniu dla liderów.

Zdolności metapoznawcze w budowaniu przewagi konkurencyjnej Od tych kompetencji zależy wygrana w dobie AI

Temat rozwoju generatywnej sztucznej inteligencji nie traci na popularności. Rewolucja AI wciąż postępuje. Choć GenAI zyskało zarówno zwolenników, jak i sceptyków, korzystanie z niej nie jest już kwestią wyboru. Stało się koniecznością. Jak uzyskać przewagę w tym obszarze? Kluczem do sukcesu okazuje się nie sam dostęp do technologii, lecz umiejętność właściwego jej wykorzystywania. Na jakie kompetencje zatem postawić?

Wiele organizacji popełnia ten sam błąd. Wdraża narzędzia oparte na AI z przekonaniem, że sam fakt ich wprowadzenia nie wystarczy, by zwiększyć efektywność pracy. Tymczasem problem nie leży w samej technologii, lecz w tym, jak ludzie potrafią ją wykorzystywać. Jest to podobna sytuacja do tej z początku epoki cyfrowej. Obsługa komputera, która była wtedy kluczową kompetencją, wkrótce stała się podstawą. Podobnie dziś samo sprawne posługiwanie się narzędziem AI to dopiero początek. Rzeczywista przewaga wynika ze zdolności łączenia technologii z głębokim rozumieniem potrzeb biznesowych i otoczenia. Zdaniem czołowych ekspertów, przewagę konkurencyjną osiągną organizacje, które zainwestują nie tylko w technologię, lecz także w umiejętności metapoznawcze. Chodzi o zdolność do analizy, interpretacji, krytycznego osądu i dynamicznej współpracy z AI.

Trzeba zmienić sposób myślenia o AI, stawiając w centrum umiejętności metapoznawcze

Osiągnięcie sukcesu w dobie generatywnej AI wymaga zmiany sposobu myślenia o tej technologii. Nie wystarczy wiedzieć, jak używać nowego narzędzia. Trzeba też rozumieć, po co to robić, kiedy i czy w ogóle warto. Ta transformacja musi się zacząć od liderów, którzy wytyczą drogę dla reszty organizacji. Prezesi i członkowie zarządów muszą zdać sobie sprawę, że w większości zadań AI nie zastępuje ludzkiej pracy, lecz ją uzupełnia. Przykładowo, przy sprzedaży skomplikowanych usług, takich jak ubezpieczenia bądź rozwiązania finansowe, ważne są relacje międzyludzkie i wzajemne zaufanie. AI nie powinna wypierać tych kompetencji, lecz wzmacniać je, by ułatwić komunikację.

Trzy kluczowe wnioski na temat postaw pracowników wobec elastyczności w pracy

Potrzeby pracowników są zróżnicowane, podobnie jak ich preferencje dotyczące miejsca i czasu wykonywania obowiązków zawodowych. Pięć lat po masowym przejściu na pracę zdalną – i w obliczu rosnącej liczby nakazów powrotu do biur – jakie są obecne nastroje pracowników wobec elastycznych form zatrudnienia? Wyniki naszych badań rzucają światło na to, jak bardzo pracownicy w różnym wieku cenią sobie elastyczność.

nowe spojrzenie na wzrost gospodarczy Nowe spojrzenie na wzrost gospodarczy

Kwestionowanie przekonania, że przedsiębiorstwa muszą nieustannie się rozwijać, odsłania nowe ścieżki prowadzące do odporności i zrównoważonego rozwoju.

Karl-Johan Perrson, prezes zarządu i były dyrektor generalny H&M, zadał kiedyś pytanie: „Co by się stało, gdybyśmy wszyscy konsumowali o 20% mniej? Uważam, że oznaczałoby to katastrofę. 20% mniej miejsc pracy, 20% mniej wpływów podatkowych, 20% mniej pieniędzy przeznaczanych na szkoły, opiekę zdrowotną czy drogi. Światowa gospodarka uległaby załamaniu. Jestem głęboko przekonany, że to właśnie wzrost gospodarczy sprawił, iż świat jest dzisiaj lepszym miejscem niż dwie dekady temu. A za kolejne 20 lat będzie jeszcze lepszym”.

Czy rzeczywiście tak jest? Jeśli tak, to stoimy przed problemem, który J.B. MacKinnon określa mianem „dylematu konsumenta”. W swojej książce The Day the World Stops Shopping [Dzień, w którym świat przestanie kupować] stwierdza: „Stan planety jasno pokazuje, że konsumujemy zbyt wiele. W samej Ameryce Północnej zużywamy zasoby Ziemi pięciokrotnie szybciej, niż są one w stanie się odnowić. Pomimo naszych wysiłków podejmowanych w celu »zazielenienia« konsumpcji – poprzez recykling, poprawę efektywności energetycznej czy wykorzystanie energii słonecznej – globalna emisja dwutlenku węgla wciąż nie maleje. Ekonomia nakazuje nam jednak nieustannie zwiększać konsumpcję. Wiek XXI uwypuklił ten kluczowy wniosek: musimy przestać kupować”.

Problem polega na założeniu, lansowanym w edukacji biznesowej, że gospodarka może i musi stale rosnąć – założeniu, które przenika strategie korporacyjne, nakazując firmom nieustanny rozwój pod groźbą utraty znaczenia na rynku. Jednak ciągły wzrost gospodarczy jest niemożliwy, a rozpowszechniony dogmat, że wzrost jest warunkiem koniecznym dla ludzkiego dobrobytu, tworzy pułapkę, z której wielu nie dostrzega drogi wyjścia. Jak pisze Paul Farrell w „The Wall Street Journal”: „Jesteśmy uzależnieni od mitu nieustającego wzrostu gospodarczego – mitu, który zabija Amerykę”. Dlatego edukacja biznesowa powinna zacząć uwzględniać ograniczenia wzrostu oraz pokazywać różne jego modele.

Materiał dostępny tylko dla subskrybentów

Jeszcze nie masz subskrypcji? Dołącz do grona subskrybentów i korzystaj bez ograniczeń!

Subskrybuj

Newsletter

Otrzymuj najważniejsze artykuły biznesowe — zapisz się do newslettera!